Astronomiczne wiadomości z Internetu

Wiadomości, wydarzenia, kalendaria​, literatura, samouczki, Radio...

PostPaweł Baran | 24 Sty 2017, 13:26

Prawie ziemska atmosfera "drugiej Wenus"?

23 stycznia 2017.

"Druga Wenus" może być znacznie bardziej podobna do Ziemi niż myśleliśmy. Atmosfera nazwanej tak nieco ponad rok temu planety GJ 1132b może zawierać parę wodną i metan. Pisze o tym w złożonej do recenzji w czasopiśmie "The Astrophysical Journal" pracy międzynarodowy zespół astronomów. Odkrycie śladów pozaziemskiej atmosfery wokół odległej planety otwiera nową erę w badaniach planet pozasłonecznych - pisze na swej stronie internetowej tygodnik "Scientific American".

Pierwsze obserwacje z 2015 roku wskazywały, że GJ 1132b trudno uznać za bliźniaczkę Ziemi, jest bowiem od naszej planety nieco większa i ponad półtora raza cięższa. Otacza ją gęsta atmosfera, której temperatura ze względu na bliskość gwiazdy jest zbyt wysoka dla powstania życia. Stąd skojarzenie z Wenus. Dalsze badania postawiły jednak planetę w nieco innym świetle.

Według najnowszych doniesień europejskich naukowców, korzystających z aparatury Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) GJ 1132b jest tylko nieco cięższa od Ziemi, jej średnica to blisko 1,5 średnicy naszej planety. To sugeruje, że otacza ją gęsta warstwa atmosfery. Badania tej atmosfery, choć trudne, okazały się możliwe ze względu na stosunkowo małą jak na warunki kosmiczne odległość, dzieli nas od niej tylko... 39 lat świetlnych. Z pomocą 2,2-metrowego teleskopu MPG/ESO przeprowadzono badania widma promieniowania przechodzącego przez atmosferę planety przy jej 9 tranzytach przed tarczą gwiazdy. Obserwacje w kilku zakresach częstotliwości, od promieniowania widzialnego po bliską podczerwień, wykazały obecność pary wodnej i metanu. Co najciekawsze, ich proporcje przypominają te z naszej ziemskiej atmosfery.
Po raz pierwszy astronomom udało się zauważyć atmosferę planety pozasłonecznej ponad 15 lat temu. Do tej pory obserwowano je jednak głównie w przypadku tak zwanych gazowych olbrzymów, planet podobnych do naszego Jowisza. Wraz z przypadkiem planety GJ 1132b przekroczyli istotną barierę badań światów bardziej podobnych do Ziemi. Teraz potwierdziliśmy, że planeta o rozmiarach Ziemi może utrzymywać gęstą atmosferę - mówi pierwszy autor pracy John Southworth, astrofizyk z Keele University w Anglii. To krok w kierunku badań możliwości istnienia na takich planetach życia. Następny krok to badania prowadzone z większą rozdzielczością, z pomocą większych teleskopów, także kosmicznych, obejmujące szerszy zakres widma - dodał. Kiedy w październiku przyszłego roku na orbitę poleci nowy, większy teleskop kosmiczny Jamesa Webba, astronomowie będą się starali, by rzucił okiem w stronę tej planety jak najszybciej.

(mpw)
Grzegorz Jasiński
http://www.rmf24.pl/nauka/news-prawie-z ... Id,2341472

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Prawie ziemska atmosfera.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Sty 2017, 13:28

Coraz więcej lodu na biegunie północnym Marsa
23/01/2017 Radosław Kosarzycki
Powyższy animowany gif przedstawia zmiany w ilości lodu na fragmencie północnej czapy polarnej Marsa między listopadem a grudniem 2004 roku. Rozmiary przedstawionego obszaru to 73 x 41 km.
Zdjęcia zostały wykonane za pomocą kamery High Resolution Stereo Camera zainstalowanej na pokładzie sondy Mars Express w pierwszym roku trwania misji wokół Czerwonej Planety. Mars Express krąży wokół Marsa już od 13 lat.
Pierwsze zdjęcie wykonano 23 listopada 2004 roku w trakcie orbity 1087. Drugie zdjęcie tego samego obszaru wykonano z kolei 30 grudnia 2004 roku w trakcie orbity 1219. Środek zdjęcia znajduje się na współrzędnych 79.94ºN / 44.11ºE.
Północna czapa polarna składa się z warstw lodu wodnego o grubości około 2 kilometrów. Jej warstwowość spowodowana jest okresowym topnieniem i powstawaniem osadów lodu zmieszanego z pyłem.
W trakcie marsjańskiej zimy lód wodny przykryty jest cienką warstwą lodowego dwutlenku węgla o grubości od kilku centymetrów do metra.
W trakcie cieplejszych, letnich miesięcy, większość lodowego dwutlenku węgla bezpośrednio sublimuje i ucieka do atmosfery odsłaniając tym samym warstwy lodu wodnego.
Jednak gdy ponownie zbliża się zmiana pór roku, cienka warstwa zestalonego dwutlenku węgla zaczyna się powoli pojawiać, co widać na powyższych zdjęciach przedstawiających delikatne zmiany między latem a jesienią.
Oryginalne zdjęcia dostępne są w archiwum misji Mars Express, a ich skala to 50 m/piksel.
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/23/co ... nym-marsa/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Coraz więcej lodu na biegunie północnym Marsa.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Sty 2017, 13:30

Odkryto jedną z najjaśniejszych galaktyk wczesnego Wszechświata
23/01/2017 By Radosław Kosarzycki
Międzynarodowy zespół kierowany przez badaczy z Instituto de Astrofisica de Canarias (IAC) oraz University of La Laguna (ULL) odkrył jedną z najjaśniejszych „nieaktywnych” galaktyk wczesnego Wszechświata. Odkrycie galaktyki BG 1429_1202 było możliwe dzięki „pomocy” masywnej galaktyki eliptycznej znajdującej się na linii widzenia, która zadziałała niczym soczewka wzmacniając jasność i zniekształcając obserwowaną galaktykę. Wyniki opublikowane w periodyku Astrophysical Journal Letters, stanowią element projektu BELLS GALLERY opartego na analizie półtora miliona widm galaktyk zarejestrowanych w ramach przeglądu Sloan Digital Sky Survey (SDSS).
Zjawisko soczewkowania grawitacyjnego, przewidziane przez Ogólną Teorię Względności Einsteina, zachodzi gdy promienie światła biegnące od jednego obiektu odchylane są podczas przejścia w pobliżu innego bardzo masywnego obiektu. Dla odległego obserwatora masa galaktyki eliptycznej zachowuje się niczym potężna soczewka, przez co możemy obserwować dużo jaśniejszy obraz źródła – w tym przypadku BG 1429+1202 – dzięki czemu możemy dostrzec szczegóły, której w innej sytuacji byłyby zbyt ciemne, aby je dostrzec.
„To jeden z kilku znanych przypadków galaktyk,” mówi Rui Marques Chaves, doktorant w IAC-ULL i główny autor artykułu, „które charakteryzują się bardzo wysoką jasnością widzialną przy wysokiej mocy promieniowania. Nasze obserwacje pozwoliły na bardzo szybkie określenie jej głównych właściwości.” Do zbadania tego systemu wykorzystano dwa teleskopy w Observatorio del Roque de los Muchachos (Garafia, La Palma): Gran Telescopio CANARIAS (GTC) oraz William Herschel Telescope (WHT). System składa się z masywnej galaktyki eliptycznej oddalonej od nas o 5400 milionów lat świetlnych i znajdującej się za nią BG1429+1202 emitującej promieniowanie Lyman alfa z odległości 11 400 milionów lat świetlnych od nas (widzimy ją zatem taką jaką była jakieś 2300 milionów lat po Wielkim Wybuchu). Galaktyka soczewkująca odpowiada za powstanie czterech osobnych obrazów odległej galaktyki, a strumień jest dziewięć razy większy niż gdyby na drodze między nią a nami nie znajdowała się naturalna soczewka.
Wysoka jasność w ultrafiolecie
Zupełnie wyjątkową cechą BG 1429+1202 jest jej bardzo wysoka jasność w linii emisyjnej Lyman alfa, jednej z najjaśniejszych w zakresie ultrafioletowym zważając na fakt, że podobne soczewkowane galaktyki nie wykazują takiej mocy promieniowania w tej linii. Choć zjawisko soczewkowania grawitacyjnego wykorzystywano w wielu wcześniejszych projektach badawczych, metoda wyboru odległych galaktyk emitujących promieniowanie w linii Lyman alfa po raz pierwszy zastosowana została właśnie w projekcie BELLS GALLERY. „Przeanalizowaliśmy około półtora miliona widm galaktyk,” dodaje Yiping Shu, astronom z NAOC w Pekinie i główny autor wcześniejszych publikacji powstałych w ramach tego samego projektu. „Widma uzyskano za pomocą teleskopu Sloan w Obserwatorium Apache Point w Nowym Meksyku. W 187 przypadkach galaktyk znajdujących się daleko za swoimi soczewkami wykryliśmy emisję w Lyman alfa. Spośród nich 21 obserwowaliśmy także za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a/ Obserwacje potwierdzają, że większość tych obiektów jest faktycznie soczewkowana grawitacyjnie.”
Wzrost jasności widzialnej (obserwowanej z Ziemi) odległych galaktyk, za który odpowiadają soczewki grawitacyjne, pozwala nam uzyskać dane lepszej jakości. „Dzięki takim teleskopom jak GTC i WHT,” tłumaczy Ismael Perez Fournon, badacz z IAC-ULL i koordynator badań, „możemy prowadzić badania, które byłyby po prostu niemożliwe bez obecności galaktyk soczewkujących. Dzięki nim czuliśmy się jakbyśmy obserwowali za pomocą jednego z teleskopów przyszłości, takich jak E-ELT czy TMT.”
„BG 1429+1202 jest na tyle jasna, że można ją nawet dostrzec na zdjęciach fotograficznych z Digital Sky Survey,” dodaje Paloma Matinez Navajas, badaczka z IAC i jedna z autorek opracowania.
Źródło: IAC
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.3847/2041-8213/834/2/L18
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/23/od ... echswiata/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Odkryto jedną z najjaśniejszych galaktyk wczesnego Wszechświata.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Sty 2017, 13:32

Galaktyki karłowate rzucają nowe światło na ciemną materię
24/01/2017 By Radosław Kosarzycki
Pierwsze obserwacje gromady galaktyk karłowatych wspierają teorię mówiącą o tym w jaki sposób duże galaktyki takie jak Droga Mleczna powstają i jak ciemna materia utrzymuje je w całości – ogłosili wczoraj naukowcy.
Przewidywane jednak jak dotąd nieobserwowane grupy galaktyk karłowatych zostały odkryte w danych zebranych w ramach największego w historii optycznego przeglądu nieba nocnego.
Siedem odkrytych gromad składa się z 3 do 5 galaktyk 10 do 1000 razy mniejszych od Drogi Mlecznej. W przeciwieństwie do naszej galaktyki, w galaktykach tworzących te gromady już od dawna nie zachodzą procesy gwiazdotwórcze.
„Podejrzewamy, że te grupy są utrzymywane grawitacyjnie i z czasem znajdujące się w nich galaktyki karłowate będą się łączyć w jedną większą galaktykę o średniej masie,” mówi Sabrina Stierwalt, główna autorka opracowania i astrofizyczka w National Radio Astronomy Observatory w Charlotteville w Wirginii.
Powyższe odkrycie rzuca nowe światło na kilka istotnych pytań o to w jaki sposób struktury takie jak galaktyki powstawały we wczesnym Wszechświecie.
Obecnie najczęściej przyjmowana teoria zakłada, że p Wielkim Wybuchu jakieś 13,7 miliardów lat temu, mniejsze struktury łączyły się ze sobą prowadząc do powstania znacznie większych.
Jednak jak dotąd mieliśmy bardzo mało dowodów obserwacyjnych na takie procesy łączenia także w skali tak małych struktur jak galaktyki karłowate. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest fakt, że często bardzo trudno jest dostrzec galaktyki karłowate. Wszak gołym okiem możemy dostrzec tylko dwa takie obiekty – Obłoki Magellana.
Jeszcze dziesięć lat temu znaliśmy zaledwie kilkanaście takich obiektów. Nawet gdy coraz większe teleskopy sprawiły, że odkrywanie galaktyk karłowatych stało się czymś normalnym, to wciąż były to odizolowane „galaktyki karłowate tła” lub „satelitarne galaktyki karłowate” stopniowo pożerane przez większe galaktyki.
„Niezależne grupy składające się tylko z małomasywnych galaktyk – takie jak odkryte przez nas – odsłaniają przed nami możliwy mechanizm powstawania większych galaktyk, takich jak Droga Mleczna,” mówi Stierwalt.
Odkryte gromady oddalone są od nas o 200 do 650 milionów lat świetlnych.
„Wydaje się, że to daleko, ale patrząc na rozmiary całego Wszechświata obserwowalnego to wciąż jest to blisko,” dodaje.
Polowanie na ciemną materię
Naukowcy natknęli się na owe galaktyki przeczesując obszerną bibliotekę map gwiazd stworzoną w ramach projektu Sloan Digital Sky Survey opublikowaną w 2008 roku i odtąd regularnie aktualizowaną.
Następnie wykorzystali teleskopy znajdujące się w Obserwatorium Apache Point w Nowym Meksyku i w Obserwatorium Las Campanas w Chile do potwierdzenia swojego odkrycia.
Galaktyki karłowate są dla badaczy naturalnymi laboratoriami do badania tajemniczej substancji zwanej ciemną materią, z której zbudowane jest 25% Wszechświata. Najprawdopodobniej składająca się z cząstek subatomowych, ciemna materia może być dostrzeżona jedynie pośrednie dzięki swojemu oddziaływaniu grawitacyjnemu na inne obiekty w przestrzeni kosmicznej.
Materia widzialna – wszystko to czego możemy dotknąć i zobaczyć – odpowiada za jedynie 5 procent Wszechświata.
Co ciekawe, galaktyki karłowate wydają się posiadać dużo więcej ciemnej materii niż ich większe odpowiedniki. To właśnie oddziaływanie grawitacyjne ciemnej materii wiąże i utrzymuje ze sobą galaktyki tworzące obserwowane gromady.
Z uwagi na swój sędziwy wiek galaktyki karłowate mają znacznie mniej gazu i pyłu, dzięki czemu polowanie na wypełniającą je ciemną materię jest łatwiejsze.
Źródło: AFP
Artykuł naukowy: http://nature.com/articles/doi:10.1038/s41550-016-0025
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/24/ga ... a-materie/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Galaktyki karłowate rzucają nowe światło na ciemną materię.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Galaktyki karłowate rzucają nowe światło na ciemną materię2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Sty 2017, 17:46

