Ja bym nad nim nie rozpaczał. Sam pożyczyłem od chrzestnego refraktorek 60/600, jakiś optisan i gdy po raz pierwszy zobaczyłem w nim księżyc a potem pierścienie Saturna to wręcz oszalałem z radości. Potem go dostałem w prezencie. Dziś stanowi nieporównywalną pamiątkę, zwłaszcza, że ciocia, a więc żona wujka zmarła w lutym br... Teraz kiedy czasem na niego spojrzę i o niej pomyślę to w zasadzie mam świadomość, że przez niego patrzyła, patrzeliśmy razem.
Może nie powinienem psuć tu atmosfery wątku, ale zmierzam do tego, że ów teleskop byl dla mnie impulsem żeby zobaczyć więcej i kupić lepszy. I tak od blisko 10 lat niezmiernie poszerzam swoją pasję.
Więc autorowi wątku można tylko pogratulować (i pozazdrościć
) dziewczyny i ja osobiście popróbowałbym obserwacji.
A teleskop zawsze można sprzedać dalej.
Ja zobaczyłem takim cudeńkiem 76/700 dosyć ładnie księżyc i planety. Może teraz mając syntę 12" nie robi na mnie wrażenia taki newton 76/700 ale dla kogoś kto po raz pierwszy nim spojrzy powinien być właśnie tym impulsem. Trochę się to będzie chwiało ale można z tym żyć, byle się nie zrażać. Pozdrawiam