Witajcie zagorzali obserwatorzy
Wszystko zaczęło się podczas powrotu do domu z Krakowa. Jadąc sobie pociągiem podziwiałem jakże piękne niebo - no i księżyc rzeczjasna. Byłem praktycznie pewny, że w miejscowości w której mieszkam nie będzie takich warunków by pooglądać Moona. Jednak się myliłem. Chmurki się rozeszły... niebo przejaśniło... pozostała delikatna mgiełka, ale ona nie wadziła...
Wystawiłem swój sprzęt aby się zaasymilował
Po chwili był gotów do użytku, zacząłęm oczywiście od Księżyca... no i w sumie to dobrze... Załozyłem sobie okular o najmniejszym powiększeniu - w moim wypadku był to okular H20mm. I oczywiście co zobaczyłem? Białą plamę... i nic poza tym. Byłem bardzo zdołowany... ale ponieważ nigdy się zbyt łatwo nie poddaję, zacząłem kombinować... w akcie desperacji ustawiłem sobie teleskopik na Księżyc i wyjąłem okular z nasadki kątowej... pomału oddalałem okular od nasadki kątowej... po pewnym czasie - mniej więcej na wysokości około 8cm od nasadki kątowej - uzyskałem najlepszy - najostrzejszy, obraz tarczy księżyca. Był poprostu piękny, bo duży. Na tle Wszechświata prezentował się idealnie... poprostu miodzio. Dla mnie to było duże wrażenie, bo ponad 3 dni czekałem na odpowiednią pogodę i ponad tydzień miałem obraz równy rozmazanej kulce...
I teraz chciałem się was zapytać...
Z czego można wykonać taką "przedłużkę" wydłużającą odległość między okularem, a soczewką?
Pozdrawiam i przepraszam, że nie ma zdjęć, ale niestety nie stać mnie na zakup cyfrówki i adaptera... może kiedyś...