Rok 2016: czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii
Artykuł napisała Aleksandra Sztabkowska.
24 stycznia 2017, Redakcja AstroNETu
Zeszłoroczne osiągnięcia astrofizyki były zarówno przełomowe jak i zróżnicowane. Od ponownego połączenia lądownika z macierzystym statkiem na komecie po obserwację najbardziej niezwykłych zachowań związanych z falami grawitacyjnymi. Pod względem osiągnięć dla nauki, ten rok był naprawdę „nie z tej ziemi”. Oto kilka najważniejszych wydarzeń z roku 2016.
Fale grawitacyjne
Spektakularne odkrycie, że istnieje falowanie w strukturze czasoprzestrzeni, pochodzące ze zderzeń zaskakująco masywnych czarnych dziur, spowodowało równie spektakularne poruszenie wśród naukowej społeczności. Odkrycie zostało dokonane dzięki LIGO (Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory) i pobudziło nowy zmysł patrzenia na Wszechświat. Animację pokazującą jak kolizja czarnych dziur powoduje falowanie czasoprzestrzeni, które „wypływa” w przestrzeń jako fala grawitacyjna można obejrzeć poniżej:
Fale grawitacyjne powodują rozciąganie jednego ramienia LIGO w stosunku do drugiego o mniej niż tysięczną część średnicy protonu. Porównując, to jak mierzenie średnicy włosa w stosunku do odległości od nas do najbliższej gwiazdy. Odkrycie fal zakończyło próby udowodnienia przepowiedni Einsteina, że fale grawitacyjne rzeczywiście istnieją. Pozwala nam również bezpośrednio spojrzeć na te sławne i niewidzialne istoty, jakimi są czarne dziury (co nareszcie stanowi dowód na ich istnienie). Fakt, że dwie czarne dziury zderzyły się 1,3 miliarda lat temu, a fale zetknęły się z Ziemią dopiero kilka dni po włączeniu detektora, tylko dodaje niezwykłości historii tego odkrycia. „Muzykę” czarnych dziur, którą możemy usłyszeć dzięki przetworzeniu sygnałów odebranych przez LIGO, pochodzących ze zderzenia czarnych dziur możemy usłyszeć tutaj.
Lądowanie (i zniszczenie) rakiety SpaceX
Dla amerykańskiego przedsiębiorstwa przemysłu kosmicznego SpaceX rok zaczął się bardzo dobrze: niesamowitym osiągnięciem, jakim było wysłanie satelity na orbitę, co samo w sobie było nie lada wyczynem ze względu na niskie koszty, ale też lądowanie pierwszego stopnia rakiety nośnej na barce na oceanie. Powtarzające się podobne wystrzeliwania i lądowania rakiet otwierają nową erę dużo tańszego dostępu do przestrzeni kosmicznej dzięki temu, że rakiety, które mogą być tankowane i ponownie użyte, są w zasięgu ręki.
Powyżej automatyczne lądowanie w przyspieszonym tempie rakiety nośnej Falcon 9 na barce „Of Course I Still Love You” na środku Oceanu Atlantyckiego.
Niestety na początku września doszło do katastrofy, gdy rakieta Falcon 9 eksplodowała podczas procedur przedstartowych. Przez ponad 4 miesiące nie wystartowała ani jedna rakieta SpaceX, co naraziło firmę na duże straty. Na szczęście, na początku tego roku nastąpił długo wyczekiwany powrót do lotów, który powiódł się w stu procentach.
Dodając do tego marzycielskie plany zasiedlenia Marsa zarysowane przez Elona Muska i wiele innych zuchwałych pomysłów, to był rok wzlotów i upadków dla SpaceX. Zarys wizji misji na Marsa możemy zobaczyć na poniższym filmie:
Najbliższa gwiazda możliwą przystanią podobną do Ziemi
Proxima Centauri jest gwiazdą najbliższą do naszego Słońca (odległą o trochę ponad 4 lata świetlne) i możliwe jest, że zawiera układ planetarny zawierający planetę podobną do Ziemi. Aż do roku 2016 astronomowie nie byli nawet pewni, czy jakiekolwiek planety krążą wokół Proximy Centauri, nie mówiąc już o tym, że może to być układ o środowisku podobnym do naszego, który może być odwiedzony przez statek kosmiczny jeszcze w ciągu naszego życia.
Planeta, kreatywnie nazwana jako Proxima b, została odkryta przez zespół astronomów na Queen Mary University w Londynie. Używając światła pochodzącego z Proximy Centauri, astronomowie mieli możliwość wykrycia drobnych przesunięć w jej orbicie, co było znakiem, że inny masywny obiekt znajduje się w pobliżu.
Podczas gdy wymiary Proximy Centauri są w zaledwie 10% takie jak Słońca, Proxima b obiega swoją gwiazdę w 11 dni, co oznacza, że jest ona bardzo blisko i znajduje się w tak zwanej ekosferze. Jakkolwiek, kontynuacja badań za pomocą Teleskopu Hubble’a i Teleskopu Jamesa Webba jest niezbędna do stwierdzenia, czy Proxima b jest równie przyjazna dla życia co Ziemia.
Początki działania projektu Breakthrough Listen i Breakthrough Starshot
Wraz ze stwierdzeniem, że Proxima b jest potencjalnym kandydatem na istnienie życia podobnego ziemskiemu, zrodziło się wyzwanie by dosięgnąć tej planety w czasie ludzkiego życia. Dzięki przełomowej inicjatywie Starshot, która została sfinansowana przez rosyjskiego miliardera Yuri Milnera i zaaprobowana przez nikogo innego jak Stephena Hawkinga, niesamowicie lekkie nanostatki mogą być napędzane przez wiązki światła nawet do prędkości milionów kilometrów na godzinę. Takie prędkości mogą pozwolić statkom kosmicznym na dotarcie do Proximy b w czasie około 20 lat, pozwalając ludziom na wysłanie informacji na inną znaną planetę po raz pierwszy.
W filmie powyżej przemowa Yuri Milnera o technologiach potrzebnych do projektu Breakthrough Starshot
Niestety, aktualna technologia nie do końca pozwala na wysłanie takiego nanostatku, ponieważ przy tak ogromnej prędkości przy zderzeniu z jakimkolwiek gazem czy pyłem może on zostać zniszczony zanim osiągnie swój cel.
Być może „obcy” już wysyłają informacje w przestrzeń w formie transmisji radiowej. W innej inicjatywie, nazwanej „Listen”, również wspieranej przez Hawkinga, astronomowie będą szukać ekosfer wokół miliona najbliższych gwiazd w celu wykrycia możliwych wysyłanych transmisji radiowych. Angażując zarówno australijskie obserwatorium astronomiczne Parkes, jak i radioteleskop Green Bank i Obserwatorium Licka, poszukiwania trwały przez rok 2016 i będą kontynuowane przez następne 10 lat.
Lądownik Philae ponownie połączony z Rosettą
W roku 2014 lądownik Philae był pierwszą sondą, która miała wylądować na komecie i nawet jeśli jego awaryjne lądowanie sugerowało, że jego naukowa transmisja będzie jednorazowa, to jego połączenie się z Rosettą przyczyni się do dalszego analizowania komety 67P.
Awaryjne lądowanie Philae, jak również położenie tego spisanego na straty lądownika, pozwoliło astronomom na dokładne przeanalizowanie danych zebranych przez Rosettę dotyczących składu komety.
Podczas gdy Philae przez dwa lata przeleżał pod skałą, Rosetta, jako pracowita pszczółka robiła mnóstwo zdjęć, spektroskopii i zbierała inne dane dotyczące komety. Dane zdobyte przez spektrometr Rosetty zostały przeanalizowane i ujawniły, że w oderwanym przez ciepło słoneczne kawałku komety znajdują się aminokwasy i glicyna, które jak wiemy są jednymi z fundamentalnych związków budujących organizmy żywe.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/ ... stronomii/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rok 2016 czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rok 2016 czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rok 2016 czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rok 2016 czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii4.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rok 2016 czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii5.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rok 2016 czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii6.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rok 2016 czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii7.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rok 2016 czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii8.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rok 2016 czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii9.jpg
Rok 2016 czas odkryć kosmicznych i rozwoju astronomii9.jpg (5.41 KiB) Obejrzany 3169 razy
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Sty 2017, 17:48

Polska utrzymała preferencyjne warunki członkostwa w ESA
Wysłane przez czart w 2017-01-23

Nasz kraj podpisał porozumienie z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA), na mocy którego preferencyjne warunki członkostwa Polski w tej organizacji zostaną utrzymane do 31 grudnia 2019 roku.

Umowa została podpisana 12 stycznia 2017 r. przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego oraz Jana Wörnera – Dyrektora Generalnego Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).

Co dokładnie dają nam preferencyjne warunki? Przedłużają stosowanie środków przejściowych w odniesieniu do Polski jako członka ESA, co oznacza dalszą możliwość korzystania przez przedsiębiorców i jednostki naukowe z uruchomionego specjalnie dla Polski Programu Wsparcia Polskiego Przemysłu (Polish Industry Incentive Scheme – PLIIS). Jak napisano w komunikacie ESA, jest o sukces negocjacyjny naszego kraju, gdyż Europejska Agencja Kosmiczna po raz pierwszy w historii zgodziła się na przedłużenie okresu przejściowego dla państwa członkowskiego. Według umowy o przystąpieniu do ESA, okres przejściowy miał obowiązywać do końca 2017 r. Dzięki nowemu porozumieniu jest o dwa lata dłuższy.

W okresie przejściowym 45% polskiej składki obowiązkowej jest przeznaczonych na konkursy adresowane wyłącznie do polskiego sektora kosmicznego (o charakterze otwartym tj. firmy same zgłaszają pomysły na projekty lub na przetargi tematyczne), bądź na współfinansowanie polskiego udziału w wybranych projektach i misjach ESA. O podziale tych środków decyduje wspólna kosmiczna o nazwie Zespół Zadaniowy Polska-ESA (ESA-Poland Task Force). Ze strony polskiej rekomendacje grupy eksperckiej zatwierdza międzyresortowy Zespół ds. Polityki Kosmicznej w Polsce pod przewodnictwem Ministerstwa Rozwoju. Konkursy w ramach programu Polish Industry Incentive Scheme (PLIIS) odbywają się w ujęciu kwartalnym i są rozstrzygane sukcesywnie po każdej rundzie.

Podano także statystyki dotychczasowego wykorzystania PLISS przez polskie podmioty. Według stanu na koniec lipca 2016 r. złożono 236 wniosków o wsparcie na łączną kwotę 53 milionów euro. Z tego 99 projektów uzyskało wsparcie na 20 milionów euro, czyli na prawie 40% wnioskowanych środków.

Największa liczba wniosków dotyczyła działań związanych ze wsparciem badań i rozwoju (142). Zainteresowaniem polskich podmiotów cieszyło się również uzyskanie dofinansowania na aplikacje kosmiczne, produkty i usługi (43), czynności przygotowawcze (35) oraz sprzęt i urządzenia wykorzystywane w kosmosie (16). Ponad 75% wniosków złożonych zostało przez przedsiębiorców. Pozostała część przypadła na uczelnie i jednostki naukowe.
Wysoki stopień skuteczności uzyskanego wsparcia, przełożył się na:
• 62 projekty z obszaru badań i rozwoju,
• 17 z zakresu aplikacji kosmicznych, produktów i usług,
• 12 wspierających czynności przygotowawcze,
• 8 obejmujących sprzęt i urządzenia wykorzystywane w kosmosie.
W tym przypadku realizacja ponad 80% projektów należy do polskich przedsiębiorstw, zaś podmiotami realizującymi prawie 20% inicjatyw są polskie uczelnie i jednostki naukowe - podano w komunikacie.
Więcej informacji:
• ESA: Polska utrzymuje preferencyjne warunki członkostwa w Europejskiej Agencji Kosmicznej
• MNiSW: Preferencyjne warunki dla Polski w Europejskiej Agencji Kosmicznej przedłużone
• Ministerstwo Rozwoju: Polska utrzymuje preferencyjne warunki członkostwa w Europejskiej Agencji Kosmiczne

Źródło: ESA / MNiSW / Ministerstwo Rozwoju

Na zdjęciu:
Podpisanie umowy przez dyrektora generalnego Jana Woernera i wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Źródło: ESA / Ministerstwo Rozwoju.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pol ... -2864.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Polska utrzymała preferencyjne warunki członkostwa w ESA.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Sty 2017, 17:49

Europa chce poprawić prognozy pogody kosmicznej za pomocą nowej sondy
Wysłane przez grabianski w 2017-01-23
W 1859 roku Ziemią wstrząsnęła ekstremalna burza słoneczna. Gigantyczny koronalny wyrzut masy (tzw. CME – z języka angielskiego: Coronal Mass Ejection) dotarł do Ziemi powodując jedną z największych zarejestrowanych burz magnetycznych. Sprzęt telegraficzny w wielu przypadkach zapalał się, a indukowany przez gwałtowne zmiany pola magnetycznego prąd pozwalał wysyłać telegramy bez konieczności podłączania sprzętu do baterii.

Dziś mamy duże szczęście, że w dobie obecnej powszechności elektroniki i naszej zależności od niej, nie wydarzyło się jeszcze nic podobnego. W 2012 roku podobnej wielkości wybuchł nastąpił po niezwróconej do nas w tamtym momencie stronie Słońca. Można jedynie przypuszczać, że podobne jak w XIX wieku zdarzenie miałoby ogromny wpływ na nasze życie. Większe z erupcji regularnie dają się we znaki satelitom telekomunikacyjnym i nawigacyjnym na orbicie okołoziemskiej oraz sieciom energetycznym.

Dlatego nie ustają wysiłki w badaniu zjawisk na Słońcu i próbie poprawy przewidywania pogody kosmicznej. Europa planuje wysłać sondę, która ma drastycznie poprawić prognozowanie burz słonecznych i ich wpływu na naszą planetę.

Europejska Agencja Kosmiczna chciałaby wysłać taki próbnik około 2023 roku i to w nie byle jakie miejsce. W każdym układzie dwóch ciał powiązanych siłą grawitacji możemy wyznaczyć 5 punktów libracyjnych (inaczej zwanych punktami Lagrange’a). Są to miejsca w przestrzeni, w których umieszczone ciało (np. sonda kosmiczna) pozostawałaby stale w stanie spoczynku względem tych dwóch ciał.

Najbardziej popularnym z tych pięciu punktów dla układu Ziemia-Słońce jest punkt L1 – jest tam naprawdę tłoczno jeśli chodzi o sondy badania zjawisk słonecznych. Znajduje się tam słynna sonda SOHO, która od 20 lat obserwuje naszą gwiazdę, czy nie tak dawno wysłane obserwatorium DSCOVR.

