Całkowite zaćmienie Słońca 22.07.2009 Chiny

PostAnka_U | 18 Lip 2010, 17:02

Anka_U napisał(a):Był moment konsternacji - do czego to urządzenie służy, a potem jak wkłada się ręce, ale udało się. Ręce należy wkładać i wyjmować powoli!
A jak się włoży, to zapalają się niebieskie światełka.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 18 Lip 2010, 17:44

Anka_U napisał(a):Mam moment zawahania, ale wchodzę.
Wszystko w szkle. Grubszym, cieńszym (powiedzmy), bardziej lub mniej przeroczystym, sufit to lustra, podpory wylożone lustrami. Mówię 'lustra', ale może to niedokładne określenie. W każdym bądź razie można się przejrzeć.

Image

Image

Image Image

Image

Tak się odbijamy w suficie.

Image

Image

A dookoła raj dla oczu. Tylko szkoda, że wszystko zamglone.
Idę i gęba mi się śmieje. Żyję - myślę, ale gdy podchodzę do okna, mam dziwne uczucie i trochę się boję.

Image

Image Image

To ostatnie zdjęcie to rzut oka na dolną krawędź trapezu, 35 m niżej.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 18 Lip 2010, 19:07

Niektórzy ustawiają statywy, większość strzela z ręki. Próbuję wyobrazić sobie Szanghaj, gdy świeci Słońce i jest dobra widoczność, choć to, co widzę, też mi wystarcza.
W Szanghaju 33 budynki przekraczają 200 m, więcej jest tylko w Hong Kongu, Chicago i Nowym Jorku. Wszystko w okresie ostatnich 20 lat.

Image

Image

Image

Pierwszy z prawej - Bank od China 258 m, z tego budynku Tom Cruise skacze w "Mission Impossible III" na bungee.

Image

Image

Pierwszy budynek po lewej zaraz za Jin Mao to IFC South, równe 250 m, czyli więcej niż nasz PKiN z iglicą. Perspektywa tego nie oddaje, ale jesteśmy prawie 2 razy wyżej.

Image

Image

Perła Orientu - 468 m wieża telewizyjna, nie jest zaliczana do wieżowców. Tam poszła pooglądać Szanghaj nasza druga grupa wycieczkowa. Platforma widokowa jest na 350 m, coś jak wieża Eiffla (ale podłoga szklana też jest).

Image

Image

tędy płynęłam!
Image

Image

Image

Image Image

To jest zdjęcie Grześka P. - widać, jak Jin Mao wygląda na górze.
Image

Image

Image

Po oglądnięciu panoramy miasta pora na zaslużony odpoczynek

Image

Tu są diagramy najwyższych budynków w Szanghaju, jak kogoś interesuje http://skyscraperpage.com/diagrams/?cityID=6

Pora zejść niżej na 97 piętro, czyli dolną podstawę trapezu, 439 m.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 18 Lip 2010, 20:00

Wychodzimy z żalem, zadowoleni.

Image

Na dole idzie szybko, pomieszczenie dużo skromniejsze, pusto.

Image

Image

Image

Image

Artur wyłapuje przepiękny Bund Center, 198 m - to ten jak kwiat. To jest w ogóle widok na kolonialny Szanghaj z nabrzeżem Bund.

Image

Na Wirtualnej Polsce znalazłam kilka fotek przy lepszej pogodzie. Zdaje się jednak, że smog nad miastem skutecznie niszczy każdy widok. Można jednak dostrzec Shanghai Shimao, trzeci drapacz w mieście (ten z 2 iglicami).

Image

Image

Image

Przy okazji - skrzyżowania, przez które jechałam (te zdjęcia robione tuż przed otwarciem Expo 2010)

Image Image
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 18 Lip 2010, 20:18

Pora na trzeci najniższy observatory deck. To całkiem duże pomieszczenie, gdzie można kupić pamiątki, usiąść i zrobić sobie fotkę-fotomontaż.

Image

Kupuję jakiś breloczek (teraz żałuję, że nie dwa), koszulkę i torbę. Drogo, choć to Chiny.
Na ścianie leci animacja zaćmienia.

Image Image

Image Image

Trochę siedzimy i zjeżdżamy cudną windą prawie pół kilometra w dół całą jedną minutę. No, szkoda. Wchodzimy w upał i brak tlenu i jeszcze raz patrzymy na ten skyline tym razem z dołu. Jakie to były maleństwa z góry!
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 18 Lip 2010, 21:29

Image jakbyście nie wierzyli, że tam byłam naprawdę... ;)

Image

I to, co tygryski lubią najbardziej - wielkie miasto ze swoim rozmachem
to, co udało mi się ustalić, od lewej - Development Tower, Shanghai Sen Mao International Building, Shanghai Huaneng Union Mansion, nie wiem, China Merchants Tower

Image

od lewej: Perła Orientu, Bank od China, Bocom Financial Towers, Bank od Shanghai Headquarters, Lippo Plaza:

Image

Image

pierwszy spodek z lewej to Huaxia Bank Tower, drugi spodek - New Shanghai International Tower
Image

One mają po 10 lat najwyżej. Niektóre tylko rok.

