CdC=Cartes du Ciel. Darmowy atlas nieba z wieloma dodatkami. Można do niego ładować wiele różnych map, zależnie od potrzeb. Bardzo popularny.
http://www.stargazing.net/astropc/download.html (piszę off-line, adresu dawno nie sprawdzałem).
Co do maksymalnego pola widzenia "lunety" (rozumiem, że chodzi Ci o sam obiektyw) to chyba można by je orientacyjnie określić, gdyby umieścić w ognisku głównym półprzezroczystą kalkę (oczywiście bez okularu), skierować teleskop na jasny, odległy krajobraz i zmierzyć średnicę obrazu na kalce. Znając tę średnicę i ogniskową obiektywu można łatwo policzyć, jaki jest kąt "widzenia" obiektywu w danej obudowie. Przy metrowej ogniskowej będzie to "pi razy drzwi" 17,5mm na każdy stopień. Zakładając, że obraz wypełniłby nawet całą średnicę wyciągu 2" (50mm), byłoby to max. 2,8 stopnia (a na pewno jest mniej). Ok. 2 stopnie w wyciągu 1,25".
A jeśli tę wartość przekroczysz? Okular działa jak lupka powiększająca obraz wytwarzany przez obiektyw. Jeśli pole widzenia lupki będzie większe niż średnica obrazu, to po prostu będą czarne brzegi (z nieco wcześniejszym spadkiem jasności obrazu przy brzegu).
Nie wiadomo też, co dzieje się z jakością obrazu przy oddalaniu się od osi (powiększaniu pola widzenia). Fabryczny okular wykorzystuje ok. 1 stopień pola widzenia obiektywu, czyli średnicę obrazu ok. 17mm. Ty chcesz "obejrzeć" naraz ponad 40mm, a wiadomo, że im dalej od osi, tym gorzej pod każdym względem (choć przy F/10 jest i tak znacznie lepiej niż przy większych światłosiłach). Nie wiem, czy w takiej sytuacji inwestowanie w okular szerokokątny o długiej ogniskowej jest opłacalne. Nie piszę, że nie jest, ale przed wydaniem kilkuset zł warto ten problem przemyśleć. Przy dużych powiększeniach kłopotu oczywiście nie będzie.
Pozdrawiam
Paweł