4 i 5 Marca br. udało mi się spędzić we dwoje (to znaczy ja i teleskop
) na działce. Miałem to szczęście że obie noce były pogodne ze świetnym seeingiem (oceniam go przy moim niewielkim jeszcze doświadczeniu jako 2 w pięciostopniowej skali europejskiej) oraz to nieszczęście że przez niskie temperatury się przeziębiłem...
Śpieszę jednak przedstawić nowe szczegóły odnośnie mojego sprzętu.
Mowa oczywiście o refraktorze Celestron 150/1200.
MOBILNOŚĆ: aby dostarczyć to całe ustrojstwo do miejsca obserwacji (tubus, montaż, statyw, akcesoria) potrzeba oczywiście samochodu. Tubus po zdjęciu odrośnika i zabezpieczeniu obiektywu deklem mieści się wzdłuż na tylnim siedzeniu nawet tak małego samochodu jak Seicento (duży plus i swoboda). Przypinamy go tam pasami i jest bezpieczny. Jeśli podróżujemy sami (jeśli np. jesteśmy singlem jak ja) statyw, montaż i akcesoria zmieszczą nam się z tyłu pojazdu. Zostaje jeszcze wolny cały bagażnik jakby co.
Rozstawienie całego sprzętu na miejscu obserwacji jest ciut pracochłonne zważywszy na ciężar tubusa, przeciwwag oraz nie lekkiego przecież montażu CG-5.
OBSŁUGA TELESKOPU: nie sprawiła mi większych problemów. Po dość zgrubnym ustawieniu montażu na północ (im dokładniej tym lepiej) przy obserwacjach wizualnych jednego obiektu potrzeba jedynie co jakiś czas drobnych korekt osi deklinacji, a tak to operujemy jedynie osią rektascencji. I tu pojawia się spory problem. Pokrętła mikroruchów montażu są zdecydowanie za krótkie przy tak długim tubusie. Jeszcze jak wysuniemy kawałek wyciąg aby ustawić ostrość sytuacja się pogarsza. Aby złapać w polu widzenia dany obiekt niebieski biegamy niekiedy od pokręteł do okularu, przez co zamiast na obserwacji skupiamy się głównie na utrzymaniu danego obiektu w polu widzenia.
To w zasadzie jedyny problem jaki się pojawił ze strony samego sprzętu. Można go łatwo rozwiązać (montuję niebawem napęd w 2 osiach z pilotem). Statyw jest bardzo stabilny (jak napisano w instrukcji jak skała i przyznam z radością że to bardzo trafne porównanie), drgania po lekim podmuchu wiatru lub po nieopatrznym trąceniu wyciągu ręką tłumią się samoistnie po jakiś 3-5 sekundach. Tubus montuje się bardzo szybko i wygodnie za pomocą dwóch śrub. Wyciąg typu ciernego jest przesuwany za pomocą zębatki i podpierany w 3 miejscach taśmami ciernymi (teflon?). Mimo że jest kitowy to śmiało mogę się o nim wypowiedzieć w dobrym świetle. Nawet przy całkowitym wysunięciu jego bujanie się na boki jest tak minimalne że problem ów można pominąć. Wyciąg "chodzi" z dużym oporem, dodatkowo ma śrubę blokującą przed niekontrolowanym wysuwaniem się, a więc i ten problem odpada. Ponadto jest dość dobrze wyczerniony, no i przejściówka na 2 cale to oczywiście standard. Pomimo mrozu w nocy drugiego dnia obserwacji wyciąg nie zmienił swoich parametrów pracy.
OBSERWACJE NIEBA: teleskop bardzo szybko się chłodzi dostarczając niezapomnianych pięknych widoków nieba. Gwiazdy-szpileczki. Obserwowałem je przez kitowy okular plossla 20mm. Daje on bardzo dobre, kontrastowe obrazy wysokiej jakości.
M42-w plosslu 20mm przepiękna i jasna. Rozdzielony bez problemu trapez, subtelna, drobna mgiełka majaczy jeszcze na obrzeżach pola widzenia okularu (powiększenie 60x).
W lantanie NLV 6 mm widać w polu widzenia najjaśniejszą część mgławicy, obraz jednak sporo ciemniejszy.
Mars- malutka tarczka nawet w lantanie 6mm plus barlow. Walcząc z krótkimi pokrętłami mikroruchów nie udało mi się dostrzec żadnych szczegółów powierzchni. Abbera dość znaczna, lecz po jednoczesnym zastosowaniu filtrów fringe killer oraz moon and sky glow bardzo zredukowana i coś tam zaczęło majaczyć na tarczce Marsa
Saturn- po prostu piękny (pierwszy raz widziałem tę planetę własnymi oczami) bez względu na powiękrzenie . Pierścienie wyraźnie widoczne, bez sczeliny Cassiniego niestety, za to widać przerwę pomiędzy planetą a pierścieniami w okolicach ich zakól. Na tarczy planety wyraźnie widać było poziomy pas, a obok samej planety jego satelitę, Tytana.
KRÓTKIE PODSUMOWANIE: fajny sprzęt, prawie na pewno będzie to mój już 2 i ostatni teleskop w ogóle. Świetny do planet i Księżyca, dzięki światłosile f/8 ma duży potencjał też na polu obserwacji jaśniejszych DS-ów. Dodam że celowo wybrałem refraktor a nie teleskop zwierciadlany ze względu na: rodzaj obserwowanych obiektów, łatwość obsługi (odpada kolimacja, nie potrzeba długo studzić teleskopu), trwałość (jeden teleskop na całe życie), itp, itd...
Do pełni szczęścia potrzebuję jeszcze:
-napędu w dwóch osiach z pilotem
-kamery do obiektów układu słonecznego (decyduję się na Neximage Celestrona)
-laptopa
Coś pominąłem? aaa, no i oczywiście najważniejsze-czystego nieba z super seeingiem