Witam!
Trafiłem na bardzo dobre warunki obserwacyjne przez dwa dni pod rząd: 26 i 27 marca, pierwsze w tym roku po okresie noworocznym i jedne z najlepszych w jakich mi się udało dotychczas obserwować. Gwiazdy o mag. ok. 5,2-5,4 były widoczne wprost i to zaledwie po kilkuminutowej adaptacji.
Miejsce obserwacji ok. 15km na północ od Bydgoszczy, co wiązało się z dość sporym zanieczyszczeniem światłem w kierunku południowym.
Po dotychczasowym treningu na wielu gromadach otwartych i kilku innych jaśniejszych obiektach z katalogu Messiera, korzystając z bardzo dobrych warunków i mając na celu przetestowanie sprzętu i własnego oka postanowiłem zabrać się za galaktyki. Dotychczas miałem tylko styczność z kilkoma najjaśniejszymi (M31,M33,M81 i M82) i chciałem zobaczyć ile jeszcze da się zaobserwować przy pomocy mojego sprzętu. Wyposażony w wydrukowane mapy z Cartes du Ciel ruszyłem na obserwacje.
Chciałbym przy okazji tej relacji pokazać, że takim niewielkim teleskopem jak Bresser Messier 130/1000 też można mieć dużą przyjemność z obserwacji. Wszystkie obiekty obserwowałem w 40mm GSO i kitowym Plossl 25mm.
To mój pierwszy opis obserwacji wizualnych na forum, proszę więc o przymknięcie oka na możliwe nieścisłości i pomyłki początkującego obserwatora.
Do rzeczy.
Dzień 1 – 26.03.2016, czas obserwacji 20.55-21.50
Zacząłem od łatwiejszych celów z okolic Wielkiej Niedźwiedzicy.
M101 – to już nie pierwsze moje podejście do tego obiektu. Wcześniejsze też zakończyły się sukcesem, jednak z powodu niskiej pozycji nad horyzontem ta galaktyka była dość trudna. Tym razem już wysoko nad horyzontem nie stanowiła żadnego problemu. Bardzo łatwa do znalezienia, startując od pary Alkor-Mizar, drogę do niej wskazuje łańcuch dość jasnych 4 gwiazd. M101 bardzo ładnie odcinała się od tła nieba i z grubsza można było określić jej kształt. Momentami zerkaniem miałem wrażenie, że w centrum widać lekkie pojaśnienie.
M51 (NGC 5194 i 5195) – bardzo miłe zaskoczenie w obserwacji, już na pierwszy rzut oka było widać dwa pojaśnienia wskazujące jądra obu galaktyk, co do samego kształtu to obie galaktyki właściwie się zlewały w jedną, za to bardzo ładnie odcinającą się od tła
M63 – też bardzo łatwa do znalezienia, startując od gwiazdy Cor Caroli. Była widoczna wprost i bez problemu można było zauważyć, że ma podłużny kształt.
Cor Caroli (alfa CVn) – ta obserwacja to taki bonus, dotychczas nie zwracałem praktycznie w ogóle uwagi na obserwacje gwiazd podwójnych, ale widok tej był naprawdę miły dla oka. Mimo dużej różnicy w jasności składników i bardzo posobnej barwie wyglądały naprawdę ciekawie, w szczególności w 40mm, kiedy były bardzo blisko siebie
M94 – tutaj zaskoczenie, okazała się dużo jaśniejsza niż się spodziewałem, zdecydowanie było widoczne jądro, widok skojarzył mi się trochę z M13 widzianą w lornetce
M109 – to dotychczas najtrudniejszy obiekt z jakim próbowałem się zmierzyć. Sama jej lokalizacja była bardzo prosta do znalezienia, startując od gamma UMa i na tym kończyła się łatwość obserwacji. Z mapy wynikało, że powinna się znajdować pomiędzy gwiazdami HIP58318 i HIP58252. Okazuje się, że pomiędzy nimi jest jeszcze gwiazda o mag. 9,65 leżąca prawie w tym samym miejscu co M109. Brakowało mi dokładniejszej mapy i nie za bardzo wiedziałem jakiego widoku się spodziewać , więc zaplanowałem powtórzenie obserwacji.
M108 – tutaj było już trochę łatwiej, chociaż też nie była zbyt łatwa, widoczna właściwie tylko zerkaniem, bardzo trudno było ją wyłowić z tła.