Sondy w punkcie L1 przyglądają się jednak przychodzącym cząstkom burzowym na wprost. Istnieje alternatywne, ciekawe miejsce, gdzie można by się było przyglądać burzliwym zjawiskom na Słońcu z boku - punkt L5. Punkty L4 i L5 to dwa symetrycznie położone punkty libracyjne, tworzące ze Słońcem i Ziemią trójkąt równoboczny. Są to punkty równowagi stabilnej, tzn. niewielkie perturbacje dla obiektów się tam znajdujących nie spowodują, że obiekt ten ‘spadnie’ z tej pozycji, ale zacznie orbitować wokół tego punktu. Inaczej jest z punktem L1, który jest w równowadze chwiejnej – obiekty tam się znajdujące trzeba utrzymywać przy pomocy napędu, bo lekkie oddalenie od tego punktu powoduje ucieczkę od strefy równowagi.

Przyglądanie się wyrzutom cząstek z boku umożliwi precyzyjniejszy pomiar ich szybkości, a także spojrzenie się na plamy na powierzchni Słońca, która niebawem po obrocie będzie zwrócona w stronę Ziemi. Mamy już pewną wiedzę na temat potencjału punktu L5. Jedna z bliźniaczych sond STEREO przeszła przez ten punkt w 2008 i 2010 roku. Dane z tych przelotów sugerują, że umieszczenie tam statku zmniejszyłoby niedokładność oceny czasu przybycia wyrzutu koronalnego na Ziemię z 10 do 6 godzin. Z punktu L5 można by też było ocenić czy oddzielne wyrzuty w drodzę na Ziemię wchodzą ze sobą w interakcję, zwiększając falę uderzeniową. Widząc ten fragment powierzchni Słońca, który dopiero za 5 dni zaobserwowany będzie przez sondę w punkcie L1 będzie można zaimplementować system wczesnego ostrzegania przed niebezpiecznymi zdarzeniami na Słońcu. Choć nie potrafimy jeszcze dokładnie przewidywać skutków powstających wyrzutów, to możemy jak w przypadku huraganów na Ziemi powiedzieć zawczasu jakie jest szacowane zagrożenie. Połączone dane z sond w punktach L1 i L5 przedłuży czas obserwacji wybranych plan i może poprawić istniejące modele.

Jeszcze nie zdecydowano czy przyszła sonda ESA poleci do punktu L5, czy może jednak do dość tradycyjnego miejsca L1 pomiędzy Ziemią, a Słońcem. To pierwsze miejsce wydaje się jednak bardziej prawdopodobne. Stany Zjednoczone planują już w 2020 roku wysłać kolejną misję do L1, pozostawiając Europie niszę w punkcie L5.

Ministrowie europejscy uzgodnili finansowanie fazy projektowej na kwotę prawie pół miliarda Euro. Europejska Agencja Kosmiczna uzyska resztę finansowania podczas następnego spotkania ministerialnego w 2019 roku.

Źródło: Nature

Więcej informacji:
• oryginalny artykuł opublikowany w Nature 541(7637)
Na zdjęciu: Wizja artystyczna wyrzutu koronalnego (CME) ze Słońca. Źródło: NASA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/eur ... -2865.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Europa chce poprawić prognozy pogody kosmicznej za pomocą nowej sondy.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Sty 2017, 17:50

Japoński satelita wojskowy DSN-2 wysłany na orbitę
Wysłane przez grabianski w 2017-01-24

Japońska rakieta H-IIA wystartowała z portu kosmicznego Tanegashima, wynosząc przy tym satelitę telekomunikacyjnego dla wojska.

Rakieta wzniosła się w powietrze 24 stycznia o godzinie 8:44 polskiego czasu. Skierowała się na południowy-wschód ustawiając po udanym locie ładunek na orbicie transferowej do geostacjonarnej (GTO).

Niewiele wiadomo o wojskowym satelicie. DSN-2 ma na pewno unowocześnić komunikacyjny system dla wojska w paśmie X. Segment orbitalny nowego systemu telekomunikacyjnego ma się składać z dwóch satelitów: wyniesionego dzisiaj DSN-2 oraz planowanego na start w 2018 roku jako ładunek dodatkowy na satelicie Superbird 8 satelity DSN-1.

DSN-2 bazuje na platformie satelitarnej DS-2000. Nie wiadomo zbyt wiele o sprzęcie zamontowanym na tej platformie. Rolą statku będzie zapewnienie łączności dla jednostek lądowych, morskich i powietrznych w obrębie wojska japońskiego. Satelita zajmie prawdopodbonie pozycję nad Oceanem Indyjskim.
O rakiecie

Satelita został wyniesiony przez popularną rakietę H-IIA w najcięższej konfiguracji 204. System mierzy 53 m wysokości i składa się z dwóch stopni na paliwo kriogeniczne i czterech rakiet pomocniczych na paliwo stałe, ważąc przed startem z paliwem 443 t.
Relacja ze startu

5 sekund przed startem odpalony został silnik LE-7A dolnego stopnia. W momencie startu do pracy zaprzęgnięte zostały rakiety pomocnicze. Rakieta wytwarzając ciąg odpowiadający ciężarowi ponad 1000 t wzniosła się w powietrze.

Rakieta szybko zakończyła lot pionowy i zaczęła kierować się w stronę południowo-wschodnią. Po niecałych dwóch minutach, skończyło się paliwo w rakietach pomocniczych i zostały one odrzucone.

Około minutę później, na wysokości 130 km rakieta odrzuciła osłonę chroniącą ładunek i będącą niepotrzebnym ciężarem w już bardzo rozrzedzonej atmosferze na tej wysokości.

Po 6 minutach i 40 sekundach od startu zakończył działanie silnik dolnego stopnia, rozpędzając rakietę do szybkości powyżej 6 km/s. Kilka sekund później dolny stopień odseparował się od rakiety, a drugi stopień uruchomił silnik LE-5B.

Drugi stopień rakiety pracował przez około 5 minut, by ustawić rakietę z ładunkiem na orbicie parkingowej o wysokości 200 km. Następnie rakieta weszła w fazę swobodnego dryfu trwającą 12 minut.

W momencie gdy rakieta znalazła się nad równikiem, nastąpiło drugie odpalenie silnika górnego stopnia. Trwało ono 3 minuty i ustawiło apogeum orbity nad równikiem, po przeciwnej stronie globu.

Około 28 minut po starcie rakieta wypuściła satelitę DSN-2, kończąc tym samym swoją pracę.

Był to już 6. start rakiety orbitalnej w tym roku i zarazem 2. dla Japonii, po nieudanej próbie eksperymentalnej niewielkiej rakiety, o której pisaliśmy tutaj.

Więcej informacji:
• relacja ze startu (nasaspaceflight.com)
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/jap ... -2876.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Japoński satelita wojskowy DSN-2 wysłany na orbitę.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Sty 2017, 17:52

NASA zamknęła sześcioro naukowców
z dala od świata. To eksperyment
Kilkoro naukowców, osiem miesięcy w całkowitym odosobnieniu. Na Hawajach rozpoczął się eksperyment NASA, którego wyniki mają pomóc przy planowaniu załogowej misji na Marsa.
19 stycznia na Hawajach rozpoczął się naukowy eksperyment NASA (misja HI-SEAS V), polegający na zamknięciu sześciorga naukowców na okres ośmiu miesięcy w odosobnieniu na szczycie wulkanu.
Ma to pomóc w wyobrażeniu sobie życia astronautów podczas misji na Marsa. Eksperyment ma wymiar psychologiczny, pomoże zrozumieć zachowania ludzkie w małej grupie podczas długiego odseparowania.
Amerykańska Agencja Kosmiczna pracuje nad wysłaniem misji załogowej na Marsa. Według planów miałoby się to odbyć około 2030 roku.
- Jestem dumna z części, jaką odgrywamy w przełamywaniu barier w podróży ludzi na Marsa - powiedziała Kim Binsted, kierowniczka badań.
Szczegóły eksperymentu
Załoga będzie wykonywać prace geologiczne i proste codzienne zadania w kopule o powierzchni 365 mkw, która znajduje się na wysokości 2500 m n.p.m. na wulkanie Mauna Loa, na hawajskiej wyspie Hawai'i.
Zamknięci w kopule naukowcy nie będą mieli kontaktu ze światem zewnętrznym. Komunikacja będzie się odbywała jedynie drogą radiową i będzie obarczona 20-minutowym opóźnieniem, jakie występuje na falach radiowych pomiędzy Ziemią a Marsem.
Badania są przeprowadzane we współpracy z Uniwersytetem na Hawajach.
Sześcioro naukowców
Po szczegółowej selekcji do eksperymentu wybrano sześć osób, dwie kobiety i czterech mężczyzn:
- Laura Lark - inżynier oprogramowania ze stanu Waszyngton, przez pięć lat pracowała w Google, ukończyła Uniwersytet Browna;
- Ansley Barnard - inżynier z Reno w Nevadzie, pracowała z NASA i Boeingiem;
- Samuel Payler - kandydat na doktoranta w brytyjskim Centrum Astrobiologii na Uniwersytecie w Edynburgu, stopień magistra uzyskał na Uniwersytecie w Birmingham);
- James Bevington - naukowiec niezależny, uzyskał stopień magistra na Uniwersytecie w Georgii i Międzynarodowym Uniwersytecie Przestrzeni Kosmicznej (ISU) w zakresie inżynierii rolniczej i środowiskowej;
- Joshua Ehrlich - inżynier systemowy w Orion European Service Module, pracował także w NASA’s Kennedy Space Center;
- Brian Ramos - magister Międzynarodowego Uniwersytetu Przestrzeni Kosmicznej (ISU), pracował z NASA’s Johnson Space Center.
Źródło: Reuters, hi-seas.org
Autor: AP/ja
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pog ... 6,1,0.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Nasa zamknęła sześcioro naukowców.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Sty 2017, 10:13

Pierwsze takie zdjęcia Ziemi. I Księżyca

24 stycznia 2017.

Pierwszy z najnowszej serii amerykańskich geostacjonarnych satelitów meteorologicznych, GOES-16 zaczyna przesyłać na Ziemię swoje zdjęcia. Agencja NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration) opublikowała właśnie pierwsze obrazy zarejestrowane w wysokiej rozdzielczości przez instrument Advanced Baseline Imager (ABI). Złożono z nich obraz całej zachodniej półkuli, sfotografowanej 15 stycznia. To spektakularny pokaz możliwości nowej aparatury. NOAA opublikowała też zdjęcie Księżyca wyglądającego zza Ziemi, wykonane dla kalibracji urządzeń.

Zdjecie półkuli Ziemi powstało w wyniku złożenia obrazów zebranych przez kilka z 16 kanałów instrumentu ABI, obejmujących różne przedziały widma. Satelita, krążący na wysokości 22300 kilometrów jest w stanie wykonać takie zdjecie co 15 minut. Przygotowanie zdjęcia obejmującego mniejszy obszar trwa krócej. Na przykład teren kontynentalnych Stanów Zjednoczonych można sfotografować co 5 minut. Satelita GOES-16 może też skoncentrować się na obszarze lokalnych zjawisk pogodowych, jak huragany czy katastrof naturalnych, jak pożary lasów, czy wybuchy wulkanów. Wtedy jest w stanie przekazywać obraz sytuacji co 30 sekund.

Aparatura ABI najnowszej serii satelitów pracuje pięć razy szybciej, niż urządzenia dotychczas stosowane przez GOES, dysponuje tez czterokrotnie wyższą rozdzielczością. To pozwoli meteorologom bieżąca obserwację nawet drobnych zjawisk pogodowych. Poniżej przykładowy zestaw 16 zdjęć obszaru USA, wykonanych w dwóch kanałach światła widzialnego, czterech kanałach bliskiej podczerwieni i 10 kanałach podczerwieni. Ich wykorzystanie umożliwia meteorologom rozróżnienie na przykład chmur, pary wodnej, dymu, drobinek lodu, czy pyłu wulkanicznego.

Widok pierwszych obrazów z GOES-16 ma kluczowe znaczenie dla zespołów naukowców i inżynierów, którzy pracowali nad stworzeniem satelity i doprowadzeniem do wysłania go na orbitę, a teraz będą mieli okazję odkrywać nowe możliwości przewidywania pogody w oparciu o jego dane - mówi dr Stephen Volz z NOAA Satellite and Information Services. Niewiarygodnie ostre obrazy są dokładnie takie, jakich po testach się spodziewaliśmy, niecierpliwie czekamy na pierwsze wyniki ich analizy - dodaje.

To co widzimy, to dużo więcej niż piękne obrazki - dodaje dr Louis W. Uccellini, szef National Weather Service. Zdjęcia wysokiej rozdzielczości dają nam dokładniejszy obraz groźnych zjawisk pogodowych i pozwalają dokładniej je przewidywać. Dzięki temu do opinii publicznej, słuzb ratunkowych i władz trafią bardziej precyzyjne ostrzeżenia - tłumaczy.

