Astronomiczne wiadomości z Internetu

Wiadomości, wydarzenia, kalendaria​, literatura, samouczki, Radio...

PostPaweł Baran | 15 Lut 2019, 09:17

Tajemnicze błyski zaobserwowano w ziemskiej atmosferze, w miejscach, gdzie nie ma chmur burzowych
2019-02-14

Ziemska atmosfera skrywa przed nami jeszcze wiele sekretów spędzających sen z powiek naukowcom. Jednym z nich są odkryte właśnie tajemnicze błyski, których nie sposób wyjaśnić, ponieważ pojawiają się w miejscach, gdzie nie występują burze. Czym one są?
Niezwykłego odkrycia dokonał rosyjski satelita Łomonosow, który wraz z sondą Kanopus-B bada wysokoenergetyczne promieniowanie kosmiczne, w tym promieniowanie gamma. W wysokich warstwach ziemskiej atmosfery pojawiły się błyski.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby dochodziło do nich w obrębie występowania rozbudowanych chmur burzowych Cumulonimbus, które generują błyskawice, zarówno te tradycyjnie, jak i te wciąż nie do końca poznane, zwane czerwonymi duszkami i błękitnymi strumieniami.
Jednak błyski odnotowane zostały z dala od chmur burzowych, znacznie wyżej niż one sięgają, na rozległych obszarach panowania zupełnie wolnego od chmur nieba. Właśnie ten fakt sprawił, że naukowcy postanowili dokładnie przyjrzeć się temu fenomenowi.
Badacze z Instytutu Fizyki Nuklearnej na Uniwersytecie im. M. Łomonosowa w Moskwie twierdzą, że natknęli się na zupełnie nowe, nieznane wcześniej zjawiska fizyczne. Niewykluczone, że są one związane z pasem radiacyjnym Ziemi, zwanym też Pasem Van Allena, gdzie występuje intensywne promieniowanie korpuskularne otaczające naszą planetę.
Naładowane cząstki uwięzione przez pole magnetyczne mogą uwalniać się w pułapki magnetycznej, tworząc w niej rozległe obszary jonizacji, a więc doprowadzać do zaobserwowanych zagadkowych błysków, z dala od obszarów burzowych.
Aby w pełni poznać i zrozumieć to zjawisko koniecznie są dalsze badania, które rosyjscy naukowcy zapowiadają. Z pewnością przyłączą się do nich ich zagraniczni koledzy, ponieważ jakiś czas temu podobne błyski odnotowali też astronauci z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Być może są one w jakiś sposób ze sobą związane.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Uniwersytet im. M. Łomonosowa.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/201 ... burzowych/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Tajemnicze błyski zaobserwowano w ziemskiej atmosferze, w miejscach, gdzie nie ma chmur burzowych.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Lut 2019, 09:18

Bliski przelot 2019 CN5 (11.02.2019)
2019-02-14. Krzysztof Kanawka
Jedenastego lutego doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2019 CN5 obok Ziemi. Obiekt przemknął w minimalnej odległości około 119 tysięcy kilometrów.
Moment przelotu planetoidy 2019 CN5 nastąpił 11 lutego z maksymalnym zbliżeniem około 08:20 CET. W tym momencie obiekt znalazł się w odległości około 119 tysięcy kilometrów od Ziemi, Odpowiada to 0,31 średniego dystansu do Księżyca. 2019 CN5 ma szacowaną średnicę około 10 metrów.
Jest to 7 bliski (wykryty) przelot planetoidy lub meteoroidu w 2019 roku. W 2018 roku wykryć bliskich przelotów było przynajmniej 73. Rok wcześniej takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 było ich 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Zeszły rok obfitował w bliskie przeloty większych planetoid obok Ziemi. Pierwszym bliskim przelotem w 2018 roku było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi. Z kolei 15 kwietnia 2018 doszło do przelotu planetoidy 2018 GE3 o średnicy około 70 metrów. Miesiąc później, 15 maja 2018 również doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2010 WC9 o średnicy około 70 metrów. Na początku czerwca 2018 doszło do wykrycia meteoroidu 2018 LA, który zaledwie kilka godzin później wszedł w atmosferę.
(PFA, HT)
https://kosmonauta.net/2019/02/bliski-p ... 1-02-2019/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Bliski przelot 2019 CN5 (11.02.2019).jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Lut 2019, 09:21

Elon Musk ujawnił ceny biletów na podróż na Marsa. Zapowiada się całkiem ciekawie
2019-02-14
SpaceX buduje największą w historii ludzkości rakietę i statek kosmiczny, które za jednym zamachem będą zdolne do zabrania 100 osób w pełną niebezpieczeństw podróż na Marsa. Musk ujawnił ceny biletów w obie strony.
Przyszłością ludzkości jest stanie się cywilizacją kosmiczną, zamieszkanie na obiektach przemierzających Układ Słoneczny i szybsza eksploracja Układu Słonecznego, a może nawet najbliższych gwiazd. Żeby w ogóle było to możliwe, musimy uczynić ten pierwszy krok. Chociaż wykonaliśmy go pośrednio w roku 1969, gdy pierwsi ludzie wylądowali na powierzchni Księżyca, to jednak dopiero za kilka lat będziemy mogli na nim pozostać na stałe. Przynajmniej taki jest plan kilku światowych mocarstw.
Oprócz naszej przyszłości związanej ze Srebrnym Globem, równocześnie są też prowadzone przygotowania do pierwszej załogowej misji na Marsa, a także stworzenie odpowiednich technologii, które pozwolą nam zbudować tam ludzie habitaty. Oczywiście, będzie to znacznie trudniejsze zadanie, niż w przypadku Księżyca, bo i warunki tam panujące znacznie bardziej ekstremalne, a przede wszystkim ogromną rolę odgrywa tutaj odległość od Ziemi.
Mimo wszystko, szef SpaceX jest pewien, że uda nam się pokonać wszelakie trudności i w końcu osiąść na Czerwonej Planecie. Zresztą tak naprawdę nie mamy innego wyjścia, bo nasza cywilizacja znajduje się już na tak wysokim poziomie rozwoju, że musimy myśleć o odpowiednim zabezpieczeniu się na wypadek globalnego kataklizmu, do którego może dojść zupełnie nieoczekiwanie, a to np. z powodu uderzenia kosmicznej skały, jak to było za czasów dinozaurów. Wówczas bezpowrotnie stracimy cały nasz dorobek.
Elon Musk napisał w odpowiedzi na swoim profilu na Twitterze (zobaczcie tutaj), że cena biletu na podróż na Marsa początkowo może wynosić ok. 500 tysięcy dolarów, ale sukcesywnie będzie spadać i może dojść do zaledwie 100 tysięcy dolarów. Ma temu przysłużyć się konkurencja, większe inwestycje i popularność tego typu wypraw. Cena i tak jest niska, w porównaniu z niebawem oferowanymi lotami w kosmos przez szefa Amazonu oraz firmy Virgin. Za kilkunastominutowy lot na wysokość 80-120 kilometrów ponad powierzchnię Ziemi liczą sobie oni od 140 do 300 tysięcy dolarów. Lot na Marsa w obie strony w początkowej kwocie 500 tysięcy dolarów wygląda całkiem przystępnie.
Przypomnijmy, że pierwszy lot bezzałogowy na Czerwoną Planetę realizowany przez firmę SpaceX ma odbyć się w 2024 roku, a załogowy dwa lata później. W trakcie kolejnych, na powierzchnię planety będą już sprowadzane roboty, które pozwolą rozpocząć budowę pierwszych kolonii. Miliarder jest pewien, że pierwsze loty na Marsa odbędą śmiałkowie, szaleńcy i pionierzy, tacy sami, którzy dotarli do Stanów Zjednoczonych i wyruszyli na podbój dzikiego zachodu.
Tymi ludźmi nie będą miliarderzy i ludzie wpływowi. To będą ludzie ciężko pracujący, nie mający czasu na rozrywkę, a i bezustannie żyjący tam ze świadomością, że mogli dostać bilet w jedną stronę. Co ciekawe, nie zapłacą oni ani grosza za tę wyprawę, gdyż koszta w pełni pokryje NASA, rząd Stanów Zjednoczonych oraz najróżniejsze organizacje.
Musk jakiś czas temu zapowiedział, że chciałby polecieć na Marsa, mieszkać tam, a nawet tam umrzeć ze starości. W tej chwili daje jakieś 70 procent szans na realizację tych odważnych planów. Miliarder zdaje sobie sprawę z faktu, że pomimo dużych postępów, jakie dokonuje jego firma w rozwoju przemysłu kosmicznego i technologii kosmicznych, wciąż pozostaje jeszcze daleka droga do pierwszej załogowej misji na Czerwoną Planetę i stworzenia tam odpowiedniej infrastruktury do potrzymania życia, aby mógł zaryzykować i się tam bezpiecznie wybrać, a nawet zamieszkać.
Jeśli uda mu się zrealizować swoje plany, to i tak będzie często odwiedzał Ziemię, aby prowadzić tu interesy, ale na starość może znaleźć spokojne i bezpieczne miejsce w podziemnych bazach na Czerwonej Planecie. Życie na Marsie kompletnie nie będzie przypominało tego ziemskiego. Panują tam ekstremalne dla ludzi temperatury i promieniowanie, jest też mniejsza grawitacja, która będzie miała niebagatelny wpływ na kondycję fizyczną pierwszych kolonizatorów.
Źródło: GeekWeek.pl/Elon Musk/SpaceX/Twitter / Fot. SpaceX
http://www.geekweek.pl/news/2019-02-14/ ... -ciekawie/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Elon Musk ujawnił ceny biletów na podróż na Marsa. Zapowiada się całkiem ciekawie.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Elon Musk ujawnił ceny biletów na podróż na Marsa. Zapowiada się całkiem ciekawie2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Elon Musk ujawnił ceny biletów na podróż na Marsa. Zapowiada się całkiem ciekawie3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Lut 2019, 09:23

NASA ogłosiła, że zamierza wrócić na powierzchnię Księżyca jeszcze w tym roku
2019-02-15
Rok 2019 jest szczególnym w historii Amerykańskiej Agencji Kosmicznej, Stanów Zjednoczonych, przemysłu kosmicznego i całej ludzkości. Dokładnie 50 lat temu pierwsi ludzie wylądowali na powierzchni Srebrnego Globu.
Jim Bridenstine, obecny administrator NASA, oświadczył na wczorajszej konferencji specjalnie zorganizowanej przez agencję, że Amerykanie powrócą na powierzchnię Księżyca jeszcze w tym roku. Oczywiście mówimy tutaj o bezzałogowej misji w postaci lądowników, ale mamy powody do radości, ponieważ ten krok pokazuje, że nadchodzące wielkimi krokami lata 20. XXI wieku zapowiadają się w rozwoju przemysłu kosmicznego i eksploracji kosmosu iście rewelacyjnie, tak jak lata 60. i 70. ubiegłego wieku.
W ciągu najbliższego miesiąca NASA ma przedstawić szczegółowy plan wielkiego projektu powrotu na Srebrny Glob. Ogólny plan był przedstawiony pod koniec ubiegłego roku, a teraz agencja ogłosi kilkanaście misji, w ramach których na Księżyc zostaną dostarczone ładunki i eksperymenty. Poznamy również dokładne lokalizacje lądowań.
Te plany mają zrealizować współpracujące z agencją amerykańskie firmy na co dzień prężnie rozwijające się w przemyśle kosmicznym. Bridenstine jest pewien, że prace nad lądownikami w prywatnych firmach ruszą już w lipcu, gdy minie 50. rocznica lądowania ludzi na naturalnym satelicie naszej planety i 60. rocznica powstania NASA.
W przedsięwzięciu o nazwie CLPS, na które agencja przeznaczy aż 2,6 miliarda dolarów, chęć udziału wyraziło przeszło 30 prywatnych amerykańskich firm na co dzień działających w świecie prywatnego sektora przemysłu kosmicznego. Ostatecznie władze NASA wybrały 9 z nich, a mianowicie: Astrobotic, Deep Space Systems, Draper, Firefly Aerospace, Intuitive Machines, Lockheed Martin, Masten, Moon Express, Orbit Beyond.
Co ciekawe, swoje zgłoszenie w uczestnictwie w projektach powrotu na Srebrny Glob wysłały też tak znane firmy jak SpaceX, należąca do Elona Muska, oraz Blue Origin, do Jeffa Bezosa, szefa Amazonu i najbogatszego człowieka na świecie. Niestety, agencja nie zdecydowała się wykorzystać ich technologii i pomysłów. Najpewniej będą one wspierane przez rząd USA innymi kanałami i są przeznaczone go większych i przyszłych celów, więc swoje plany księżycowe i tak zrealizują.
Jednak NASA nie oczekuje, że wszyscy z tych dziewięciu partnerów odniosą sukces w tworzeniu statków kosmicznych, które dotkną Księżyca. „Chcemy, aby odniosły sukces. To nie jest gwarancja, że tak się stanie, ponieważ to, co robią, nie przypomina niczego, co zrobiliśmy wcześniej, ale naszym celem jest dowiedzieć się jak najwięcej, abyśmy mogli się nauczyć i pomóc temu nowemu przemysłowi rozwijać się tutaj w Stanach Zjednoczonych” - powiedział na konferencji Jim Bridenstine, administrator Amerykańskiej Agencji Kosmicznej.
NASA w tej chwili nie ma poważniej konkurencji w kwestiach planów, zasobów i możliwości eksploracji Księżyca w postaci agencji kosmicznych innych krajów. Co prawda, Chiny mają swoje plany i gotowe technologie, ale na pewno nie będą podbijały naturalnego satelity naszej planety z takim rozmachem jak Stany Zjednoczone. O udziale Rosji nie ma sensu w ogóle wspominać, a wkład Unii Europejskiej obecnie będzie polegał na wsparciu budowy tylko Księżycowego Portu Kosmicznego.
Jeśli wszystkie prace przebiegną zgodnie z planem, a jest wielce prawdopodobne, że tak będzie, bo firmy mają już gotowe technologie i prototypy lądowników i łazików, to pierwsze urządzenia mogą pojawić się na powierzchni Księżyca do końca bieżącego roku. Trzymajmy za to mocno kciuki.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/news/2019-02-15/ ... -tym-roku/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: NASA ogłosiła, że zamierza wrócić na powierzchnię Księżyca jeszcze w tym roku.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: NASA ogłosiła, że zamierza wrócić na powierzchnię Księżyca jeszcze w tym roku2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Lut 2019, 09:25