Image

Image

Jedziemy pod Perłę Orientu do oceanarium na spotkanie z bardzo wielkimi rybami.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 24 Lip 2010, 03:04

Zostawiamy te dwa hotelo-biurowce i robimy mały skok pod Perłę Orientu.

Image Image

Oriental Pearl to najwyższa wieża telewizyjna w Azji, 468 m. Nie bierze udziału w klasyfikacji wieżowców. Została wybudowana w 1994 r. Posiada 15 poziomów widokowych. Kule położone są na wysokościach: 90 m, 263 m i (najwyższy poziom obserwacyjny) 350 m. Jest tu również restauracja, sklep, a nawet 20-pokojowy hotel. Antena ma 118 m. Perła za dnia jest czerwona, nocą mieni się kolorowo-perliście.

Image Image

Do wieży przylega oceanarium, oczywiście też największe w Azji. W akwarium zgromadzono około 10 000 zwierząt reprezentujących ok. 360 gatunków z całego świata. 30% z nich to gatunki zagrożone lub pod specjalną ochroną. Całkowity koszt budowy największego akwarium w Azji wyniósł 50 milionów dolarów.
Zwierzęta pogrupowane są kontynentami i zajmują kilka poziomów. Takich dużych ryb nigdzie nie widziałam. Ale najpierw wchodzę do pierwszego pomieszczenia na prawo, nieco z boku. Endrju ciągnie wszystkich w inne miejsce i do tego pomieszczenia niewielu wróci.
A tam stoją sobie pojemniki z malymi rekinami. Z boku kilka zlewów.

Image

Pracownik ochlapuje mnie wodą coś tam robiąc przy rekinie, a potem pyta, czy chcemy wsadzić rękę do wody i dotknąć. No, któż by nie chciał? :mrgreen: Musimy opłukać ręce w zlewie. Rekinka trzeba dotykać palcami wskazującym i środkowym wzdłuż ogona, nie przy głowie. Głaskamy z Iwoną szybko, zanim ktoś się rozmyśli. Hm.. skóra tego maleństwa jest bardzo twarda.

Image

A potem idziemy na salony 8)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Już nie pamiętam i nie byłam w stanie zapamiętać, jak to leciało kontynentami. Niektóre pomieszczenia są bardzo duże, niektóre mniejsze, a niektóre to tylko niewielkie zbiorniki wzdłuż korytarza. Zmieniamy też poziomy.

Image

Image

Image

Niektóre ryby naprawdę potężne i jakieś prehistoryczne, i może dlatego mam wrażenie, że są stłoczone. Jest co oglądać.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Oczywiście za granicą trzeba spotkać jakiegoś znajomego, więc wchodzimy na 2 chłopaków z a4u, żeby pogadać sobie o zaćmieniu :mrgreen:

Image

A tu stadium rozwojowe rekina:

Image

Image

W którymś momencie zjeżdżamy w dół i ryby pływają nam nad głową.

Image

Image

Image

Na dole jest 155 m ruchomy chodnik. Można nim jechać i oglądać albo iść obok.

Image

Image

Image

Image

Image

Są i te obrzydlistwa, olbrzymie, również rekiny-młoty i piły. Między nimi czasem pływają ludzie i karmią.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Są również żyjątka z rafy koralowej.

Image

Image

Image

Image

Image

Z oceanarium wychodzi się przez sklep i jadalnię. Ja marudzę w sklepie, bo kupuję korale :wink: na wieczną pamiątkę, reszta zbiera się przy stole.

Image

Jest późne popołudnie. Przed nami jeszcze Nanjing Road - najładniejsza ulica w Szanghaju, kolacja i przedostanie sie na dworzec kolejowy. Wychodzimy w szanghajski piekarnik.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 24 Lip 2010, 03:12

I jeszcze rzut oka na parę drapaczy.

Image

Image

Image

Wsiadamy do autokaru, który wyrzuca nas na ulicy, nie zważając na światła i blokując ruch - przy głównym deptaku miejskim.

Image
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 24 Lip 2010, 19:52

Nanjing Road, inaczej Ulica Nankijska, ma ok. 6 km długości, a my mamy godzinę czasu. Patrząc na stare fotografie widzę, że miejscami nic się nie zmieniła.
http://travel.webshots.com/album/62820601dnjlyH

Image Image

Ta ulica jest wąska, płyną nią nieprzebrane ilości ludzi (milion dziennie). Próbuję sobie wyobrazić, jak wygląda, gdy zapalają się wszystkie światła i reklamy. Wysiadamy wprost na ulicy (dokładnie tam, gdzie stoi autobus na zdjęciu) i tak samo mamy wsiąść - gdy autokar zatrzyma się na czerwonych światłach. Trzeba więc być punktualnym.

Image

Nanjing Road to mieszanka Azji, Europy i Ameryki. Najdroższe sklepy i zaułki straszące brudem. Mnóstwo sklepów, kolorowych szyldów i neonów. Najdroższe marki, Tiffany, a w bocznych uliczkach smród i wiszące kable. Naprawdę piękna. Pełna elegancja. To Szanghaj przed 1949 rokiem, ale także ten nowoczesny Szanghaj. Nad deptakiem góruje Shimao International Plaza ze swoimi 333 metrami, trzeci budynek w Szanghaju. Z wielu miejsc widać Radisson Hotel, Bund Center i Perłę Orientu.
Ta ulica jest symbolem czym stał się Szanghaj jako finansowe, handlowe i rozrywkowe centrum Chin.