(mpw)
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-pierwsze ... Id,2341946

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pierwsze takie zdjęcia Ziemi. I Księżyca.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pierwsze takie zdjęcia Ziemi. I Księżyca 2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pierwsze takie zdjęcia Ziemi. I Księżyca 3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Sty 2017, 10:15

31 lat temu jedyny raz odwiedziliśmy Urana
24/01/2017 By Radosław Kosarzycki

Voyager 2 może mieć numer dwa, jednak w rzeczywistości to ta sonda, jako pierwsza z pary dwóch eksploratorów o tej samej nazwie, znalazła się w przestrzeni kosmicznej 20 sierpnia 1977 roku. Osiem i pół roku później – dokładnie 31 lat temu – Voyager 2 została pierwszą (i ostatnią) sondą, która odwiedziła Urana – trzecią pod względem rozmiarów planetę Układu Słonecznego, której średnica to niemal 51 000 km.
24 stycznia 1986 roku sonda Voyager 2 zbliżyła się do Urana na odległość ok. 82 000 km wykonując przy tym zdjęcia planety i jej kilku księżyców. Przy okazji sonda odkryła obecność pola magnetycznego planety oraz dziesięć jej wcześniej nieznanych księżyców. Dzięki przeprowadzonym wtedy obserwacjom udało się ustalić okres rotacji planety na 17 godzin i 14 minut.
Powyższe zdjęcie przedstawia rogal Urana widziany przez sondę Voyager 2 w dniu 25 stycznia 1986 roku z odległości około 1 000 000 kilometrów, kiedy to sonda już podążała w kierunku Neptuna. Składająca się z dużych ilości wodoru i helu atmosfera Urana pochłania większość promieniowania w zakresie czerwonym, przez co dla obserwatora z zewnątrz wydaje się niebiesko-zielona.
Tak Voyager 1 jak i 2 aktualnie opuszczają Układ Słoneczny przekraczając granicę, na której natężenie wiatru słonecznego oddaje pole wypełnionej wysoko-energetycznymi cząstkami przestrzeni międzygwiezdnej. Na dzisiaj sonda Voyager 1 znajduje się 20 miliardów, a Voyager 2 ponad 17 miliardów kilometrów od Ziemi. Sygnały nadawane przez sondy docierają do Ziemi po ponad 31 godzinach.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/24/31 ... smy-urana/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 31 lat temu jedyny raz odwiedziliśmy Urana.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 31 lat temu jedyny raz odwiedziliśmy Urana2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 31 lat temu jedyny raz odwiedziliśmy Urana3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 31 lat temu jedyny raz odwiedziliśmy Urana4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Sty 2017, 10:17

Mamo, Tetyda na mnie patrzy!
25/01/2017 By Radosław Kosarzycki
Tetyda, jeden z większych lodowych księżyców Saturna, przypomina na tym zdjęciu wykonanym przez sondę Cassini gałkę oczną wpatrującą się w pustkę przestrzeni kosmicznej. Głównym obiektem tej strony księżyca jest ogromny krater Odyseusz i jego wzniesienie centralne.
Tak jak i inne księżyce Układu Słonecznego, Tetyda (średnica 1062 km) pokryta jest licznymi kraterami uderzeniowymi, które odpowiadają za obecny wygląd powierzchni, szczególnie zważając na aktualny brak jakichkolwiek procesów geologicznych. W przypadku Odyseusza potężne zderzenie doprowadziło nie tylko do powstania ogromnego krateru lecz także znajdującego się w jego centrum wzniesienia nazwanego Scheria Montes.
Na powyższym zdjęciu biegun północny skierowany jest w górę i o 1 stopień w lewo. Zdjęcie wykonano w pasmie zielonym za pomocą wąsko-kątowej kamery sondy Cassini w dniu 10 listopada 2016 roku z odległości 367 000 km od Tetydy. Skala zdjęcia to 2 kilometry na piksel.
Źródło: NASA/JPL-Caltech/Space Science Institute

http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/25/ma ... ie-patrzy/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 2017-01-25_09h08_50.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 26 Sty 2017, 09:42

Lądowanie na Plutonie w kolorze
25 stycznia 2017, Julia Liszniańska
W 2015 roku po 9-letniej podróży, pokonując 5 miliardów kilometrów, sonda New Horizons w końcu dotarła do Plutona wykonując nad nim 12-godzinny przelot. Przyniósł on spektakularne dane, ujawniając piękne żywe obrazy Plutona, po raz pierwszy pokazując, jak wygląda planeta karłowata.
Teraz NASA podjęła ponad 100 zdjęć wykonanych przez sondę New Horizons w ciągu sześciu tygodni i połączyła je, by stworzyć film symulacji lądowania. Sonda początkowo wysyłała czarno-białe zdjęcia, dlatego na podstawie danych spektroskopowych naukowcy poddali je edycji w celu uzyskania najlepszego obrazu Plutona.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/ ... w-kolorze/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Lądowanie na Plutonie w kolorze.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Lądowanie na Plutonie w kolorze2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Lądowanie na Plutonie w kolorze3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Lądowanie na Plutonie w kolorze4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 26 Sty 2017, 09:44

Metan mógł skutecznie ogrzewać wczesnego Marsa
25/01/2017 By Radosław Kosarzycki
Obecność wody na powierzchni Marsa w zamierzchłej przeszłości stanowi swego rodzaju paradoks. Istnieje wszak mnóstwo geograficznych dowodów na to, że w pewnych okresach historii rzeki na Marsie pełne były wody. Jednak w czasach, w których owa woda miała istnieć na powierzchni Marsa – jakieś trzy do czterech miliardów lat temu – na Marsie raczej było za zimno na wodę w stanie ciekłym.
Jak to wytłumaczyć?
Badacze z Harvard John A. Paulson School of Engineering and Applied Science (SEAS) wskazują, że wczesny Mars mógł przechodzić przez okresy wzmożonego efektu cieplarnianego. W artykule opublikowanym w periodyku Geophysical Research Letters, badacze wykazali, że interakcje zachodzące między metanem, dwutlenkiem węgla i wodorem we wczesnej marsjańskiej atmosferze mogły odpowiadać za ciepłe okresy, w których na powierzchni mogła swobodnie płynąć woda w stanie ciekłym.
„Wczesny Mars jest unikalny w tym względzie, że to jedyne środowisko poza Ziemią, o którym z pewnością możemy powiedzieć, że przynajmniej okresowo na jego powierzchni mogły panować warunki sprzyjające dla powstania życia,” mówi Robin Wordsworth, profesor nauk o środowisku w SEAS i główny autor artykułu. „Jeżeli zrozumiemy jak wyglądał wczesny Mars, będziemy lepiej potrafili określić prawdopodobieństwo znalezienia życia na innych planetach poza Układem Słonecznym.”
Cztery miliardy lat temu Słońce świeciło 30 procent słabiej niż dzisiaj, a tym samym znacznie mniej promieniowania – także ciepła – docierało do powierzchni Marsa. Ta niewielka ilość promieniowania, która docierała do planety więziona była w atmosferze, co prowadziło do ciepłych i wilgotnych okresów. Przez dziesięciolecia naukowcy starali się stworzyć model tłumaczący ogrzewanie planety.
Oczywistym winowajcą jest dwutlenek węgla. CO2 stanowi 95% obecnej atmosfery Marsa i jest najbardziej znanym gazem cieplarnianym na Ziemi.
Jednak sam dwutlenek węgla nie może odpowiadać za temperatury panujące na wczesnym Marsie.
„Można wykonać obliczenia klimatyczne, w których dodajemy dwutlenek węgla i zwiększamy obecne ciśnienie atmosferyczne na Marsie o kilkaset razy i wciąż nie otrzymujemy temperatur nawet zbliżonych do 0 stopni Celsjusza,” mówi Wordsworth.
Coś innego zatem musiało przyczyniać się do efektu cieplarnianego w atmosferze Marsa.
Atmosfery planet skalistych stopniowo tracą lżejsze gazy takie jak chociażby wodór, który stopniowo ucieka w przestrzeń kosmiczną. (De facto, utlenianie, które nadaje marsjańskiej powierzchni charakterystyczną barwę jest właśnie bezpośrednim skutkiem utraty wodoru).
Wordsworth wraz ze swoimi współpracownikami przyjrzał się tym dawno utraconym gazom, poszukując wśród nich wytłumaczenia dla wczesnego klimatu marsjańskiego. Badacze skupili się szczególnie na metanie, którego niewiele jest w dzisiejszej atmosferze Marsa. Jednak miliardy lat temu procesy geologiczne mogły odpowiadać za znacznie większą obfitość metanu w atmosferze. Taki metan stopniowo mógł być zamieniany w wodór i inne gazu, w procesach, które obecnie obserwowane są na Tytanie, największym księżycu Saturna.
Aby zrozumieć w jaki sposób ta wczesna atmosfera Marsa mogła się zachowywać, zespół musiał zrozumieć fundamentalne właściwości tych cząsteczek.
„Kiedy obserwujemy egzotyczne atmosfery, nie możemy ich porównywać do atmosfery ziemskiej,” mówi Wordsworth. „Należy zacząć od podstaw. Dlatego też przyjrzeliśmy się procesom zachodzącym między cząsteczkami metanu, wodoru i dwutlenku węgla oraz jak taka mieszanina oddziałuje z fotonami. Okazało się, że takie połączenie prowadzi do bardzo silnej absorpcji promieniowania.”
Carl Sagan już w 1977 roku jako pierwszy spekulował, że ogrzewanie wodorem mogło być istotnym procesem na wczesnym Marsie, jednak dopiero teraz naukowcy byli w stanie właściwie obliczyć skalę efektu cieplarnianego. To także pierwszy raz, kiedy udało się potwierdzić, że metan także mógł być wydajnym gazem cieplarnianym na Marsie.
„Nasze badania wskazują, że ocieplanie atmosfery przez metan i wodór było znacząco niedoszacowane,” mówi Wordsworth. „Odkryliśmy, że metan i wodór oraz ich oddziaływanie z dwutlenkiem węgla, znacznie wydajniej mogły ogrzewać atmosferę Marsa niż nam się to wcześniej wydawało.”
Badacze mają nadzieję, że przyszłe misje marsjańskie rzucą więcej światła na procesy geologiczne odpowiadające za produkcję metanu miliardy lat temu.
Źródło: Harvard John A. Paulson SEAS
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/25/me ... ego-marsa/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 2017-01-26_08h30_56.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 26 Sty 2017, 09:44

Teleskopy, mikrofale i gołębie
25/01/2017 By Maciej Tadaszak
„Gołebie w służbie nauki!”
Jest rok 1964. W Tokio odbywają się pierwsze Igrzyska Olimpijskie w Azji, człowiekiem roku magazynu Time zostaje prezydent USA Lyndon Johnson, Beatlesi wydają swoją pierwszą płytę w Stanach: Meet The Beatles, a Arno Penzias i Robert Wilson pracują w Bell Telephone Laboratories w Holmdel, obserwując za pomocą silnej anteny obiekt Cassiopeia A, pozostałość po supernowej, odległy od nas o 10 tysięcy lat świetlnych.
Sama antena była aluminiowym kolosem, postawionym w 1959 roku. Piętnaście metrów długości, apertura sześć na sześć metrów. Początkowo służyła jako część projektu Echo, eksperymentu z pierwszymi (pasywnymi jeszcze) satelitami komunikacyjnymi. Po zarzuceniu projektu Echo Penzias i Wilson obserwowali emisję radiową drugiego po Słońcu najsilniejszego źródła fal radiowych. Wydawałoby się, że wszystko przebiega tak, jak powinno. Klimat w stanie New Jersey jest umiarkowanie ciepły, łagodne zimy i stosunkowo stabilny rozkład opadów gwarantują komfort przez cały rok. Także z powodu dostępnego sprzętu nasi bohaterowie mogli czuć się komfortowo. Mieli przecież do dyspozycji nowoczesny sprzęt, za pomocą którego mogli prowadzić badania. Jednak nie wszystko wyglądało tak pięknie, jak wiosna na wschodnim wybrzeżu USA. Przez kilka miesięcy próbowali uporać się z szumem o długości fali 7,3 centymetra, co odpowiada temperaturze około 4 Kelwinów. Można powiedzieć, że ów szum wywołał wcale nie mały szum. Arno i Robert próbowali różnych sposobów, by go wyeliminować. Po wykluczeniu awarii technicznej samej aparatury postanowili uprzątnąć ją z odchodów gołębi, które uznały, że warto uwić sobie w niej gniazdo. Same ptaki postanowiono przekazać pewnemu instytutowi biologii, okazało się jednak, że to… gołębie wędrowne. Ostatecznie zdecydowano się na tak zwane rozwiązanie siłowe. Jeden z panów przyznał się później, że użyto w tym celu wiatrówki. Swoiste „ostateczne rozwiązanie kwestii gołębiej” nie pomogło w niczym.
Kłopotliwy szum był zauważalny w każdym kierunku i o każdej porze dnia. Penzias i Wilson na pewno słyszeli o teorii Wielkiego Wybuchu (wtedy jeszcze nie mającej namacalnych dowodów), znali takie nazwiska jak Lemaitre, czy Gamow. Tak się akurat złożyło, że usłyszeli o badaniach Roberta Dicke i Jima Peeblesa z uniwersytetu w Princeton, którzy próbowali ustalić średnią temperaturę kosmosu. Badania te były elementem ich teorii kosmologicznej, według której historia Wszechświata była nieskończoną serią ekspansji i kolapsów. Postanowili skontaktować się z grupą z Princeton i po kilku kolejnych badaniach uświadomili sobie, że odkryli (przewidywane zresztą od czterdziestu lat) kosmiczne promieniowanie tła, wątłą pozostałość po młodzieńczym Wszechświecie. Zwieńczeniem ich pracy był krótki artykuł opublikowany w 1965 roku. Praca o tytule „A measurement of excess antenna temperature at 4080 megacycles/s” (pomiar nadwyżki temperatury anteny przy 4080 megacyklach na sekundę – megacykl to stare określenie megahertza) zajmuje licząc z nadmiarem dwie strony. Był to artykuł bardzo techniczny, nie pojawia się w nim nawet sugestia na temat promieniowania tła. Jest to ponoć jedna z najkrótszych prac dokumentujących odkrycie uhonorowane Nagrodą Nobla, którą to Arno Penzias i Robert Wilson otrzymali w 1978 roku. Ową najkrótszą pracą jest tekst Watsona i Cricka, opisujący podwójną helisę DNA. Nasi badacze zdobyli Nagrodę Nobla, nauka zyskała potwierdzenie kolejnej wielkiej teorii tłumaczącej nasze pochodzenie, a sama kosmologia stała się prawdziwą nauką, polegającą na obserwacjach, a nie domysłach. Wszystko pięknie, ale co wspólnego z początkiem Wszechświata może mieć radarowy szum? Zacznijmy od krótkiej historii myśli o relatywistycznym kosmosie, o kosmosie wprowadzonym w dynamiczny ruch.
„The Big Bang Theory”
Pojęcie „Wielki Wybuch” istnieje obecnie w naszej świadomości tak samo, jak teoria ewolucji, istnienie energii elektrycznej, czy kulista Ziemia z dipolarnym polem magnetycznym. Pomijając (niestety coraz głośniejszych) krzykaczy głoszących, że to wszystko stek bzdur, Wielki Wybuch niemal wszedł do naszego języka potocznego. Pomyśleć, że jeszcze pięćdziesiąt lat temu teoria ta była co prawda uznawana za dobrze przystający do rzeczywistości model kosmologiczny, jednak poza paroma wyjątkami nie mieliśmy wielu empirycznych dowodów na jej poprawność. Może się wydawać dziwne, że nawet po opublikowaniu szczególnej i ogólnej teorii względności Albert Einstein uważał Wszechświat za coś stałego. Raz powstały, miał być według niego statyczny. Wiele w postrzeganiu Einsteina zmieniły badania Edwina Hubble’a i Vesto Sliphera, którzy badali ruch „mgławic spiralnych” względem Drogi Mlecznej, a dodatkowo Hubble ostatecznie udowodnił, że są to pełnoprawne galaktyki, takie jak nasza. Coś tu nie grało. W statycznym Wszechświecie nie może być tak, że niemal wszystkie galaktyki się od nas oddalają. Wyglądało na to, że wszystko się od siebie oddalało, niezależnie od obserwatora. Co w takim razie zauważylibyśmy, gdybyśmy mogli „cofnąć taśmę” i zaobserwować co działo się miliardy lat temu? Czy jest możliwe, że zaobserwowalibyśmy Wszechświat znacznie gęstszy, gorętszy i mniejszy? I czy na końcu naszego cofniętego filmu zobaczylibyśmy ekstremalnie gorący punkt, w którym nie istnieją nawet podstawowe pierwiastki?
Prekursorem pomysłu dynamicznego Wszechświata był Alexander Friedmann, rosyjski uczony, który skorzystał z grawitacyjnego równania pola Einsteina. Friedmann założył homogeniczność i izotropijność Wszechświata, oczywiście w pewnej (dość dużej) skali. Jak napisał we stępie do swojej pracy: „Celem niniejszego obwieszczenia jest udowodnienie możliwości istnienia Wszechświata, którego przestrzenna krzywizna jest stała w stosunku do trzech współrzędnych przestrzennych i zależy od czasu, czwartej współrzędnej”. Tak, to zdanie potrafi wywołać migrenę po pierwszym przeczytaniu. Friedmann nawiązywał tutaj do prac Einsteina, który uważał, że średnia gęstość materii jest stała w skali czasu, podobnie jak średnica hipersfery Wszechświata. Gwoli prostego wyjaśnienia: hipersfera, to wyjście poza geometrię euklidesową. To sfera, która istnieje we wszystkich możliwych dla niej wymiarach. Okrąg nie jest hipersferą w przestrzeni trójwymiarowej, ale jest nią na płaszczyźnie. Friedmann wprowadził do modelu statycznego Einsteina kilka poprawek: dodatnio zakrzywioną przestrzeń, zmienną w czasie gęstość i zanikającą stałą kosmologiczną. Uzyskał w ten sposób zamknięty model Wszechświata z dynamiczną ekspansją, bądź kolapsem. Sam autor uważał swoje prace za spójne matematycznie, jednak ubolewał nad brakiem empirycznych badań, które by je potwierdzały, bądź je ostatecznie obaliły. Einstein natomiast uważał rozwiązanie Friedmanna za ciekawe, jednak „w rzeczywistości nie rozwiązywały one równań pola”.
„Belgijski łącznik”
Cała zagadka została rozwiązana przez belgijskiego księdza i matematyka, Georga Lemaitre. W przeciwieństwie do Friedmanna, który kosmologią zaczął zajmować się ledwie 3 lata przed śmiercią (był także meteorologiem), Lemaitre przez prawie całe życie był zafascynowany tą tematyką. Był znakomitym matematykiem, jednak każdy kojarzy go jako wybitnego kosmologa. Znając ustalenia między innymi Edwina Hubble’a, w 1927 opublikował pracę (po francusku), w której prawidłowo rozwinął równanie pola grawitacyjnego. Założył w nim dodatnio zakrzywioną przestrzeń, zmienną w czasie gęstość i ciśnienie, oraz niezerową stałą kosmologiczną. Lemaitre jako pierwszy podszedł prawidłowo do problemu ruchu galaktyk, umieszczając go w kontekście rozszerzania Wszechświata, zamiast jako ruchu samych galaktyk. W końcu Wszechświat rozszerzał się, powiększając przestrzeń między galaktykami, nie był to już ruch ich samych. Wyprzedził także samego Hubble’a, zauważając relację między przyspieszeniem, a odległością. Powstał wtedy tak zwany „wzór 24” wyglądający tak:
R’/R = v/rc = 0,68 * 10-27 * cm-1
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 26 Sty 2017, 09:46