Gemini 8 – ważny etap “wyścigu na Księżyc”
2019-02-15. Krzysztof Kanawka
W marcu 1966 roku odbyła się misja załogowa Gemini 8. Jej nieoczekiwany przebieg był ważnym etapem w “wyścigu na Księżyc”.
W tym roku będziemy świętować pięćdziesięciolecie pierwszego lądowania człowieka na Księżycu. Zanim jednak Neil Armstrong postawił stopę na Srebrnym Globie, odbyło się kilka misji, które miały duże znaczenie dla sukcesu programu Apollo. Jedną z tych misji był lot Gemini 8 – pierwszy lot orbitalny Neila Armstronga.
Misja Gemini 8 była planowana na trzy dni. Najważniejszym elementem tego lotu była seria połączeń z bezzałogowym pojazdem Agena. Pojazd Agena został zbudowany, by przetestować działania takie jak wspólne działania na orbicie, cumowanie dwóch pojazdów oraz zmiany orbit. Te wszystkie działania musiały być opanowane w dobrym stopniu jeszcze przed rozpoczęciem programu Apollo.
Gemini 8 – z załogą w składzie Neil Armstrong i David Scott – wystartował 16 marca 1966 o godzinie 16:41 UTC. Sześć godzin i 33 minuty później Gemini 8 przycumował do Ageny. Było to pierwsze udane cumowanie w przestrzeni kosmicznej – ważny krok w “wyścigu na Księżyc”, gdyż każda misja księżycowa wymagała serii cumowań różnych pojazdów.
Zaledwie 27 minut później pojawił się poważny problem, który wymógł przerwanie misji. W systemie manewrowym pojazdu Gemini pojawił się problem, który spowodował zużycie pokładowego paliwa oraz coraz szybszy ruch zestawu Gemini-Agena.
Początkowo kontrola misji zakładała, że problem pojawił się w Agenie, zatem postanowiono rozłączyć oba obiekty. Jak się szybko okazało – problem był po stronie kapsuły Gemini, która po odcumowaniu zaczęła obracać się coraz szybciej. Jedynie dzięki szybkim reakcjom astronautów udało się zapobiec całkowitej kontroli nad kapsułą. Następnie zapadła decyzja o przerwaniu misji i po zaledwie 10 godzinach i 41 minutach od startu Gemini 8 wodował w Pacyfiku. Załoga została podjęta przez okręt amerykańskiej Marynarki Wojennej.
Co ciekawe, nie udało się w pełni wyjaśnić przyczyn awarii w systemie manewrowym Gemini 8. Późniejsze kapsuły Gemini miały zmodyfikowany układ elektryczny, co zapobiegło podobnym awariom. Zmieniono także procedury testów naziemnych przed startem – w późniejszych misjach praktyką stało się poszerzone testowanie sprzętu.
Misja Gemini 8 była przykładem trudności, z jakimi zmagały się pierwsze loty załogowe. Większość technologii i procedur wówczas nie było opracowanych, a margines błędu był bardzo niewielki. Z pewnością jednak doświadczenia Gemini 8 pozwoliły na poprawienie procedur cumowania na orbicie oraz funkcjonowania dwóch pojazdów – zarówno oddzielnie, jak i wspólnie.
Warto jednak tu dodać, że doświadczenia wyniesione z Gemini 8 nie zapobiegły kolejnym awariom, a nawet katastrofom. Mniej niż rok później, 27 stycznia 1967 roku, doszło do tragicznego pożaru Apollo 1. W kwietniu 1970 roku doszło zaś do poważnej awarii w trakcie misji Apollo 13. Pierwsze loty załogowe były zawsze wyprawą w nieznane – nawet podczas naziemnych testów.
Neil Armstrong, uczestnik misji Gemini 8 oraz pierwszy człowiek na Księżycu, zmarł 25 sierpnia 2012 roku.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2019/02/gemini-8 ... a-ksiezyc/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Gemini 8 – ważny etap wyścigu na Księżyc.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Gemini 8 – ważny etap wyścigu na Księżyc2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 15 Lut 2019, 09:29

Czy czarne dziury mogą być hologramami?
2019-02-15

Czarne dziury są wciąż jednymi z najbardziej tajemniczych obiektów kosmicznych. Nowe badania zdają się teraz sugerować, że ich głębia i czerń to tylko holograficzna projekcja.
Niedawno pisaliśmy o tym, że według fizyków cały nasz Wszechświat może być hologramem. To jeszcze nie wszystko. Niezależnie od tego podobną naturę mają być może czarne dziury, który w tym modelu byłyby... płaskie. Wynika to zdaniem części naukowców z nowych wyliczeń dla ich entropii - czyli stopnia nieuporządkowania. Obliczenia te sugerują, że czarne dziury są czymś w rodzaju złudzenia optycznego.
Hipoteza holograficzna została po raz pierwszy zaproponowana przez fizyka Leonarda Susskinda w latach 90. Zgodnie z nią w ujęciu matematycznym cały Wszechświat wymaga istnienia tylko dwóch - a nie trzech, jak się nam wszystkim wydaje - wymiarów, aby działała grawitacja i inne znane nam prawa fizyki. Koncepcja ta, choć dość dziwna, może rozwiązywać niektóre ważne konflikty pomiędzy teorią względności Einsteina i mechaniką kwantową.
Fizycy zaproponowali teraz, że głównym powodem, dla którego nie możemy dowiedzieć się, co dzieje się z materią przekraczającą horyzont zdarzeń czarnej dziury, jest to, że obiekt taki w zasadzie nie ma żadnego "wnętrza". Alternatywą jest to, że wszystko, co przechodzi przez horyzont, zostaje uwięzione w pewnych odchyleniach grawitacyjnych obecnych na powierzchni czarnej dziury.
Zespół fizyków kierowany przez Daniele Pranzetti z Instytutu Fizyki Teoretycznej im. Maxa Plancka w Niemczech przedstawił nowe oszacowania dla ilości entropii istniejącej w czarnej dziurze. Obliczenia zdają się potwierdzać powyższe przypuszczenia.
Według Stephena Hawkinga entropia czarnej dziury musi być zależna od jej obszaru, ale już nie od jej objętości. Właśnie na gruncie tego pomysłu powstały pierwsze koncepcje czarnych dziur holograficznych. Choć wśród naukowców istnieje zgoda co do tego, że czarne dziury muszą mieć entropię, bo w przeciwnym wypadku ich istnienie naruszałoby drugą zasadę termodynamiki, nie osiągnięto do dziś porozumienia co do pochodzenia tej entropii. Nie wiadomo też, jak poprawnie wyliczać jej wartość.
Zespół Pranzetti zastosował w tym celu teorię znaną jako pętlowa grawitacja kwantowa (Loop Quantum Gravity, LQG). Próbuje ona wyjaśniać działanie tak zwanej kwantowej grawitacji - dąży do opisania siły grawitacyjnych zgodnie z zasadami mechaniki kwantowej. Przewiduje między innymi, że Wszechświat składa się z maleńkich ziaren znanych jako kwanty - "atomów" czasoprzestrzeni. Zgrupowania tych kwantów nazywa się w niej kondensatami. Fizycy odkryli, że czarna dziura zbudowana z takich kondensatów miałaby wszystkie ich właściwości, a ich wzajemne zachowania i wywierane przez nie efekty grawitacyjne mogłyby być opisane poprzez zbadanie właściwości tylko jednego z nich.
Oznacza to, że chociaż nie możemy naprawdę zobaczyć ani zmierzyć tego, co znajduje się za horyzontem zdarzeń czarnej dziury - a więc i jej entropii - nie ma to znaczenia, ponieważ zbiorowe właściwości wszystkich jej "atomów" można zmierzyć badając tylko jeden z nich. Podstawowe, składowe atomy tworzą w tej koncepcji rodzaj płynu, który jest obserwowaną przez nas, ciągłą czasoprzestrzenią o jednorodnej geometrii.
Należy teraz wyobrazić sobie czarną dziurę jako trójwymiarowy pierścień kosza do koszykówki. Ten pierścień to w tym modelu horyzont zdarzeń, natomiast siatka kosza jest czarną dziurą, do której wpada (i w której znika) cała materia. Gdyby wepchnąć tę siatkę w pewien sposób w pierścień (tworząc płaski, dwuwymiarowy okrąg) i przyjąć, że są one wykonane z wody, moglibyśmy dość łatwo dostrzec, że wszystko to, co mierzymy w pierścieniu, można także zastosować do tego, co znajduje się w upakowanej w nim sieci.
Ten dość uproszczony model pokazuje, że trójwymiarowa natura czarnych dziur może być po prostu złudzeniem. Wszystkie informacje o czarnej dziurze można hipotetycznie ograniczyć do dwuwymiarowej powierzchni, bez potrzeby odwoływania się do jej wnętrza. Model ten przedstawiono w prestiżowym czasopiśmie Physical Review Letters. Choć zapewne trudno będzie ostatecznie udowodnić, że czarne dziury są w rzeczywistości dwuwymiarowe, będzie to dużym wyzwaniem dla teoretyków.

Czytaj więcej:
• Cały artykuł
• Czy Wszechświat jest hologramem?

Źródło: physics-astronomy.com
Na zdjęciu: Wizualizacja czarnej dziury i wpadającej do niej materii. Źródło: APOD/Alain Riazuelo
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/cz ... ogramami-1

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czy czarne dziury mogą być hologramami.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:34

Chandrayaan 2 – Indie wracają na Księżyc
2019-02-15. Aleksander Fiuk
W kwietniu 2019 roku, czyli dziesięć lat po zakończeniu misji Chandrayaan 1, jedynej dotąd indyjskiej sondy księżycowej, w stronę Srebrnego Globu ma zostać wysłana Chandrayaan 2.
Pod koniec stycznia 2019 roku indyjski premier Narendra Modi potwierdził, że wyniesienie nowej sondy księżycowej najprawdopodobniej nastąpi przed końcem kwietnia. Chandrayaan 2 zostanie wysłana w kosmos na pokładzie GSLV Mark 3, trójstopniowej indyjskiej rakiety nośnej, której podstawowym zadaniem jest umieszczanie satelitów na orbicie geostacjonarnej, a w przyszłości również obsługa misji załogowych. Sonda po starcie znajdzie się na mocno eliptycznej orbicie okołoziemskiej, którą następnie będzie samodzielnie podnosić, by później wejść na orbitę wokół naszego naturalnego satelity.
Początkowo cała misja miała być przeprowadzona we współpracy z rosyjską agencją Roskosmos, lecz po tym, jak w 2015 roku Rosja zasygnalizowała brak możliwości wykonania swojej części misji, czyli głównie konstrukcji łazika marsjańskiego, indyjska ISRO zadecydowała dokończyć projekt samodzielnie.
Sonda, po dotarciu do Księżyca, odłączy lądownik, który następnie wykona miękkie lądowanie w okolicach południowego bieguna Srebrnego Globu, sama zaś będzie go okrążać i mapować w wysokiej rozdzielczości. Lądownik Vikram, nazwany na cześć jednego z ojców indyjskiego programu kosmicznego – Vikrama Sarabhai, został wyposażony w precyzyjne przyrządy nawigacyjne, optyczne oraz sejsmometr. Będzie on przeprowadzał pomiary i wykonywał zdjęcia przez 15 dni, jednak jego najważniejszym zadaniem jest dostarczenie na powierzchnię Księżyca łazika Pragyan, co w sanskrycie oznacza „mądrość”. Ten sześciokołowy pojazd o masie niespełna 30 kg pozyskuje energię za pomocą paneli słonecznych. Do jego zadań należy analiza chemiczna próbek pobranych z powierzchni, pomiary natężenia strumieni cząstek alfa oraz tworzenie trójwymiarowej mapy terenu. Informacje zebrane przez przyrządy na powierzchni Księżyca będą przekazywane na Ziemię przez orbiter, który będzie odgrywał rolę przekaźnika sygnału.
Jak podkreślał indyjski premier, Narendra Modi, druga misja pod nazwą Chandrayaan jest dla Indii szansą na ponowne zaznaczenie swojej pozycji na polu eksploracji kosmosu. Głównym celem misji Chandrayaan 2 jest ponowne znalezienie wody w próbkach księżycowego gruntu (czego dokonał już Chandrayaan 1) oraz stworzenie mapy rozkładu występowania wody na Księżycu. Regularne misje na ziemskiego satelitę to tylko krok na hinduskiej drodze, by dołączyć do grona kosmicznych mocarstw. Kolejnym, ostatnim stadium tego procesu będzie ukończenie indyjskiego programu misji załogowych – wówczas dołączą one do tak wielkich graczy sektora kosmicznego, jak USA, Rosja, kraje zrzeszone w ESA, czy Chiny.
https://kosmonauta.net/2019/02/chandray ... a-ksiezyc/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chandrayaan 2 – Indie wracają na Księżyc.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chandrayaan 2 – Indie wracają na Księżyc2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:36

