Na początku 2014 roku meteoroid wielkości zmywarki przeleciał nad brzegami Papui Nowej Gwinei przed wschodem słońca, i spłonął w ognistym zjawisku tarcia o ziemską atmosferę.
Dwóch naukowców z Harvardu stwierdziło, że nie była to byle jaka skała kosmiczna lecz pochodziła z innego układu gwiezdnego, co czyni ją pierwszym zaobserwowanym meteorem pochodzenia międzygwiazdowego.
Spisali wnioski i złożyli artykuł w czasopiśmie astronomicznym. Praca nie została dopuszczona do druku.
Recenzenci zauważyli brak wystarczających szczegółów, aby zweryfikować twierdzenie w opublikowanych danych,
które pochodziły z bazy danych NASA i opierały się na odczytach, ale zostały zasłonięte, ponieważ pochodziły z satelitów amerykańskiego wywiadu,
i mogłyby ujawnić, w jaki sposób wojsko monitoruje wystrzeliwanie pocisków.
Sprawa wydawała się przegrana. Okazało się, że to jednak była prawda i teraz wchodzi na światło dzienne.
W zeszłym miesiącu US Space Command opublikowało notatkę, która stwierdziła, że dane z czujników satelitów ostrzegających o pociskach rakietowych
były wystarczająco dokładne, aby wskazać międzygwiezdną trajektorię metoroidu, a ostatecznie meteoru.
Było to zwieńczenie pracy Amir Siraja i Avi Loeba.
Dane pokazują niezwykłą sekwencję trzech eksplozji światła, gdy obiekt przedzierał się przez ziemską atmosferę.
(teoretycznie mogła to też być zagubiona sonda kosmitów, moim zdaniem - E.)
Niektórzy naukowcy nie są przekonani co do wniosku o jego pochodzeniu spoza Układu Słonecznego.
https://www.nytimes.com/2022/04/15/scie ... ebate.htmlSiema
_
Wszystkie wszechświaty są wieczne