Bill Bryson - Krótka historia wszystkiego

Postkaladann | 30 Sty 2010, 00:03

Wpadła mi ostatnio do rąk pewna ksiazka " Krótka historia prawie wszystkiego" Billa Brysona
I jak tytuł wskazuje mamy do czynienia z próbą opisania wszystkiego w krótkim czasie :) Trzeba przyznać, że Brysonowi rzecz tak ambitna, wrecz niemożliwa do zrealizowania udała się na 199%.

Mamy więc początki wszechswiata, narodziny naszego układu, ewolucję, wynalazki i na współczesnej wiedzy kończąc. Wszystko napisane w taki sposób, że z całą pewnością zapomnisz o teleskopie wystawionym na zewnątrz , męczarniach z guidowaniem i smacznej pizzy w piekarniku ; ) Bo główny atut tej ksiazki, to przede wszystkim bardzo lekki styl pisania, okraszony niezrównanymi alegoriami, cytatami, zabawnościami i nierzadko mało znanymi szczegolami z życia "wielkich". Gdy napotykasz na teksciki typu np że chlor odkrył gosciu amator na długo przed innymi w sposób dość niecodzienny bo otruwając sie nim .. (facet zreszta probował jezykiem kazdego zwiazku w zasiegu wzroku) to już wiesz ze ksiązka nie nalezy do standardowych i nie będzie wiało nudą. I faktycznie jest ona naszpikowana podobnymi smaczkami wszędzie .
Zreszta, przy okazji jasno uwidacznia jak wiele odkryć przypadło w udziale nie tym ktorzy byli "pierwsi". A dlaczego nie ? Czytając Brysona dostaniesz odpowiedź czemu tak sie nie mogło stać np w przypadku Huttona który już 200 lat wcześniej idealnie wykoncypował sobie teorię tektoniki. Na wykładzie Royal Society w Edynburgu w 1785r. zareprezentował swoje wywody w taki sposób :

"(..) W jednym przypadku kształtująca jest przyczyna w ciele, które ulega podziałowi;poniewaz, po tym jak ciało zostało pobudzone przez ciepło, poprzez reakcje własnej materii ciała ukształtowała sie przerwa, ktora stanowiła szczelinę. W innym przypadku jednakze przyczyna jest zewnetrzna w relacji do ciala, w ktorym twrzy sie przerwa, nastapilo najbardziej gwaltowne pekniecie i rozerwanie, lecz przyczyna jest nadal nie znana (..)."


Już na trzecim zdaniu zaczynam ziewać, więc nie dziwne ze nikt z tamtych zebranych nie pojął rewolucyjności jego mysli :)

Siła jednakże tej książki leży nie w ciekawych historycznych anegdotkach, ale w czymś innym - w ogólnej próbie uchwycenia rzeczywistości. Nie ma tam skupiania się choćby powierzchownego na teoriach względnosci , wykresach , rysunkach. Nic z tych rzeczy. Opisuje ogólnie ... ale bez litości.
Jest to wielki plus, ponieważ w dobie dzisiejszych specjalizacji z róznych dziedzin zapominamy o szerszym globalnym spojrzeniu na to kim jesteśmy, gdzie zyjemy i czym jest ogólnie ... "to wszystko" - czyli słynne "kim jestesmy i dokąd zmierzamy z łowcy androidów. Własnie cholera i o to chodzi ! Krótka historia wszystkiego, aż nadto dobitnie uzmysławia nam (z naciskiem na "uzmysławia") jak mali jesteśmy zarówno wobec wszechswiata, czasu, naszej planety jak i nawet ...bakterii. Pokazuje też brutalnie, że nasza dzisiejsza wiedza ktorą się chełpimy to nawet nie początek drogi do poznania uniwersum, w tym i naszej planety. ( ciekawostka - powierzchnia ksiezyca jest np. dużo bardziej dokładniej poznana niż dna naszych własnych oceanów ) A człowiek to cóż..przypadek, ktory ma iście piekielne szczęscie, że się w ogole pojawił i..przezył do dzisiaj (np. z miliardów gatunków istot ktore żyly na naszej planecie 99,99% już nie ma)

Fani różnych dziedzin nauki jak chemia, fizyka, biologia, geologia, klimatologia, paleontologia zeby wymienić tylko te..znajdą coś dla siebie interesującego. Jako że astronomia jest matką nauk przewija sie i ona subtelnie na kazdym kroku. A Bryson umie przedstawiać potęge kosmosu tak że łapiesz sie za głowę i mówisz łoł! fuck!..kosmos to jednak POWER i taka jest cała książka -powerzasta. Wciąga i nie daje wytchnąć dopoki nie skonczysz całej czytać. Jak mam być szczery to otworzyła mi bardziej oczy na to jak wielki jest kosmos. Wczęsniej nasiąknięty latami świetlnymi i jednostkami astronomicznymi jakoś mniej zdawałem sobie z tego sprawę.