Image

Image

Image

Nanjing Road należała do brytyjskiej koncesji. Biegnie w kierunku wschód-zachód i dochodzi do nabrzeża Bund. Wiele neoklasycystycznych budynków, cała ulica jakby pachnie przełomem XIX i XX wieku. Historia ulicy sięga 1851 roku. Ulica jest zaprzyjaźniona z Polami Elizejskimi 8)

Mamy niewiele czasu, dzielimy się na grupki i rozbiegamy się w różnych kierunkach. Ja idę z Arturem. Zapraszam Was na spacer po Nanjing Road i okolicach. Oto jak widzą ją obiektywy moich znajomych.

Ella
Image

Image

Image

Image

Image Image

Image

Image

Image

Image

Image

Grzegorz i Iwona
Image

Image

ImageImage

Image

Image

Image

Image

Zosia
Image

Image

Image

Paweł i Rafał
Image

Image

Image

Image

My z Arturem idziemy na kawę do KFC. Ale najpierw - ujęcie obowiązkowe, z koralamy z akwarium :wink: :

Image

Image

Ponieważ męczyłam się z ładowaniem aparatu fotograficznego, więc pomyślalam, że może kupiłabym akumulator :lol: Wszystko przecież takie tanie w tych Chinach. Jak szybko weszłam, tak szybko wyszłam ze sklepu. Zobaczyłam tylko cenę karty 1 Gb - w przeliczeniu 340 zł, za 2 Gb zapłaciłam w Gdańsku 80 zł.

Image

Image

ImageImage

Image

ImageImage

Za mną Bund Center
Image

Image

Image

Jola
ImageImage

ImageImage

Image

Image

Tadeusz
Image

ImageImage

Image

Image

Mało czasu :( O umówionej godzinie czekamy przy krawężniku i pakujemy się do autokaru. Jedziemy na kolację, już zmierzcha.

Nanjing Road baj najt: http://www.youtube.com/watch?v=F0QvkyJM ... re=related
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 24 Lip 2010, 20:38

Kolacja jak zwykle przepyszna. Dostajemy po raz pierwszy lody, które szybko się roztapiają. Ale lody już nie takie dobre jak w Polsce.

Image

Image

Image

Image

Cała sala ozdobiona jest "obrazami" z jedwabiu.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Potem siusiu i dalej :) Nigdy bym nie pojechała do Chin, gdyby nie to zaćmienie.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 24 Lip 2010, 22:06

Ostatnie spojrzenie na Szanghaj

Image

Image

Jesteśmy na dworcu.

Image

Image

Wchodzimy do poczekalni, bagaże (te duże pojechały osobno) zostają prześwietlone w bramce.

Image

Powodzenia ;)
Image

Image

Image

Trochę musimy poczekać. Jest również druga grupa z LogosTour. Fotele miękkie, ludzi nie za dużo (będziemy mieli porównanie w Xi'an). Musimy dobrać się w czwórki. Jedziemy najlepszą klasą, przedziały są 4-osobowe.

Image

Żegnamy się z Windy. W Xi'an dostaniemy inną przewodniczkę, ale jej imienia już nie pamiętam. Jednak Windy była z nami najdłużej. Trochę smutno, jakby coś się kończyło - nie tylko z Windy, ale i z tym miastem, i z zaćmieniem, które tam wywalczyliśmy.

Image

Image

Image


No i teraz, proszę państwa, następuje zderzenie III świata ze światem cywilizowanym (zresztą nie pierwsze w tej podróży i nie ostatnie), tzn. naszych PKP z kolejami chińskimi.

Wagon jest czysty, o wiele sympatyczniejszy od naszych polskich, przedziały 4-osobowe. Okien nie można otwierać, jest klima, w każdym przedziale czajnik z wodą. Nad każdym łóżkiem telewizor i jakieś pokrętła nie wiem, do czego, do tego słuchawki. No i duże lustro na drzwiach :!: :!: :!:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Ubikacja osobno i takie pomieszczenie, ale niezamykane na klucz :(

Image

Jestem w przedziale z Dżoaną, Ellą i Pawłem. Gadamy chyba do 1 w nocy. Ale niektórzy robią co innego, np. siedzą po ciemku

Image

albo włóczą się po restauracyjnym

Image

Naprawdę, podróż komfortowa, zajmie nam całą noc, bodajże 12 godzin. Jedziemy do Xi'an na spotkanie z Wielką Armią Terakotową.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 24 Lip 2010, 23:07

25 lipca - dzień ósmy

Rano można trochę popatrzeć przez okno.

Image

i zrobić zdjęcia przez szybę

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Xi'an leży prawie w centrum Chin. Liczy sobie ponad 3000 lat i kiedyś było stolicą. Czwarte co do wielkości miasto w kraju, ok. 6 mln oficjalnych mieszkańców. Słynie z Armii Terakotowej, ale są tam również bardzo stare mury miejskie. No i Grzesiek nieźle nas przegoni po tym mieście :evil: :wink:

O 10 rano jesteśmy na dworcu.