Po co człowiekowi czas? Książka pełna odpowiedzi na pytania, których sobie nie zadawałem. A powinienem
2019-02-15. Piotr Stanisławski
Co to jest “teraz”? Czy można żyć we własnym czasie? Gdzie jest nas wewnętrzny zegar? Książka “Po co człowiekowi czas” daje fascynujące odpowiedzi na te pytania
To wyjątkowe doświadczenie – czytam książkę o tym, jak organizmy liczą czas i jak się w nim odnajdują samemu poddając swój organizm związanemu z czasem eksperymentowi. Książkę Alana Burdicka „Po co człowiekowi czas” zacząłem czytać w Piasecznie pod Warszawą, gdzie obowiązuje czas środkowoeuropejski. Potem wyciągnąłem ją gdzieś nad północnym Atlantykiem, na wysokości 11 km, gdzie czas wydawał się wstrzymany – za oknem samolotu przez 5 godzin widziałem odległy zachód Słońca. A kończę ją pod Toronto, gdzie zegary wskazują czas wschodni, o 6 godzin wcześniejszy niż ten podwarszawski.
A wszystko to wydarzyło się w ciągu zaledwie dwóch dni. Mój organizm zgłupiał – miałem wrażenie, że pierwsza noc trwa ze 20 godzin. Płytki, dziwny sen ciągnął się straszliwie. Teraz jest kolejny dzień, 21:36 czasu wschodniego wybrzeża, a ja sam nie wiem jak się czuję – dla mojego organizmu to w pół do czwartej nad ranem, choć dopiero co skończyłem kolację.
Wiem oczywiście, że jet lag to nic wyjątkowego – doświadcza go tysiące ludzi każdego dnia. Ale jednocześnie budzi coś na kształt podziwu, bo dopiero pojawienie się powszechnie dostępnych lotów międzykontynentalnych sprawiło, że jesteśmy w stanie w ciągu kilku godzin narazić nasz organizm na coś tak dziwacznego. Nasi przodkowie, ledwie dwa czy trzy pokolenia temu, nie mieli szans na takie doznanie.
Co w nas cyka?
Książka „Po co człowiekowi czas” zajmuje się tym aspektem czasu, który jest nam najbliższy, choć w literaturze popularnonaukowej raczej mało obecny. Nie chodzi tu bowiem o fizyczne implikacje związane ze strzałką czasu, wpływem gigantycznych prędkości czy niewyobrażalnie wielkich mas.
Tu mowa o tym, czego doświadczamy sami. Autor regularnie budzi się o 4:27 nad ranem i czuje się zawieszony, zatrzymany w czasie. Każda minuta ciągnie się niesamowicie długo. Czy to taka metafora czy faktycznie nasz wewnętrzny czas zwalnia? Albo przyspiesza, gdy znakomicie się bawimy?
Bo dziś już wiemy, że człowiek ma swój wewnętrzny zegar i że nie jest to jakaś abstrakcyjna myślowa konstrukcja, tylko namacalny mechanizm molekularny. Znamy białka, które powstają dzięki ekspresji konkretnych genów. Białka te gromadzą się w cytoplazmie naszych komórek stopniowo, aż do chwili, gdy ich stężenie jest na tyle duże, że przenikają do jądra komórkowego i… zatrzymują proces tworzenia samych siebie.
I tak się składa, że trwa to niemal dokładnie 24 godziny. Taki mechanizm znajduje się w każdej komórce ciała, ale nie działa w oderwaniu od tego, co dzieje się na zewnątrz. Rolę centralnego zegara organizmu, który pozwala na synchronizację miliardów małych, komórkowych zegarów odgrywa u nas tzw. jądro nadskrzyżowaniowe. To zgrupowanie około 20 tysięcy neuronów, które siedzą sobie… nad skrzyżowaniem. Chodzi o skrzyżowanie włókien nerwowych biegnących z prawego i lewego oka. Dzięki takiemu umiejscowieniu te komórki mogą dopasowywać rytm swojego działania do dobowego cyklu światła dochodzącego z zewnątrz.
Człowiek z zepsutym czasem
A co by było, gdyby nie dostarczać naszemu zegarowi tych informacji? Gdyby światło słoneczne nie pomagało w uporządkowaniu zegara? 16 lipca 1962 roku francuski speleolog Michel Siffre zszedł do głębokiej jaskini, gdzie nie docierało ani trochę światła. Postanowił pozostać tam przez blisko dwa miesiące. Miał kontakt telefoniczny z kolegami na górze, ci jednak ściśle pilnowali, by w czasie rozmów w żaden sposób nie przekazać informacji o tym, która jest godzina ani jaki to dzień.
Siffre sam liczył sobie czas czekając na 14 września, kiedy miał wyjść na powierzchnię. Ale już 20 sierpnia (według jego wyliczeń) dostał informację o zakończeniu eksperymentu. Okazało się, że w rzeczywistości był już 14 września, a Michel zgubił rachubę i pomylił się aż o 24 dni. Jego wewnętrzny zegar kompletnie oderwał się od rytmu doby.
Siffre powtarzał swój eksperyment jeszcze dwukrotnie i za każdym razem wyniki były przedziwne. Przeczytajcie o tym koniecznie – to trochę zaskakujące a trochę straszne.
Im dalej przemieszczałem się w poprzek stref czasowych i zagłębiałem w książce, tym bardziej byłem zaskoczony. Choćby „święty” czas współczesnego świata, UTC, czyli uniwersalny czas koordynowany. To ustalany na podstawie działania zegarów cezowych wzorcowy czas dla całej Ziemi, wykorzystywany w nawigacji lotniczej i morskiej. Okazuje się, że nie istnieje żaden zegar czy inne urządzenie, które stanowiłoby wzorzec i pokazywało czas UTC. Jest on raczej efektem „negocjacji” między kilkuset zegarami atomowymi rozrzuconymi po całym świecie. W słynnym Sèvres pod Paryżem zbierane są odczyty wszystkich tych urządzeń i wyliczany jest błąd, jaki każde z nich popełniło w zeszłym miesiącu. Więc, tak naprawdę, czas UTC istnieje tylko w przeszłości. W teraźniejszości zegary atomowe co najwyżej bardzo się starają, by się od niego zbytnio nie oddalić.
By świat się nie rozjechał
Alan Burdick, autor „Po co człowiekowi czas” ma wyjątkowy talent do łączenia mnóstwa ciekawostek z solidną wiedzą. I to nie tylko ściśle naukową, bo całkiem pokaźny kawałek poświęcony jest temu, jak filozofia próbowała sobie poradzić z pojęciem teraźniejszości. OK, przyznaję, że to nie jest mój ulubiony fragment książki, ale dałem radę i wkrótce potem zostałem nagrodzony opowieścią o tym, że prawdopodobnie nasz mózg specjalnie generuje opóźnienie w przetwarzaniu niektórych bodźców. To maksymalnie 80 milisekund potrzebne po to, by zsynchronizować informacje przetwarzane wolniej i szybciej. Bez tego odbiór świata „rozjeżdżałby się” nam – pewne typy informacji biegną szybszymi drogami od innych i gdyby nie owe 80 milisekund opóźnienia, zachodzące jednocześnie, powiązane zjawiska odbieralibyśmy jako dziejące się w różnym czasie.
Dziwne? To tylko jedno z setek zadziwień, jakie czeka Was podczas lektury tej książki. W (chwilowo) mojej strefie czasowej zbliża się północ, a mój ogłupiały wewnętrzny zegar nie może się zdecydować, czy mam iść spać, czy dziarsko rzucić się w wir obowiązków (bo w domu zaraz 6 rano). Zgodnie z zaleceniami autora „Po co człowiekowi czas” spróbuję jednak zawierzyć zegarkowi w telefonie i idę spać.
A Wy skorzystajcie z (oczywiście) ograniczonej czasowo promocji na książkę. „Po co człowiekowi czas” Alana Burdicka kupicie za 23,94 zł czyli. W tym celu wystarczy wejść do księgarni Dadada.pl i po dodaniu książki do koszyka wpisać kod rabatowy crazynauka. Dzięki temu samemu kodowi dostniemy też zniżkę na książki Znikająca łyżeczka, Dziwne przypadki ludzkiego mózgu i Pi razy drzwi.
https://www.crazynauka.pl/po-co-czlowie ... owinienem/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Po co człowiekowi czas Książka pełna odpowiedzi na pytania, których sobie nie zadawałem. A powinienem.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Po co człowiekowi czas Książka pełna odpowiedzi na pytania, których sobie nie zadawałem. A powinienem2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:38

Zobacz walentynkowe sygnały od planety Ziemia
2019-02-15. Piotr
Kochacie naszą planetę? Ta mimo wielu szkód jakie jej wyrządzamy kocha nas oddając całą swoją powierzchnię nie tylko nam - ludziom, ale też ogromnej ilości zróżnicowanych gatunków zwierząt, czy roślin. Z uwagi na fakt, że za nami święto zakochanych, postanowiliśmy zaprezentować Wam kilka walentynkowych sygnałów od naszej planety. Niestety wspomnieć również będzie trzeba o tym, jak ogromny wpływ na te piękne krajobrazy ma człowiek.
W niewyobrażalnie bogatym Dubaju znajdziemy niemal wszystko. Zaczynając od pięknych wysp, idąc przez gigantyczne centra handlowe, kończąc (lub niekoniecznie) na wysokich fascynujących budynkach. Do tej listy dopisać należy nowe sztuczne Jezioro Miłości, które stworzono w pobliżu sztucznej gromady lagun w Al Qudra. Zbiornik jest na tyle duży, że można go zobaczyć na zdjęciach wykonanych przez satelity. Zdjęcie obiegło świat w mgnieniu oka za sprawą 36-letniego dubajski księcia - Shaikh Hamdan Bin Mohammad Bin Rashid Al Maktoum.
Warto też wspomnieć o wyspie Moorea – drugiej co do wielkości w Archipelagu Społeczeństwa Polinezji Francuskiej, około 20 km na północny zachód od Tahiti. Moorea jest częścią łańcucha wysp utworzonych przez wulkanizm. Tego rodzaju wyspy bezustannie się zmieniają, erodują i zatapiają w oceanie. Zmiany następują jednak znacznie szybciej z uwagi na ludzką działalność, która wywiera wpływ na ten piękny naturalny krajobraz.

Moorea to wyspa wysoka, chropowata i górzysta. Obraz został zabarwiony na czerwono nie tylko w celu nadania mu walentynkowego klimatu, ale też w celu podkreślenia występowania na wyspie bujnej roślinności. Jest to jedna z cech, która nadaje wyspie niesamowitego, tropikalnego wyglądu.

Niestety od ponad 1200 lat roślinność wyspy uległa. Dlaczego? Na wyspie zamieszkał wtedy człowiek. Pomimo tego Moorea wciąż otoczona jest piękną rafą koralową, która należy do najbardziej delikatnych ekosystemów na świecie. Na szczęście rafa Moorea wciąż jest stosunkowo dziewicza, dzięki czemu zapewnia dom różnorodnym koralowcom i gatunkom ryb. To tylko potwierdza solidny stan tego ekosystemu. Wskazać jednak trzeba, że solidność ta może zostać zagrożona chociażby przez zanieczyszczenia i ocieplenie mórz.
Kolejne piękne zdjęcie w kształcie serca kreuje woda. Wiadomo - miłość zanika z różnych powodów. Oblicze Ziemi również zmienia się w sposób ciągły i często z powodu działań człowieka. Właśnie z tej przyczyny dochodzi do kurczenia się Morza Aralskiego – niegdyś czwartego co do wielkości jeziora na świecie.

