Ja widzę to tak:
- jeśli ziemia i słońce byłyby nieruchome względem siebie obserwator widziałby słońce na niebie w jednej pozycji, więc opóźnienie w przelocie światła od jego powierzchni do obserwatora na ziemi, nie miałoby wpływu na pozycję, bo ta jest stała. Brak zmiany strumienia fotonów w czasie.
- jeśli ziemia zacznie się poruszać to obserwator na jej powierzchni zaobserwuje, że słońce zmienia pozycję. Nie będzie to jednak efekt ruchu słońca a obserwatora. Słońce jest dalej w spoczynku więc opóźnienie w propagacji światła nie wpływa na postrzeganie pozycji. Źródło fotonów nie zmienia położenia więc strumień fotonów jest stały w czasie, dlatego opóźnienie niczego nie zmienia. To tak jakbym stał na wprost słońca a potem się obrócił, przestanę je widzieć od razu, nie ważne ile minut czy lat świetlnych będzie ode mnie. To jest właśnie nasza sytuacja, źródłem informacji (strumienia fotonów) jest słońce i ono w układzie ziemia-słońce praktycznie się nie porusza. Środek masy jest blisko środka słońca. Jedyna zmiana jest powodowana ruchem ziemi, dlatego czas propagacji światła od słońca do ziemi nie będzie miał wpływu na postrzeganie jego pozycji na powierzchni ziemi.
- jeśliby słońce, jako źródło światła zaczęło się poruszać to fotony w chwili t0 wyemitowane z pozycji p0 dojdą na ziemię po 8 minutach, wtedy słońce będzie już w pozycji p1, itd. Strumień fotonów jest zmienny w czasie, źródłem tej zmiany jest zmiana pozycji słońca. Każda zmiana (czyli potencjalna informacja) biegnie od źródła do odbiorcy z prędkością <= c, dlatego zmiana położenia słońca i związana z nią zmiana w strumieniu fotonów biegnie od źródła do obserwatora w skończonym czasie - stąd opóźnienie.
Możnaby sobie wyobrazić hipotetyczną sytuację, gdzie ziemia jest super-masywną planetą a słońce jakąś małą gwiazdą. Środek masy takiego układu byłby blisko środka ziemi i ona w tym układzie praktycznie by się nie poruszała. Wtedy czas propagacji światła od gwiazdy do ziemi byłby istotny dla postrzegania jej aktualnej pozycji na niebie. Strumień fotonów pochodzący z ruchomego źródła zmieniałby się w czasie względem obserwatora na planecie, ta zmiana propagowałaby w czasie np. 8 minut więc widzielibyśmy pozycję "gwiazdki" sprzed 8 minut.
Zmiana pola grawitacyjnego, która by wystąpiła po "zniknięciu" słońca, również będzie propagować z prędkością <= c więc zostanie zaobserwowana na ziemi po ca. 8 minutach. Tor orbity ziemi przestanie być zakrzywiany w kierunku słońca przez jego grawitację. W praktyce zacznie pewnie poruszać się z grubsza po stycznej do swojej starej orbity i okrążać środek masy układu słonecznego. Wyliczenie konkretnej trajektorii byłoby chyba nietrywialne, bo uproszczenia Newtona, ze względu na brak słońca, nie będzie można zastosować
Celowo piszę wszędzie: z prędkością <= c bo tylko w płaskiej przestrzeni (tj. próżni) fala em i inne oddziaływania rozchodzą się z prędkością c. Im bardziej przestrzeń pofałdowana (np. przez materię się w niej znajdującą) tym dłuższą drogę ma do pokonania oddziaływanie więc ma względnie mniejszą prędkość.