Image

Upał jak zwykle. I ta wilgotność, choć jakby trochę mniejsza niż na wybrzeżu. Musimy przedrzeć się przez tłum ludzi do autokaru, który na nas czeka z nową przewodniczką. Tzn. ona nas wyłapuje i prowadzi. Jedziemy do hotelu na śniadanie, a potem na mury miejskie.
Ostatnio edytowany przez Anka_U, 04 Sie 2010, 02:24, edytowano w sumie 1 raz
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 01 Sie 2010, 18:30

Niestety, mam znowu kłopot z serwerem. Po wrzuceniu 250 zdjęć okazało się, że już nie jest taki interesujący. Przejrzałam kilka portali fotograficznych i zdecydowałam się na powrót do fotosika. Muszę zapłacić i przelew przejdzie w poniedziałek. Inaczej nie mogę tam wrzucić ani jednego zdjęcia.

Tymczasem zamieszczam parę refleksji o Chinach z dzisiejszej Wirtualnej Polski.
Całość tu (wybrałam to, co najbardziej odnosi się do naszej wyprawy):

http://media.wp.pl/kat,1022955,wid,1252 ... &_ticrsn=3


Chiny porażają nowoczesnością. To przedziwne połączenie nieco baśniowej przeszłości i ultranowoczesności jest mieszanką, która nie pozostawia nikogo obojętnym. Dla podróżnika miejscem pierwszego spotkania z Chinami jest stolica – narodowa duma. Z tym że dla porządku… nie mówi się już o Pekinie „Pekin”. „Pekin” to nazwa archaiczna, obecnie powinno się mówić „Beijing”, to znaczy stolica północna. Pekin, czyli Beijing, to gigant – 13 mln mieszkańców – chociaż nie największy. Bajeczny Szanghaj ma 25 mln i najpiękniejsze nabrzeże Azji.

Beijing to nowoczesne monstrum, które nigdy nie zasypia, jest nieznośnie hałaśliwe, zawsze w pośpiechu, zabiegane, modnie ubrane i pachnące po naszemu, z telefonami komórkowymi przy uchu, z nieustanną żonglerką iPode’ami, iPhone’ami, w najnowszych modelach aut, z szerokimi i gładkimi jak blat stołu miejskimi autostradami, na których na próżno szukaliśmy choćby jednej dziury. To się widzi najpierw. Trochę z niedowierzaniem, skoro Chiny kojarzą się z tandetą i zacofaniem. Potem bolą karki od zadzierania głowy, bo tylko tak można podziwiać las wieżowców, które nie znikają z horyzontu nawet na chwilę. W wieżowcach się pracuje, w wieżowcach się mieszka, robi zakupy, spotyka ze znajomymi. Wieżowiec jest w Chinach zabudową podstawową i wszechobecną. Urokliwe chatynki pokazuje się turystom jedynie jako relikt przeszłości.

Kolejne zaskoczenie – wielkie metropolie opasują szerokie pierścienie obwodnic. Czasem krzyżują się nad naszymi głowami na kilku poziomach, tworząc futurystyczne kręgi. Zapewne dlatego słowo „korek” nie ma odpowiednika w chińskim słowniku. A przecież Beijing to dopiero początek, preludium tego, co przyjdzie nam zobaczyć. Wielomilionowe Xi’an, Luoyang, Nanjing, Wuxi, Suzhou, Szanghaj skontrastowane ze spokojem sielskiej wsi Luzhi, w której kobiety – sterniczki drewnianych łodzi – śpiewają tęskne stare pieśni. Usłużni i uśmiechnięci Chińczycy pokażą nam sztukę parzenia herbaty, hodowli pereł, spróbują nauczyć prastarej sztuki wycinania w papierze i równie skomplikowanej pielęgnacji drzewek bonzai.

/o perłach jeszcze będzie/

Trzy obiekty uznawane są za obowiązkowe do zwiedzenia. Tzw. wielka trójka: cesarskie Zakazane Miasto, Mur Chiński i Armia Terakotowa. Elegancja i przepych Zakazanego Miasta, skomponowanego z dwóch zarezerwowanych dla cesarza barw – złota i purpury – przywodzi mi na myśl ostatniego władcę – małego Pui, którego koronowano, gdy miał niespełna trzy lata, i skazano po rewolucji na życie wiecznego samotnika.

Wielki Mur Chiński, zwany w Chinach – z oczywistych względów – po prostu Wielkim Murem, ogłoszono jednym z 7 cudów świata. Stojąc na baszcie, widzę jego niekończący się bieg po wzniesieniach i dolinach, jak wije się po zieloności niczym mityczny wąż. Jego głowa zdaje się niknąć za horyzontem, gdy ogon nadal pozostaje poza polem widzenia. Fakt, że zaczęto go budować 2 tys. lat przed Chrystusem, uczy pokory.

