Do USTAWIENIA OFFSETU w MN potrzebny jest kolimator holograficzny, zresztą przy Newtonie na dobrą sprawę też, bo załatwia sprawę "bez bólu". Ale jak już jest ustawiony, to serio wystarcza Cheshire. Być może podczas transportu poprzestawiały się LG z celą i na dodatek poodkręcała się oprawa LW. Wtedy "jest ból", bo bez hologramu ustawia się w ciemno i trzeba to robić metodą prób i błędów (nie wiesz, którą śrubkę kręcić i w którą stronę, a staje się to jasne po przestawieniu i sprawdzeniu). Jasne, hologram trzeba umieć odczytać, nie tylko go mieć. Ale jak się umie (niby umiem), to sprawdzanie na rozogniskowanej gwieździe tylko i wyłącznie potwierdza to, co się ustawiło wcześniej + może delikatne korygowanie- a korekty robi się obserwując zmiany obrazu NA BIEŻĄCO. Dlatego z dobrym kolimatorem holograficznym nie ma mowy o tak długim ustawianiu, pół godzinki / godzinka, moooże ze dwie max, jak trzeba korygować ustawienia celi czy nawet "puknąć" w korektor, jeśli ustawił się w transporcie krzywo (nie wiem jak jest mocowany korektor w fabrycznych MN, u mnie skrzywienie byłoby teoretycznie możliwe, ale naprawialne w ciągu 2 sekund).
Jestem pewien, że gdyby ten SC, o którym pisze facet też był identycznie rozjechany, to też musiałby nad nim długo pracować, a znając przebieg światła w SC (czy np. MC), to trwałoby to dłużej niż w MN. Dlatego obstawiam, że winny nie był MN, czy jego konstrukcja, a najmniej układ optyczny, tylko transport, a tyle roboty wynikało wyłącznie z braku mania kolimatora holograficznego.
Pisał to ten, co własnoręcznie uczył się korzystania z kolimatora i własnoręcznie ustawiał MNa
Do KK: przepraszam, tu się nie wypowiem. Na wykresach się kompletnie nie znam i nie wiem jak toto czytać... nooo żem pisał... ten nooo... humanista