Gdy Morze Aralskie w znacznej części wyparowało, pozostawiło strefę 40 000 m2 suchego, solnego terenu. Każdego roku gwałtowne burze piaskowe zbierają z tego obszaru co najmniej 150 000 ton soli i piasku i przenoszą je przez o setki kilometrów, powodując problemy zdrowotne dla miejscowej ludności, a także niszcząc uprawy. Wiele wskazuje na to, że cała południowa część morza wkrótce całkowicie wyschnie. Obecnie trwają prace zmierzające do uratowania części północnej.

Obraz, który Wam prezentujemy został wykonany przez misję Copernicus Sentinel-2 w dniu 30 sierpnia 2018 r., Pokazuje tylko część Morza Aralskiego w kształcie serca, które usytuowane jest w jego zachodniej części. Nie jest wykluczone jednak, że wkrótce całkowicie zniknie.
Niżej prezentowany obraz również został zarejestrowany w ramach misji Copernicus Sentinel-2 i przedstawia jedno z najbardziej niezwykłych jezior na świecie. Jezioro Strobel znane także jako Jezioro Jurajskie położone jest w Argentynie, na odludnym terenie stepu patagońskiego. Krystalicznie czysta woda stała się domem dla jednych z największych pstrągów tęczowych na świecie.
W ramach podsumowania warto docenić pracę satelitów, które umożliwiają nam obserwowanie i zrozumienie zmian zachodzących na Ziemi – m.in. lub przede wszystkim za sprawą działań człowieka. Aby uchronić wiele gatunków zamieszkujących naszą planetę powinniśmy szybko wyciągnąć wnioski – czy to jednak możliwe, skoro nie potrafimy dojść do porozumienia w banalnych sprawach? Nie ulega jednak wątpliwości, że trudno odbudować to, co człowiek poprzez swoje decyzje świadomie lub nie niszczy.

Zatrzymajcie się na chwilę przy tych pięknych, niespotykanych obrazach i wyciągnijcie jak najwięcej wniosków. Życzymy miłego weekendu na naszej pięknej planecie.

Zobacz też:

- Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2019 roku
- Galeria zdjęć (Astrofotografia)
Źródło: earthobservatory.nasa.gov

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=887

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zobacz walentynkowe sygnały od planety Ziemia.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zobacz walentynkowe sygnały od planety Ziemia2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zobacz walentynkowe sygnały od planety Ziemia3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:40

"MUSICAL KOSMOS" na Międzynarodowy Dzień Kobiet
2019-02-15.
8 marca 2019 r. na deskach Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku zostanie wystawiony "MUSICAL KOSMOS". To kolorowa opowieść o Wszechświecie, gwiazdach, planetach i księżycach skierowana dla wszystkich powyżej 4 roku życia.
MUSICAL KOSMOS jest to autorska produkcja Akademii Artystycznej z Gdańska. Znajdziemy w nim nieziemską baśń, która poprzez sztukę, śpiew, akrobacje, różne style tańca wyniesie w Kosmos zarówno małego, jak i dużego widza. To piękne ręcznie wykonane kostiumy, autorska scenografia, ręcznie malowane horyzonty, taniec, akrobacje i nieziemska muzyka, która wzrusza i dodaje energii.
MUSICAL KOSMOS to "Niepowtarzalna opowieść Wszechświata, zachwycających gwiazd, planet, księżyców, o jego sile niewyjaśnionej, doskonałej, która daje życie nieskończone. Nieziemska baśń obiektów astronomicznych, przedstawiona poprzez śpiew, akrobacje, różne techniki tańca, muzykę. Obywatelu planety Ziemia, mały i duży, zapraszamy w przestrzeń Kosmosu! Czy znajdziesz w nim siebie? Czy on znajdzie Ciebie?".
Musical przedstawia piękno, ale mówi również o problemach współczesnego świata. Całość odbywa się w kosmicznej scenerii. To opowieść o tym, jak bardzo w życiu potrzebna jest miłość, przyjaźń, radość oraz nadzieja. To niezapomniana przygoda dla dzieci i dla dorosłych.
Grania premierowe odbyły się 30 maja oraz 1 czerwca 2018 roku w Gdańsku w Teatrze Szekspirowskim. Teraz musical powraca, specjalnie na Międzynarodowy Dzień Kobiet 8 marca. Przewidziano w tym dniu 4 grania, o godz. 10:00, 12:30, 17:00 i 19:00. Czas to ok. 90 minut.
Za Scenariusz i teksty utworów odpowiada Magdalena Gabriel, która zajęła się także reżyserią i choreografią musicalu. Ponadto zaprojektowała zachwycające stroje, które wraz Moniką Rudnicką i Krystianem Hintzke ręcznie wykonała z pracownią Akademii Artystycznej.
Scenografia to dzieło Krystiana Hintzke, którego pomysły zachwycają świeżością i brakiem granic. Kropką nad i są ręcznie namalowane horyzonty przez Monikę Rudnicką, której obrazy wielokrotnie zachwyciły widzów.
Za kosmiczną muzykę odpowiada Adam Pietrzak, który stworzył wspaniałe kompozycje, zachwycające widzów od pierwszej nuty.
Natomiast Karolina Adamiak – Pruś odpowiada za reżyserię wokalną i przygotowanie wokalne 30 artystów.
Opowieść ilustruje swoim tańcem Balet Akademii Artystycznej.
MUSICAL KOSMOS jest odpowiedni dla dzieci powyżej 4 roku życia, młodzieży, dorosłych oraz seniorów.
Bilety: normalny 35 zł / ulgowy 25 zł
Bilety ulgowe przysługują uczniom, studentom, nauczycielom, emerytom, rencistom oraz osobom niepełnosprawnym.
Więcej informacji oraz zdjęcia: www.musicalkosmos.pl.
MUSICAL KOSMOS / Trailer / Akademia Artystyczna

Paweł Z. Grochowalski
Źródło: Akademia Artystyczna
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/mu ... ien-kobiet

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: MUSICAL KOSMOS na Międzynarodowy Dzień Kobiet.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:43

Odkryto rozbłysk 10 miliardów razy silniejszy od rozbłysków na Słońcu
Autor: John Moll (15 luty, 2019)
Naukowcy dokonali zaskakującego odkrycia. James Clerk Maxwell Telescope, obserwatorium astronomiczne znajdujące się na Hawajach, pomogło zidentyfikować niewyobrażalnie potężny rozbłysk gwiezdny, którego w żaden sposób nie można porównać do rozbłysków słonecznych.
Mowa o młodej gwieździe JW 556, która znajduje się 1 269 lat świetlnych od Ziemi w Wielkiej Mgławicy w Orionie. Jest to gwiazda zmienna typu T Tauri, która ma mniej niż 10 milionów lat i cechuje się zmienną jasnością.
Obserwatorium James Clerk Maxwell Telescope posiada zainstalowany instrument o nazwie SCUBA-2. Jest to specjalistyczna kamera, która pracuje w skrajnie niskich temperaturach rzędu -273 stopni Celsjusza i jest niezwykle wrażliwa na fale submilimetrowe. To właśnie z jej pomocą udało się namierzyć potężny rozbłysk gwiezdny.
Zjawisko miało miejsce w listopadzie 2016 roku. Naukowcy twierdzą, że rozbłysk był 10 miliardów razy silniejszy od rozbłysków słonecznych i trwał zaledwie kilka godzin. Przypuszcza się, że gwiazda JW 556 aktywnie akreuje materię z otaczającego ją pyłowego dysku, a rozbłysk został spowodowany zakłóceniem w polu magnetycznym.
Badanie tego typu zjawisk pozwoli lepiej zrozumieć proces formowania się nowych gwiazd oraz historię Układu Słonecznego. Dlatego naukowcy zamierzają kontynuować obserwacje JW 556 z nadzieją na zarejestrowanie kolejnych gwałtownych rozbłysków.
Źródło:
https://phys.org/news/2019-02-james-cle ... flare.html


https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/od ... -na-sloncu

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Odkryto rozbłysk 10 miliardów razy silniejszy od rozbłysków na Słońcu.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Odkryto rozbłysk 10 miliardów razy silniejszy od rozbłysków na Słońcu2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:45

Fale grawitacyjne rozwiązują kosmiczną zagadkę
2019-02-15. Autor. Agnieszka Nowak
Według zespołu kosmologów pomiary fal grawitacyjnych z około 50 układów podwójnych gwiazd neutronowych w ciągu następnej dekady definitywnie rozwiążą intensywną debatę nad tym, jak szybko rozszerza się nasz Wszechświat.
Kosmos rozszerza się od 13,8 mld lat a jego obecny współczynnik ekspansji, znany jako stała Hubble’a, daje czas, jaki upłynął od Wielkiego Wybuchu.

Jednakże dwie najlepsze metody stosowane do pomiaru stałej Hubble’a dają różne wyniki, sugerując, że nasze rozumienie struktury i historii Wszechświata – nazywane „standardowym modelem kosmologicznym” – może być błędne.

Badania pokazują, w jaki sposób nowe niezależne dane fal grawitacyjnych emitowanych przez układy podwójne gwiazd neutronowych, zwane „syrenami standardowymi” raz na zawsze przełamią impas między pomiarami.

„Stała Hubble’a jest jedną z najważniejszych liczb w kosmologii, ponieważ jest niezbędna do oszacowania krzywizny przestrzeni i wieku Wszechświata, a także do zbadania jego przeznaczenia” – powiedziała prof. Hiranya Peiris z UCL.

Zespół opracował uniwersalną technikę, która oblicza, w jaki sposób dane fal grawitacyjnych rozwiążą problem różnic w wynikach pomiarów stałej Hubble’a z dwóch metod.

Gdy dwie gwiazdy neutronowe w układzie podwójnym okrążają się po spirali a zanim się zderzą, wyemitują fale grawitacyjne. W efekcie zderzenia zostaje również wyemitowane jasne światło, które może zostać wykryte przez teleskopy.

Wydarzenia z układów podwójnych gwiazd neutronowych są rzadkością, ale także są nieocenione w dostarczeniu informacji śledzenia kolejnej drogi rozwoju Wszechświata.

Jest tak dlatego, że emitowane fale grawitacyjne powodują zmarszczki czasoprzestrzeni, które mogą być wykryte interferometrami LIGO i Virgo, dającymi dokładny pomiar odległości układu od Ziemi.

Dzięki dodatkowej detekcji światła towarzyszącego eksplozji, astronomowie mogą określić prędkość układu, a zatem obliczyć stałą Hubble’a za pomocą Prawa Hubble’a.

W tym badaniu naukowcy modelowali, ile takich obserwacji będzie potrzebnych, aby rozwiązać problem dokładnego pomiaru stałej Hubble’a.

„Obliczyliśmy, że obserwując 50 układów podwójnych gwiazd neutronowych w ciągu następnej dekady, będziemy mieć wystarczającą ilość danych fal grawitacyjnych, aby niezależnie określić najlepszy pomiar stałej Hubble’a. Powinniśmy być w stanie wykryć wystarczającą liczbę zderzeń, aby odpowiedzieć na to pytanie w ciągu 5-10 lat. To z kolei doprowadzi do najdokładniejszego obrazu rozwoju Wszechświata i pomoże nam ulepszyć model standardowy” – powiedział główny autor pracy, dr Stephen Feeney z Center for Computational Astrophysics w Flatiron Institute w Nowym Jorku.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
UCL

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... iczna.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Fale grawitacyjne rozwiązują kosmiczną zagadkę.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:46

W kosmicznym obiektywie: Śladami łazika Opportunity
2019-02-15. Jan Nowosielski
Powyższe zdjęcie zostało wykonane przez łazik Opportunity za pomocą jego kamery nawigacyjnej. Przedstawia ślady kierujące się na północ, które zostawił podczas przemieszczania się po piaszczystych wydmach.
Kontakt z Opportunity został zerwany w czerwcu 2018 roku, gdy znalazł się on w szalejącej na Marsie burzy. Próby odzyskania połączenia okazały się bezskuteczne, a ostatni komunikat otrzymano chwilę po przejściu burzy. Niedawno udało się jednak na krótko znów porozumieć się z łazikiem, lecz z uwagi na wiadomość o uszkodzeniach, zadecydowano o jego wyłączeniu.
Misja ta trwała prawie 15 lat, odkrywając powierzchnię Marsa. Po lądowaniu Opportunity inżynierowie i naukowcy rozpoczęli wspólną pracę nad pokonywaniem trudności i planowaniem przemieszczania się go pomiędzy różnymi obszarami geologicznymi. Podczas swojego długiego życia w trudnych warunkach, przecierał jedocześnie szlaki dla powrotu NASA na Czerwoną Planetę.
Artykuł napisała Alicja Pietrzak.
Source :
NASA
https://news.astronet.pl/index.php/2019 ... portunity/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: W kosmicznym obiektywie Śladami łazika Opportunity.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:49

