Śledząc od 2 dni i nocy prognozy z Meteosata i na ICM'ie budzik na 2h brrrrrrrrrrr to nie ludzka pora na wstawanie ale komety wymagają poświęceń
Wcześniej spakowany sprzęt i przymierzone łoże na Turowym Losmanym z dwoma głowiczkami pod apraty, szybkie wstawanie, ciepłe ubranko i do samochodu.
Jedziemy trasą z Krakowa na Warszawe i zjeżdżamy z drogi na prawo za Jędrzejowem, jak zwykle w pola na pobliskie, upatrzone jeszcze w zeszłe lata "kometarne" wzniesienie.
Pogoda na górce przyzwoita, wschodzi już pięknie letnia Droga Mleczna i mgła została w dole, dosć mocno wieje i jest około -10, znowu brrrrrr.
Rozstawianie montażu w dwie osoby zajmuje najwyżej kwadrens, szybkie ogniskowanie obiektywów, ustalenie parametrów ekspozycji, zaprogramowanie wężyka i do roboty bo za 45 min będzie świtać, kometę już widać na prawo poniżej Delfina Zeissikiem 10x50 ale słabo bo na granicy mgły.
Pierwsza niemiła niespodzianka to wyładowanie sie baterii niedługo po zroobieniu ogniskowania, ale cóż, świecący ciągle dla kontroli ostrości wyświtlacz i niska temperatura robią swoje, wkładamy drugie, ciepłe baterie i zaczynamy pracować.
Nie było by ważne, po pierwszej ekspozycji chrzani się połączenie wężyka z aparatem, problem ze stykiem i wtyczką jest na tyle poważny że decyduję się na serie zdjęć bez wężyka z czasami po 30s za to w wiekszej ilości.
U Pawła z Sonarem 300/4, też mały problem bo przy kadrowaniu warkocza luzuje się stopka mocujaca obiektywu i wszystko trochę goni ale nadrabiamy dobrą miną bo wygląd komety w lornetce zaczyna być już intweresujący i stoimy zwartym murem za aparatami zasłaniając je od zachodniego wiatru własnym ciałem, zobaczymy czy to pomogło .
Na prawo od Komety patrze i oczom nie wierzę wygląda jakby to Mars wschodził, takie pomarańczowe coś wyłania sie z mgły nad horyzontem ale to nie Mars tylko Wenus zaczęła nam przyświecać w tym ekstremalnym hobby jakim jest zimowa astrofotografia kometarna robiona z pobocza polnej drogi na zimowym wygwizdowie
Na koniec seria Darków podczas pakowaniu sprzętu i o 6h 35m jesteśmy spowrotem w Krakowie
Reasumując, w lornetce kometa ma już prawie 6 mag i zgęszczoną ładnie otoczkę, widać już prosty warkocz o długości ponad stopnia a na zdjęciach zapewne wyjdzie dużo dłuższy, fotki zamieścimy wkrótce czyli pewnie jeszcze dzisiaj.
Ps. Zastanawiam się gdzie dziś w Krakowie kupić profesjonalną wtyczkę Jack do weżyka Caonona bo "fabryczna" absolutnie nie spełnia swojej roli i przerywa ekspozycje nawet przy majtajacym się na wietrze kabelku a tak nie może być bo to nie robota na dłuższą metę