Miałem w piątek ciekawą przygodę. Obserwowałem sobie z balkonu(bo nie chciało się wynosić na zewnątrz) przez
SW 80/400 mgławice M27. Jak coś miałem powiększenie 32x. I tak sobie obserwuje, wkurzam się na łysego, dalej lukam, I tak około 00:30 na samym dole mgławicy zobaczyłem jakąś gwiazdkę na granicy widoczności praktycznie. Siedzię sobie i patrze. No i ta gwiazdka jaśniała coraz bardziej i doszła do około 6mag i zniknęła.
Moja pierwsza myśl-satelita jakiś leci. Ale chwileczkę, satelita szybko zmienia swoje położenie a to coś dziwnego stało w miejscu. Irridium tak samo. Jedyne co mi przychodzi do głowy to jakiś powolny meteoryt lecący dokładnie na przeciwko. Coś jak samochód jadący idealnie na nas. Wydaje się nam że nie zmienia swojego położenia tylko się robi coraz wiekszy.
Jestem absolutnie pewien tego co widzialem ponieważ jak zmieniłem powiększenie na 22x to też ta "gwiazdka" była. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Czy może ktoś z Was też to właśnie widział? Co to wgl mogłoby być? Bo ja nie mam pojęcia.