7 sierpnia cd
Zobaczyć można niewiele, ale ile przeżyć!
Jedziemy na północny kraniec wyspy wzdłuż zachodniego wybrzeża Bajkału, żeby na końcu zobaczyć brzeg wschodni, no i tę głębię. W Chużirze Bajkał ma tylko 400 m głębokości. Zatrzymujemy się kilkakrotnie, ale z każdym przystankiem mam coraz mniejszą ochotę wychodzić z marszrutki. Kierowcy coś opowiadają o zwyczajach szamańskich, ale nie bardzo mnie to kręci. Pada coraz mocniej. Jest zimno. Nawet nie widać brzegu Bajkału, niebo zlewa się z wodą.
Próbuję wyobrazić sobie Bajkał bez deszczu. Jutrzejszy dzień pokaże, że zabrakło mi wyobraźni.
No, ale tutaj to normalnie Bałtyk:
Po tym przystanku przestaję w ogóle wychodzić. Jestem cała mokra i zmarznięta. Mimo, że dojechaliśmy do końca wyspy. Wschodniego brzegu i tak nie widać, a ja mam tylko jedne długie spodnie i jedne pełne buty.
Mamy dłuższy przystanek, bo kierowcy przygotowują na powietrzu zupę rybną "ucha" z omula - ryby, która żyje tylko w Bajkale.
Patrzy na mnie ten omul, ale głowy nie mam odwagi zjeść. Zupa smakuje jak rosół.
Za to powrót wynagradza wszystko. Jedziemy przecież po prawdziwych drogach syberyjskich. A drogi rozmiękły.
Raz więc jest tak
a raz tak, na zmianę
Trzy marszrutki i jeep tańczą po błocie. I pod górkę. Zamykam czasem oczy i żegnam się z życiem. Panie piszczą, panowie uśmiechnięci. Przewracamy się w tych marszrutkach na siebie.
W co ciekawszych sytuacjach nie robię zdjęć, bo akurat jestem zajęta ratowaniem własnego życia. Jedziemy też kawałek przez las i tam to dopiero sztuka zmieścić się między drzewami.
Oczywiście, dopadają nas dwie awarie. Najpierw koło w drugiej marszrutce, a gdy stajemy, to pada nam rozrusznik. Już się cieszę, że przyjdzie nam spać w samochodzie, w zupełnych syberyjskich ciemnościach.
No, jest po prostu super.
Kierowcy rosyjscy potrafią jednak zrobić wszystko. I gdy docieramy późnym popłudniem, nasz kierowca otrzymuje długie brawa (inny dostaje komplet kieliszków i mówi "zabierzcie mnie do Polski, proszę").
Wieczór spędzam w towarzystwie braci jot i dyskutujemy o ważnych sprawach życiowych. Umawiamy się na wschód Słońca.
Ale jak to z facetami - wschód Słońca tylko ja obejrzę w całości.