Witam.
Wybraliśmy się wczoraj z kolegą Theru na miejscówkę "planetarną" w mojej miejscowości zabierając ze sobą swoje newtony 12". Od początku było widać, że seeing tej nocy będzie dobry. Już po 30 min chłodzenia telepów obrazy były najlepsze jakie do tamtej chwili widziałem, a po kolejnych 60 min seeing dłuższymi chwilami był kapitalny a
obrazy rewelacyjne !!! . Przerwa Enckiego była oczywista i dość długa i z jednej i z drugiej strony, a Cassini to była jakaś mroczna przepaść. Nigdy nie używałem filtrów ale wtedy chyba nie były w ogóle potrzebne, bo poszczególne pasy w atmosferze można było po kolei rozróżniać: żółtawy, brązowawy, jaśniejszy, ciemniejszy, itd. Oczywiście pod spodem pięknie widoczny cień planety rzucony na pierścienie. Dało się nawet z grubsza wyłapać rozbieżności w jasności pierścieni. Do tego ten "figlarny saturnowy układ księżycy", na lekko można było naliczyć chyba z dziesięć poustawianych w różnych płaszczyznach względem pierścieni.
Ogólnie widok jak z okna Voyagera, kilka miesięcy przed dolotem do celu
. Chwilami przelatywały przez Saturna "bulgotnięcia", które przypominały nam, że jesteśmy na Ziemi i korzystamy z hojności pogody.
Obserwowaliśmy głównie okularami lvw 8mm dającym 187x i okularem Delos 14mm z Powermatem 2x dającymi 214x. Mimo większego powiększenia, zestaw Delos-Powermate dawał jeszcze bardziej klarowny, praktycznie równie jasny obraz i przerwa Enckiego w nim była jeszcze bardziej oczywista.
. Można by powiedzieć, że w pierwszej opcji Saturn był podany na "srebrnej tacy" a w drugiej na "złotej tacy".
To była ta jedna z przysłowiowych "trzech nocy w roku" na które warto mieć okular dający power 300x albo i więcej. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby mieć wtedy pod ręką newtona 16" z dokładną krzywizną lustra...
Życzę każdemu takich widoków, bo to kwintesencja tego, po co trzymamy te rury w komórkach/garażach.