M97 – kolejna nie do końca planowana obserwacja, ale w 40mm zmieściła się w jednym polu z M108. Tutaj również miłe zaskoczenie, bo Sowa okazała się jaśniejsza niż się spodziewałem i do tego widoczna wprost. Okazała się być bardzo ładna, praktycznie idealnie okrągła o jednorodnej jasności
Ponieważ łuna od wschodzącego Księżyca zaczęła dawać się we znaki postanowiłem jeszcze zaryzykować szybki rzut oka w okolice Lwa i wyłowić Tryplet.
M65 i M66 – obie galaktyki były widoczne wprost, zerkaniem łatwo było dostrzec ich wydłużony kształt i to, że obie są wydłużone w tym samym kierunku. Co do NGC 3628 to nie byłem pewien, czy udało mi się zaobserwować. Czasem zerkaniem coś na granicy widoczności zdawało się być w odpowiednim miejscu, jednak na pewno jeszcze powtórzę tę obserwację, żeby mieć 100% pewności
Księżyc siłą rzeczy zakończył obserwacje tego dnia.
Dzień 2 – 27.03.2016, czas obserwacji 21.00-22.15
Drugi dzień przyniósł bardzo podobne warunki. Obserwacje były bardziej komfortowe, bo nie przeszkadzała aż tak bardzo łuna od wschodzącego szybko Księżyca. Zacząłem znów od okolic Wielkiej Niedźwiedzicy
M40 – ładny układ podwójny, dość duża separacja, bo już w 40mm dał się rozdzielić na składniki, które wydawały się być podobnej jasności. W sumie jak teraz na własne oczy zobaczyłem jak małą jasność mają składniki tego układu to trochę mniej mnie dziwi ta pomyłka Messiera
M106 – znalezienie zajęło mi trochę czasu, w bezpośredniej okolicy brak jasnych gwiazd więc zacząłem star-hopping od chi UMa, po drodze próbowałem również znaleźć NGC4096 który znalazł się na mojej mapie, ale bez skutku, myślę że galaktyki ciemniejsze niż mag. 10 są poza zasięgiem takiego małego teleskopu. M106 była wyraźnie podłużna, zdecydowanie odcinała się od tła, w centralnej części było widać lekkie pojaśnienie
Druga cześć obserwacji to znów galaktyki we Lwie. Zacząłem hopping od Regulusa, znów długa droga na niebie do pokonania, ale warto było.
M105 – bardzo łatwa, widoczna wprost, wyglądała trochę podobnie jak M94 dzień wcześniej, znajdujących się obok NGC3384 i NGC3389 nie udało mi się dostrzec, chociaż nie byłem tez do końca pewny ich właściwiej pozycji.
W tym momencie musiałem na 10 min przerwać obserwacje, bo kilkanaście włączyła się na chwilę potężna lampa LEDowa i skutecznie załatwiła moją adaptację do ciemności.
M96 – niezbyt wyraźnie odcinała się od tła, miała mały rozmiar kątowy i z grubsza okrągły kształt
M95 – najtrudniejsza ze wszystkich trzech w tej okolicy, zdecydowanie widoczna zerkaniem, ale ciężko określić było jej kształt, bardzo słabo wybijała się z tła.
Na tym skończyłem obserwacje galaktyk, jeszcze na deser zafundowałem sobie szybką wycieczkę do Kasjopei.
NGC457 (Caldwell 13) – ciekawy otwarty układ, widać było około 10-15 najjaśniejszych gwiazd, zaraz obok widoczna była również bardzo jasna w okularze fi Cas. W samej gromadzie bardzo odróżniała się od reszty gwiazd pomarańczowa V0466 Cas
NGC436 - widoczna w 40mm w jednym polu widzenia razem z NGC457, dużo mniejsza, właściwie nie było widać pojedynczych gwiazd, tylko niewyraźną mgiełkę w miejscu tej gromady
NGC188 (Caldwell 1) – próbowałem jeszcze znaleźć tę gromadę na sam koniec poszukiwań, ale bez sukcesu.
Podsumowanie.
Ogólnie jestem bardzo miło zaskoczony, że tak niewielki sprzęt pokazał tak wiele obiektów. Wiem, że moje obserwacje można by zatytułować równie dobrze „galopem przez galaktyki” i pewnie znajdzie się sporo osób, które krytycznie spojrzy na krótki czas poświęcony każdemu obiektowi. Ja obserwacje przez te 2 dni traktowałem raczej jako szybki przegląd katalogu Messiera, żeby znaleźć co ciekawsze obiekty, którym później poświęcę trochę więcej czasu. Następnym razem na „warsztat” pójdą galaktyki w Warkoczu i Pannie, tylko muszę się wyposażyć w dobrą mapę. Jeśli obserwacje będą udane postaram się zamieścić tu kolejną relację
Wszelkie uwagi co do relacji jak najbardziej mile widziane!