To bardzo ciekawe. Wychodzi na to, że jednak warto mieć pewien zapas (lepszą czyli większą aperturę) a nie na styk. Prawie dwa razy mniejszy detal niż warunki seeingowe pozwalają.
Czyli mit o zbędności w Polsce (zazwyczaj) średnicy soczewki czy lustra większej niż 150 mm jest mitem ku pocieszeniu skromniej zasobnych w kasę/lustro.
Ale prawda pewnie leży pośrodku. Masz 90 mm już nieźle, masz 150 mm jest dobrze. Masz kasę - kup większe!
Większy otwór wlotowy teleskopu mniej zaburza falę świetlną dlatego jest lepszy. Punkty obserwowanego obiektu (albo gwiazdy) dostają mniejsze "aureole" - prążki Airy'ego dookoła.
Ale jak seeing zamienia punkt w placek 2 sekundy to najlepszy (czytaj największy) teleskop tej plamy już nie ściśnie z powrotem
Światło jest nie tylko kwantami, także falą - obie interpretacje działają w mechanice kwantowej - niestety dla nas.
Tak czy owak solidny plan minimum to jest to:
http://www.astrokrak.pl/418-teleskop-sy ... 1200-.htmlZdolność rozdzielcza teleskopu to najmniejszy kąt pod jakim jeszcze możemy nim zobaczyć detal inny od sąsiedniego.
Im mniejsza tym lepiej. W sekundach kątowych to jest około:
140/średnica[w mm].
Dla lustra 150 mm mamy zatem 0.93 sekundy czyli prawie jedna sekunda.
Seeing 1.5 sekundowy jest nierewelacyjny ale niestety dość częsty, więc znacząco czulszy powyższy teleskop wychwyci z łatwością wszystko co udostępnia (rozmywając trochę) takie powietrze.
Pozdrawiam