Ogólnie rzecz biorąc nie ma z tym większego problemu
To po prostu kwestia przyzwyczajenia, i wyrobienia sobie konkretnych nawków, odruchów. Mam 183 cm wzrostu, obserwacje ze statywem foto były koszmarem, dopóki nie sprawiłem sobie krzesełka (tego ze stopki, za 19 zeta
) - wtedy zaczęło być naprawdę wygodnie. Bardzo przydatne ustrojstwo to korbka, którą można płynnie regulować wysokość głowicy - jest to ważne, bo przy zmianie kąta patrzenia zmienia się wysokość na której znajdują się okulary lornetki. A co do zenitu, czy w ogóle obiektów wyżej położonych - no fakt, czasem trochę wkurza, gdy już-już docieramy do jakiegoś obiektu, a tu pach! i koniec, nie da się bardziej odchylić lornetki (używam głowicy w pozycji "tyłem do przodu", bo inaczej rączka głowicy przeszkadza). Ale nie jest to jakoś szczególnie uciążliwe, po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić.
Powiem tak - w obserwacjach ze statywem ale bez krzesełka o wiele bardziej uciążliwe było to, że nie dało się wysunąć statywu na odpowiednią wysokość, niż to, że nie dało się obserwować obiektów blisko zenitu. Od czasu gdy mam krzesełko - jest wygodnie, a to, że część sfery niebieskiej jest niedostępna nie ma większego znaczenia (przynajmniej dla mnie). Zresztą, jak to napisał kolega panasmaras na FA - zenit też jest dostępny, bo wystarczy po prostu odchylić się razem ze statywem nieco do tyłu. Przestaje być stablinie, ale jak ktoś ma ostrą spinę, żeby coś konkretnego znaleźć, to się da
I powiem szczerze, że po kilku razach używania żurawia doszedłem do wniosku, że jednak wolę statyw. Z rozkładaniem żurawia jest trochę za dużo zawracania głowy - jak już mam się w to bawić, to wolę zabrać teleskop, który o wiele więcej pokaże niż lornetka. A statyw foto jest ekstra, ciach-bach i rozstawiony, i można obserwować niemal od razu