Strumień gwiazd w pobliżu Słońca
2019-02-15.
Periodyk naukowy Astronomy & Astrophysics opublikował pracę badaczy z Uniwersytetu w Wiedniu, którzy odkryli rzekę gwiazd, tak zwany strumień gwiezdny pokrywający większą część południowego nieba. Strumień ten znajduje się stosunkowo blisko i składa się z co najmniej 4000 gwiazd, które poruszają się razem w przestrzeni od momentu powstania jakiś miliard lat temu. Z uwagi na jego bliskość do Ziemi, strumień stanowi idealne pole, na którym można testować procesy rozrywania gromad, mierzyć pole grawitacyjne Drogi Mlecznej i współczesne populacje planet pozasłonecznych za pomocą kolejnych misji, których zadaniem będzie poszukiwanie egzoplanet. Do swoich badań autorzy artykułu wykorzystali dane zebrane przez satelitę Gaia.
Nasza własna galaktyka, Droga Mleczna, jest domem dla gromad gwiazd o różnych rozmiarach i w różnym wieku. Naukowcy od dawna odkrywają liczne mode gromady w obłokach molekularnych, nieco mniej gromad w średnik i dojrzałym wieku w dysku galaktycznym i jeszcze mniej masywnych, starych, gromad kulistych w halo galaktyki. Owe gromady, niezależnie od ich pochodzenia i wieku, są poddawane oddziaływaniom pływowym na swoich orbitach wokół Galaktyki. Z czasem oddziaływanie grawitacyjne Drogi Mlecznej zaczyna je rozrywać, rozrzucając gwiazdy po zbiorze gwiazd, który całościowo nazywamy Drogą Mleczną.
“Większość gromad gwiazd w dysku galaktycznym rozpada się szybko po narodzinach, bowiem jako takie nie zawierają wystarczająco dużo gwiazd, aby wytworzyć silną studnię potencjału grawitacyjnego, inaczej mówiąc, nie ma w nich wystarczająco dużo kleju, aby utrzymać gwiazdy blisko siebie. Nawet w bezpośrednim otoczeniu Słońca istnieje kilka gromad z wystarczającą masą, aby utrzymać się w całości przez kilkaset milionów lat. Zatem podobne, duże, przypominające strumienie pozostałości gromad lub asocjacji także powinny stanowić element Drogi Mlecznej” mówi Stefan Meingast, główny autor artykułu opublikowanego w A&A.
Dzięki precyzji pomiarów satelity Gaia, autorzy mogli zmierzyć trójwymiarowy ruch gwiazd w przestrzeni. Dokładnie przyglądając się rozkładowi pobliskich gwiazd poruszających się w tę samą stronę, jedna konkretna grupa gwiazd, jeszcze nie znanych i nie badanych, szybko przykuła uwagę naukowców. Była to grupa gwiazd, która wykazywała dokładnie oczekiwane cechy gromady gwiazd, które powstała razem, ale została rozerwana przez oddziaływanie grawitacyjne Drogi Mlecznej.
“Poszukiwanie pobliskich strumieni w dysku przypomina przysłowiowe poszukiwanie igły w stogu siana. Astronomowie patrzyli na i przez ten nowy strumień gwiazd przez długi czas, bowiem pokrywa on większą część nocnego nieba, ale dopiero teraz uświadomili sobie, że on tam jest, i jest ogromny i jest zdumiewająco blisko Słońca” mówi Joao Alves, drugi autor artykułu. “Odkrywanie nowych rzeczy tak blisko domu jest bardzo przydatne, bowiem nie są one wtedy zbyt ciemne lub zamglone i pozwalają na dużo dokładniejsze badania, co jest wprost marzeniem astronomów”.
Z uwagi na ograniczenia obserwacji Gaia, badacze wybrali tylko 200 źródeł. Ekstrapolacja ponad te limity wskazuje, że strumień powinien zawierać co najmniej 4000 gwiazd, przez co struktura jest masywniejsza od większości gromad jakie znamy w otoczeniu Słońca. Autorzy określili także wiek strumienia na około miliard lat. Można zatem stwierdzić, że strumień już czterokrotnie okrążył galaktykę – to wystarczająca liczba na powstanie strumieni wskutek oddziaływań grawitacyjnych z dyskiem Drogi Mlecznej.
“Jak tylko zbadaliśmy tę konkretną grupę gwiazd bardziej szczegółowo, wiedzieliśmy, że odkryliśmy to czego szukaliśmy. Współczesną strukturę przypominającą strumień, rozciągającą się na setki parseków na jednej trzeciej nieba” mówi Verena Furnkranz, współautorka i magistrantka na Uniwersytecie w Wiedniu.
Źródło: A&A
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.1051/0004-6361/201834950
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/15/s ... zu-slonca/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Strumień gwiazd w pobliżu Słońca.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:51

Gdzie wszechświat skrywa brakującą masę?
2019-02-15. Radek Kosarzycki

Astronomowie spędzają dziesięciolecia na poszukiwaniach czegoś co wydaje się dość trudne do ukrycia: około jednej trzeciej “normalnej” materii we Wszechświecie. Najnowsze wyniki badań przeprowadzonych na podstawie danych zebranych przez Obserwatorium Rentgenowskie Chandra mogą pomóc im zlokalizować tę brakującą materię.
Na podstawie niezależnych, standardowych obserwacji, naukowcy z dużą pewnością obliczyli jak dużo normalnej materii – to znaczy wodoru, helu i innych pierwiastków – istniało tuż po Wielkim Wybuchu. W czasie od kilku pierwszych minut do pierwszego miliarda lat historii wszechświata większość tej normalnej materii skupiła się w kosmicznym pyle, gazie i obiektach takich jak gwiazdy i planety, które jesteśmy w stanie dostrzec za pomocą współczesnych teleskopów.
Problem jednak polega na tym, że gdy astronomowie sumują całą masę całej normalnej materii we współczesnym wszechświecie, wciąż brakuje jednej trzeciej. Swoją drogą brakująca materia jest czymś zupełnie innym od tajemniczej ciemnej materii.
Jeden z pomysłów mówi, że brakująca materia zebrała się w gigantycznych włóknach ciepłego (temperatura niższa niż 100 000K) lub gorącego (temperatura wyższa od 100 000 K) gazu w przestrzeni międzygalaktycznej. Owe włókna nazywane są przez astronomów “ośrodkiem ciepłym”, WHIM (ang. warm-hot intergalactic medium). Pozostają one niewidoczne dla teleskopów obserwujących niebo w zakresie optycznym, ale część tego ciepłego gazu wypełniającego włókna wykryto w zakresie promieniowania ultrafioletowego.
Wykorzystując nową technikę badawczą, naukowcy odkryli nowe i silne dowody na istnienie gorącego składnika WHIM w danych z Chandry i innych teleskopów.
“Jeżeli odkryjemy tę brakującą masę, możemy rozwiązać jedną z największych zagadek astrofizyki” mówi Orsolya Kovacs z Centrum Astronomii Harvard & Smithsonian w Cambridge, MA. “Gdzie wszechświat mógł upchnąć tak dużo materii, z której zbudowane są gwiazdy, planety i my?”
Astronomowie wykorzystali Chandrę do poszukiwania i badania włókien ciepłego gazu leżąco wzdłuż ścieżki do kwazaru, jasnego źródła promieniowania rentgenowskiego zasilanego przez supermasywną czarną dziurę. Kwazar ten znajduje się około 3,5 miliarda lat świetlnych od Ziemi. Jeżeli gorący gaz będący składnikiem WHIM związany jest z tymi włóknami, część promieniowania rentgenowskiego z kwazaru uległaby pochłonięciu przez gorący gaz. Dlatego też badacze poszukiwali sygnatury gorącego gazu w promieniowaniu rentgenowskim kwazaru.
Jedno z wyzwań stojących przed badaczami korzystającymi z tej metody jest fakt, że sygnał absorpcji przez WHIM jest słaby w porównaniu do całkowitej ilości promieniowania rentgenowskiego emitowanej przez kwazar. Przeszukując całe widmo rentgenowskie, trudno jest wykryć tak słaby wpływ absorpcji – faktyczne ślady WHIM – od losowych fluktuacji.
Kovacs wraz ze swoim zespołem pokonał ten problem skupiając swoje poszukiwania tylko na określonych częściach widma rentgenowskiego, obniżając tym samym prawdopodobieństwo wystąpienia błędów pierwszego rodzaju. Dokonali tego najpierw identyfikując galaktyki w pobliżu linii wzroku do kwazaru, które znajdują się w ten samej odległości od Ziemi co regiony ciepłego gazu wykryte w danych ultrafioletowych. Dzięki tej technice udało się zidentyfikować 17 możliwych włókien między kwazarem a nami i określić odległości do nich.
Ze względu na ekspansję wszechświata, która wydłuża promieniowanie podążające w naszą stronę, jakakolwiek absorpcja promieniowania rentgenowskiego przez materię w tych włóknach będzie przesunięta ku czerwieni. Skala przesunięcia zależy od odległości do włókna, zatem zespół badaczy wie, w których fragmentach widma poszukiwać absorpcji spowodowanej przez WHIM.
“Nasza technika co do zasady przypomina wydajne poszukiwanie zwierząt na rozległych równinach Afryki” mówi Akos Bogdan, współautor z CfA. “Wiemy, że zwierzęta muszą pić, zatem rozsądnie jest najpierw poszukać przy zbiornikach wodnych”.
Mimo, że zawężanie poszukiwań pomogło, badacze musieli także pokonać problem niewielkiej skali absorpcji. Dlatego też wzmocniono sygnał łącząc ze sobą widma z 17 włókien, dzięki czemu zamieniono 5,5-dniowe obserwacje w równowartość danych, do których zebrania potrzeba by było 100 dni. Dzięki ej technice badacze wykryli tlen, którego cech wskazywały, że jest on elementem gazu o temperaturze około miliona kelwinów.
Ekstrapolując obserwacje tlenu na cały zestaw pierwiastków oraz z obserwowanego obszaru do lokalnego wszechświata, badacze donoszą, że być może odkryli całą brakującą materię. Przynajmniej w tym konkretnym przypadku brakująca materia faktycznie skrywała się w WHIM.
“To niesamowite, że udało nam się wyśledzić przynajmniej część tej brakującej materii” mówi Randall Smith, także z CfA. “W przyszłości możemy zastosować tę samą metodę do innych kwazarów i potwierdzić czy ta odwieczna zagadka ostatecznie została rozwiązana”.
Źródło: Chandra X-ray Center
Artykuł naukowy: https://arxiv.org/abs/1812.04625
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/15/g ... jaca-mase/
http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Gdzie wszechświat skrywa brakującą masę.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Gdzie wszechświat skrywa brakującą masę2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:53

NASA twierdzi, że wkrótce wraca na Księżyc, aby tam zostać na dłużej
2019-02-15. Radek Kosarzycki

NASA przyspiesza plany powrotu na Księżyc i tym razem agencja twierdzi, że wraca, aby zostać tam na dłużej.
Jim Bridenstine, administrator NASA powiedział wczoraj dziennikarzom, że agencja planuje mocno przyspieszyć plany popierane przez Prezydenta Donalda Trumpa dotyczące powrotu na Księżyc przy współpracy z przedsiębiorstwami prywatnymi.
“Ważne, abyśmy wrócili na Księżyc tak szybko jak to możliwe” powiedział Bridenstine na spotkaniu w siedzibie głównej NASA w Waszyngtonie dodając, że ma nadzieję na realizację tego zadania przed 2028 rokiem.
“Tym razem gdy polecimy na Księżyc, zostaniemy na nim. Nie polecimy tam tylko po to, aby zostawić odciski swoich butów i postawić flagę, wrócić na Ziemię i nie polecieć ponownie przez kolejne 50 lat” dodał.
“Planujemy coś zupełnie innego niż wszystkie inne kraje na świecie. Chcemy polecieć i stworzyć bazę, do której regularnie będą latały kolejne załogi”.
Ostatnią osobą na Księżycu był Eugene Cernan w grudniu 1972 roku, uczestnik misji Apollo 17.
Zanim jednak człowiek ponownie postawi nogę na powierzchni Księżyca, NASA planuje wysłać tam – jeszcze przed 2024 rokiem – bezzałogowy statek i aktualnie już przyjmuje oferty od rosnącego sektora prywatnego na budowę lądownika.
Termin składania ofert upływa 25 marca br, a pierwszy etap selekcji zaplanowano na maj – to niesamowicie szybkie tempo jak na agencję, której wcześniejsze projekty opóźniały się o całe lata i przekraczały budżet o setki milionów dolarów.
“Jak dla nas najlepiej by było gdyby się udało polecieć jeszcze w tym roku. Chcemy tam polecieć jak najszybciej” mówi Thomas Zurbuchen, zastępca administratora Dyrektoratu Misji Naukowych w NASA.
Niemniej jednak przyznał, że “może to być niemożliwe”.
Przyspieszeone plany NASA to skutek dyrektywy, którą Trump podpisał w grudniu 2017 roku, a która zakłada powrót na Księżyc przed załogową misją na Marsa w latach trzydziestych.
NASA planuje także zbudowanie małej stacji kosmicznej Gateway na orbicie Księżyca do 2026 roku. Stacja będzie służyła jako punkt pośredni przed podróżami na i z powierzchni Księżyca, ale nie będzie to stacja ze stałą załogą tak jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) na orbicie okołoziemskiej.
Tak jak w przypadku ISS, NASA zainteresowana jest współudziałem innych krajów, które mogłyby dostarczyć część niezbędnych elementów stacji księżycowej czy pojazdy umożliwiające lądowanie na powierzchni Księżyca.
Także przed rozpoczęciem misji załogowej NASA planuje wysłać instrumenty naukowe oraz inne narzędzia na Księżyc w 2020 roku lub nawet jeszcze przed końcem tego roku.
Agencja planuje szybkie przetargi na budowę i wysłanie takich instrumentów na Księżyc, oferując przy tym korzyści finansowe dla firm sektora prywatnego, które zdecydują się na tak krótkie terminy.
“Zależy nam na prędkości” mówi Thomas Zurbuchen. “Nie oczekujemy, że uda nam się z sukcesem każdy start czy każde lądowanie. Wliczamy to w nasze ryzyko”.
Źródło: AFP
https://www.pulskosmosu.pl/2019/02/15/n ... na-dluzej/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: NASA twierdzi, że wkrótce wraca na Księżyc, aby tam zostać na dłużej.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 09:58

