Naukowcy proponują nowy model wyjaśniający powstawanie większości z tych meteorytów, które trafiają na Ziemię.
"Kropelki ognistego deszczu". W ten sposób Henry Clifton Sorby, XIX-wieczny brytyjski mineralog, opisał maleńkie kule zwane chondrami (lub chondrulami) znajdowane w meteorytach.
Chondry są tak dominującymi cechami tych meteorytów, że meteoryty nazwano chondrytami i stanowią 86 procent meteorytów znalezionych na Ziemi.
Ich pochodzenie pozostaje jednak tajemnicą.
Niektórzy zgadzają się, że ich powstanie musiało nastąpić na początku historii Układu Słonecznego, około 4,6 miliarda lat temu. Ale każda z hipotez ma swoje wady.
Aby uformować chondry, należy je szybko ogrzać, a następnie szybko ochłodzić, co trudno jest wyjaśnić.
Naukowcy opracowali model, który według nich może być trafny, a następnie przeprowadzili symulację warunków ze skałami w piecu laboratoryjnym w celu przetestowania hipotezy.
Ich rozważania zakładają duże zatłoczenie przestrzeni we wczesnym wewnętrznym Układzie Słonecznym, tysiącami planetozymali o wielkości kilkudziesięciu mil.
Były to skaliste obiekty, które potem, pozgarniane przez największy, zbudowały planety.
Na niektórych z nich, na ich powierzchni znajdowały się wtedy oceany lawy, która osiągała temperaturę ponad 3000 stopni.
Mniejsze skaliste ciała gdy zbliżyły się do nich, były podgrzewane przez promieniującą lawę.
To gwałtownie stopiło zewnętrzną część tych obiektów, co po ostygnięciu tworzyło chondry.
*** Ja bym jeszcze nieśmiało dorzucił uczonym banalne wpadniecie w lawę i wybicie porcji lawy w kosmos ***
Hipoteza uczonych wyjaśnia skład meteoroidów w rejonie Ziemi i Wenus, ale zarazem oznaczałaby, że meteoroidy orbitujące daleko od Słońca
mogą być bardzo inne składem i prawie nic o nich nie wiemy wtedy.
Dwie misje już niedługo dostarczą na Ziemię materiał pobrany z asteroid i może to rzuci więcej światła lub cienia na tę hipotezę. Naukowcy czekają na to w napięciu.
Nobel albo ... kiszka blada?
Inspiracja:
https://www.nytimes.com/2020/06/22/scie ... rules.html
Siema