Astromaniak w kraju Elfów i Hobbitów cz.1
Czy Nowa Zelandia to dobre miejsce do uprawiania amatorskiej astronomii?
Planując swój udział w konferencji naukowej dot. efektów rotacyjnych w sejsmologii, planowanej do Christchurch w Nowej Zelandii,
http://www.phys.canterbury.ac.nz/Conferences/3iwgors/index.shtml
zastanawiałem się czy pojawi się okazja na jakiś prywatny, kilkudniowy, urlopowy program dla hobby które uprawiam. Moje wątpliwości wynikały z faktu, że znałem relacje podróżników o tamtejszej, bardzo kapryśnej pogodzie. Choćby opis James’a O’Meare’a, który jeszcze w początkowych latach 90-tych pojechał na Nową Zelandię uzupełnić swoją wiedzę o obiektach nieba południowego. A było to jeszcze w czasach bardzo drogich podróży lotniczych. Poleciał tam zatem z USA na 2 tygodnie i pech sprawił, że cały ten czas spędził w deszczu!
Jednak każdy astromaniak podróżujący po dalekich trasach powinien, na wszelki wypadek, być odpowiednio przygotowany.
Nie trzeba było dużego wysiłku by wpisać w Google „New Zealand South Island astronomy” i natychmiast otrzymać linki do „Lake Tekapo” oraz „Mt John Observatory”.
Mt John Observatory to najbardziej aktywne naukowo obserwatorium astronomiczne na Nowej Zelandii. Leży niedaleko od malowniczo położonego „Lake Tekapo”, miejscowości podobnej może trochę do naszego Morskiego Oka. Postanowiłem zatem, że gdy tylko zakończy się konferencja wynajmę samochód i pojadę do Lake Tekapo licząc choćby na kilka dni na szczęścia z pogodą.
Z różnych ofert lotniczych podróży do Christchurch we wrześniu 2013 roku, najatrakcyjniejsza okazała się oferta linii Emirates która akurat uruchomiła połączenie: Warszawa-Dubaj. Podróżnik który zdecyduje się lecieć dalej tą samą linią miał obiecany darmowy nocleg w Dubaju. Było jednak i pewne utrudnienie bo samolot z Dubaju nie leci bezpośrednio do Nowej Zelandii ale, nakładając trochę drogi, leci przez Bangkok i Sydney. Łącznie przebywa się w jednym samolocie rekordowy czas 20 godzin.
Tak więc w końcu, w pewne wczesne, wrześniowe popołudnie znalazłem się na lotnisku w Christchurch czekając z niecierpliwością na odespanie 11-godzinnego „jetlagu”, o nieprzespanej nocy gdzieś miedzy Bangkokiem a Sydney nie wspominając. Jeszcze z wyjazdów na Hawaje i do Australii znane mi były problemy z kontrolą dot. ochrony przed obcymi roślinami, organizmami itp. Jednak tak skrupulatną kontrolę zobaczyłem pierwszy raz. Dość powiedzieć, że cały samolot przeszedł odprawę paszportową w 20-30 min, podczas gdy kontrola produktów spożywczych, i podobnych, trwała 2 godziny. Napisałem „i podobnych”, gdyż w grę wchodzą także wyroby z drewna, a nawet używane, wysokie buty, mogące przenosić specyficzne grzyby. Dobrze poczytać wcześniej w Internecie, czego nie wwozić aby nie być potem zaskoczonym.
Christchurch
Ponieważ nasza geofizyczna konferencja odbywała się na Wydziale Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Canterbury więc liczyłem, że nawet wśród profesjonalistów znajdę jakiegoś niezmanierowanego astromaniaka który doradzi mi jak najefektywniej spróbować zobaczyć coś z nieba „downunder”.
Wydział Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Canterbury z przylegającym laboratorium badań sejsmicznych
Na szczęście przy okazji zwiedzania laboratoriów wydziałowych z laserami do pomiaru rotacji sejsmicznych udało mi się porozmawiać z emerytowanym pracownikiem uniwersytetu, Clive’em Rowe. Clive okazał się sympatycznym seniorem i pasjonatem astronomii amatorskiej, który nie tylko upewnił mnie w moich planach wizyty w Lake Tekapo i polecił mnie do mieszkającego w obserwatorium Mt John, Alana Gilmore, emerytowanego astronoma, ale także zaprosił na kilka dni do siebie do znajdującego się na północy Wyspy Południowej, miejscowości Nelson.
Inna sprawa, że Lake Tekapo znane jest z imprez astronomicznych – jeszcze na Uniwersytecie widziałem piękny plakat zapraszajcy na październikową imprezę.
Plakat zapraszający na imprezę astronomiczną do Lake Tekapo.
Christchurch, do tej pory z trudem podnosi się z gruzów po dwóch niedawnych trzęsieniach ziemi, z których to ostatnie (z lutego 2011) pochłonęło 185 ofiar. Mieszkańcy słysząc o konferencji geofizycznej dopytywali się co sądzimy o sejsmiczności ich miejscowości. W wielu miejscach widać było ruiny zniszczonych budynków, oraz rusztowania budynków będących w naprawie. Nowa Zelandia leży w tzw. „ring o fire”, pasie stref sejsmicznych i wulkanów Pacyfiku. Jej sejsmiczność należy do największych na Świecie i porównywalna jest z sejsmicznością Chile i Japonii.
Zabytkowy budynek w Christchurch uszkodzony trzęsieniem ziemi z 2011 roku i ciągle otoczony rusztowaniami.
Uszkodzona trzęsieniem ziemi z 2011 roku świątynia buddyjska w Christchurch.
Poza tym Christchurch to bardzo angielskie w swoim stylu i piękne miasto. Chodząc po nim miałem dziwne „deja vu” jakbym był w Bristolu, w Wielkiej Brytanii. Uwagę astromaniaków chciałbym zwrócić na ciekawą kawiarenkę z akcentami astronomicznymi.
Kawiarenka „astronomiczna” w centrum Christchurch
Dalej pomnik dziecka z dysleksją. Dodam, że latach 60-70 XXw dysleksyjne dzieci mogły co najwyżej „repetować” w klasie. Teraz mamy jednak inne czasy.
Pomnik dysleksyjnej dziewczynki w centrum Christchurch – czy z takich dzieci rekrutują się kiedyś astromaniaczki i astromaniacy?