Naukowcy twierdzą, i nie pojawiły się "podważenia", że zaobserwowali ślad po pierwszych gwiazdach, jakie zaświeciły się we Wszechświecie.
Zrobili to w australijskim buszu przy pomocy tak małego, zaledwie 2-metrowego radioteleskopu , który został dostrojony (częstotliwość) do wykrywania częstotliwości związanej z najwcześniejszym we wszechświecie wodorem oświetlanym intensywnym blaskiem tamtych gwiazd.
Nie możemy zobaczyć tych starożytnych gwiazd bo dawno już eksplodowały.
Ich ultrafioletowe światło powinno zmieniać wielkie chmury otaczającego je wodoru, wprowadzając go w specyficzny stan, którego skutki (emisyjne lub absorpcyjne - doniesienie operuje niejednoznacznym nieco słownictwem) możemy zaobserwować we wszechobecnym mikrofalowym promieniowaniu tła na określonej częstotliwości.
Tylko trzeba było wpaść na ten pomysł
Ówczesne 1,4 gigaherca ekspansja wszechświata zamieniła ("rozciągnęła kwanty" IMHO) na 78 megaherców.
To daje odkrycie momentu istnienia najstarszych gwiazd - istniały już zaledwie 180 mln lat po początku obecnego etapu naszego wszechświata zwanego wielkim wybuchem. Ten wynik godzi w dotychczasowe teorie.
Spekuluje się, że może przyłapano interakcje z ciemną materią, której natura jest bardzo nieuchwytna (o ile nie są to liczne czarne dziury średniej wielkości zaskakująco dość liczne już wtedy?).
http://www.bbc.com/news/science-environment-43230729
Pozdrawiam