A ja wyłamię się trochę z astropolitycznej poprawności i polecę Ci zakup dużego katadioptryka.
SCT 11" to doskonały i praktycznie bezobsługowy sprzęt, który sprawdzi się na większości obiektów głębokiego nieba, a dzięki swojej niewygórowanej światłosile, pokaże doskonałe obrazy planet i DS-ów bez konieczności stosowania wieloelementowych, drogich szkieł. Wiem co mówię, bo miałem okazję zerkać przez takowy.
Pada tutaj argument o wygodzie obserwacji. Jak dla mnie, zapewnia ją właśnie montaż paralaktyczny.
Kiedyś było mi ciężko wyobrazić sobie skakanie po DS-ach na montażu innym, niż Dobsona. Wydawało mi się, że szukanie słabych obiektów sprawi mi wiele trudności... ale wyleczyłem się z tych obaw po kilku obserwacjach. Teraz obserwuję gwiazdy podwójne wyłącznie na paralaktyku z włączonym napędem.
Kilka dobrych miesięcy temu sprzedałem dużego, kratownicowego Columbusa i kupiłem zdecydowanie mniejsze SCT 6", a następnie Maka 180. Wcale nie żałuję tej decyzji. Wręcz przeciwnie, jestem z niej bardzo zadowolony.
Każdy musi znaleźć swoje "sprzętowe optimum". W moim przypadku, okazał się nim
Big Mak. Gdybym miał możliwość zakupu SCT 11" lub 9.25", raczej bym się nie zastanawiał, a gdyby pozwalały mi na to finanse, poszedłbym za radą kolegi fremdo.
Cóż, ciężki dylemat przed Tobą!