/to jeszcze będzie, a wybór zdjęć Muru to prawdziwy zawrót głowy/

Wreszcie Armia Terakotowa cesarza Qin Shi, który panicznie bał się śmierci, więc kazał postawić wokół swego grobu wiele tysięcy glinianych żołnierzy, gotowych do obrony swego pana. Wierzył, że na jego rozkaz ożyją. Do dziś stoją groźni i milczący. Patrzą nieruchomo przed siebie w klimatyzowanym pawilonie, a naprzeciw tysiące wycelowanych w nich aparatów fotograficznych. Archeolodzy twierdzą, że żołnierzy jest więcej niż te marne 8 tys., które odkopano – tkwią wszędzie wokoło, na ogromnej przestrzeni. Nie zostaną nigdy odkopani, bo nad nimi toczy się normalne życie – wybudowano miasta, drogi, fabryki.

Uciekamy z żaru dnia w przytulność starych uliczek, tak wąskich, że można poruszać się po nich jedynie pieszo lub rykszą. Nad nami kolorowe dachy z zadartymi końcami, jakby kłuły niebo. Spacerujemy po ogrodach o nazwach jak z baśni. Mają one, według sztuki tutejszych ogrodników, odzwierciedlać naturę świata. Altany o wymyślnych kształtach, pełne światła i powietrza, schodzą ku stawom, gdzie kwitną lilie i nenufary. Gęsto od kwiatów – w parne popołudnia powietrze jest ciężkie od zapachu róż i gardenii. To w tym kraju usłyszałam, że rodziny wychodzą do ogrodów, by posłuchać muzyki kropel deszczu uderzających o liście wodnych nenufarów.

Przyglądam się ludziom zatopionym w modlitwie, najczęściej młodym. Widzę ich we wszystkich zwiedzanych buddyjskich świątyniach. W świątyni Nieba i Niebiańskiej Harmonii, Białego Konia i Konfucjusza, nawet w klasztorze Szaolin, gdzie młodzież składa dary ofiarne w postaci hermetycznie zapakowanych ciasteczek z supermarketu. Ciągle powtarza się nam, że Chiny to kraj ateistów, a każdy kolejny przewodnik deklaruje na wstępie swoją bezwyznaniowość. A jednak tym młodym ze świątyń coś w duszy gra, bez dwóch zdań. Za zasłoną dymną kadzidła, którym przesiąknięte są mury i tkaniny, i drzewa, przeziera stara jak świat tęsknota człowieka za Bogiem.

Obok buddyzmu udaje nam się zobaczyć najstarszy w kraju meczet, o minarecie w kształcie przysadzistej pagody, i pospacerować po gwarnej dzielnicy muzułmańskiej. Twarze mieszkańców stanowią przedziwną mieszankę rysów arabskich i chińskich – to potomkowie Arabów, którzy przed wiekami osiedlili się na tych terenach. Niestety, chrześcijan nie spotkamy. Chrześcijanie, oficjalnie tolerowani, w praktyce nie mają w tym kraju swojego miejsca. Udaje nam się jedynie z daleka dojrzeć nad dachami domów krzyże wieńczące jakąś chrześcijańską świątynię – wiemy jednak, że to Kościół reżimowy, zależny od komunistycznych władz. Sztuczny twór. Prawdziwi chrześcijanie raczej nie ujawnią się przed nami ze swoją wiarą.

/meczet też będzie/

Chłopiec kucający przed sklepem ma jakieś 7 lat, buzię w kształcie serca i promienny, szczerbaty uśmiech. Jest zapewne jedynakiem, jak większość tutejszych malców. Taki model rodziny uznawany jest w Chinach za idealny. Chcesz więcej dzieci, zapłać państwu dziesięciokrotność rocznych dochodów. Prawo zezwala na posiadanie drugiego dziecka, jeśli pierwsze jest dziewczynką. Oczywiście, w nadziei, że drugi będzie chłopiec. A jeśli nie? (Nie pytać o aborcje z urzędu). Chłopców jest więcej. Chłopiec może zostać żołnierzem, robotnikiem, maklerem giełdowym albo informatykiem. Chłopiec jest społecznie bardziej przydatny niż dziewczynka. Na 100 kobiet przypada dziś 114 mężczyzn. Nasi przewodnicy tłumaczą, że to sukces w tak krótkim czasie poważnie ograniczyć własną dzietność. Nieoficjalnie hołubią swoje pojedyncze potomstwo nad miarę. Dzieci są ufne, radosne. Ale też od maleństwa wprowadzane w wojskowy dryl, jaki obowiązuje w społeczeństwie. Codziennie widuję odprawy kucharzy, kelnerów, sprzątaczy ulic. Wszystko odbywa się w wojskowym drylu. Baczność, na lewo patrz! Maarsz! Najbardziej wolni wydają się uliczni sprzedawcy latawców…

Podróżujemy głównie pociągami. Okazuje się, że to praktyczny, sprawny i niedrogi środek transportu, gdy ma się do pokonania tak niebotyczne odległości. Nocny pociąg z Beijing do Xi’an odcinek 1100 km pokonuje w 10 godz. Okazuje się, że można szybciej. Bo oto następnego dnia 400 km jedziemy w 70 min! Uszy zatyka, jak przy starcie samolotu, ale co tam... Dopada nas magia szybkości. Na elektronicznym wyświetlaczu – 325 km/h. Nie koniec na tym. Czeka nas jeszcze przejażdżka pociągiem na poduszce magnetycznej – takie cudo mają tylko Chińczycy. Przecieramy oczy – 431 km/h. I zero przeciążeń. Jedynie widoki za oknem chwilami zamieniają się w impresjonistyczne, rozedrgane płótno.

