Naszedł mnie taki pomysł i jego konsekwencje okazały się dość ciekawe - przynajmniej na pierwszy rzut (mojego skromnego, popularnonaukowego) oka. Dlatego mam nieodpartą potrzebę podzielenia się z Wami swoimi spostrzeżeniami. Otóż załóżmy że grawitacja nie jest siłą wyłącznie przyciągającą: antymateria ma „przeciwną grawitację”. Czyli cząstki materii się przyciągają, cząstki antymaterii też się przyciągają, ale cząstki materii i antymaterii odpychają się grawitacyjnie. Ktoś powie, że przecież wytwarzamy w laboratoriach antymaterię i nikt takiej cechy nie zaobserwował. Ale czy śladowe ilości antymaterii, które otrzymujemy laboratoryjnie, wystarczą na zweryfikowanie takiej teorii?
No ale do rzeczy Konsekwencje.
1. W Wielkim Wybuchu powstało TYLE SAMO cząstek i antycząstek. Oddziaływanie grawitacyjne spowodowało, że wszystkie cząstki, które na wstępie nie uległy anihilacji, pogrupowały się w materię i antymaterię - coś w rodzaju mieszaniny niejednorodnej. Te grupy były zaczątkami supergromad - połowa z nich może być z materii a połowa z antymaterii. Tak więc nie potrzebujemy (dość kontrowersyjnych dla niektórych) teorii inflacji ani teorii wyjaśniającej dlaczego powstało więcej cząstek niż antycząstek.
2. Obecnie w małych skalach może dochodzić do spotkania i anihilacji cząstek, jednak w dużych skalach oddziaływania grawitacyjne dają o sobie znać i dwa obiekty zbudowane z przeciwnych typów materii nie spotkają się - dlatego nie obserwujemy anihilacji w przestrzeni kosmicznej.
3. Skoro supergromady i „anty-supergromady” są rozmieszczone mniej-więcej na przemian, więc wzajemnie się odpychają co tłumaczy rosnące tempo ekspansji wszechświata. (Wątpliwość: ale skoro materii i antymaterii we wszechświecie jest tyle samo, więc - czy siły grawitacyjne i antygrawitacyjne nie powinny się uśrednić i nie wypływać na tempo ekspansji? Czy w takim wypadku tempo ekspansji nie będzie stałe?).
I co dalej Wątpliwości.
Jak wiemy - materia zakrzywia czasoprzestrzeń (rysujemy piękne lejki na dwuwymiarowej płaszczyźnie obrazującej 4-wymiarową czasoprzestrzeń). Czy w takim razie antymateria będzie zakrzywiała przestrzeń w przeciwną stronę? I co by to miało oznaczać? W prosty sposób wyjaśniłoby się zjawisko anihilacji - „lejek” grawitacyjny materii spotyka się z „górką” grawitacyjną antymaterii i oba zakrzywienia wzajemnie się wygaszają.
Oznaczałoby to jednak, że w grawitacyjnym oddziaływaniu antymaterii czas biegnie szybciej (czy na pewno?). Ale co wtedy działoby się z czarnymi „anty-dziurami”? Materia wpadająca do czarnej dziury, wskutek spowolnienia czasu zostaje skompresowana do dwóch wymiarów na powierzchni czarnej dziury, co jest zgodne z zasadą zachowania informacji. W przypadku czarnej anty-dziury takiego spowolnienia by nie było - przeciwnie, antymateria zostałaby pożarta w przyspieszonym tempie. A co z ugięciem promieni światła? A może mamy do czynienia z poszukiwanymi białymi dziurami?
Proszę o konstruktywną krytykę lub o rozwinięcie pomysłu.
Tygrysek