Własnie kolega z sąsiedniego forum pewniakiem i bez skądinąd żadnej dozy nieśmiałości skonstatował że nie ma
"nic bardziej mylnego, jak szukanie w czym się rozszerza Wszechświat"
No to ja szukam..bo to trąci nonsensem. Czy..to nie jest tylko pusty bełkot powtarzany bez zadnej refleksji?. Sam pogląd oczywiscie jest zgodny z powszechnym zdaniem naukowców którzy na pytanie w czym rozszerza sie wszechświat odpowiadają chóralnie, że pytanie jest pozbawione sensu bo to sama przestrzeń się rozszerza.
Kto nie słyszał o przykładach z balonikiem i kurtynie za którą nie można zerknąć?...ale WTF, kłoci się to wszystko niemiłosiernie z naszym doświadczeniem bo Małgosia zawsze może wyskoczyć poza balonik a Jaś zajrzec poza kotarę. Jak do tej pory wszystko z czym się zetknelismy od atomów po planety..ma twór który się nazywa Granicą obiektu. Poza ta granicą zawsze jest inna granica innej granicy innego obiektu i tak dalej. Zawsze istnieje coś w czymś. Muchę możemy mieć w butelce, światło w pokoju, samochód w garażu, planety w przestrzeni, wszechświat w ...... ?
Dlaczego przestrzeń ma być akurat tego elementu pozbawiona ? Jak może być NIC poza nią ? Ok niby źle postawione pytanie ..ale czy rzeczywiscie?..może przestrzeń jest tylko jedną z znanych nam "form" w której mozemy istniec jak..ryba w ...wodzie..co nie oznacza że nie ma drzew i lądów... Więc jednak byłoby coś..poza kurtyną i balonikiem a doszukiwanie się innych wymiarów cechuje się większa logiką niż odgórne założenie, że to "nic bardziej mylnego jak szukanie w czym rozszerza się Wszechświat"
Sory może za trochę zagmatwany post..ale jak Wy pojmujecie ten problem ?