Mirosław Brzozowski napisał(a):Nawet bez płacenia honorariów, z trudem wystarcza mi pieniędzy na życie i wydawanie czasopisma. To, co bardzo ceniłem do tej pory, to bezinteresowność, z jaką autorzy artykułów udostępniali je za darmo na łamach czasopisma swoim młodszym kolegom. Dzięki temu, mnie stać było na wydawanie „Vademecum...”, a początkujący czytelnicy otrzymywali wartościową wiedzę od swoich starszych kolegów, a ci z kolei mieli świadomość ważnego wkładu w popularyzację astronomii. Ale to były inne czasy. Teraz się wszystko skomercjalizowało i na bezinteresowną pomoc trudno liczyć.
Panie Mirosławie..jestem pod wrażeniem tej wypowiedzi. Jak dla mnie zasluguje Pan na szacunek za trud i chęć , determinacje i pasję.
Jeśli ma Pan wciaż wiernych czytelników i prenumeratorów tzn ze taki typ czasopisma jest wciąż potrzebny.
Z drugiej strony wiele uwag kolegów jest niestety mimo to też prawdziwa. Czasy sie zmieniają i jednak powinien wziaść je Pan pod uwagę , chociażby dlatego że Pańska praca moze być jeszcze bardziej wartościowa dla nowego pokolenia astro hobbystów , a i Pan Panie Mirosławie bedzie czuł większą satysfakcję - bo wątpię aby po tylu latach wydawania vademecum perspektywa rezygnacji z pisma była satysfakcjonująca.
Jak dla mnie podniesienie ceny także nie jest dobrym posunięciem - może Pan zachowa tych starych ktorzy sie nie chcą rozstać z vademecum , ale na pewno nie pozyska Pan nowych czytelników. Nieważne że to jest x czy y złotych za kwartał i czy to jest cena biletu czy nie. Ludzie tak na to nie patrzą - patrzą tak: cena musi być mniej więcej adekwatna do produktu inaczej czują, ze ktoś chce ich nabić w butelkę. A tu stron jest zbyt mało do ceny , treść b. skromna i w dodatku reklamy. Tu jest inna sytuacja do przytoczonego s&t. W przypadku 28/20 stron reklama powinna być sporadyczna góra 5-10% a nie aż "20%".
To samo tyczy się szaty graficznej. Nie ma Pan racji że to nie odgrywa roli (lub małą) - odgrywa to zasadniczą rolę - zaraz po treści najważniejszą dla 100% populacji na ziemi. Akurat przykład Uranii jest b. słabym przykładem bo akurat tam to wzorowy przykład jak można z atutu zrobić prawie że wadę - nie wystarczy dodać kolorek i obrazki aby pismo było lepsze i chętniej kupowane. Tak więc cały świat kreci się wokół wyglądu i tak są sprzedawane produkty. Od kształtów buteleczek do perfum po opakowania na czekoladki czy architekturę i oczywiscie czasopisma jak Vogue czy owy Sky&Telescope, ktory też zaczynal od b. bym rzekł prostej formy. Jeśli coś jest nieładne, brzydkie, prostackie - ludzie jesli tego nie znają nie kupują. Człowiek kieruje się zmysłami - kazdy i zawsze. Mówiac w skrocie : zdanie ktoregos z kolegów za wyglad vademecum "nie bierz mnie z półki" - jest prawdziwe i nie ma tu o co kruszyć kopii czy się obruszać. Na pocieszenie mogę dodać ze tak samo odstraszajaco działają okładki Astronomii Brycha, a wnętrze pisma od tej strony jest też bardzo słabe.
Nie mogę się również zgodzić z Pana zdaniem, że vademecum to dla początkujacych a astronomia czy wspomniany S&T to dla tych już zaawansowanych. Poziom pism dla astroamatorów jest ogólnie bardzo amatorski i nad wyraz dla początkujących wlasciwie polska urania jest tu mega wyjątkiem. Jednak vademecum wciaz sądzę może mieć tu swoją właśnie niszę. Wiadomo Panie Mirosławie ze pewnych rzeczy co wynika z pierwszego cytatu nie będzie Pan w stanie już poprawić, ale zaprzeczanie im, bronienie wad obecnego vademecum , już z góry wykluczy jego ulepszenie - a przecież wszyscy chcą czegoś innego.
PS. jeśli Pan znajdzie czas proszę podać mi na pw swoj adres pod ktorym mozna sie skontaktować jesli bywa tu Pan b. rzadko.