Hej.
Chyba nie ma jeszcze takiego tematu na poważnie.
Dzisiaj o 1:00 wróciłem z obserwacji.
Miejsce to szczere pole z kiełkującymi plonami.
Wszystko pięknie ładnie, tylko że wszechobecna wilgoć zabiła mi przyjemność i jakość obserwacji.
Dzisiaj w nocy było bardzo czyste niebo, całkiem dobry seeing - co jest normalne (przejrzystość) po kilku dniach opadów i wiatru wiadomo było, że niebo będzie wyczyszczone z tzw. "syfu".
Niestety wszyskto się rosiło i parowało, każdy okular szukacz nawet torba z okularami i jej wyściółka z gąbki po godzinie nadawała się do wyciśnięcia jak mokra szmata - mimo że stała na karoserii samochodu.
Zastanawiałem się skąd tyle wilgoci....i chyba jednak wychodzi na to, że po kilkudniowych opadach nie ma sennsu w pierwszą dobrą noc pchać się poza miasto na jakieś polany, łąki. Wilgoć, która zalega na ziemi musi odparować, więc lepiej jest poczekać ze 2-3 noce.
Nie wiem jak Wy sobie z tym radzicie, bo przecież nie da się zakładać grzałek na każdy okular, kątówkę, szukacz itd.