Od początku przygody z teleskopem zakładałem, że we Wrocławiu to nawet nie ma po co celować w mgławice planetarne. Poza Wrocławiem na wypadach zawsze o nich zapominałem, albo układ nieba nie sprzyjał. Od wczoraj żałuję tylu straconych nocy... Jakoś nie wpadłem wcześniej na to, żeby skierować teleskop w stronę Lutni a w niej na M57 "Pierścionek". Seeing był wczoraj fatalny. Zaświetlenie było tak ogromne, że na przykład
δ UMa była niewidoczna gołym okiem. Wytoczyłem moją 6" "betoniarę" na balkon, zostawiłem na pół godziny do ostygnięcia. Nie spodziewałem się, że tak łatwo odnajdę "Pierścionek" celując przez 22mm BST UWA okularem pomiędzy
β Lyr i
γ Lyr. Przy 54x powerku M54 była bardzo wyraźna - choć malutka. Delikatne już zerkanie pozwalało na dokładne zaobserwowanie ciemnego środka. Zmieniłem okular na 12mm. Tym razem już nieco pociemniało, ale przy intensywnym zerkaniu również była zauważalna. Niesamowite wrażenia
W tle leciała cichutko muzyka z oryginalnej serii "Cosmos - a Personal Voyage" Carla Sagana. Muszę zacząć zbierać na jakiś filtr do mgławic