Kula ognia w biały dzień mknęła po niebie nad Mazowszem. Niektórzy mówią, że to UFO. Zobacz nagrania
2019-02-15
Do niecodziennego zjawiska doszło nad północnym Mazowszem, gdzie kamerki samochodowe zarejestrowały bardzo jasny obiekt mknący z zawrotną prędkością po niebie. Niektórzy internauci po zobaczeniu nagrań twierdzą, że to UFO. A jaka jest prawda?
Nasz czytelnik Arkadiusz przesłał nam nagranie ze swojej kamerki samochodowej, na którym widoczne jest nietypowe zjawisko. Filmik powstał w ubiegły piątek (8.02) około godziny 15:40 na wysokości Mławy, na północnych krańcach województwa mazowieckiego.
Obiekt musiał przelatywać przez ziemską atmosferę z bardzo dużą prędkością, przy tym kilkukrotnie rozbłysł, zanim ostatecznie zniknął. Choć internauci twierdzą, że mógł być to „latający spodek”, to jednak wyjaśnienie tego fenomenu jest o wiele bardziej prozaiczne.
To oczywiście meteoroid, który miał najwyżej 1-2 metry średnicy i wszedł w ziemską atmosferę na wysokości kilkudziesięciu kilometrów. Meteor powstał, gdy skała przemieszczająca się z prędkością kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę rozgrzała się do temperatury tysięcy stopni, co było efektem silnego sprężenia powietrza przed jej czołem.
Kosmiczna skała w następstwie tego zaczęła eksplodować i to kilkukrotnie, co objawiło się krótkotrwałym, znacznym pojaśnieniem obiektu. W trakcie tych wybuchów obiekt był na tyle duży, że otrzymał status bolidu, czyli masywniejszej postaci meteoroidu.
Nie wiemy czy jakieś fragmenty meteoroidu zdołały dotrzeć do powierzchni ziemi w postaci meteorytu. Byłoby to możliwe, gdyby obiekt nie zwolnił tuż przed uderzeniem w grunt. Z nagrań, także od innych kierowców, wynika, że do końca poruszał się bardzo szybko.
Od pyłu aż po kilometrowe kolosy
Szacuje się, że każdego miesiąca na całym świecie pojawia się średnio 14 większych skał, których zanikanie w atmosferze jest widoczne gołym okiem. Zdecydowana większość materiału to dosłownie pyłek wielkości kilku milimetrów.
Czasem jednak zdarzają się większe bryłki, a im mają one większe rozmiary, tym bardziej spektakularnie prezentują się na niebie. Największy meteoryt Hoba odkryto w Namibii w Afryce. Spadł on prawdopodobnie około 80 tysięcy lat temu. Skała składa się w 84 procentach z żelaza. Można go podziwiać w muzeum w mieście Grootfontein.
Najczęściej w ziemską atmosferę wlatują mniejsze skały, a im mniejsze, tym częściej. Średnio raz na 200 lat mamy do czynienia z planetoidą o średnicy 25 metrów, która jest niewiele większa od Meteoru Czelabińskiego.
Dwukrotnie od niej większa skała wchodzi w atmosferę raz na 2 tysiące lat. Jest ona na tyle duża, że nie jest w stanie w całości spłonąć, wobec czego uderza w ziemię. Jeśli spadnie na miasto, może je całkowicie zmieść z powierzchni. Jej upadek grozi też pożarami, ale na lokalną skalę.
Planetoidy o średnicy 150 metrów zdarzają się bardzo rzadko, raz na 30 tysięcy lat. Ich uderzenie w ziemię wyzwoliłoby energię porównywalną z wybuchem bomby wodorowej. Całkowicie uległby destrukcji obszar o rozmiarach województwa.
Skały wielkości 300 metrów wlatują w ziemską atmosferę jeszcze rzadziej, raz na 100 tysięcy lat i mogą zrównać z ziemią wszystko w promieniu 100 kilometrów, a poważne szkody poczynić na niemal tysiąc kilometrów.
Choć wydaje się to niemożliwe, to jednak uderzenie skały o średnicy zaledwie 600 metrów zniszczyłoby obszar całej Polski. Gdyby spadła do oceanu, wywołałaby tsunami, które zatopiłoby wszystkie miejscowości nadmorskie na jednej z półkul. Na szczęście tak duża planetoida pojawia się jedynie raz na 200 tysięcy lat.
Te największe kosmiczne skały, o średnicy kilku kilometrów, mogą równać z ziemią znaczne obszary. 1-kilometrowy obiekt poważnie uszkodziłby powłokę ozonową, sprawiając, że zabójcze promienie ultrafioletowe mogłyby zdegradować faunę i florę oraz stanowić zagrożenie dla ludzkiego organizmu. Kilka państw natychmiast zniknęłoby z powierzchni ziemi, a tony unoszącego się pyłu przysłoniłyby Słońce powodując przejściowe zmiany klimatyczne.
Planetoida o średnicy 5 kilometrów, która spada na Ziemię raz na 30 milionów lat, wywołałaby masowe zniszczenia i mogłaby zagrozić istnieniu rodzaju ludzkiego. Raz na 100 milionów lat zdarza się obiekt o zawrotnej średnicy 10 tysięcy metrów. Ziemia na lata pokryłaby się pyłem, który spowodowałby katastrofalne w skutkach ochłodzenie klimatu i wymarcie 90 procent gatunków.
Meteoryt spadł na Mazurach
W Polsce pierwszy od 17 lat meteoryt spadł 30 kwietnia 2011 roku na gospodarstwo agroturystyczne we wsi Sołtmany niedaleko Giżycka w woj. warmińsko-mazurskim. O godzinie 6:06 kosmiczny „kamień” przebił zadaszenie budynku gospodarczego przerobionego na łazienki dla agroturystów. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale donośny huk postawił mieszkańców na równe nogi.
Gospodarze poszukując źródła zniszczeń znaleźli niewielki kamień rozbity na dwie części wielkości pięści. Wyróżniał się on kolorem i budową od innych kamieni, dlatego od razu pomyślano, że może to być meteoryt. Niedługo potem pierwszym od lat meteorytem żyła już cała Polska.
Naukowcy przez kilka miesięcy analizowali kawałki skał i ogłosili, że to meteoryt kamienny należący do chondrytów oliwinowo-hiperstenowych. Waży on 1066 gramów i pochodzi z pasa głównego planetoid znajdującego się między orbitami Marsa i Jowisza, a więc z odległości 500 milionów kilometrów od Ziemi.
Meteoryt obecnie znajduje się w kilku częściach. Jedną posiadają sami gospodarze, a dwie kolejne właśnie zostały przekazane przez nich Planetarium w Olsztynie i wystawione w gablocie w holu budynku. Na mniejszym kawałku meteorytu widoczny jest fragment skorupy obtopieniowej, powstałej podczas przejścia meteorytu przez ziemską atmosferę.
Deszcz meteorytów nad Poznaniem
Kosmiczne okruchy spadały na ziemie polskie w przeszłości wielokrotnie. Jedna z najstarszych naocznych obserwacji miała miejsce w 1277 roku w Krakowie, ale skały nie udało się odnaleźć.
Absolutnie najstarsze uderzenie meteorytu w obszar znajdujący się dzisiaj w granicach Polski, nastąpiło 5 tysięcy lat temu. Na terenie dzisiejszego Rezerwatu przyrody Meteoryt Morasko, położonego w północnej części Poznania, miał miejsce największy w Europie deszcz meteorytów.
„Łowcy meteorytów” Łukasz Smuła i Magdalena Skwirzewska z Opola największy meteoryt odnaleźli 8 października 2012 roku. Był to żelazny meteoryt o stożkowatym kształcie, o wadze 300 kilogramów, wysokości 50 cm, szerokości 40 cm i długości 71 cm. W najszerszym miejscu meteoryt ma obwód 2 metry.
Obecnie na całym świecie w zbiorach znajduje się około 30 tysięcy meteorytów różnej wielkości i ta kolekcja wciąż się powiększa.
Źródło: TwojaPogoda.pl
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/201 ... -nagrania/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kula ognia w biały dzień mknęła po niebie nad Mazowszem. Niektórzy mówią, że to UFO. Zobacz nagrania.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kula ognia w biały dzień mknęła po niebie nad Mazowszem. Niektórzy mówią, że to UFO. Zobacz nagrania2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kula ognia w biały dzień mknęła po niebie nad Mazowszem. Niektórzy mówią, że to UFO. Zobacz nagrania3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kula ognia w biały dzień mknęła po niebie nad Mazowszem. Niektórzy mówią, że to UFO. Zobacz nagrania4.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kula ognia w biały dzień mknęła po niebie nad Mazowszem. Niektórzy mówią, że to UFO. Zobacz nagrania5.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Kula ognia w biały dzień mknęła po niebie nad Mazowszem. Niektórzy mówią, że to UFO. Zobacz nagrania6.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 10:01

Widowisko na niebie w Finlandii.
Zielona zorza polarna
2019-02-16
Nocne niebo nad rzeką Paatsjoki w Finlandii we wtorek zmieniało kolory na zielony i różowy.
Zorza polarna pojawiła się na niebie w Laponii, przez którą płynie Paatsjoki, tuż po północy. Widowiskowe zjawisko trwało ponad pół godziny. Nie przeszkadzała mu też obecność prawie pełnej tarczy Księżyca.
Zjawisko uwiecznił entuzjasta obserwacji nocnego nieba z Rovaniemi, według którego w ciągu następnych nocy mogą pojawić się kolejne zorze.
Jak powstaje zorza polarna?
Zorza polarna to zjawisko świetlne, które występuje na niebie w górnej atmosferze. Powstaje w wyniku interakcji magnetosfery Ziemi i wiatru słonecznego. Naładowane cząstki wyrzucane przez Słońce w ziemskiej jonosferze (na wysokości 100 kilometrów) ulegają wzbudzeniu i uwalniają swoją energię, co na niebie przybiera wygląd różnokolorowych smug światła.
Kolor zorzy zależy od gazu, który dociera do ziemskiej atmosfery. Za czerwony i zielony kolor odpowiada tlen, azot świeci na purpurowo i bordowo, a wodór i hel - na niebiesko lub fioletowo.
Na Ziemi zorze są widoczne na wysokich szerokościach geograficznych, głównie za kołami podbiegunowymi. Na półkuli północnej zorza jest określana łacińską nazwą Aurora borealis, a południowa zorza polarna nosi nazwę Aurora australis.
Źródło: Reuters
Autor: kw/map
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-po ... 4,1,0.html
www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Widowisko na niebie w Finlandii..jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 10:02