Drugim środkiem transportu jest zwyczajny autokar na niezwyczajnie dla nas, Polaków, dobrze utrzymanych chińskich drogach. Jeździmy po drogach południowo-wschodnich Chin. Świat za oknami przypomina nieco nasze mazowieckie krajobrazy. Z jednym wyjątkiem – w Chinach nie marnuje się ani kawałka ziemi. Na wielkich polach w Państwie Środka nie ma prywatnej własności ziemi, przy żniwach pracują maszyny potwory, jak z filmów s.f. Z kolei na małych poletkach widujemy zgarbionych ludzi z motykami i w wielkich trójkątnych kapeluszach. Tang, nasz przewodnik, nie bez dumy objaśnia: – Jesteśmy w stanie wyżywić nie tylko siebie, ale pół Azji. Przemilcza fakt, że sukces to niewolnicza praca milionów robotników. Już po powrocie dowiadujemy się, że część z nich odważyła się zastrajkować. W upalne południe siedzimy na kamiennych schodach świątyni Konfucjusza. Można przyjść i pomodlić się do Boga, niezależnie od tego, jakie ma imię.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 05 Sie 2010, 01:20

Tak wygląda teren przed dworcem. To są czekający na podróżnych. Nikt z nich nie wchodzi do środka ze względu na bramki. Ścisk okropny.

Image

Jedziemy swoim własnym autokarem i z nową przewodniczką do Xian Li Garden Hotel, po drodze mijając mury miejskie i takie obrazki

Image

Image

Właściwie to nic nowego. Takie sytuacje są wszędzie na trasie naszego zwiedzania, ludzie śpiący na kartonach, z głowami na jezdni, zajęte ławki, gotujący na ulicy. Całe życie towarzyskie na ulicy, nie tylko z powodu upału.

Image
Z tyłu jest jezdnia samochodowa, a to na pierwszym planie to jezdnia dla rowerów.

Image

Nasz hotel

Image

Image

Na środku taka czerwona dekoracja

Image Image

Za dekoracją widać windy. Jestem swieżo po SWFC i teraz czuła na tym punkcie. I mimo, że to hotel - winda jest oczywiście rewelacyjna, błyskawiczna i bez przeciążeń.

Jest również podróbka tego, co zobaczymy w hangarze z armią terakotową. Endrju mówi, żebysmy robili zdjęcia, bo się do oryginału nie dopchamy.

Image

Idziemy prosto na śniadanie. W tym czasie wjeżdżają nasze bagaże.

Image

Image

A potem na pokoje :)
Image

Image

Image

Image

Image

Wprawdzie to nie mój pokój, tylko Rafała i Pawła, ale jakoś podobnie. Dostajemy trochę czasu i schodzimy się na dole; wyjeżdżamy na miasto na mury i Wielki Meczet.

Image

Image
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 15 Sie 2010, 12:27

Image

Po drodze powszechne zainteresowanie wzbudza ten motocykl i lajtowość tej przejażdżki. Już nawet pomijam przeraźliwy upał.

Image

Mury Xi'an, starożytnej stolicy Chin, reprezentują najstarszą i najlepiej zachowaną fortyfikację w Chinach. Obecnie mury mają długość 14 km, wysokość 12 m i grubość ok 15-18 m u podstawy.

Image

Image

ImageImage

Image

Image

Image

Mury są imponujące i puste.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
Ostatnio edytowany przez Anka_U 15 Sie 2010, 12:29, edytowano w sumie 2 razy
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 15 Sie 2010, 12:27

dwa razy mi się wysłało, to skasowałam
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 15 Sie 2010, 22:05

Pod względem tradycji historycznych i kulturowych Xi'an (Si-an) przyćmiewa Pekin. To był ostatni przystanek na Jedwabnym Szlaku i odgrywał taką rolę jak obecnie Hongkong - miejsce, w którym Wschód miesza się z Zachodem. Dzięki odkryciu w 1974 r szczyci się dziś posiadaniem jednej z największych atrakcji turystycznych świata (Wielka Armia Terakotowa).
Xi'an został stolicą Chin w XI w p.n.e. Miasto przeżywało liczne wzloty i upadki, aż w końcu umocniło się jako polityczny i kulturowy ośrodek cesarstwa w VII-X w. n.e. Rozkwitała nauka i sztuka, ściągali uczeni i kupcy. To był kosmopolityczny tygiel kulturowy. Dzisiaj miasto jest mniejsze niż było kiedyś.
Współczesne mury postawiono w 1374 r, ale wykorzystano fundamenty dawnych cesarskich umocnień z II w. p.n.e. Na mury można wejść w 4 punktach (4 strony świata).

Image

Image

To jest chyba najbardziej tłoczne miejsce na całych murach

Image

Z murów można podziwiać HUTONGI - tradycyjną chińską zabudowę, gdzie domy mają wspólne ściany i wewnętrzne podwórka

Image

Image

Image

Marzyłam o wejściu na te podwórka i popatrzeniu na chińskie domy niejako od wewnątrz. Stąd był pomysł, by w Pekinie hutongi włączyć do programu zwiedzania. Niestety, pekińskie hutongi okazały się najsłabszym punktem całej wyprawy. Te są nawet nieźle wypasione.

