Ponownie dawno nic tu nie pisałem, głównie na ze względu na brak czasu i inne, ważniejsze zajęcia. Na razie dodaję kilka uwag i modyfikacji mechaniki, a za kilka dni powinno pojawić się jeszcze dodatkowo trochę wrażeń z obserwacji i zdjęć.
Odrośnik
Zdecydowanie za krótki aby dobrze chronić przed rosą, ale za to tuba jest stosunkowo krótka i nie ma problemów z transportem. Jego przedłużenie wykonałem z kawałka zielonej (innej nie było) karimaty o szerokości 27cm, wewnątrz obszytej czarnym, matowym materiałem. Dodatkowy odrośnik wkładany jest do środka oryginalnego. Dzięki niemu nie zdarzyły mi się jeszcze problemy z roszeniem.
Tulejka kątówki
Tulejka standardowej kątówki 1,25" od strony wyciągu jest z zewnątrz metalizowana. Metalizowany jest również jej brzeg, co powoduje odbijanie się od niego światła w kierunku obiektywu. Może to powodować powstawanie odblasków od obiektywu czy elementów tuby, zapewne nie ma to wielkiego znacznie, ale zawsze lepiej wyeliminować możliwość odblasków. Tulejka wykonana jest z na szczęście z czarnego plastiku, wystarczy więc jedynie zeszlifować drobnym papierem ściernym srebrną i leżącą pod nią miedzianą powłokę, aby uzyskać głęboką czerń. Dla porównania zdjęcia przed i po szlifowaniu.
Nakrętki wchodzące w światło obiektywu
Chińczycy rozwiązali mocowanie elementu łączącego odrośnik i celę obiektywu z resztą tuby za pomocą 3 śróbek z nakrętkami. Szkoda tylko, że nie zauważyli, że końcówki śrub wraz z nakrętkami wchodzą w światło obiektywu, co jest widoczne na rozogniskowanej gwieździe. O ile strata światła spowodowana nimi jest znikoma, to już dyfrakcja na ich brzegach może nie być tak obojętna. Najprostszym sposobem pozbycia się ich z tuby jest po prostu ich odwrócenie, tak aby łebki były skierowane do środka. W tym celu wyjąłem celę obiektywu i odkręciłem śruby, następnie wiertłem ok. 8 mm rozwierciłem otwory tak, aby wpuszczane stożkowe łebki dobrze się w nie wpasowały. Z drugiej strony nakręciłem stare nakrętki. Po tym zabiegu śrubki nie wchodzą już w światło obiektywu. Widać to na krążkach dyfrakcyjnych jak również na zdjęciach robionych przez wyciąg: W jakości obrazów nie ma jakiejś dramatycznej różnicy, to raczej poprawka kosmetyczna.
Cela obiektywu i soczewki
Przy okazji rozprawienia się z denerwującymi śrubkami miałem okazję dokładnego obejrzenia celi obiektywu jak i samych soczewek. Okazało się, że sama cela wykonana jest z metalu, z plastiku zrobiony jest jedynie pierścień dociskający soczewki oraz element łączący odrośnik i celę z resztą tuby. Pozytywnie zaskoczyło mnie poczernienie brzegów soczewek, chociaż od strony szkła wyglądają one na zbyt ciemne. Na brzegach zaznaczone są czerwone, pionowe kreski oznaczające prawdopodobnie najlepszą pozycję soczewek względem siebie, widać więc, że obiektywy muszą być testowane i regulowane w czasie produkcji.
Kolimacja
Oryginalnie teleskop nie był poprawnie skolimowany, cela była dokręcona prawie do oporu do mocowania. Do osiągnięcia poprawnego zjustowania trzeba było wykonać po ok. 2 obroty dwoma z trzech śrub kolimacyjnych.
Napęd w R.A.
Bresser zabezpieczył się przed instalacją napędu w standardzie SkyWatchera, na szczęście są to drobne różnice łatwe do przejścia. Po pierwsze za krótka jest śruba łącząca płytkę mocującą silnik do głowicy. Brakuje kilku mm aby gwint złapał. Wystarczy wyposażyć się w nieco dłuższą śrubę niż ta dołączona do napędu (rozmiar jest standardowy). Drugim problemem jest zbyt szeroka płytka mocująca silnik, powoduje to gorsze zazębiane się silnika i zębatki zamocowanej na trzpieniu mikroruchów oraz niemożliwość poprawnego zamknięcia plastikowej osłony silnika, która zahacza o hamulec. Aby rozwiązać ten problem wystarczy przyciąć blaszkę mocującą o ok. 3mm.
Rura na balkon
Długość teleskopu to prawie 1,2m, jest to słuszny kawał rury, więc po ustawieniu na standardowym statywie na moim niewielkim balkonie w bardzo wielu pozycjach okular zawadzał albo o okno albo o parapet, nie mówiąc już o miejscu dla mnie. Było bardzo ciasno. Obserwacje w wielu obszarach nieba były niemożliwe co zawężało i tak wąską dostępną z balkonu część nieba. Problem rozwiązała rura stalowa fi 80mm kupiona na złomie którą przymocowałem do balustrady. Była mocno zardzewiała więc przeszlifowałem ją z obu stron papierem ściernym, a następnie pomalowałem farbą podkładową. Na zewnątrz położyłem dwie warstwy szarej farby olejnej. Rura zamocowana jest za pomocą dwóch obejm do balustrady balkonu. Między posadzką a rurą zastosowałem podkład z drewnianej deski. Do mocowania głowicy do rury służy przejściówka wykonana u tokarza, jest ona równocześnie przejściówką do statywu teodolitowego. Nie ma już problemów z żadną pozycją do obserwacji, a na balkonie jest wystarczająco dużo miejsca.
Jak już wspominałem do wyczernienia wyciągu można mieć zarzuty, wewnętrzna powierzchnia trochę się błyszczy. Dobrze, że przynajmniej wewnątrz znajdują się diafragmy które gubią część odblasków, ale i tak chyba będę musiał zdobyć jakąś czarną matową farbę i poprawić to. Wyciąg porusza się na 3 plastikowych, śliskich, podłużnych podkładkach, co widać na zdjęciu.
Pozdrawiam
Michał