Dla astromaniaków-astygmatyków

Szkice, inspiracje, relacje z obserwacji, zlotów i podróży astronomicznych

PostVIT1956 | 30 Kwi 2017, 16:26

Bycie użytkownikiem sprzętu astronomicznego nie oznacza posiadanie wyjątkowego wzroku, toteż astroamatorzy też miewają wady wzroku i to właśnie może być czynnikiem decydującym o jakości uzyskiwanego obrazu, mimo korzystania ze sprzętu o najwyższej jakości optyki. Zawsze trzeba to uwzględniać w pierwszej kolejności.
Jeśli jest to krótko- lub dalekowzroczność, nie ma problemu, gdyż korekcję nieostrości obrazu uzyskuje się przez zmianę odległości okularu od obiektywu, czyli przez przybliżenie lub oddalenie płaszczyzny ostrości obrazu względem tej ustawionej dla obserwatora o sprawnym wzroku.

Natomiast gdy astroobserwator ma astygmatyzm, sprawa się nieco komplikuje.
Na pierwszy rzut oka (przyłożenie oka do okularu :wink: ) wydawałoby się, że potrzebna byłaby niechybnie dodatkowa korekcja na okularze teleskopu bądź obserwacja z użyciem własnych okularów (czy też soczewek korekcyjnych) korygujących astygmatyzm.
Decydujące znaczenie ma tu jednak wielkość źrenicy wyjściowej teleskopu; czym większe powiększenie, tym mniejszą rolę odgrywa astygmatyzm. A że w astronomii stosuje się sporo dużych powiększeń, astygmatyzm często nie stwarza żadnych problemów, gdyż się po prostu nie ujawnia. Dotyczy to głównie teleskopów. Lornetki niestety mają zazwyczaj zbyt duże źrenice wyjściowe, przez co osobnicy z astygmatyzmem są poszkodowani przy obserwacjach lornetkami. Chyba że zastosują nasadki korygujące (viewtopic.php?f=1&t=27173) albo będą obserwacje prowadzić z zastosowaniem korekcji własnej wzroku.

Sam miałem obawy z tym związane, bo jestem astygmatykiem (nie mylić z astmatykiem ani stygmatykiem) i zdarzyło mi się obwiniać o wady optykę sprzętu, a tymczasem to mój własny wzrok wnosił ten psujący obraz komponent.

Prostą metodą (wymyśloną zresztą na poczekaniu) na sprawdzenie tego na ile może nam astygmatyzm psuć obraz, jest następujący sprawdzian.
W małym kawałku, takim aby przesłonił nam dobrze pole widzenia, czarnego papieru (fot. w załączeniu) przekłuwamy (cyrklem, grubą igłą lub podobnym narzędziem o okrągłym przekroju) otwór, przez który możemy patrzeć jednym okiem. Taka camera obscura. Obraz obiektu – najlepiej jasno oświetlonego, obserwowanego z odległości dobrego widzenia okiem przyłożonym jak najbliżej papieru – będziemy w stanie zobaczyć ostrzej w porównaniu z obrazem obserwowanym gołym okiem.
Oczywiście będzie on przyciemniony z powodu małej średnicy otworu wlotowego, ale z tego samego powodu będzie też oświetlona jedynie mała centralna część źrenicy oka – ta w jego osi optycznej i jej pobliżu, czyli tam gdzie zniekształcenie rogówki nie ma wpływu na ostrość obrazu. Czym mniejszy otworek w papierze, tym lepszy obraz.
Ta próba daje przybliżone wyobrażenie o tym jak będzie się zmieniał obraz ze wzrostem źrenicy wyjściowej teleskopu.
W zasadzie jest to znana powszechnie reguła dotycząca światłosiły; im większa przysłona (mniejszy otwór obiektywu), tym bardziej pozbawiony pewnych wad (choć ciemniejszy) obraz, jak też i większa głębia ostrości. Jak w fotografii.

Warto więc uwzględnić ową zależność.
Czym większe powiększenie i czym mniejsza średnica obiektywu teleskopu, tym lepsza ostrość obrazu dla astygmatyka.

:)
Załączniki
Dla astromaniaków-astygmatyków: test na zmniejszenie roli astygmatyzmu.JPG
VIT

Meade 80 mm ED APO + Ethos 13mm, 3.7mm + Explore Scientific 14mm, 6.7mm 1.25";
Barlow 2" ED GSO 2x; Baader Hyperion 13mm, 5mm; Vixen Porta II
Nikon Action EX 7x35, 10x50, 12x50; Minolta Activa 12x50 W i 10x50 WP.FP
 
Posty: 215
Rejestracja: 18 Lip 2012, 12:59
Miejscowość: Chrzanów, Małopolska

 

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 86 gości

AstroChat

Wejdź na chat