Pakujemy się do autokaru i jedziemy do drugiego ogrodu - Ogrodu Mistrza Sieci, inaczej po prostu Rybaka (Wangshi Yuan).
Nazwa jest na pamiatke uratowania syna cesarskiego ministra Shi Zhengzhi z wody, gdy się topił. Uratował go rybak.
Ten ogród jest uważany za najpiękniejszy i ma 800 lat, choć muszę się przyznać - dla mnie te ogrody wyglądają tak samo.
Na początku, zaraz z brzegu - lektyka.
fot 1 Artur fot artur fot. RiPTen ogród jest mały. Na stosunkowo niewielkim obszarze znajdują się liczne zabudowania mieszkalne dla służby i właścicieli, pomieszczenia dla gości, pracownia mistrza. Ale głównie chodzi w nim o zagospodarowanie powierzchni.
fot 1-3 Lila fot GrzesiekOgród stanowi kompozycję 10 małych dziedzińców.
Część centralną stanowi ogród główny z dużym stawem, jest kilka pracowni. Mimo nagromadzenia budowli nie ma się wrażenia ciasnoty.
Ta altana nazywa sie Ksiezyc Wschodzi z Podmuchem Wiatru.
fot Grzesiek fot TadeuszTu jakieś super stare drzewo:
Mostki prowadzone są często w ogrodach po linii zygzaków, bo tak każą zasady feng shui, ale też ze względów praktycznych. Na małych powierzchniach taka ich forma wydłuża trochę spacer.
Feng shui jest podstawą chińskiej wiedzy o kształtowaniu otoczenia. Jest to sztuka projektowania przestrzeni opierająca się na przekonaniu, że warunkiem szczęśliwego życia człowieka jest harmonijne współdziałanie z naturą i jej siłami. Feng oznacza wiatr, shui - wodę. Powietrze i woda w przyrodzie są w ciągłym ruchu. Kształtują powierzchnię Ziemi i utrzymują nasze organizmy przy życiu. W ciągłym ruchu pozostaje także życiodajna energia qi, która pomaga nam w osiągnięciu pomyślności, dostatku i osobistego szczęścia.
fot RiPUstawienie domu względem kierunków geograficznych oraz rośliny i elementy małej architektury w ogrodzie w subtelny sposób naznaczają naszą podświadomość. Dlatego urządzając ogród, trzeba uwzględniać zasady feng shui. Sadząc drzewa i krzewy, wytyczając kształt rabat, bieg ścieżek należy zapewnić harmonijny przepływ dobroczynnej energii qi. Ta energia lubi miękkie kształty i płynne linie, łagodne nierówności terenu, wijące się ścieżki i strumienie.
fot. RiPJeśli natomiast ścieżki i ogrodzenia biegną po liniach prostych, zbocza są strome, a woda płynie zbyt szybko lub co gorsza stoi w miejscu, qi przeradza się w energię sha zwaną zatrutą strzałą. Wprowadza ona w otoczenie dysharmonię, niepokój, a co za tym idzie - niepowodzenia i choroby. Aby uniknąć pojawienia się sha, u wejścia do ogrodu budowano okrągłą Księżycową Bramę, a mostkom nadawano łukowaty kształt. Idealny kształt koła i jego fragmentu - łuku - chronił przed demonami, z którymi utożsamiano sha.
fot. Grzesiek I tak dochodzimy do ostatniego dziedzińca - z bonsai. Ta sztuka (w Chinach nazywana pensai) wzięła się być może z chęci naśladowania bogów. Formując miniaturowe drzewko, ogrodnik działa jak siły natury, które formują w najwymyślniejsze kształty duże drzewa. A im bardziej fantastyczne są ich sylwetki, tym dla Chińczyka są one piękniejsze.
fot 2 - RiPWychodzimy z ogrodu. Mamy pół godziny na przejście do autokaru i ewentualnie zrobienie zakupów. Tutaj po raz pierwszy zaczynam się targować. Gdy udaje mi się kupić bluzkę za 28 yuanów, przy cenie wyjściowej 180, dochodzę do wniosku, że zaczyna mi się to podobać. Przypuszczam nawet, że przepłaciłam, ale obie strony transakcji są zadowolone. I w ogóle zauważam, że targowanie się sprawia Chińczykom wiele przyjemności. To inny typ targowania się niż w Turcji, takie mam wrażenie. Oni mówią "180", ja mówię (ze strachem) "10" i wtedy Chinka robi strasznie zawiedzioną minę, jak ja mogę dać za taką bluzkę 10?? Przecież to silk. Ona mówi "160", ja kręcę głową i odchodzę. Ona mnie łapie za rękę i mówi "give me your prize". To ja daję 15. Ona już nie potrafi ukryć zadowolenia, ale nadal udaje, że jest zawiedziona. I tak bawimy się, aż kupuję. Wydaje mi się, że podstawą jest chęć rozpoczęcia negocjacji. Jeżeli zaczynam o coś pytać, brać do ręki, to musi to skończyć się zakupem. Albo cena tak spadnie, albo zrobi się transakcja podwójna, że w końcu (zadowolona, że tak tanio!) kupię. A Chinka zadowolona, że sprzedała z zyskiem.
Dzisiejszego dnia czekają mnie jeszcze 2 atrakcje - Instytut Hafciarstwa z arcydziełami jedwabnymi i rejs po kanale w Suzhou. Zobaczę to, czego szukałam w Chinach: moje wyobrażenie o tym kraju.