Karol napisał(a):Piotr K. napisał(a):Wyjścia są dwa - albo nadal bez końca czekać na chociażby 15 minut czystszego nieba, co wg mnie jest poniżające, albo znaleźć sobie inne zajęcia, a astronomię zawiesić na kołku. Proste
... nie powiedział tego nigdy pasjonat
Chodziło Ci o to, że pasjonat nigdy BY czegoś takiego nie powiedział?
Tak czy siak - pasjonat czy nie pasjonat, fakty są takie jakie są. W czasie całego ostatniego ROKU były na Dolnym Śląsku, nie wiem, może ze 4 porządne noce obserwacyjne...? Max może ok. 7. Takie pewne, bez zachmurzenia, że nie trzeba było celować w jakieś zapowiadane na czas 1-2h dziury w chmurach, które albo nie nadchodziły wcale, albo było zacirrusowane i trwały krócej niż to podawały serwisy meteo.
A w latach 2015 i 2016, wtedy gdy zaczynałem zabawę z astro, to średnio biorąc siedziało się w terenie raz na TYDZIEŃ, niezależnie od pory roku. Konkretnych statystyk oczywiście nie prowadziłem, ale na pewno wyjeżdżało się na obserwy częściej niż teraz.
A obecnie, po tych wszystkich rozczarowaniach, gdy człowiek tylko patrzył, żeby złapać trochę czystego nieba, czekał, miał nadzieję, cieszył się że będą obserwy, a tu znowu - jeb! I d...pa, bo dobra prognoza sprzed 2 dni zamieniała się w prognozę 100% zachmurzenia, i znowu nic z tego, i znowu czekanie, i znowu nadzieja, i potem znowu - jeb chmurami prosto w ryj, no powiedzcie sami, ile tak można?
Przypomina to trochę sytuację gdy człowiek zabuja się w jakiejś ładnej lasce, czeka jak żebrak na każde spotkanie, jest na każde zawołanie i leci jak wariat, gdy tylko ona akurat z nudów ma kaprys się spotkać. A ona tak naprawdę ma to w d...pie i kolesia totalnie olewa.
Tak samo było ze mną, z obserwacjami, i z pogodą w czasie ostatnich kilku miesięcy - czekałem jak żebrak i leciałem w teren gdy tylko była szansa na czyste niebo, rzucając inne, zaplanowane wcześniej aktywności. W końcu dotarło do mnie, że to jest nieszanowanie siebie i swojego czasu, i doszedłem do wniosku, że to chrzanię - nie będę chodził jak pies na smyczy pogody.
Dlatego zmieniłem podejście. Teraz to JA decyduję o tym, kiedy jadę w teren, a nie pogoda. Jeśli mam już coś innego zaplanowane, to się tego trzymam, nawet jeśli akurat nieoczekiwanie robi się czysta noc. Wziąłem się za różne inne aktywności, rozbudowuję tematy akwarystyczne, a łaskę i niełaskę pogody po prostu zacząłem olewać, z korzyścią dla własnego zdrowia psychicznego
Oczywiście, jeśli meteo zapowiada z wyprzedzeniem, że za dzień czy dwa ma być dobra, pewna noc, to planuję wyjazd i - jeśli prognoza się sprawdzi - jadę na obserwy. Ale tylko wtedy, jeśli to JA mam akurat ochotę i czas, bo nie będzie mi jakaś durna kapryśna pogoda dyktować warunków i ustawiać życia. Trzeba się szanować
I tyle
A żeby dodać jeszcze coś optymistycznego - wczoraj na spotkaniu PTMA o/Wrocław przypomniano mi, że poziom zachmurzenia może być też związany z aktywnością Słońca. Im niższa aktywność tym większe zachmurzenie, tu znaleziona na szybko bardziej szczegółowa i (mam nadzieję
) miarodajna prezentacja na ten temat:
http://www.geo.uni.lodz.pl/files/jandegir/Wyk_1.pdfTeraz kończy się kolejny cykl słoneczny, i mamy bardzo niską aktywność (o ile nie najniższą od lat), więc to co się dzieje z chmurami może być z tym związane i odwracalne. Dlatego, jak tu ktoś powyżej napisał - trzeba wierzyć, bo nie można wykluczyć, że jednak za jakiś czas będzie lepiej
Ale szanować się i tak trzeba - zarówno wobec pogody, jak i wobec bab, zwłaszcza ładnych!