który wygląda niemal identycznie jak wzór uzyskany dwa lata później przez Edwina Hubble’a: v=Hr z H wynoszącym 600 km/s/Mpc. Niestety, praca Lemaitre została niezauważona. Nie zareagował nawet Eddington, jego profesor. Również Albert Einstein wypowiedział się na jej temat dość ostro: „z punktu widzenia fizyki, wydaje się to absolutnie wstrętne”. Po raz kolejny Einstein zaakceptował matematyczny aspekt pracy innego fizyka, jednak nadal nie mógł się zgodzić z koncepcją rozszerzającego się Wszechświata. Gdy Edwin Hubble w 1929 także opublikował pracę dotyczącą relacji przyspieszenie-odległość, (zawierającą właśnie prawo Hubble’a) nie było w nim prawidłowej interpretacji przyspieszenia galaktyk, Hubble uważał je za czyste prawo Dopplera. Nie przeczytał on pracy Lemaitre, co więcej, w swojej książce „Królestwo Mgławic” z 1936 roku, odwołuje się do prac Friedmanna, lecz nie wspomina słowem o Georgu Lemaitre.
W latach trzydziestych Eddington i De Sitter zwrócili uwagę, że statyczny model Einsteina jest bardzo niestabilny. Pod wpływem małej perturbacji Wszechświat Einsteina albo się rozszerzy, albo zapadnie. Szukali oni rozwiązania dla dynamicznych modeli kosmologicznych. Z pomocą przyszedł nasz belgijski ksiądz, którzy przypomniał Eddingtonowi o swojej pracy sprzed kilku lat. Eddington w końcu ją zauważył, poczuł zapewne też lekki wstyd. Nic dziwnego, rozwiązanie leżało pod jego nosem. W końcu polecił on przetłumaczenie artykułu na angielski i opublikowanie go. Eddington zaadoptował także rozwiązania Lemaitre, od teraz model ten nazywamy w Europie modelem Eddingtona – Lemaitre.
George Lemaitre jest także uznawany za ojca koncepcji Wielkiego Wybuchu. To on jako pierwszy zadał sobie pytanie „Jeśli Wszechświat się rozszerza, to co, jeśli kiedyś był bardzo mały i bardzo gęsty?”. W pracy „Ekspansja Wszechświata” (1931) założył początkową jego rozrost, po którym miała nastąpić stagnacja. W tym właśnie miejscu rozwiązuje się problem kosmosu statycznego Einsteina. Po okresie stabilności znowu nastąpić miała przyspieszająca ekspansja. Pomysł ten rozwiązuje problem wieku Wszechświata, galaktyki miały już czas, by powstać. Lemaitre nazwał to teorią „Pierwotnego Atomu”. Oto jak poetycko opisał narodziny Wszechświata: „Świat atomowy został rozbity na fragmenty, każdy z nich na coraz to kolejne mniejsze części. Ewolucja Wszechświata może być porównana do pokazu sztucznych ogni, który właśnie się zakończył: kilka czerwonych smug, popiół i dym. Stojąc wśród schłodzonego żużla, widzimy powolne zanikanie słońc i staramy się przypomnieć zanikający blask pochodzenia światów”.
Możemy w końcu wygodnie usiąść w fotelu z kawą w ręku i dobrą książką na kolanach. Mamy wreszcie relatywistyczny model Wielkiego Wybuchu, który (przynajmniej teoretycznie) radzi sobie z problemem stabilności i w którym Wszechświat jest na tyle stary, że spokojnie mogły w nim utworzyć się galaktyki, gwiazdy i w końcu my. Kartkujemy jednak niespokojnie książkę, dręcząc się nad kolejną kwestią. Co mogło pozostać po młodocianym, gorącym Wszechświecie i czy w ogóle cokolwiek z niego pozostało? Czy uda nam się znaleźć jakiś ślad, namacalny dowód słuszności Wielkiego Wybuchu i dziesiątek trudnych wzorów? No i skąd w końcu nasze kosmiczne promieniowanie tła?
„Mikrofale? Mam jedną w kuchni, ale…”
Wiemy już, że Wszechświat powstał z małego punktu, ulegającemu gwałtownemu wzrostowi. Pierwsze powstałe jądra pierwiastków są otoczone gęstą siecią elektronów, które blokują nawet światło. Wszystko to działo się jeszcze 300 tysięcy lat po powstaniu Wszechświata. Był on wtedy nieprzeniknioną, gorącą „zupą” plazmy. Gdy temperatura spadła do około 3 tysięcy K, elektrony zostały przechwycone przez jądra, tworząc pierwsze pierwiastki (wodór i hel) i odblokowując drogę światłu. Fotony mogły już wędrować bez żadnych problemów. Nasze zimne promieniowanie jest w tym sensie właśnie pierwszym światłem powstałym w kosmosie, jego „promieniowaniem reliktowym”, powstałym w dawnym okresie ekspansji. W trakcie przechwytywania elektronów przez jądra (czyli w tak zwanym procesie rekombinacji) materia i światło znajdowały się w stanie równowagi, światło mogło być zarówno absorbowane, jak i emitowane. Promieniowanie pozostałe po tym wczesnym okresie ekspansji jest jednym z podstawowych założeń Wielkiego Wybuchu, a oparte jest na teorii tak zwanego ciała doskonale czarnego. Ciało doskonale czarne jest teoretycznym tworem (powstałym w XIX wieku za sprawą m. in. Plancka, Boltzmanna, czy Wiena), w którym to światło jest pochłaniane i reemitowane.
Pierwszymi teoretykami, którzy przewidzieli owo promieniowanie (i jego temperaturę) byli Ralph Asher Alpher i Rober Herman, współpracownicy Georga Gamowa. Właśnie oni, w roku 1948, niejako przy okazji badań nad nukleosyntezą (tworzenie się jąder atomowych) przewidzieli istnienie promieniowania reliktowego o temperaturze 5 K. Ich praca nie zawierała żadnych wskazówek dotyczących możliwości jego wykrycia. Przez następne lata Gamow, Alpher i Herman przewidywali spory zakres temperatur, od 3 K do 50 K.
Nawet tak duże rozbieżności w przewidywaniach nie przeszkodziły środowisku astrofizyków w obwieszczeniu sukcesu Penziasa i Wilsona i ostatecznego obalenia modeli stacjonarnych Wszechświata. Jeszcze w latach 60. istniały tego typu modele (Fred Hoyle, Hermann Bondi, Thomas Gold), nie potrafiły one jednak w żaden sposób usprawiedliwić istnienia promieniowania tła. Było ono dlatego ważne, że jednym z istotnych przewidywań Wielkiego Wybuchu były jego drobne fluktuacje, małe różnice w temperaturze i gęstości, dzięki którym powstały gromady i galaktyki, jak i ogromne puste przestrzenie. Skąd one się wzięły? Powody są w zasadzie trzy i co najmniej jeden brał udział w powstawaniu fluktuacji materii. Pierwszy polega na zmianie temperatury promieniowania za pomocą zmiany sprężenia adiabatycznego (chodzi tu o stan, gdy ciepło nie może wejść lub uciec z danego systemu), tak jak w gazie idealnym. Mała zmiana temperatury jest po prostu równa zmianie sprężenia w danym punkcie kosmosu. Drugi to przesunięcie dopplerowskie, gdy promieniowanie porusza się względem obserwatora. Zmiany gęstości będą tworzyły zmiany przyspieszenia. Ruch obserwatora ku źródle promieniowania będzie wpływał dodatnio na zmianę temperatury. Trzeci to tak zwany efekt Sachsa-Wolfa. Polega on na różnicach w potencjale grawitacyjnym między obserwatorem a danym punktem. Różnice te będą powodowały zmiany temperatury za pomocą swoistego „grawitacyjnego przesunięcia dopplerowskiego”.
„Od balonów, do potężnych satelitów”
Małe fluktuacje temperatury były przewidywane w latach siedemdziesiątych, między innymi przez Jima Peeblesa, czy (niezależnie) przez rosyjskiego astrofizyka Jakowa Zeldowicza. Znowu wracamy do punktu wyjścia. Kolejne teoretyczne założenie okazało się słuszne, jednak znowu musieliśmy czekać na twarde potwierdzenie. Uzyskaliśmy je za pomocą wyniesionego na orbitę w 1989 satelity COBE -Cosmic Background Explorer. Zanim przejdziemy do COBE, parę słów, by oddać honory wcześniejszym próbom tworzenia mapy mikrofalowego promieniowania tła. Warto wspomnieć o lotach balonowych odbytych w latach 1985 i 1986 w USA i w Brazylii. Balony te posiadały instrumenty będące prototypami tych użytych w satelicie COBE.
COBE wystrzelony przez NASA w 1989 roku był pierwszym narzędziem w pełni poświęconym badaniem mikrofalowego promieniowania tła – Cosmic Microwave Background. Posiadał trzy instrumenty: FIRAS (Far InfraRed Absolute Spectrophotomerer) służący mierzeniu samego CMB operujący w zakresie od 60 do 600 GHz, DMRs (Differential Microwave Radiometers) przeznaczony do pomiaru rozkładu kątowego, operujący w 31, 53 i 90 GHz, oraz DIRBE (Diffuse InfraRed Backgrund Explorer), który mierzył emisję pyłu w dalekiej podczerwieni – jego zakres mieścił się od 1.25 μm do 240 μm. Po trzech latach pracy uzyskaliśmy w końcu mapę fluktuacji. Okazało się, że różnice występują zgodnie z przewidywaniami sprzed dwudziestu lat, są one jednak znacznie mniejsze. Pomiędzy jednym obszarem nieba, a drugim istniały różnice rzędu 0,001%.
Mapa wykonana przez satelitę była pierwszą pełną, jednak oczywiście nie ostatnią. Pomiędzy działalnością COBE, a wystrzeleniem satelity WMAP (2001) podjęto kilka prób dokładniejszego zmierzenia fluktuacji promieniowania tła. Jednym z nich był projekt HACME. Polegał on na zawieszeniu dużego lustra (2.6 metra średnicy) pod balonem stratosferycznym. HACME potrafił szybko pokryć swoim „wzrokiem” spore obszary nieba, co poskutkowało zwiększeniem rozdzielczości promieniowania tła w konkretnych obszarach nieba.
WMAP, czyli Wilkinson Microwave Anisotropy Probe, został wyniesiony na orbitę przez NASA i pracował w punkcie L2. Jest to pół stabilny punkt, znajdujący się 1.5 miliona kilometrów od Ziemi. W tym punkcie będzie także pracował Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Ważący 840 kilogramów satelita miał zasięgiem pokryć całe niebo. Swoją drogą, od rozpisania konkursu na projekt przez NASA do wystrzelenia satelity minęło tylko 6 lat.
Pierwsze wyniki pracy WMAP opublikowano w roku 2003, z kolejnymi aktualizacjami w roku 2005, 2007, 2009, 2011 i ostatnią w 2012.
Europa nie pozostała dłużna. W roku 2009 z Gujany Francuskiej wystrzelony został PLANCK. Europejska Agencja Kosmiczna także postanowiła wykorzystać punkt L2, podobnie jak w przypadku WMAP wykorzystując tak zwaną orbitę Lissajous. Główny teleskop PLANCKA mierzył 1.9 metra na 1.5 metra, a pracował w długościach fal między 27 GHz do 1 THz.
Kropki, masa kropek. Co z tego ma wynikać?”
Jak widać, wynikami badań nad reliktowym promieniowaniem tła jest dziwna mapa, pełna dziwnych kolorów, beż żadnego schematu rozrzuconych po płaszczyźnie. Co wynika z tych misji i samej mapy? Pierwszą istotną sprawą jest izotropowość Wszechświata. Wynika to właśnie z chaotycznego rozkładu różnic temperatur. Niech nie zwiodą nas „ciepłe” i „zimne” punkty. Różnice między nimi wynoszą około 200 mikro Kelwinów. Okazało się, że Wszechświat tak naprawdę nie posiada punktów szczególnych, większą uwagę może jedynie przykuć „zimny” obszar trochę na prawo od centralnego punktu.
Wiele dowiedzieliśmy się także na temat wieku samego Wszechświata. Satelita WMAP ustalił tę wartość na 13.74 miliardów lat, a PLANCK przesunął ją trochę dalej, ustalając wiek Wszechświata na 13.813 miliardów lat.
Przez kilka ostatnich dekad trwała dyskusja nad ciemną energią i ciemną materią i ich rolą w kształtowaniu kosmosu. Okazało się, że materii barionowej z której składają się planety, gwiazdy, a także my jest około… 4% w całym Wszechświecie. Według badań PLANCKA ciemnej materii jest za to 26.4%. W tym kontekście ciekawa jest dla mnie teoria, według której gros ciemnej materii stanowią małe czarne dziury powstałe w okresie młodego Wszechświata i rozsiane wszędzie gdzie nie tylko spojrzeć. Mapa mikrofalowego promieniowania tła obaliła także teorię kosmosu jako torusa. W tej formie Wszechświata moglibyśmy wylecieć z jednej jego strony i pojawić się w drugiej, niejako „po drugiej stronie”, jak chociażby w grze Asteroids. Nie znaleziono jednak tożsamych punktów na mapie, odpowiadających sobie. Dzięki misjom badającym CMB potwierdziła się także teoria inflacji. Inflacja właściwie nie jest precyzyjną teorią, jest raczej mechanizmem wykładniczego rozrostu Wszechświata, którzy może być realizowany w kilku różnych modelach. Generalnie sprawa jednak sprowadza się do dwóch rzeczy: płaski Wszechświat, pierwotne perturbacje. Owe perturbacje miały mieć także gaussowski rozkład, okazało się jednak, że mapy CMB odbiegają od gaussowości.
Jak to zwykle w nauce bywa, nie wszyscy uznali mapy reliktowego promieniowania tła za to, czym są. Jedną z moich ulubionych teorii jest ta mówiąca o dyfrakcji światła przez pył. Otóż gdzieś pomiędzy Merkurym a Jowiszem znajduje się pył będący między innymi pozostałością po zderzeniach planetoid itp. Nie ma podstaw by uważać, że w innych układach jest inaczej. Otóż dowiedziono eksperymentalnie, że te mikronowych rozmiarów drobinki potrafią dokonać dyfrakcji światła, a pozostałością jest między innymi…promieniowanie mikrofalowe. Teoria ta ma jednak słaby punkt, albowiem nie wyjaśnia niemal idealnie rozłożonej temperatury, aczkolwiek z drobnymi wahaniami.
Kosmiczne promieniowanie tła postawiło też nam wiele pytań. Lata temu Kosmiczny Teleskop Hubble’a ustalił stałą Hubble’a na Ho=73.8 km/s/Mpc. Satelicie PLANCK udało się ustalić tę wartość na Ho=67.31 km/s/Mpc.
Pewne chińskie przysłowie mówi: „Żaba na dnie studni mierzy rozmiar nieba uwzględniając granicę studni”. Nasza eksploracja Wszechświata jest nadal tak ograniczona, że być może za dekady, gdy dojdziemy do kolejnych odkryć stwierdzimy, że nasze obecne wysiłki były marne jak wróżenie z fusów.
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/25/te ... i-golebie/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskopy mikrofale i gołębie.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskopy mikrofale i gołębie2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskopy mikrofale i gołębie3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskopy mikrofale i gołębie4.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskopy mikrofale i gołębie5.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskopy mikrofale i gołębie6.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Sty 2017, 09:54

