wimmer napisał(a):Aniu, czy byłabyś tak dobra i napisała jaki był koszt Twojej wycieczki i w jakim biurze załatwiałaś? Czy biuro ma zasięg ogólnopolski czy lokalny? Trzeba załatwiać coś więcej, jakieś zgody, papiery?
Wejdź na stronę
http://transsyberyjska.pl/ lub znajdź biuro Bispol z Krakowa. Zasadniczo wycieczkę organizuje Bispol, a transsyberyjska (Aina Travel) podsyła im klientów. Wszystko jedno z kim nawiążesz kontakt. Ja zwróciłam się do Ainy, bo mam ich na fejsie, stąd wiedziałam. Wtedy Aina dawała zniżkę i chyba mnie to kosztowało 650 zł, może 620. Biuro załatwia zezwolenie na wjazd do zony. Ty nic nie robisz. Nam w lipcu nie udzielono zgody i dopiero pojechaliśmy we wrześniu.
Wyjazd jest z Krakowa i przejazd nocny autokarem do Kijowa. Żarcie trzeba mieć własne na drogę, ale rano biuro funduje (może nie wszystkim, nie wiem), śniadanie gdzieś po drodze. Potem jest całodzienne zwiedzanie Kijowa. I to jest ciężki temat, bo Kijów leży na wzgórzach i trochę to odczułam kondycyjnie. Niektóre ulice pożal się Boże, bruk powyrywany. Miasto jest duże i trochę ten dzień jest męczący. Ale pod rekonstrukcją Złotych Wrót byłam, także w Muzeum Czarnobylskim. Biuro daje obiad, kolację i śniadanie następne też, także obiad w Czarnobylu. Cały dzień jest zwiedzanie Kijowa. Następnego dnia reaktor i po południu powrót do Kijowa. Kolację trzeba zorganizować sobie samemu. Wieczorem wyjazd i przejazd nocny do Krakowa.
Myślę, że samemu może byłoby trochę taniej, ale może nie, bo samemu ciężko prowadzić samochód przez całą noc i może trzeba wtedy planować dłuższy pobyt. Jednak największy problem to zezwolenie, a te dostają tylko naukowcy i studenci badający Czarnobyl
W ten dzień zwiedzania Kijowa jest czas wolny na zakupy i wtedy kupuje się alkohol, bo pół litra można kupić za 12-15 zł. Są limity na przewóz alkoholu i niestety polscy celnicy sprawdzają wyrywkowo. Nam się nie trafiło, ale opowiadano nam o przypadkach trzepania całej wycieczki, gdy trafiono na przekroczone limity.
Alkohol na Ukrainie jest ciekawy. Można kupić więcej i wypić po drodze, co oczywiście jest zabronione. Ale kolega kupił przepyszną żurawinówkę, nie tyle wódkę, co nalewkę 20% i wprost nie mogłam się od niej oderwać, od tego kubka. Kulturalnie więc skonsumowaliśmy. Oprócz wódki ceny są podobne do polskich.