Chang’e 4 ponownie obserwowany przez LRO
2019-02-16. Krzysztof Kanawka
Lunar Reconnaissance Orbiter ponownie sfotografował region lądowania Chang’e 4 – tym razem z zenitu.
Misja Chang’e 4 to druga chińska wyprawa na powierzchnię Srebrnego Globu. Poprzednia – Chang’e 3 z powodzeniem wylądowała 14 grudnia 2013 roku. Było to pierwsze miękkie lądowanie na Księżycu od 37 lat, od czasów radzieckiej misji Łuna 24.
Lądowanie Chang’e 4 nastąpiło 3 stycznia 2019 o godzinie 03:26 CET i przebiegło bez problemów. Jest to pierwsze kontrolowane miękkie lądowanie po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Chang’e 4 wylądował w regionie krateru Von Kármán’a, będącego częścią Basenu Biegun Południowy – Aitken. Ten region jest interesujący z uwagi na lód wodny, który zalega we wnętrzu niektórych z kraterów, do których nie dociera światło słoneczne.
Kilka godzin po lądowaniu na powierzchnię Srebrnego Globu zjechał łazik Yutu-2. Jest to już drugi chiński łazik, który porusza się po Księżycu. Łazik Yutu-2 przejechał kilka metrów, po czym zatrzymał się na okres “księżycowego południa”, w trakcie którego wysokie temperatury powierzchni mogą stanowić pewne zagrożenie na pokładowych systemów pojazdu. Z tej “sjesty” łazik został wybudzony 10 stycznia. Następnie kilka dni później rozpoczęła się pierwsza noc księżycowa, w trakcie której łazik Yutu-2 został wprowadzony w stan elektronicznej hibernacji.
Pod koniec stycznia, na początku drugiego dnia księżycowej misji Chang’e 4 został sfotografowany z orbity przez Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO). Ten satelita NASA krąży wokół Srebrnego Globu od 2009 roku i dostarcza wspaniałych ujęć naszego naturalnego satelity. Pierwsze opublikowane zdjęcia przez NASA prezentowały rejon lądowania Chang’e pod pewnym kątem.
Piętnastego lutego NASA opublikowała zdjęcie regionu lądowania Chang’e 4. Tym razem zdjęcie zostało wykonane z perspektywy zenitu, a co za tym idzie – odległość pomiędzy LRO a Chang’e 4 była mniejsza. W momencie wykonania zdjęcia LRO znajdował się 85 km nad Chang’e 4, co przełożyło się na rozdzielczość 0,85 m na piksel.
Na opublikowanym zdjęciu widać wyraźnie zarówno lądownik Chang’e 4 jak i łazik Yutu 2. Widać także, że Chang’e 4 wylądował pomiędzy kilkoma małymi kraterami, zaś Yutu 2 rozpoczął swoją podróż po powierzchni Srebrnego Globu na płaskim terenie z dala od kraterów.
Misja Chang’e 4 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA, NASA, X)
https://kosmonauta.net/2019/02/change-4 ... przez-lro/


http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chang’e 4 ponownie obserwowany przez LRO.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chang’e 4 ponownie obserwowany przez LRO2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 18:16

W przyszłym tygodniu mechanizm sondy InSight rozpocznie wbijanie w grunt Marsa
2019-02-16
W przyszłym tygodniu instrument HP3 marsjańskiej sondy InSight zacznie wbijać się na głębokość 5 m pod powierzchnię Czerwonej Planety. To głębiej niż jakikolwiek instrument na planecie czy księżycu. Dostanie w głąb gruntu umożliwi mechanizm wbijający zbudowany przez polską firmę.
Bezzałogowa sonda InSight wylądowała na powierzchni Marsa pod koniec listopada ubiegłego roku. Głównym celem misji, realizowanej przez agencję kosmiczną NASA, jest zdobycie informacji o budowie wewnętrznej Czerwonej Planety i jej współczesnej aktywności geologicznej.
Jednym z trzech głównych instrumentów, które zabrała ze sobą sonda InSight, jest tzw. Kret HP3 (Heat Flow and Physical Properties Package) – czyli próbnik służący do pomiaru strumienia ciepła z wnętrza planety. Ma on zostać wprowadzony w grunt marsjański na głębokość 5 metrów - po raz pierwszy tak głęboko. Mechanizm wbijający, który jest sercem takiego penetratora, przygotowała polska firma Astronika. Cały instrument zintegrowała Niemiecka Agencja Kosmiczna, ona też dostarczyła go do NASA.
Jak poinformowała firma Astronika, instrument Kret HP3 dotknął już powierzchni Marsa. Został ustawiony na lewo od sejsmometru (drugiego z trzech kluczowych instrumentów na lądowniku). Teraz zespół naukowców w NASA Jet Propulsion Laboratory będzie analizował fotografie wykonane z obu kamer lądownika, żeby potwierdzić, że uzyskano optymalne ustawienie instrumentu. Po uzyskaniu takiego potwierdzenia planowane jest uwolnienie Kreta ze struktury wspierającej, a następnie (prawdopodobnie 22 lutego) rozpoczęcie wbijania, które potrwa około 40 dni - poinformowali przedstawiciele firmy Astronica w przesłanej PAP informacji prasowej.
Dlaczego, skoro misja wystartowała pod koniec listopada, proces wbijania rozpocznie się dopiero prawie trzy miesiące później? "Wykonywanie precyzyjnych operacji na odległej o 230 mln km planecie to nie lada wyzwanie. Opóźnienie w komunikacji pomiędzy Marsem i Ziemią wynosi obecnie około ośmiu minut. Dodatkowo, robotyczne ramię, które przenosi instrumenty ma (z uwagi na to, że działa w grawitacji wynoszącej 38 proc. grawitacji Ziemi) istotnie większą sprężystość, co jeszcze dodatkowo utrudnia nawigowanie. Dlatego wszystkie czynności trenowano wpierw +na sucho+, sprawdzając działanie poszczególnych komend dla ramienia i ich opóźnienia w ich wykonywaniu" - wyjaśniają przedstawiciele Astroniki.
Misja NASA InSight realizowana w ramach programu Discovery wystartowała w maju 2018 z bazy Vandenberg w Kalifornii i wylądowała na Czerwonej Planecie 26 listopada 2018 roku. InSight nie jest poruszającym się łazikiem, tylko stacjonarnym lądownikiem.
Naukowcy chcą przy jego pomocy badać wnętrze planety i zrozumieć procesy kształtujące Marsa na wczesnych etapach ewolucji Układu Słonecznego. To ma zwiększyć naszą wiedzę o powstawaniu planet skalistych, w tym Ziemi.
Zarówno Mars, jak i Ziemia, powstały z tej samej pierwotnej materii ponad 4,5 miliarda lat temu, ale obecnie są bardzo różne. Dlaczego ich ewolucja potoczyła się inaczej? Na to pytanie próbują odpowiedzieć badacze. Spośród planet skalistych obecnie dobrze znamy jedynie własności wnętrza Ziemi. Dodanie do tego zestawu wiedzy nt. wnętrza Marsa będzie miało znaczenie dla zrozumienia historii Układu Słonecznego, a nawet wpłynie na badania planet pozasłonecznych.
Sonda InSight wykona kilka pionierskich zadań. Oprócz rekordowej głębokości, na którą ma wwiercić się Kret HP3 po raz pierwszy bezpośrednio na powierzchni innej planety zostanie też umieszczony sejsmometr, aby wykrywać trzęsienia gruntu. Jako pierwsza InSight używa też robotycznego ramienia do umieszczania instrumentów na powierzchni innej planety. Również jako pierwsza używa magnetometru na powierzchni Czerwonej Planety.
Mechanizm wbijający „Kreta” został w całości wykonany w Polsce. Astronika zaprojektowała i zintegrowała mechanizm, do którego części zostały wyprodukowane przez Centrum Badań Kosmicznych PAN. Ponadto, Astronika jako koordynator procesu produkcyjnego urządzenia zaangażowała do podwykonawstwa kilka polskich podmiotów: Instytut Lotnictwa, Instytut Spawalnictwa, Politechnikę Łódzką i Politechnikę Warszawską i firmę Towes.
PAP - Nauka w Polsce
ekr/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... ie-w-grunt

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: W przyszłym tygodniu mechanizm sondy InSight rozpocznie wbijanie w grunt Marsa.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 16 Lut 2019, 18:18

NASA planuje zakup dodatkowych miejsc dla astronautów w Sojuzach
2019-02-16
Mimo, że już w tym roku planowane są pierwsze od 8 lat loty załogowe z amerykańskiej ziemi, to agencja NASA planuje zakup dodatkowych miejsc w rosyjskich załogowych statkach Sojuz.
Powrót do amerykańskich lotów załogowych na niską orbitę okołoziemską mają zapewnić komercyjne statki: Starliner firmy Boeing oraz Crew Dragon firmy SpaceX. Obie firmy planują przeprowadzenie testów swoich bezzałogowych systemów już tej wiosny, a demonstracyjne loty załogowe mają zostać przeprowadzone latem.
Zanim jednak to się stanie, loty bezzałogowe i testy systemów ucieczkowych muszą zakończyć się powodzeniem. Kluczowy też będzie Przegląd Gotowości Lotu (z ang.: Flight Readiness Review), który NASA przeprowadzi w przyszłym tygodniu. Dopiero pozytywna ocena gotowości do startu da zielone światło dla lotu testowego kapsuły Dragon firmy SpaceX, przeznaczonej do lotu na początku marca (obecna najwcześniejsza data to 2 marca).
Boeing swój bezzałogowy lot demonstracyjny chce przeprowadzić w kwietniu lub maju. Potem obie firmy czeka test systemów ucieczkowych kapsuły. Te planowane są na maj (Boeing) i czerwiec (SpaceX). Oba systemy mają wynieść pierwszych astronautów w sierpniu.
Z powodu istniejącego ryzyka na opóźnienie wyżej wymienionych lotów, Aerospace Safety Advisory Panel zarekomendował agencji NASA zakupienie dwóch dodatkowych miejsc w lotach załogowych systemu Sojuz - jedno miejsce jesienią 2019 roku i jedno wiosną 2020 roku (czyli misje Sojuz MS-15 i Sojuz MS-16). Dzięki dodatkowym miejscom, na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nie zabraknie amerykańskiego astronauty w wypadku opóźnień komercyjnego programu załogowego.
Źródło: SpaceNews/NS
Więcej informacji:
• informacje portalu SpaceNews o rekomendacji zakupu dodatkowych miejsc
Na zdjęciu: Statek Sojuz MS-11 na rakiecie Sojuz FG przygotowywany do lotu 2 grudnia 2018 roku na stanowisku startowym na kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie. Źródło: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/na ... w-sojuzach

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: NASA planuje zakup dodatkowych miejsc dla astronautów w Sojuzach.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 17 Lut 2019, 10:46