Baltic Challenge – kosmiczne wyzwanie dla Bałtyku
26/01/2017 By Radosław Kosarzycki
Europejska Fundacja Kosmiczna – organizator m.in. prestiżowego, międzynarodowego konkursu łazików marsjańskich, rozpoczyna nowy projekt o nazwie Baltic Challenge. Inicjatywa ukierunkowana jest na wykorzystanie technologii robotycznych i satelitarnych do walki z ogromnym zanieczyszczeniem Morza Bałtyckiego, które zaczyna realnie zagrażać także zdrowiu.
W badaniach przestrzeni pozaziemskiej osiągnięto znacznie więcej niż w poznawaniu środowiska morskiego. Głębiny kryją bowiem wciąż wiele tajemnic, w tym nieodkrytych gatunków fauny i flory oraz bogactw naturalnych. Ich identyfikacja i poznawanie jest nie tylko wyzwaniem technicznym, ale też wartością cywilizacyjną, pozwalającą na wzbogacenie wiedzy o planecie Ziemi oraz dającą nowe szanse gospodarce ogólnoświatowej. Problemem, na który chce zwrócić uwagę Fundacja jest ogromne zanieczyszczenie wód Morza Bałtyckiego ściekami rolniczymi, przemysłowymi i komunalnymi, które spowodowało, że Bałtyk stał się jednym z najbardziej zanieczyszczonych mórz na świecie.
Drugim ogromnym problemem Bałtyku, traktowanym po 2000 roku jako bomba ekologiczna, są zatopione w morzu przez aliantów po II Wojnie Światowej środki bojowe – miny i bomby, a przede wszystkim broń chemiczna (gazy bojowe typu iperyt czy tabun, a także inne zawierające m.in. arsen), których ilość szacuje się na ponad 60 tys. ton. Eksperci oceniają, że uwolnienie kilkunastu procent tych substancji może spowodować, że Bałtyk na kilkaset lat stanie się „morzem martwym”. Z założenia pojemniki z bronią chemiczną miały przetrwać 150-200 lat. Niestety proces degradacji już się rozpoczął. W ciągu ostatnich 20 lat doszło do ponad 120 wypadków, których ofiarami byli głównie rybacy poparzeni gazem musztardowym. Zanotowano równie ponad 100 wypadków plażowiczów głównie w rejonie wyspy Uznam.
„Niezbadane wody i dno Bałtyku, problemy z ich czystością i niebezpieczeństwo skażenia, jak również ograniczone zasoby wodne Polski zainspirowały nas do zajęcia się długofalowym projektem, którego celem jest wskazanie kierunków wykorzystania nowoczesnych technologii kosmicznych i robotycznych w działaniach na rzecz badań i eksploatacji środowiska wodnego.” mówi Maciej W. Iwankiewicz, Członek Zarządu Fundacji.
Połączenie obserwacji satelitarnych oraz prowadzonych przez drony latające z pracą dronów pływających oraz poruszających się w obszarze przydennym, a także zastosowanie technologii informatycznych do gromadzenia oraz przetwarzania dużych ilości danych cyfrowych, służących obrazowaniu przestrzennemu środowiska wodnego, pozwoliłoby nie tylko monitorować stan i przepływ wody, w tym wszelkich zanieczyszczeń w przestrzeni morskiej i wód śródlądowych, ale także pozwoliłyby na efektywne zarządzanie zasobami wodnymi, w szczególności w Polsce.
W planach Europejskiej Fundacji Kosmicznej jest szereg inicjatyw międzynarodowych. Planowany w połowie czerwca w Gdańsku kongres pod nazwą Baltic SUMMIT 2017, na który zapraszani są przedstawiciele świata polityki, biznesu i nauki z krajów nadbałtyckich ma na celu omówienie problemów Morza Bałtyckiego oraz technologii kosmicznych i robotycznych, wspierających ich rozwiązywanie. Kongres połączony będzie z przeglądem-konkursem rozwiązań satelitarnych, dronów i robotów podwodnych, umożliwiających eksplorację i eksploatację środowiska wodnego, a także warsztatami dla firm zainteresowanych tematyką.
Odrębną kwestią, która zainteresowała ekspertów z Europejskiej Fundacji Kosmicznej, są także zasoby wodne Polski, gdyż wbrew powszechnej opinii Polska jest krajem bardzo ubogim w wodę. Na mieszkańca rocznie przypada ok. 1600 m3 (1,6 mln litrów), podczas gdy w większości krajów europejskich zasoby wód słodkich kształtują się na poziomie ok. 5000 m3 (5 mln litrów). To efekt nie tylko mało korzystnego położenia geoklimatycznego, ale także błędów i zaniedbań w gospodarce wodnej. Dodatkową trudność gospodarczą sprawia fakt, że w Polsce zaledwie 30% rzek i jezior ma bardzo dobry i dobry stan ekologiczny, natomiast pozostałe wody są umiarkowanej, złej lub bardzo złej jakości. Zanieczyszczone są one głównie odpadami organicznymi oraz biogenami (azot i fosfor), pochodzącymi z nawozów rolniczych, a także ściekami przemysłowymi i komunalnymi.
Bieżące informacje na temat projektu Baltic Challenge oraz wydarzenia Baltic SUMMIT 2017 znajdują się na stronie internetowej: www.balticchallenge.eu.
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/26/ba ... a-baltyku/


www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Baltic Challenge – kosmiczne wyzwanie dla Bałtyku.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Sty 2017, 09:56

Juno przygląda się Małej Czerwonej Plamie
26/01/2017 By Radosław Kosarzycki
Kamera JunoCam znajdująca się na pokładzie sondy Juno wykonała to zdjęcia północnych obszarów Jowisza w dniu 11 grudnia 2016 roku o godzinie 11:47 EST podczas bliskiego przelotu w pobliżu tego gazowego olbrzyma. W momencie wykonywania zdjęcia sonda znajdowała się na wysokości 16 600 kilometrów nad szczytami chmur Jowisza.
To niesamowite zdjęcie wysokich szerokości szczęśliwie przedstawia także NN-LRS-1, gigantyczną burzę znaną pod nazwą Mała Czerwona Plama (w dolnej, lewej części). To trzeci pod względem rozmiarów antycyklon widziany w chmurach tej planety. Obserwatoria naziemne śledzą ten czerwonawy owal od ponad 23 lat. Antycyklon to zjawisko pogodowe charakteryzujące się wielkoskalową cyrkulacją wiatru wokół centralnego obszaru wysokiego ciśnienia atmosferycznego. Na półkuli północnej wirują one zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, a na południowej z przeciwnym. Mała Czerwona Plama nieznacznie odróżnia się kolorem od otoczenia – na zdjęciu widoczna jest jasnobrązowa plama w samym centrum antycyklonu. Zdjęcie zostało obrobione przez Geralda Eichstaedta i Johna Rogersa – miłośników astronomii.
Zdjęcia RAW wykonane za pomocą kamery JunoCam dostępne są pod adresem http://www.missionjuno.swri.edu/junocam – każdy może z tej strony ściągnąć zdjęcia, a następnie poddać je obróbce.
Źródło: NASA/JPL-Caltech/SwRI/MSSS/Gerald Eichstaedt/John Rogers
http://www.pulskosmosu.pl/2017/01/26/ju ... ej-plamie/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Juno przygląda się Małej Czerwonej Plamie.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Juno przygląda się Małej Czerwonej Plamie2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Sty 2017, 09:57

NASA buntuje się przeciwko Trumpowi.
W sieci powstało podziemie
26-01-2017

Amerykańscy naukowcy jednoczą się przeciwko cenzurze. Pracownicy rządowych agencji, w tym między innymi NASA, uruchomili alternatywne konta na Twitterze. Jak twierdzą, zrobili to w obawie przed ingerowaniem administracji prezydenta Donalda Trumpa w treść naukowych publikacji.
Rządowe agencje, takie jak NASA czy Agencja Ochrony Środowiska, od lat publikują informacje w mediach społeczościowych, w tym między innymi na Twitterze.
W obawie przed ingerencją administracji prezydenta Donalda Trumpa w treść publikacji, założyli organizacjom nowe, alternatywne profile.
Prowadzą je anonimowi pracownicy agencji, a same konta funkcjonują jako prywatne, dzięki czemu pozostają poza jurysdykcją władz. I z godziny na godzinę stają się coraz bardziej popularne.
Tylko czekamy, kiedy prezydent Trump nazwie nas "fake news". Możecie zabrać nasz oficjalny profil na Twitterze, ale nie możecie zabrać naszego wolnego czasu - napisał jeden z anonimowych pracowników National Park Service, czyli biura należącego do Departamentu Zasobów Wewnętrznych Stanów Zjednoczonych, na nowym koncie @AltNatParkService.
Podobne stworzyły m.in. Agencja Żywności i Leków i Narodowa Służba Meteorologiczna.
Głośny sprzeciw NASA
Konto @RogueNASA to z kolei sprzeciw pracowników NASA. Jak czytamy, konto zostało założone, by publikować "prawdziwe fakty". W ciągu niecałej doby od powstania zaczęło je obserwować kilkaset tysięcy osób. Wiele tweetów opatrzono hasztagami #resist i #resistance (opór - red). Używają ich na swoich postach także inne rządowe agencje.
Boją się cenzury
Wszystko zaczęło się, gdy tuż po zaprzysiężeniu nowego prezydenta Departamentowi Zasobów Wewnętrznych Stanów Zjednoczonych zakazano używać Twittera. Wcześniej pracownicy udostępniali na oficjalnym profilu posty dotyczące małej frekwencji podczas inauguracyjnych przemówień Trumpa.
W tym samym czasie z oficjalnej strony internetowej Białego Domu zniknęły zakładki dotyczące zmian klimatycznych i praw obywatelskich.
Środowisko naukowe zmroziła również informacja, że administracja prezydenta Trumpa zamierza usunąć ze stron Agencji Ochrony Środowiska informacje na temat zmian klimatycznych i ich skutków. Biały Dom zaprzeczył tym doniesieniom, jednak pragnący zachować anonimowość pracownicy agencji w rozmowie z agencją Reutera potwierdzili, że urzędnicy "przyglądają się" zawartości witryny.
Donald Trump już w kampanii wyborczej nie ukrywał swojego stosunku do zmian klimatycznych i ich skutków, przyznał też, że "nie wierzy w globalne ocieplenie".
Źródło: Reuters
Autor: AD/ja
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pog ... 5,1,0.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: NASA buntuje się przeciwko Trumpowi.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Sty 2017, 09:59

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej #3
Wysłane przez grabianski w 2017-01-26

Jak co czwartek podsumowujemy tydzień na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Załoga zapakowała już japoński statek HTV, jutro zostanie on odłączony od portu cumowniczego po amerykańskiej stronie stacji. Komercyjny program załogowy wkracza w ostatnią fazę testów. Boeing pokazał skafander dla astronautów swojej kapsuły. W artykule przedstawione zostało kilkanaście rzeczy, które mają mieć miejsce w 2017 roku w ramach rozwoju statków załogowych Dragona oraz Starlinera. Na koniec o ostatnim sekwencjonowaniu DNA na stacji...
Przygotowania do odlotu kapsuły HTV

Załoga stacji przygotowuje się do odprawy bezzałogowego zaopatrzeniowca japońskiego HTV-6. Już 27 stycznia w piątek o 16:30 polskiego czasu kapsuła zostanie odłączona przez ramię robotyczne Canadarm2 i odcumuje od modułu Harmony.