Kręcimy się więc trochę po murach, głównie w miejscu, spoglądając na lewo i prawo.

Image

Image

Spacer murami 14 km jest niemożliwy w tym upale i wilgoci. Na murach można jednak wynająć rowery i zrobić sobie 1,5-2 godzinną przejażdżkę. Dzielimy się na 2 grupy. Jedna - ekstremiści - wsiada na rowery, druga idzie do tej wieży na murach, a potem w miasto.

Image

Image

Image

Image

Ja jestem w drugiej grupie, idę więc do wieży widokowej - wystawy/sklepu, ale i tak nic nie kupię, bo najzwyczajniej jest drogo.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 15 Sie 2010, 22:19

Jeśli zapytać się Chińczyka, które miasto było najważniejsze w historii Chin, w odpowiedzi usłyszy się: Xi’an. Komuś, kto nie zna historii Chin, pewnie wyda się to dziwne – dlaczego nie Pekin, gdzie jest Zakazane Miasto? Prowincja Shaanxi, w której znajduje się Xi’an, mieściła przez 11 wieków stolicę Chin (w wypadku Chin należałoby powiedzieć: siedziby dynastii).
W tym trudnym do wyobrażenia sobie czasie królowało tam dwanaście dynastii. Shaanxi uważa się też za kolebkę narodu chińskiego: to tutaj w III w. p.n.e legendarny Żółty Cesarz (żółty jest w Chinach, obok czerwonego, najważniejszym kolorem) miał podbić inne wojujące plemiona i dać początek narodowi chińskiemu. Dzięki swojemu położeniu na wschodnim krańcu Jedwabnego Szlaku oraz Szlaku Futer (na północ od gór Tianshan) Xi’an mógł stać się prawdziwie kosmopolitycznym i wysoko rozwiniętym miastem na dwieście lat przed założeniem Rzymu i pięćset lat wcześniej,nim Budda otrzymał oświecenie. Dla Europejczyka, widzącego korzenie swojej kultury w Rzymie i starożytnej Grecji, jest to zaskakująca nowina, zwłaszcza jeśli „przedrzymskie” cywilizacje postrzega jako nie wnoszące wiele do historii. Karawany przywoziły egzotyczne towary, mnisi i myśliciele buddyjscy czy wysłannicy muzułmańscy przynosili swoją filozofię. Wielbłądy, podążające na zachód dźwigały na grzbietach jedwab, herbatę, papier – a ludzie w swoich głowach nieśli słynne chińskie wynalazki, jakie wówczas w świecie zachodnim musiały wywoływać podziw i niepokój.
Za czasów swojej świetności miasto, noszące swoją starą nazwę Chang’an, było podobno tak zachwycające, że Japończycy powielili jego architekturę, budując Kyoto i Nara. Niewątpliwie jest to kolejny powód, dla którego Japończycy uważani są przez Chińczyków za kulturowych złodziejaszków.

http://wolnemedia.net/turystyka/chinski ... -scian-10/
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 16 Sie 2010, 02:06

Baszta to 2 piętra mebli i bibelotów do kupienia.

Image

Wszystko mahoniowe, rzeczy małe i duże, obrazki, figurki, lampiony, szkatułki, wachlarze, wyroby z laki, parawany, krzesła i stoliki.

Image

Image Image

Image

Image

Wszystko wydaje mi się drogie, zresztą chyba nikt nic nie kupuje.
Na górze wychodzimy na zewnątrz na galerię, żeby zerknąć na Xi'an z góry.

Image

Image

Endrju mówi, że to jakaś restauracja, ale taka duża?

Image

W głębi ulicy widać Wieżę Dzwonu. Po obu stronach ulicy są pasy dla rowerów.

Image

Chodzimy, oglądamy i w sumie może po pół godziny idziemy na dół i na zewnątrz murów. Przechodzimy przez taką bramę. Te kulki należy głaskać, bo wróży to szczęście. To cesarskie kolory: żółty i czerwony.

Image

Image

Image

Image

Wychodzimy i przychodzi nam się zmierzyć z przejściem przez jezdnię, gdzie nie ma świateł, a pieszy musi lawirować między samochodami. Ruch jest duży, choć nie szybki. Jednak wkroczenie na jezdnię wymaga pewnej odwagi i lepiej nie zostawać w tyle. To jest dopiero przymiarka do tego, co będzie mi dane przeżyć wieczorem.

Image

Image

Image

Zmierzamy ku straganom i sklepom z kolejnymi bibelotami. No i chińskie uliczne restauracje ;)
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 19 Sie 2010, 00:50

Wkraczamy na ulicę handlową - stragan przy straganie, znowu posążki, dużo posążków (zwłaszcza wojowników z armii terakotowej), dużo biżuterii, jedwabiu (licho wie, czy prawdziwego), parasolki, wachlarze, wazy, skrzynki i skrzyneczki. Ale najpierw u wlotu ulicy mijamy tę pagodę. Już nie pamiętam, co ona tu robi, ale jest naprawdę malutka.