Aktywność wulkaniczna odpowiedzialna za zbiorniki ciekłej wody pod powierzchnią Marsa?
2019-02-16.
Nie znaleźliśmy dowodów na powierzchni Marsa na jego obecną aktywność wulkaniczną. Naukowcy wskazują jednak, że jeśli obserwacje obecności ciekłej wody pod biegunem południowym Marsa są prawdziwe, to wyjaśnieniem jej utrzymania może być aktywna komora wulkaniczna.
W zeszłym roku informowaliśmy o pracy naukowców analizujących dane z europejskiej sondy Mars Express. Opublikowali oni w periodyku Science artykuł przedstawiający dowody w postaci danych radarowych na obecność zbiornika ciekłej wody na obszarze o długości 20 km, znajdującym się pod powierzchnią w pobliżu bieguna południowego planety.
Teraz naukowcy z Lunar and Planetary Laboratory na Uniwersytecie w Arizonie przedstawiają wyniki symulacji termofizycznych, które mówią jakie warunki musiałyby zaistnieć, aby w odkrytym miejscu była utrzymana woda w stanie ciekłym, w idealnych chemicznych warunkach. Swoją pracę publikują w Geophysical Research Letters.
Naukowcy wskazują, że żadne stężenie nadchloranów w wodzie, ani ciśnienie w miejscu odkrycia nie byłoby w stanie utrzymać wody w stanie ciekłym w obecnych warunkach panujących na Marsie. Symulacje wskazują, że potrzebne do tego jest ciepło o przepływach wynoszących co najmniej 72 mW/m2. Takim źródłem mogłaby być komora wulkaniczna położona przynajmniej 10 km od odkrytego zbiornika wodnego.
Aktywny wulkanizm potrzebny do istnienia ciekłego jeziora pod powierzchnią Marsa - najważniejsze informacje:
• naukowcy wykazali, że żadna ilość soli rozpuszczonej w wodzie nie jest w stanie utrzymać jej w stanie ciekłym w odkrytym miejscu pod powierzchnią
• do utrzymania ciekłego zbiornika podpowierzchniowego potrzebne jest lokalne źródło ciepła, którym może być komora wulkaniczna położona pod odkrytym jeziorem
Ciekła woda na Marsie
Obecnie na Marsie nie ma warunków, które byłyby w stanie utrzymać gdziekolwiek na powierzchni wodę w stanie ciekłym. W obecnym okresie geologicznym Marsa (okres amazoński, który trwa od ostatnich 3 miliardów lat) mogły istnieć warunki na tworzenie się tymczasowych zasobów ciekłej wody wskutek topnienia lodu podpowierzchniowego przez magmę. Jeżeli taki efekt miałby występować dzisiaj, najprawdopodobniej dotyczyłby lodowych depozytów pod biegunami planety, podobnie jak ma to miejsce na Ziemi.
W pracy na temat możliwego zbiornika wodnego pod południowym biegunem Marsa, naukowcy zasugerowali, że do utrzymania wody w stanie ciekłym mogły przyczynić się rozpuszczone sole, a w szczególności nadchlorany (sole kwasu nadchlorowego HClO4). Podejrzewa się, że sole te występują w warstwach pod powierzchnią Marsa, a ich obecność potwierdził lądownik NASA Phoenix.
Autorzy pracy zebrali razem wyniki dotychczasowych prac nad potrzebnymi warunkami do topnienia lodu podpowierzchniowego w okolicach biegunów planety i przeprowadzili symulację, która miała odpowiedzieć na pytanie przy jakich zawartościach soli, przepływie ciepła i przewodności cieplnej możliweby było powstanie obserwowanego zbiornika wodnego.
Dlaczego sól i ciśnienie nie wystarczą?
Poszukiwanymi zmiennymi w symulacjach były: zawartość i rodzaj soli rozpuszczonych w wodzie oraz ciepło dostarczane przez potencjalne źródło geotermalne.
Nadchlorany, które uwzględniono w symulacji to związki magnezu, sodu i wapnia. Dla nadchloranu sodu rozpuszczonego w wodzie temperatura topnienia wynosi -37 stopni Celsjusza, dla magnezu -68 stopni, a dla wapnia może wynosić nawet -74 stopni. Założono też, że nadchlorany koncentrują się u podstawy lodowych depozytów warstwowych pod biegunem południowym Marsa - byłyby to optymalne warunki dla powstania procesów topnienia tego lodu, przy jednoczesnym zachowaniu szacowanej gęstości tych depozytów.
Naukowcy następnie opracowali model uwzględniający obecne warunki klimatyczne na Marsie i na tej podstawie zaczęli badać różne możliwe konfiguracje zawartości nadchloranów, przewodności cieplnej depozytów lodowych i ewentualnego dodatkowego źródła ciepła pod powierzchnią.
Symulacje wykazały, że dla najbardziej optymistycznego przypadku (sole nadchloranów wapnia z koncentracją powyżej 50% i zawartością zanieczyszczeń lodu na poziomie 20%), nadal potrzebne jest dodatkowe źródło ciepła, które ogrzewałoby podstawę takiego zbiornika ciepłem 72 mW/m2. Dla nadchloranów magnezu ta wartość wynosi już 85 mW/m2, a sodu 143 mW/m2. Bez żadnych soli (sam wodny lód z zanieczyszczeniami) potrzeba już 204 mW/m^2.
Jeżeli porównamy te wymogi z obecnymi warunkami na Marsie, gdzie szacuje się, że taki zbiornik mógłby mieć dostarczone ciepło z wnętrza planety na poziomie 14-25 mW/m2, można wywnioskować, że jakieś inne procesy geotermiczne są wymagane, by taki zbiornik ciekłej wody mógł istnieć.
Naukowcy wykonali więc przy tej okazji symulację, gdzie musiałaby istnieć i jakiej wielkości być komora wulkaniczna, aby dostarczać wymaganą ilość ciepła. Okazało się, że na głębokości 8 km taka komora musiałaby mieć średnicę 5 km (przy założeniu temperatury wewnątrz powyżej 1000 stopni Celsjusza).
W takich warunkach po powstaniu takiej komory, po 300 000 lat podstawa depozytów lodowych osiągnęłaby temperaturę topnienia.. Te wyniki sugerują, że aktywność wulkaniczna Marsa musiałaby występować w obecnej epoce geologicznej. Naukowcy sugerują, że w niedalekiej przeszłości magma z wnętrza planety powędrowała w górę, nie wychodząc na powierzchnię planety i tworząc nowy wulkan, ale zostawiając ślady w postaci podpowierzchniowej komory, która istniałaby do dzisiaj i wygasłaby dopiero za kilkaset tysięcy lat.
Jeżeli potwierdziłyby się oszacowania wielkości takiego zbiornika wodnego (przypomnijmy, że dane radarowe wskazują na długość 20 km), to wówczas trzeba byłoby dużo większych komór magmowych, dostarczających takie ciepło czy też żył magmowych.
Podsumowanie
Naukowcy nie przesądzają, czy rzeczywiście ogłoszone w 2018 roku odkrycie jeziora podpowierzchniowego na Marsie jest prawdziwe, ale podają jakie warunki musiałyby być dla niego spełnione.
Na pewno wysłana w 2018 roku sonda InSight pomoże w zrozumieniu procesów zachodzących we wnętrzu Marsa. Swój udział będzie w tym miał instrument Heat Probe, który za pomocą polskiego penetratora geologicznego wbije się w marsjański grunt i zbada przepływy ciepła. Będzie to pierwsza taka bezpośrednia obserwacja i pozwoli na pewno stworzyć lepsze geotermalne modele dla przyszłych symulacji.
Źródło: Geophysical Research Letters/AGU
Więcej informacji:
• artykuł naukowy
• informacja prasowa o przeprowadzonych symulacjach
Na zdjęciu: Dawny wulkan marsjański Olympus Mons, widziany z orbity. Źródło: NASA/JPL.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ak ... hnia-marsa

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Aktywność wulkaniczna odpowiedzialna za zbiorniki ciekłej wody pod powierzchnią Marsa.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Aktywność wulkaniczna odpowiedzialna za zbiorniki ciekłej wody pod powierzchnią Marsa2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Aktywność wulkaniczna odpowiedzialna za zbiorniki ciekłej wody pod powierzchnią Marsa3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 17 Lut 2019, 10:47

RemoveDEBRIS – test harpuna
2019-02-16. Krzysztof Kanawka
Ósmego lutego doszło do udanego testu harpuna do przechwytywania satelitów w ramach misji RemoveDEBRIS.
Celem misji RemoveDEBRIS jest demonstracja aktywnego systemu przechwytywania “śmieci kosmicznych”. W tym celu główny satelita przechwyci subsatelitę (typu CubeSat) za pomocą sieci. Przetestowana zostanie także technologia “strzelania” harpunem w cel oraz żagla deorbitacyjnego.
RemoveDEBRIS dotarł do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) na pokładzie kapsuły Dragon (CRS-14) w kwietniu 2018. Przez kolejne dwa miesiące satelita był przechowywany wewnątrz Stacji. 20 czerwca 2018 doszło do uwolnienia RemoveDEBRIS za pomocą śluzy znajdującej się w japońskim module Kibo. RemoveDEBRIS jest największym satelitą, jakiego dotychczas uwolniono z ISS, jego masa wynosi 85 kg.
16 września 2018 rozpoczęła się faza eksperymentalna misji RemoveDEBRIS. Wówczas została wyrzucona specjalna sieć, która przechwyciła mały cel.
Następnie, ósmego lutego 2019, doszło do testu wystrzelenia harpuna w kierunku celu. Ten test, zaprezentowany na poniższym nagraniu, również przebiegł prawidłowo. Prędkość harpuna wyniosła 20 metrów na sekundę.
RemoveDEBRIS jest europejskim satelitą. Jego projekt został sfinansowany w ramach Siódmego Programu Ramowego (FP7) Komisji Europejskiej. Partnerami konsorcjum w budowie satelity byli m.in. Airbus, Ariane Group, Surrey Satellite Technology oraz Innovative Solutions In Space.
W 2017 roku pobity został rekord w ilości różnych obiektów, w tym śmieci kosmicznych na orbicie. Wówczas całkowita ilość (skatalogowanych) obiektów orbitalnych wyniosła około 17750. Ta liczba nadal rośnie – najnowszy zbiorczy raport NASA podaje wartość ponad 18500 obiektów. Niestety, technologie usuwania kosmicznych śmieci są wciąż na niskim poziomie zaawansowania technologicznego. Dlatego też misja RemoveDEBRIS może mieć duże znaczenie dla kolejnych powiązanych projektów.
(SSC)
https://kosmonauta.net/2019/02/removede ... t-harpuna/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: RemoveDEBRIS – test harpuna.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 17 Lut 2019, 10:49

HP3 dotknął powierzchni Marsa
2019-02-17. Krzysztof Kanawka
Instrument Heat Flow and Physical Properties Package (HP3), część misji InSight, został przeniesiony 12 lutego na powierzchnię Czerwonej Planety.
Do startu marsjańskiej misji Interior Exploration using Seismic Investigations, Geodesy and Heat Transport (InSight) doszło 5 maja 2018 o godzinie 13:05 CEST z kosmodromu Vandenberg w Kalifornii. Lot do Czerwonej Planety trwał pół roku i 26 listopada 2018 InSight wszedł w atmosferę Marsa. W czasie krótszym niż siedem minut lądownik spowolnił z blisko 20 tysięcy kilometrów na godzinę do zera. Lądowanie nastąpiło o 20:47 CET, a o 20:54 CET pierwszy sygnał potwierdzający udane lądowanie dotarł do Ziemi.
InSight wylądował na równinie o nazwie Elysium Planitia. Jest to płaski obszar znajdujący się w równikowej strefie Marsa. Co ciekawe, blisko południowej granicy tej równiny znajduje się krater Gusev, w którym wylądował łazik Spirit oraz krater Gale, który od 2012 roku bada łazik MSL Curiosity.
W ciągu pierwszych miesięcy od lądowania wykonano szereg prac przygotowawczych do długoterminowych badań Marsa. 19 grudnia 2018 instrument SEIS (Seismic Experiment for Interior Structure) został ustawiony na powierzchni Czerwonej Planety w odległości 1,6 metra od lądownika InSight. Następnie, 2 lutego 2019 po zakończeniu wstępnej kalibracji, SEIS został przykryty specjalną osłoną, która będzie go chronić przed wszelkimi drganiami wywołanymi zmianą temperatury czy wiatru na powierzchni Marsa. Zmierzona przez lądownik różnica temperatur w dzień i nocy sięgała 94 stopnie Celsjusza i tym samym może ona wpływać na kurczenie i rozkurczanie się elementów wewnątrz delikatnej aparatury pomiarowej.
Kilka dni później, 12 lutego, na powierzchni Marsa postawiony został instrument Heat Flow and Physical Properties Package (HP3). Ten instrument znalazł się w odległości ok. jednego metra od lądownika InSight.
W trakcie pracy HP3 wbije się do głębokości 5 metrów w marsjański grunt. Jest to znacznie głębiej niż wcześniejsze misje – lądowniki Viking dotarły do głębokości około 22 centymetrów zaś lądownik Phoenix wykonał “wykopki” do głębokości około 18 centymetrów.
Część penetratora HP3 została wykonana na zamówienie Niemieckiej Agencji Kosmicznej (DLR) przez polską spółkę Astronika przy współpracy z Centrum Badań Kosmicznych (CBK).
Misja InSight jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA, NASA)
https://kosmonauta.net/2019/02/hp3-dotk ... hni-marsa/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: HP3 dotknął powierzchni Marsa.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 17 Lut 2019, 10:52

Coraz bliżej dokładnego określenia stałej Hubble'a

2019-02-17

Naukowcy opracowali nowy test pomiaru stałej Hubble'a wykorzystujący fale grawitacyjne, który może rozwiązać jedną z największych zagadek astronomii.

Stała Hubble'a to parametr opisujący szybkość rozszerzania się wszechświata, który jest kluczowy dla naszego zrozumienia kosmosu. Niestety, ze stałą Hubble'a jest pewien problem - wcale nie jest stała. Dwie najlepsze metody stosowane do wiarygodnego pomiaru tej wartości dają dwa inne wyniki, co sugeruje, że coś jest nie tak z obowiązującym modele wszechświata znanym jako model kosmologiczny. Trzecia metoda pomiaru stałej Hubble'a została niedawno poddana próbie, ale nie rozwiązała problemu. Teraz naukowcy zaproponowali całkowicie test dla stałej Hubble'a, który wykorzystuje fale grawitacyjne pochodzące ze zderzeń gwiazd neutronowych.


Stała Hubble'a jest jedną z najważniejszych wartości w kosmologii, ponieważ jest niezbędna do oszacowania krzywizny przestrzeni i wieku wszechświata. Możemy mierzyć stałą Hubble'a za pomocą dwóch metod - jednej wykorzystującej cefeidy i supernowe we wszechświecie lokalnym oraz drugiej opierającej się na pomiarach kosmicznego promieniowania tła z wczesnego wszechświata.
Metody te nie dają identycznych wartości, co może świadczyć o tym, że model kosmologiczny jest wadliwy - powiedziała prof. Hiranya Peiris z University College London.

Fale grawitacyjne są "zmarszczkami" czasoprzestrzeni wywołanymi interakcjami masywnych obiektów - w tym przypadku połączeń gwiazd neutronowych. Korzystając z detektora fal grawitacyjnych LIGO i Virgo naukowcy zmierzyli te drobne wibracje, aby ustalić, skąd pochodzą. Przy ich użyciu, uczeni byli w stanie ustalić prędkość, z jaką obiekty oddalają się od nas. Łącząc prędkość i odległość można oszacować stałą Hubble'a.

- Obliczyliśmy, że obserwując 50 binarnych gwiazd neutronowych w ciągu następnej dekady będziemy mieć wystarczającą ilość danych, aby niezależnie dokonać najlepszego pomiaru stałej Hubble'a. Możemy być w stanie rozwiązać tę zagadkę w ciągu 5-10 lat - powiedział dr Stephen Feeney z Flatiron Institute w Nowym Jorku.

Dzięki dokładnym pomiarom stałej Hubble'a, astronomowie będą w stanie zweryfikować, czy obowiązujący model kosmologiczny jest prawidłowy, czy też nie.
https://nt.interia.pl/raporty/raport-ko ... Id,2837911

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 'a.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 'a2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: fornax oraz 6 gości

AstroChat

Wejdź na chat