Zdalną separację wykonają astronauci Thomas Pesquet oraz Shane Kimbrough. Statek będzie jeszcze orbitował przez tydzień, przeprowadzając eksperymenty naukowe. Następnie japońska załoga naziemna wyśle polecenie deorbitacji, a statek spłonie w atmosferze.
Skafandry dla astronautów Starlinera

Boeing pokazał w środę całemu światu wygląd skafandra ciśnieniowego, który służył będzie załogom statku Starliner - komercyjnej kapsuły załogowej, która ma latać do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Nowe skafandry mają być lżejsze i wygodniejsze od tych używanych przez NASA. Mają wykorzystywać postęp technologiczny jaki nastał od czasów projektowania skafandrów dla misji wahadłowców.

Skafandry Starlinera są znacznie lżejsze, dzięki użyciu bardziej zaawansowanych materiałów i sposobu łączeń. Hełm z wizjerem zostały zintegrowane z całością skafandra. Wyposażono je w systemy wentylacyjne umożliwiające pracę w przyjaźniejszej temperaturze, nadal zapewniając przy tym szybkie podniesienia skafandra do odpowiednich ciśnień oraz hermetyzację. Rękawice stroju mają umożliwiać używanie paneli dotykowych.

Całość waży około 9 kg (prawie 5 kg mniej od skafandrów używanych podczas misji wahadłowców). Materiały użyte na zgięciach rąk i nóg wykonane są z materiałów zwiększających ruchomość astronauty. Ciekawym rozwiązaniem jest zastosowanie w miejscach złączeń suwaków. Zwiększa to znacznie mobilność stroju.

Boeing poinformował, że nowe skafandry spełniają wszystkie wymagania funkcjonalne oraz bezpieczeństwa. W najbliższym czasie rozpoczną się intensywne testy weryfikacyjne.

Warto podkreślić, że skafandry te będą wykorzystywane podczas startów i powrotów załogi. Mają zapewniać jej bezpieczeństwo podczas dehermetyzacji kapsuły na skutek nieprzewidzianych zdarzeń. Nie są to skafandry to wykonywania spacerów kosmicznych.
Komercyjne loty załogowe – co nas czeka w 2017?

NASA opublikowała listę 17 rzeczy, które trzeba obserwować w bieżącym roku w komercyjnej astronautyce załogowej w Stanach Zjednoczonych. Oto ona:
1. Boeing rozwijający kapsułę załogową CST-100 Starliner przygotował makietę statku do testów strukturalnych. Testy te zweryfikują czy kapsuła jest gotowa na ekstremalne naprężenia występujące podczas lotów kosmicznych.
2. SpaceX wkrótce zakończy procedurę kwalifikacyjną struktury kapsuły Dragon. Kapsuła do testów jest już przygotowana i wkrótce zostanie wystawiona na próby kwalifikacyjne.
3. Boeing powinien w tym roku oprócz makiety testowej wykończyć pierwszy prototyp statku Starliner. Po jego zbudowaniu, rozpoczną się testy naziemne, a następnie po udanej weryfikacji pierwszy test ucieczki kapsuły ze stanowiska startowego. Następnie Boeing powinien zbudować w drugiej połowie roku jeszcze dwa egzemplarze. Jeden do przyszłego lotu bezzałogowego do ISS, a drugi do pierwszego załogowego lotu kapsuły.
4. SpaceX ma także w tym roku zakończyć produkcję trzech kapsuł Dragon. Jedna posłuży do testu bezzałogowego, druga do przyszłej testowej misji załogowej, a trzecia do pierwszego lotu w ramach zapewnienia rotacji na stacji.
5. Ciągle trwają intensywne testy oprogramowania dla obu komercyjnych statków.
6. Jesienią przetestowane zostaną w statycznym teście na hamowni różne rodzaje silników kapsuły Starliner. Od niewielkich silników zmiany orientacji do dużych silników ucieczkowych.
7. W najbliższym czasie powinno dojść do testów statycznych silników Draco i SuperDraco. Do końca 2017 roku SpaceX zamierza przetestować silniki we wszystkich symulowanych, możliwych fazach lotu.
8. Boeing zacznie 2017 rok serią testów spadochronowych swojej kapsuły oraz testami zrzutu do wody, które zweryfikują czy przyszła załoga będzie mogła bezpiecznie wylądować.
9. SpaceX testy swojego systemu spadochronowego rozpocznie najprawdopodobniej jesienią.
10. Zarówno Boeing jak i SpaceX zaprojektowali własne skafandry ciśnieniowe dla załóg swoich statków. Obie firmy poddadzą zaprojektowany sprzęt rygorystycznym testom naziemnym.
11. Boeing zakończy w 2017 budowę drugiej fabryki dla swoich statków. Umożliwi ona tankowanie kapsuły paliwem używanym przez jej silniki manewrowe oraz ucieczkowe.
12. Na Florydzie kończy się budowa wieży do wprowadzania astronautów do kapsuły Boeinga na szczycie rakiety Atlas V, którą ma latać. Wkrótce zostaną tam zainstalowane specjalne systemy ewakuacji załogi podczas zagrożenia.
13. SpaceX kończy pracę nad swoją wieżą startów na stanowisku 39A. Wkrótce nastąpi z tego miejsca lot rakiety Falcon 9. Będzie to pierwsze wykorzystanie historycznego stanowiska od ostatniego lotu wahadłowcem w 2011 roku.
14. W 2017 roku kontynuowana będzie produkcja dwóch rakiet do pierwszych lotów testowych (bezzałogowego i załogowego) kapsuły Starliner.
15. Również SpaceX zbuduje w tym roku pierwsze rakiety do lotów załogowych.
16. SpaceX planuje swój pierwszy lot testowy załogowej kapsuły (bez astronautów) w listopadzie. Ma być to próba generalna przed testem z załogą na pokładzie w 2018 roku.
17. Na pokładzie ISS również trwać będą w tym roku przygotowania do przylotu pierwszych komercyjnych kapsuł załogowych.

Nauka na Stacji

Najważniejszym wydarzeniem naukowym na stacji w ostatnim czasie było zakończenie testów podręcznego urządzenia sekwencjonującego DNA. Peggy Whitson koordynowała ostatnie już prace na urządzeniu. Do tej pory sekwencjonowanie wymagało powrotu próbek na Ziemię i użycia tam drogiego i przede wszystkim dużego i ciężkiego sprzętu. Od jakiegoś już czasu trwały testy miniaturowego urządzenia w kosmosie. Postęp techniki umożliwił miniaturyzację tego typu sprzętu, jednak naukowcy nie byli pewni jak będzie on działał w warunkach mikrograwitacji.

Jeżeli okaże się, że urządzenie działa prawidłowo na orbicie, wówczas otwiera się szereg możliwości dla misji załogowych. Od badania środowiska mikrobów w statkach kosmicznych, diagnozowania chorób zakaźnych czy analizy zmian genomu podczas przebywania astronautów w przestrzeni kosmicznej. Urządzenie takie pozwoli oszczędzić czas potrzebny do tej pory w takich badaniach, a w przyszłych misjach w odległe zakątki Układu Słonecznego może uratować życie.

Whitson rozlokowała na pokładzie stacji osiem nowych detektrów promieniowania neutronowego. Naukowcy chcą zbadać środowisko tego przenikliwego promieniowania i dzięki temu w przyszłości wspomóc rozwój ochrony przed nim w przyszłych statkach kosmicznych, chcą też dowiedzieć się jak bardzo promieniowanie to wpływa na zdrowie załogi.

WIęcej informacji:
• artykuł dot. postępów badawczych na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
• artykuł NASA o pokazie skafandra dla kapsuły Starliner firmy Boeing
• artykuł NASA dot. 17 rzeczy, które należy obserwować w postępach programu komercyjnych statków załogowych
Źródło: NASA
http://www.urania.edu.pl/iss/3

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Sty 2017, 10:01

NuSTAR odkrywa nowe wskazówki dotyczące supernowej-kameleona
Wysłane przez nowak w 2017-01-26

"Powstaliśmy z gwiazd" - powiedział słynny astronom Carl Sagan. Reakcje jądrowe zachodzące w starych gwiazdach generowały duże ilości materii, z których powstały nasze ciała, nasza planeta i Układ Słoneczny. Gdy gwiazdy eksplodują gwałtownie jako supernowe, nowo powstałe pierwiastki uciekają i rozprzestrzeniają się we Wszechświecie.

Jedna z supernowych stanowi szczególne wyzwanie dla astronomicznego modelowania sposobu, w jaki wybuchające gwiazdy wyrzucają swoje pierwiastki. Supernowa SN 2014C radykalnie zmieniła swój wygląd w ciągu roku, najwyraźniej dlatego, że wyrzuciła dużo materii w późnym okresie swojego życia. Zjawisko to nie pasuje do żadnej znanej kategorii eksplozji gwiazd. Aby to wyjaśnić, naukowcy muszą na nowo rozważyć założenia dotyczące sposobu, w jaki masywne gwiazdy przeżywają swoje życie, zanim wybuchną jako supernowa.

"Taka supernowa-kameleon może reprezentować nowy mechanizm pokazujący, w jaki sposób masywne gwiazdy dostarczają do Wszechświata pierwiastki wytworzone w swoim rdzeniu" - mówi Raffaella Margutti, profesor fizyki i astronomii na Uniwersytecie Northwestern w Evanston, Illinois. Margutti prowadziła badania na temat supernowej SN 2014C, które zostały opublikowane w tym tygodniu w The Astrophysical Journal.

Astronomowie klasyfikują wybuchające gwiazdy na podstawie tego, czy wodór występuje w tym zdarzeniu czy nie. O ile gwiazdy rozpoczynają swoje życie z fuzji wodoru w hel, dużym gwiazdom zbliżającym się do śmierci w postaci supernowej zabraknie wodoru jako paliwa. Supernowe dzielimy na Typu I zawierające bardzo małe ilość wodoru oraz Typu II, które mają duże ilości wodoru (występują rzadko).

Jednakże SN 2014C, odkryta w 2014 roku w galaktyce spiralnej NGC 7331, odległej o 36-46 milionów lat świetlnych stąd, jest inna. Patrząc na nią na optycznej długości fali przez różne naziemne teleskopy, astronomowie doszli do wniosku, że SN 2014C przekształciła się z supernowej Typu I na supernową Typu II po tym, gdy jej rdzeń zapadł się, co zostało zgłoszone w 2015 r. w badaniach przeprowadzonych przez Dana Milisavljević z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics w Cambridge, Massachusetts. Wstępne obserwacje nie wykryły wodoru, ale po około roku było jasne, że fale uderzeniowe rozprzestrzeniające się po eksplozji uderzały o powłokę materii zdominowanej przez wodór na zewnątrz gwiazdy.

W nowych badaniach satelita NASA NuSTAR z unikalną zdolnością do obserwacji promieniowania X najwyższej energii, naukowcy zaobserwowali, jak temperatura elektronów przyspieszonych przez szok z supernowej zmieniła się w czasie. Użyli tego pomiaru by oszacować, jak szybko supernowa rozszerzała się i ile materii znajduje się w zewnętrznej powłoce.

Aby stworzyć tę powłokę, SN 2014C zrobiła coś niezwykle tajemniczego: wyrzucała znaczną ilość materii - głównie wodór, ale także cięższe pierwiastki - przez dziesięciolecia czy nawet stulecia, zanim eksplodowała. W rzeczywistości gwiazda wyrzuciła równowartość masy Słońca. Normalnie gwiazda nie wyrzuca materii w tak późnym etapie swojego życia.

Obserwatoria Chandra i Swift również zostały wykorzystane do dalszego badania ewolucji supernowej. Zebrane obserwacje wykazały, niespodziewanie, że supernowa pojaśniała w promieniach X tuż po początkowym wybuchu pokazując, że musi tam istnieć powłoka materii, wcześniej wyrzucona przez gwiazdę w taki sposób, że fala uderzeniowa ją trafiła.

Dlaczego gwiazda wyrzuciła tyle wodoru, zanim eksplodowała? Jedna z teorii głosi, że czegoś brakuje w naszym rozumieniu reakcji jądrowych zachodzących w rdzeniach masywnych gwiazd podatnych na przekształcenie się w supernowe. Inna możliwość jest taka, że gwiazda nie umiera samotnie - gwiezdny towarzysz w układzie podwójnym może mieć wpływ na życie i niezwykłą śmierć przodka SN 2014C. Druga teoria zgadza się z obserwacjami pokazującymi, że około siedem na dziesięć gwiazd ma towarzysza.

Badania sugerują, że astronomowie powinni mieć na uwadze życie masywnych gwiazd na przestrzeni wieków, zanim te eksplodują. Astronomowie będą również kontynuować monitorowanie następstw tej kłopotliwej supernowej.

Więcej informacji:
NuSTAR Finds New Clues to 'Chameleon Supernova'


Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NuSTAR
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nus ... -2889.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: NuSTAR odkrywa nowe wskazówki dotyczące supernowej-kameleona.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Sty 2017, 10:03

Wszechświat rozszerza się szybciej
2017-01-26


Najnowsze pomiary szybkości rozszerzania się Wszechświata nie do końca pasują do obecnej teorii - informuje miedzynarodowy zespół astronomów. Wyniki ich badań, opublikowane na łamach "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society", mogą wskazywać na istnienie tak zwanej "nowej fizyki", wykraczajacej poza obecnie obowiązujący model kosmologiczny, opisujacy to, co do tej pory wiemy i rozumiemy.

Astronomowie uczestniczący w pracach międzynarodowego projektu H0LiCOW dokonali najnowszego pomiaru tzw. stałej Hubble'a, która określa prędkość rozszerzania się Wszechświata. Wykorzystali w tym celu przede wszystkim teleskop kosmiczny Hubble'a, ale tez inne teleskopy kosmiczne i naziemne. Z ich pomocą obserwowali odległe galaktyki, które działają jako kosmiczne soczewki i zakrzywiają światło biegnące od leżących za nimi odleglejszych obiektów. W tym przypadku chodziło im o kwazary, obiekty, których jasność zmienia się w czasie.

Ponieważ kwazary nie zawsze były ustawione dokładnie za galaktykami, a gęstość owych galaktyk nie była jednorodna, powstające wskutek ogniskowania obrazy były wynikiem mniejszego lub większego zakrzywienia i ich błyski pojawiały się w różnych obrazach z różnym opóźnieniem. Na podstawie analizy tych opóźnień można było wyznaczać stałą Hubble'a. Zespół H0LiCOW określił jej wartość na 71,9 ± 2,7 kilometrów na sekundę na Megaparsek. To dobrze zgadza się z otrzymaną w ubiegłym roku przez inny zespół wartością 73,24 ± 1,74 km/s/Mpc, która jest wynikiem obserwacji supernowych i gwiazd zmiennych, zwanych cefeidami. Obie te wartości odbiegają jednak znacznie od wyników pomiaru wykonanego w 2015 roku z pomocą satelity Europejskiej Agencji Kosmicznej Planck. Na podstawie pomiarów mikrofalowego promieniowania tła ustalono wtedy, że stała Hubble'a wynosi zaledwie 66,93 ± 0.62 km/s/Mpc. Megaparsek to wielokrotność astronomicznej jednostki odległości, równy w przybliżeniu 3,26 miliona lat świetlnych.

