Wczoraj, po deszczach wypogodziło się na tyle, że w końcu można było sensownie poobserwować. Szkoda tylko, że później wilgoć powodowała oszronienie teleskopu i około północy zwinąłem się do domu. Dobrze, że syncia "wytrzymała" pobyt na dworze pod zadaszonym tarasem.
Do rzeczy: Przejrzystość powietrza po deszczu była tak dobra-czysta od wszelkich pyłów,że obraz był zdumiewający. Zerkaniem można było dostrzec (nie jestem tego w 100% pewny), że "skrzydła" M42 niemal się łączyły. Jakoś próbowałem to uwzględnić na szkicu, dlatego powstał on w małym powiększeniu, trudno było chwycić też detal tej mgławicy, znaczy aparat go jakby nie ujął ale zresztą sami oceńcie...
Nie oceniajcie szkicu po jasności bo mój monitor daje troszkę ciemny obraz.
PS coś tu głucho w tym wątku, czyżby z braku pogody?