Podoba mi się też to że zawiera mnóstwo (50 stron) przypisów. Wiec jeśli ktoś ma wątpliwości co do rewelacji zawartych w krótkiej histori łatwo łątwo może swoje wątpliwości zweryfikować. Warto też zwrócić uwagę że zawiera ona mnóstwo świetnych metafor typu :
jądro atomowe jest tak male, że gdyby powiekszyc je do rozmiarow katedry, to wciąż byloby nie wieksze niż mucha, lecz wiele tysięcy razy cieższe niz katedra

To samo tyczy sie astronomii. Nie trudno zgadnąć, że zapamiętanie ich stanowi świetny instrument dydaktyczny i rozbudzający wyobraźnię także przy "pokazywaniu nieba".

Jakie sa wady tej ksiazki dla takiego perfidnego wybrzydzacza jak ja ?
Własciwie nie znalazlem ani jednej, choc nie... są dwie. Po pierwsze , miejscami autor za dużo sie skupia na opisywaniu zbędnych szczegółów, bo co np mnie obchodzi, że na jakimś stanowisku archeologicznym ktos kogos obrzucał kamieniami ? Takie momenty spowalniają adrenalinę płynącą z czytania i powoduje, że nie chcemy już flaków z olejem tylko nastęna wartką akcję, lotne mysli i błyskotliwe porównania. Druga wada to ta, że nawet jak na krótką historię jest.. za krótka :)

Tak wiec po tej krótkiej recenzji szczerze polecam ją wszystkim, ktorzy jej jeszcze nie czytali. Stanowi także idealny pomysł na prezent. koszt w empiku to około 40zł. (okolo 500 stron) . WARTO!

Sam autor zaczyna swoją książkę takim wstępem: (mam nadzieje ze sie nie obrazi za przytoczony fragment:))

„Witaj! Gratulacje. Jestem zachwycony, że ci się udało. Wiem, że to nie było łatwe. Podejrzewam, że było trudniejsze niż sądziłeś.

Przede wszystkim, abyś był tu i teraz, biliony błądzących atomów musiało w niezwykle wyszukany i wymagający niewiarygodnej koordynacji sposób połączyć się i stworzyć Ciebie. Jest to tak szczególny i niepowtarzalny układ, że nigdy wcześniej nie był jeszcze testowany i będzie istniał tylko ten jeden raz. Przez wiele następnych lat (miejmy nadzieję) te maleńkie cząstki będą bez szemrania i w pełnej zgodzie wykonywać miliardy czynności, niezbędnych do utrzymania cię w jednym kawałku, pozwalając ci doświadczać tego niezwykle przyjemnego, aczkolwiek nie zawsze docenianego stanu zwanego istnieniem.

Niezbyt dobrze wiadomo, dlaczego atomy zadają sobietyle trudu. Na poziomie atomowym bycie tobą nie stanowi przyjemności w żadnym sensie. NIezależnie od swoich wysiłków twoje atomy nie zwracają na ciebie najmniejsze uwagi - w istocie nie wiedzą nawet o twoim istnieniu. Nie wiedzą nawet o swoim istnieniu. To są w końcu całkowicie bezmyślne cząstki i same w sobie nie są żywymi istotami. Jednak przez cały okres istnienia ciebie twoje atomy będą realizować jeden nadrzedny cel : abyś ty był tobą.

Jest także zła wiadomość - atomy są kapryśne i ich czas zaangażowania jest niepokojąco krótki. Nawet długie ludzkie życie składa się zaledwie z 650 000 godzin. Gdy nadejdzie ten moment, twoje atomy - z dotychczas nieznanych przyczyn - wyłączą cię, a następnie spokojnie rozdzielą się i udadzą w różne strony, aby stać się częsciami innych rzeczy. Dla ciebie to będzie koniec.

Tak czy inaczej powinieneś się cieszyć że to się w ogóle zdarza. Ogólnie rzecz biorąc w wszechświecie to sie nie zdarza, a przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo. To bardzo dziwne ponieważ atomy, które tak chętnie i sprawnie łączą się ze sobą, aby tworzyć żywe isttoty na ziemi, są dokładnie takimi samymi atomami jak atomy , które odmawiają tworzenia żywych istot gdzie indziej. Czymkolwiek jest życie na jakimkolwiek innym poziomie, na poziomie chemii jest niewairygodnie proste: węgiel, wodór, tlen, azot, trochę wapnia, szczypta siarki -drobne ilości kilku innych pierwiastków - każdy skłądnik można znaleźć w pierwszej lepszej aptece - i to wszystko. Jedyna niezwykła rzecz na temat atomów, z których sie składasz, to fakt że się z nich składasz. To jest oczywiście cud życia (...) „


Prawda że się świetnie czyta?
Załączniki
Bill Bryson - Krótka historia wszystkiego: bryson.jpg
kaladann
 

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 11 gości

AstroChat

Wejdź na chat