Zgodność wartości ogłoszonych w obecnym i minionym roku zwiększa wiarygodność tych pomiarów, ale to wartość stałej Hubble'a z 2015 roku zgadza się z obowiązującą teorią. Te najnowsze już nie bardzo. To może sugerować, że zaczynamy widzieć tak zwaną "nową fizykę", zjawiska, które każą nam obecny model kosmologiczny zmienić. Fizycy i astronomowie na takie, nie pasujące do obecnej układanki dane czekali od dawna. Już zacierają ręce.


• Stała Hubble'a pozwala astronomom mierzyć rozmiary i wiek Wszechświata, mierzyć odległość od najdalszych obiektów, które możemy dostrzec - mówi jeden z autorów pracy, prof. Chris Fassnacht z University of California w Davis. Ta stała ma dla współczesnej astronomii znaczenie podstawowe - dodaje szefowa zespołu H0LiCOW, dr Sherry Suyu z Max Planck Institute for Astrophysics w Niemczech. Może dać nam odpowiedź na pytanie, na ile nasz obraz Wszechświata, składającego się z ciemnej energii, ciemnej materii i normalnej materii, jest poprawny, czy czegoś fundamentalnego nie przeoczyliśmy - mówi.

W myśl obecnie obowiązującej teorii, nie obserwowana przez nas tak zwana ciemna energia napędza proces rozszerzania się Wszechświata, a niewidoczna ciemna materia grawitacyjnie oddziałuje ze zwykłą materią i światłem. Być może faktycznie czegoś jeszcze nie wiemy. Na wszelki wypadek zespół H0LiCOW chce się upewnić i zamierza przeprowadzić pomiary dla w sumie około 100 ogniskowanych kwazarów.
PS: Wyraźnie żartobliwa nazwa zespołu H0LiCOW, to skrót od H0 Lenses in COSMOGRAIL’s Wellspring.
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-wszechsw ... Id,2343372

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wszechświat rozszerza się szybciej.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wszechświat rozszerza się szybciej 2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Sty 2017, 10:04

Moskwa na Księżycu
Wysłane przez kundera
Już od ponad 50 lat znamy wygląd odwrotnej strony Księżyca. Wkrótce wypadnie też kolejna rocznica pierwszego udanego lądowania na Księżycu, a wszystko dzięki radzieckim sondom serii Łuna.

Miłośnicy obserwacji Księżyca, a nawet całkiem przypadkowi obserwatorzy mogą podziwiać księżycowe morza. Noszą nieco tajemniczo brzmiące i zaskakujące łacińskie nazwy jak Mare Humorum (Morze Wilgoci), Mare Tranquilitatis (Morze Spokoju), Oceanus Procellarum (Ocean Burz), Mare Frigoris (łac. Morze Zimna), Mare Serenitatis (łac. Morze Jasności), Mare Nubium (łac. Morze Chmur), Mare Moscoviense (łac. Morze Moskiewskie), Mare... Chwileczkę, skąd Moskwa na Księżycu? Nazwa jakby nie do końca podobna do pozostałych. Wyjaśnienie jest proste i należy je zacząć od tego, że Morze Moskwy leży na niewidocznej stronie Księżyca.

W XX-wiecznym kosmicznym wyścigu Związek Radziecki również odnosił sukcesy. To właśnie radziecka sonda, Łuna 3, jako pierwsza w 1959 roku doleciała w okolice Księżyca i wykonała zdjęcia jego odwrotnej, nigdy wcześniej nie widzianej strony (często błędnie nazywanej ciemną). Na pokładzie prawie trzystukilogramowej sondy znajdowało się całe laboratorium fotograficzne Jenisej-2, które z odległości 65200 km wykonało, a następnie wywołało, utrwaliło i wysuszyło (tak, tak, aparatów cyfrowych jeszcze nie wymyślono) pierwsze 29 zdjęć nieznanej dotąd strony Księżyca. Po zeskanowaniu skanerem analogowym (!) o rozdzielczości do 1000 linii na klatkę i przesłaniu na Ziemię 17 z nich nadawało się do użycia. Objęły około 70% odwrotnej strony. Co ciekawe, sonda nie osiągnęła drugiej prędkości kosmicznej i nie weszła na orbitę wokółksiężycową. Zamiast tego krążyła wokół Ziemi po niezwykle wydłużonej elipsie (apogeum 486 tys. km) wystarczającej do osiągnięcia okolicy Księżyca. Odwrotna strona okazała się niemal pozbawiona mórz. Jedno z nich odkrywcy nazwali Morzem Moskiewskim (Mare Moscoviense).
Innym ważnym osiągnięciem w wyścigu na Księżyc było pierwsze miękkie lądowanie. Dokonała tego 31 stycznia 1966 roku sonda Łuna 9. Wszystkie wcześniejsze, zarówno radzieckie jak i amerykańskie próby zakończyły się fiaskiem i spektakularnym rozbiciem sond. Niektórzy przekonywali nawet, że lądowanie na Księżycu nigdy nie będzie możliwe, gdyż każdy próbujący tego statek kosmiczny natychmiast utonie w grubej warstwie pyłu. Łuna 9 osiadając na Oceanie Burz udowodniła, że lądowanie jest możliwe i przesłała pierwsze w historii zdjęcia z powierzchni naszego satelity. Dodatkowo jedyny instrument naukowy na pokładzie zmierzył poziom radioaktywności powierzchni dając wynik zaledwie 30 miliardów na dobę.
Kulminacją księżycowego wyścigu było wysłanie amerykańskich misji Apollo, dzięki którym ludzie mogli spacerować po Srebrnym Globie. Dla Rosjan ostatnim jego akordem były automatyczne łaziki Łunochod 1 i 2, które pojawiły się na Księżycu kilka lat później.

Czytaj więcej
• Więcej o misji Łuna 3
• Więcej o misji Łuna 9
• Luna 9: 1st Soft Landing on the Moon

Źródło: NASA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/mos ... -2759.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Moskwa na Księżycu.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Sty 2017, 10:07

Za 2 lata na Ziemię spadnie deszcz meteorytów?
2017-01-27
Polscy naukowcy wykryli, że w czerwcu 2019 roku Ziemia wejdzie w strumień dużych meteoroidów, niektórych o średnicy nawet 300 metrów. Jeśli na nas spadną, to mogą zmieść z powierzchni ziemi dosłownie wszystko na dystansie nawet tysiąca kilometrów.
Meteory możemy obserwować na niebie niemal każdej nocy. Jedne są blade, a inne bardzo jasne. Wielokrotnie widzieliście nagrania z przelotu tych najjaśniejszych meteoroidów, które eksplodowały zmieniając noc w dzień.
Nie zapomnieliśmy też o zdarzeniu, do którego doszło w Czelabińsku w Rosji, gdzie wybuchł bolid o średnicy 20 metrów. Rannych zostało wtedy ponad 100 osób, a uszkodzeniu uległo ponad 7,5 tysiąca budynków.
To jednak nic w porównaniu z tym, co może nas czekać latem 2019 roku. Naukowcy z Polskiej Sieci Bolidowej, pod przewodnictwem dr hab. Arkadiusza Olecha z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie, zajmują się badaniem rojów meteorowych, za sprawą których możemy obserwować spektakularne bolidy.
Ich uwagę skupił rój Taurydów, na ogół niewielkich okruchów skalnych związanych z planetoidą 2004 TG10, które wchodzą w ziemską atmosferę każdego roku dwukrotnie, najpierw latem, a później jesienią.
Te jesienne, które obserwować możemy między 20 października a 10 grudnia, z największym natężeniem około 12 listopada, zazwyczaj są mało atrakcyjne, bo w ciągu godziny jest ich zaledwie 5-10 i nie wyróżniają się zbyt jasnymi rozbłyskami.
Z kolei te letnie, które pojawiają się między 5 czerwca a 18 lipca, z największym natężeniem około 28-29 czerwca, są bardzo trudne w obserwacjach, ponieważ wchodzą w atmosferę w ciągu dnia i z reguły nie są widoczne gołym okiem.
To właśnie one spędzają sen z powiek polskim badaczom. Pomiary ujawniły, że pod koniec czerwca 2019 roku Ziemia wleci w najbardziej obfitą część tego zwartego strumienia stabilnie utrzymywanego przez rezonans z orbitą Jowisza, gdzie znajdują się skały o średnicy 5-10 metrów, a przynajmniej 10 z nich ma średnicę aż 50-300 metrów.
Mogą one okazać się bardzo niebezpieczne, ponieważ uderzenie obiektu o średnicy 50 metrów może całkowicie zniszczyć duże miasto, przy tym wywołując rozległe pożary. Obiekt 100-metrowy może zrujnować obszar na dystansie nawet 300 kilometrów.
A jeśli spadnie na nas 300-metrowa planetoida, to z powierzchni ziemi mogłoby zniknąć nawet kilka krajów, a przy tym dziesiątki dużych miast zamieszkanych przez miliony ludzi. W promieniu 100 kilometrów od miejsca upadku kosmicznej skały ogień strawiłby wszystko, a w promieniu dalszych 800 kilometrów byłyby bardzo poważne szkody, im dalej, tym mniejsze.
Gdyby obiekt runął do morza lub oceanu, mógłby wywołać gigantyczne fale tsunami, które zalałyby nadmorskie miasta niemal na całym świecie. Upadek tak dużej planetoidy zdarza się średnio raz na 100 tysięcy lat.
Dzisiaj nie sposób przewidzieć czy tak duże planetoidy dostaną się do ziemskiej atmosfery i czy przez nią jedynie przemkną, czy też na nas spadną. Będzie jedynie możliwość określenia półkuli Ziemi, gdzie zagrożenie będzie największe.
Do tego bardzo niepokojącego odkrycia przyczynili się przede wszystkim amatorzy astronomii z Pracowni Komet i Meteorów (PKiM), którzy zrzeszeni w Polskiej Sieci Bolidowej monitorują i rejestrują bolidy wchodzące w ziemską atmosferę nad Polską i naszymi sąsiadami.
Sieć, która powstała 13 lat temu, i należy do najbardziej nowoczesnych na świecie, liczy ponad 30 stacji, w których pracę prowadzi ponad 70 czułych kamer CCTV wyposażonych w jasne i szerokokątne obiektywy.
Ich publikacja znalazła się właśnie na łamach prestiżowego pisma astronomicznego "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society" wydawanego przez Uniwersytet Oksfordzki od 188 lat. Rzadko kiedy naukowcy mają dla nas tak kasandryczne wieści. Pozostaje nam tylko nadzieja, że zagrożenie "przejdzie bokiem", bo póki co nie mamy żadnych planów i możliwości ochrony przed tego typu zagrożeniem z kosmosu.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/11 ... meteorytow

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Za 2 lata na Ziemię spadnie deszcz meteorytów.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Za 2 lata na Ziemię spadnie deszcz meteorytów2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Za 2 lata na Ziemię spadnie deszcz meteorytów3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Za 2 lata na Ziemię spadnie deszcz meteorytów4.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Za 2 lata na Ziemię spadnie deszcz meteorytów5.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Za 2 lata na Ziemię spadnie deszcz meteorytów6.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Za 2 lata na Ziemię spadnie deszcz meteorytów7.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Sty 2017, 16:01

Czarna dziura w centrum Drogi Mlecznej rozrzuca obiekty wielkości planet
27 stycznia 2017, Michał Wójcik
Co kilka tysięcy lat jakaś gwiazda zbliży się za blisko czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej. Ogromna siła grawitacji czarnej dziury rozrywa ją wtedy, wyrzucając na zewnątrz długie serpentyny gazu. Wydawałoby się, że tutaj opowieść się kończy, ale tak nie jest. Nowe badania pokazują, że gaz nie tylko potrafi zgromadzić się w obiekty wielkości planet, ale również że te obiekty są rozrzucane po całej galaktyce.
Pojedyncza gwiazda po rozerwaniu potrafi uformować setki takich obiektów o masie planety. Zastanawiamy się: Co się z nimi potem dzieje? Jak blisko nas są? Opracowaliśmy program komputerowy, żeby odpowiedzieć na te pytania.”, mówi główna autorka badań Eden Girma, studentka na Harvard University i członkini Banneker/Aztlan Institute.
Obliczenia Girmy pokazują, że najbliższe z tych obiektów mogą być w pobliżu kilkuset lat świetlnych od Ziemi. Miałyby masę pomiędzy masą Neptuna i kilku Jowiszów. Świeciłyby również dzięki ciepłu zyskanemu przy formowaniu się, jednak nie dostatecznie jasno, aby były wykryte przez wcześniejsze przeglądy nieba. Przyszłe teleskopy, takie jak Large Synoptic Survey Telescope czy Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, mogłyby dostrzec te dziwne obiekty.
Badania pokazują również, że znaczna większość obiektów całkowicie opuści Galaktykę z powodu prędkości wynoszącej około 10 tysięcy kilometrów na sekundę. Większość innych galaktyk również posiada w swoim centrum czarne dziury, więc jest prawdopodobne, że podobne procesy zachodzą również tam.
„Inne galaktyki, na przykład Andromeda, wystrzeliwują w nas takie obiekty przez cały czas”, mówi współautor James Guillochon z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.
Pomimo, że są wielkości planety, obiekty te mogą zupełnie nie przypominać typowej planety. Są zrobione dosłownie z resztek gwiazdy i ich skład może różnić w zależności z której części gwiazdy powstały.
Tworzą się również dużo gwałtowniej od normalnych planet. Czarna dziura potrzebuje zaledwie jednego dnia aby rozerwać gwiazdę, a powstałe fragmenty łączą się z powrotem w ciągu roku. To niewielki okres w porównaniu z milionami lat potrzebnymi do stworzenia planety wielkości Jowisza w standardowych warunkach.
Po wyrzuceniu przez czarną dziurę, obiekty potrzebowałyby około miliona lat aby dotrzeć w pobliże Ziemi. Wyzwaniem będzie odróżnienie ich od swobodnie poruszających się planet powstałych podczas bardziej powszechnego procesu formacji gwiazd i planet.
„Tylko około jedna ze tysiąca swobodnie poruszających się planet będzie poszukiwanym obiektem”, dodaje Girma.
Mające siedzibę w Cambridge, Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) jest wynikiem współpracy pomiędzy Smithsonian Astrophysical Observatory i Harvard College Observatory. Naukowcy CfA, podzieleni na sześć działów, badają pochodzenie, ewolucję i ostateczny los Wszechświata.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/ ... ci-planet/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czarna dziura w centrum Drogi Mlecznej rozrzuca obiekty wielkości planet.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33536
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości

AstroChat

Wejdź na chat