W żadnym razie nie mogę mieć pretensji do czyszczącego, nie było jego rolą badanie i usuwanie wad optyki ale bezpieczne wyczyszczenie zagrzybienia. Być może jakiś wpływ na te wady miało usunięcie i ponowna instalacja przekładek. Jednak ja te przekładki usunąłem, zrobiłem nowe, cieńsze, eksperymentowałem z różnymi grubościami, włącznie z wersją którą zastosowałem ostatnio w innym 60 mm obiektywie uzyskując poprawne pierścienie Newtona - i wszystko na nic, nie pojawił się nawet ślad pierścieni co świadczy po prostu o tym, że grubość szczeliny powietrznej nie jest równomierna. Próbowałem zmieniać grubość na 1, 2 3 punktach - bez skutku, kompletne zero śladów pierścieni.
Prawda jest taka, że ludzi którzy wiedzą jak poprawnie zestawić taki stary obiektyw jest garstka (to ci co potłukli już dostatecznie dużo egzemplarzy . Ustalenie jaka powinna być poprawna grubość przekładek, które po powtórnym przyklejeniu mogły spuchnąć od kleju zmieniając grubość - graniczy z cudem. Według kolegów z USA dla obiektywu 60 mm grubość przekładek powinna wynosić ok. 0,004''. To jest zaledwie 0,01 mm - ok. 10 razy mniej niż przekładki które faktycznie spotykam i ok. 50 razy mniej niż ma np. pierścień stosowany do separowania soczewek zamiast przekładek w obiektywach Towa 60 mm. I bądź tu mądry... Pozostaje tak naprawdę eksperymentowanie na własną rękę z dość mizerną szansą że utrafi się w odpowiedni układ - czyli loteria. Dlatego bezpieczniej jest kupować sprzęt od kolegów z branży astro, sprawdzony, zestawiony, wyczyszczony. Natomiast kupno tzw. "kellerfundów" jak mówią Niemcy, rozbieranie obiektywów, korygowanie wad, wymiana przekładek - to jest hardcore który nie zawsze dobrze się kończy. Ale jest emocjonujący