Nie będzie to recenzja, a raczej pierwsze wrażenia astro-nowicjusza
Wreszcie udało mi się spojrzeć na niebo przez niedawno zakupiony okular. Na wszystkie zalety naglera byłem oczywiście przygotowany: duże pole, punktowość, brak komy po sam brzeg. Nie ma co opisywać tych zalet - są powszechnie znane.
Jednak w pierwszej chwili zaskoczyło mnie to, że po raz pierwszy podziwiałem kolory gwiazd! Oczywiście różnice w kolorach np. Albireo - były mi od dawna znane. Tym razem jednak zachwycałem się kolorem poszczególnych gwiazdek gromady podwójnej w perseuszu! Cudo! - można punktować: czerwona; pomarańczowa, blado-niebieska...
I wszystko to pomimo dzisiejszej mgły unoszącej się nad miastem i czekoladowego LP. Nie mogę się doczekać wyjazdu poza miasto.
Kupując okular myślałem przede wszystkim o patrzeniu w niebo i gwiazdy. O wycieczkach po niebie bez jakichś konkretnych celów (dosłownie). Myślę że pierwszy zachwyt jest w pełni uzasadniony.
Miałem obawy przed zbyt dużą ogniskową jak na częste obserwacje miejskie - jednak nawet pomimo dużej wilgotności (mgły) i LP - nie miałem wrażenia że niebo jest bardziej mleczne niż w Meade 26mm 4000. Opieram się na wrażeniu jakie zapamiętałem - nie mam możliwości bezpośredniego porównania.
Teraz kilka spostrzeżeń:
W okularze (z rozwiniętą muszlą oczną) aby objąć całe pole trzeba się rozglądać - jednak lekko rozglądać.
Ze zwiniętą muszlą oczną - rozglądać się nie trzeba - widać całe pole - jednak pojawiają się blackouty - miejsca wyciemniające obraz (pewnie chodzi tu o tzw efekt fasolki).
Ogólnie nie miało to dla mnie znaczenia. Komfort obserwacji jest b wysoki.
na temat tego szkła pewnie napisano już nie jedną księgę - ot i mój skromny astro-nowicjuszowski wkład
na koniec zestawienie skali trzech okularów:
i link do większego zdjęcia: http://www.itseasy.nazwa.pl/astro/nagler_01.jpg
Pozdrawiam.