Piszę głównie, by podzielić się pozytywnymi emocjami. Sesja tak naprawdę nie była za specjalna, można nawet powiedzieć, że marna, zdarzało mi się obserwować więcej obiektów, ale - jak mniemam - nam wszystkich chodzi głównie o czerpanie przyjemności z hobby. A tę wczoraj ponownie odczułem.
Może po kolei. Pierwszy teleskop – synte 8 – kupiłem jakoś w sierpniu zeszłego roku. Może w pierwszym momencie poczułem delikatne ukłucie rozczarowania – „a więc widać tyle, nie więcej…” – jednak szybko rozwiało się ono i zacząłem polować na kolejne obiekty. Szybko dopadła mnie najpowszechniejsza choroba astromaniaków i zapragnąłem większego lustra. Zamieniłem 8 cali na 12,4 i zaczęły się schody. Od tamtej pory wszystko szło jakoś nie tak. W Columbusie mailem mniejszy szukacz i niczego nie mogłem znaleźć, intuicyjnie bezproblemowo „prowadziłem” syntę za obiektem, tu mi nie wychodziło. Doszły do tego problemy z kolimacją (okazało się, że kupiony kolimator laserowy wymaga wycieczki do serwisu – na szczęście kupiłem egzemplarz wciąż na gwarancji) oraz brak okularów – wydałem tyle na sam teleskop, że mogłem zapomnieć na dłuższy czas o kupnie porządnych okularów, a F4,3 niestety swoje wymaga. Zacząłem dochodzić do wniosku, że przeszarżowałam.
Teleskop był świetny (pokazał co potrafi, gdy wraz z kolegą z forum, od którego go kupiłem, przeprowadziliśmy krótką, przerwaną przez chmury sesję – widok M81 i M82 mnie powalił), a jednak zatraciłem gdzieś w ogóle radość z obserwacji. Zimą wystawiłem go ze trzy razy i za każdym razem było jedynie rozczarowanie.
Jednak zebrałem się do kupy. Dokupiłem większy szukacz, jakieś niedrogie okularki, które jednak dawały nadzieję, że coś zobaczę, i ostatnio platformę paralaktyczną. Pewnie część z was powie, że lepiej było jakiegoś ESa za tę kasę, ale ja nie żałuję. Nie po wczoraj .
Korzystając z okazji, że pogoda zgrała się z możliwościami organizacyjnymi, wystawiłem platformę na taras, na nią teleskop i mimo jasnej nocy (wiem, przez najbliższy czas będzie tylko gorzej) zacząłem patrzeć.
I czary powróciły…
Platforma to coś wspaniałego. Okular 15mm też się sprawdził. Może i niewielkie pole, ale z platformą to już tak nie boli. M57 w nim przewyższała wszystkie wcześniejsze widoki tej mgławicy będące moim udziałem. M13 również śliczna. Nie zachwycił za to Mars i Saturn. W 15mm malutkie, w okularach 6 i 6,4mm nie byłem w stanie złapać pełnej ostrości (w sumie na niczym, nie tylko na planetach). Co do braku ostrości - nie jestem pewny czy chodziło o kiepski seeing, zbyt słabe „jakościowo” okulary przy dużej światłosile, czy o zakurzone już w sporym stopniu lustro. A może wszystkie te przyczyny łącznie…
A więc widziałem niewiele, ale ponownie poczułem „to coś” i tylko świadomość, że dziś muszę przed szóstą wstać do pracy, zagnała mnie ponownie do domu