Image

Image Image

Image

Oczywiście brama, która odpędza złe duchy

Image

A potem mamy godzinę, by zaopatrzyć się w te chińskie cuda. Ulica wygląda jak w czasie Jarmarku Dominikańskiego i - przypuszczam - każdego odpustu - po obu stronach sklepy i środkiem stragany.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Oni wszyscy pokazują V. Wszyscy! niemal bez wyjątku. Może to jakaś manifestacja polityczna?

Image

Image

No, nie wiem, co oni mają z tymi golasami :roll:

Image

Image

Ja w końcu kupię bransoletkę z nefrytu, ale nie na tym straganie. Zieloną.

Image

Image

Image

Od tej ulicy w bok odchodzą inne mniejsze.

Image

Image

Image

Chodzimy w 3-4 osoby, ale gdzieś tam wszyscy się mijamy na tym targowisku. Właściwie trzeba tylko uważać na pana Tadeusza, żeby się nie zgubił, ale on już nie daje się zgubić po doświadczeniach sprzed 3 lat, gdy nam zniknął w Stambule (zaćmienie tureckie w marcu 2006, nota bene - upatrzył sobie mnie, że będzie się pilnował, a ja mu gdzieś znikłam).

Dochodzimy do końca i tam na lewo albo na prawo.

Image

Image

Prosto też. Prosto jest jakiś sklep z olbrzymim łożem do sprzedania:

Image

Image

Idziemy na lewo. Najpierw jest ok, ale potem.. dramat.

Image

Wkraczamy na tereny jadłodajni, bo trudno to nazwać restauracjami.

Image

Image

Jedzenie jest przygotowywane na brudnych deskach. Podawane wprost z tych naczyń. Niektóre restauracje są luksusowe - mieszczą się w budynku i nawet jest jeden stolik. Wszędzie brud. Już widzę, jak na zapleczu grasują karaluchy i szczury. Po raz pierwszy zbiera mi się na wymioty. Ta duchota i te zapachy rozkładającego się mięsa i wszystkiego powodują, że prawie przebiegam tam i z powrotem. Mam dość. Nareszcie Chiny, jak je sobie wyobrażałam :lol:
Z boku takie widoki:

Image

Image Image

Kończy się hardcore, wracamy do straganów i w stronę pagody z powrotem na mury.

Image

Po drodze oczywiście pokonanie skrzyżowania.
Umieram z pragnienia. Na terenie murów zaczynam doceniać uroki zielonej herbaty, którą wszyscy tu noszą w butelkach. Czekamy na grupę rowerową. Oni w tym samym czasie katowali się jazdą w 40 stopniowym upale, jakby za mało mieli wysiłku i zmęczenia :twisted:
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 19 Sie 2010, 00:50

Coś mi się wysyła 2 razy. Raz klikam, dwa razy wysyła. Dziwne :roll:
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 19 Sie 2010, 02:17

A oto fotorelacja rowerowa z murów Xi'an. Jak mury wyglądają i co z nich widać.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 19 Sie 2010, 02:17

Po murach czas na Wielki Meczet, który choć islamski wygląda jak pagoda.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostAnka_U | 20 Sie 2010, 00:05

Na tym ostatnim miejscu jesteśmy wszyscy oprócz Grześka, który robi zdjęcie i oczywiście nie mamy parasolek.
Jedziemy w stronę Wielkiego Meczetu, po drodze mijając Wieżę Dzwonu i Wieżę Bębna. Obie stoją na tym samym placu, po przeciwległych stronach. To centrum Xi'an.

Image

Wieża Dzwonu powstała w 1384 roku, jest cała z drewna i cała oryginalna oprócz kamiennej podstawy.
Image

To największy i najlepiej zachowany tego typu budynek w Chinach. Ma wysokość 36 m i stoi na murowanej podstawie prawie 9 m. Te łuki mają 6 m. W środku wieży był dzwon, który budził rano mieszkańców. Również służył jako alarm. Z czasem wieża zaczęła pełnić funkcję centrali telefonicznej, potem była kinem i planetarium.

Image

Wieża Bębna jest trochę starsza - 1380 rok. W przeciwieństwie do poprzedniczki obwieszczała koniec dnia. Ma wysokość 34 m. Jest w niej największy bęben w Chinach i 24 mniejsze bębny, a także muzeum bębnów - nawet tysiącletnich.
Image

Stamtąd jest blisko do dzielnicy muzułmańskiej i Wielkiego Meczetu, który jest świadectwem kosmopolitycznego charakteru miasta.
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostPaweł Baran | 24 Sie 2010, 16:38

Przepiękne zdjęcia ładnie napisana relacja z podróży, aż miło się ogląda, jak dobrze widzieć życie codzienne ludzi z drugiej części Ziemi, te ryby nad głowami,wieżowce, lampiony, przepiękne dachy mur chiński, dzieci, które patrzą na nas z tych cudnych fotografii, to wszystko dzięki tym, co udali się na zaćmienie, szczególnie chciałem podziękować Ani ona tak pięknie pokazała nam i opisała coś wspaniałego. Gdy oglądałem te wszystkie zdjęcia poczułem lekki smutek i żal, że nie byłem z Wami no trudno, wspaniali ludzie, wspaniała wyprawa i niezapomniane przeżycie, które zostanie w pamięci na długie lata. Warto było jechać. :wink:
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 11 gości

AstroChat

Wejdź na chat