Mniej znane mgławice planetarne (i kilka bonusów)

Szkice, inspiracje, relacje z obserwacji, zlotów i podróży astronomicznych

Postlukost | 12 Kwi 2015, 15:34

Kolejnym przystankiem była gromada kulista NGC 4147, której notabene nigdy wcześniej nie widziałem. Nic dziwnego - to chyba najmniej znana z "kulek" zlokalizowanych w Warkoczu Bereniki. W wyciągu wylądował Delos 10 mm, z którym uzyskałem powiększenie 180x. Obiekt jest raczej mały (ok. 4') i niezbyt jasny (według różnych źródeł 10.2-11mag), ale duże lustro pozwolilo na wyodrębnienie jaśniejszego środka i delikatne rozbicie najbardziej zewnętrznych części gromadki.

Image
źródło: http://de.wikipedia.org/wiki/NGC_4147

Jako przerywnik od łupania słabych "kłaczków" potraktowałem jasne emki: numer 3 (w Psach Gończych) i 53 w Warkoczu, a także położoną niedaleko tej ostatniej bladą plamę, czyli NGC 5053. Szesnaście cali lustra zrobiło jednak swoje, sprawiając, iż zaczęły w niej nieśmiało wyskakiwać pojedyncze gwiazdki.
Zupełnie odmienna – bo mocno skondensowana – okazała się inna zaobserwowana tej nocy „kulka” – mianowicie NGC 5634 w Pannie. Jest to chyba jedyna gromada kulista w tym gwiazdozbiorze, zagubiona w dodatku wśród mrowia jasnych galaktyk i pewnie dlatego pomijana zwykle przez obserwatorów. Obiekt ma jasność 9.4mag i jest raczej niewielkich rozmiarów (4,9’). Mimo sporego powiększenia nie udało się rozbić gromadki, choć na obrzeżach ewidentnie „mrowiła”. Uroku dodaje jej bliskość kilku dość jasnych gwiazdek.
Następnym celem była NGC 4236 w Smoku – widziana nieco "z boku" galaktyka spiralna z poprzeczką, należąca do grupy M81. Obiekt ten jest uwzględniony na liście Caldwella pod pozycją 3. Galaktyka jest ogromna (NSOG podaje rozmiar 21' x 7,5'), choć o niskiej jasności powierzchniowej – wygląda jak gruba krecha przecinająca czerń nieba. Uroku dodaje jej fakt położenia w rejonie bogatym w dość jasne gwiazdki. Nie dopatrzyłem się niestety nieregularności (cętkowania) w jej centralnym rejonie, choć według rzeczonego NSOG-a w teleskopach od 12/14 cali jest to możliwe.

Image
źródło: http://www.ngcicproject.org/

Pod koniec sesji zrobiłem kolejne podejście do IC 2574 - galaktyki spiralnej z poprzeczką (SBm), znajdującej się w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy, w odległości około 13 milionów lat świetlnych od Ziemi. Obiekt należy do grupy galaktyk M81. Co zobaczyłem? Ano, po raz kolejny tylko rozmytą, rozległą "maziaję" o trudnym do zdefiniowania kształcie i równie trudno definiowalnych granicach. Pokazałem ją Jurkowi – był zdecydowanie zdegustowany widokiem. :lol:
Sporo czasu poświęciłem też na Septet Copelanda, ale ta grupa galaktyk zostanie opisana wkróce w odrębnym wątku.
Co tam jeszcze? O właśnie, przez trzynastocalowy teleskop Piotra zerknęliśmy na grupkę czterech niepozornych galaktyk, oznaczoną jako Hickson 61 (a bardziej znanych pod nazwą The Box), polożonych w konstelacji Warkocza Bereniki. Gromada ta składa się z trzech wzajemnie oddziałujących galaktyk (NGC 4169, 4174, 4175) i jednego obiektu (NGC4173) nie powiązanego z nią fizycznie. NGC 4173, mimo największych rozmiarów, ma najmniejszą janość powierzchniową i jest najtrudniejsza do dostrzeżenia. Niemniej, swego czasu, podczas bezksiężycowej nocy z dobrą przejrzystością bez większego trudu wyłuskałem ją w newtonie 10". W mniejszych aperturach (ośmiocalowce) Pudełko może okazać się trójkątem.
Spojrzeliśmy też na grupę oznaczona jako Hickson 68 w Psach Gończych. W polu widzenia zmieściło się – o ile dobrze pamiętam – 5 galaktyk (NGC 5350, blisko położone i zlewające się w okularze w jedną całość NGC 5353/5354, NGC 5355, NGC 5358).
Obiektów padło oczywiście o wiele więcej (ech, te Sowie oczy czy Markarian... ). Były nawet komety - i to nie tylko Lovejoy - ale o tym pewnie napisze Piotr.
Około 1.30 niebo wyraźnie się rozjaśniło, a po chwili zza pobliskiej góry wylonił się pomarańczowy Księżyc. Dla mnie był to sygnał do odwrotu, choć Piotr i Jurek postanowili jeszcze chwilę zostać. Przed spakowaniem całego majdanu popatrzyłem na zachodzącego Jowisza i wschodzącego Saturna. Oba gazowe giganty świecily jednak dość nisko; seeing był marny, a obraz okropnie falował.
Do domu wróciłem o 3 nad ranem, a w drodze towarzyszył mi wiszący tuż nad horozontem Łysy w III kwadrze.
Reasumując - dawno nie miałem tak udanych obserwacji w doborowym towarzystwie.
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 68 gości

AstroChat

Wejdź na chat