Korzystając z okazji, która nadarzyła się wczoraj, wyległem ze sprzętem na polko tak około 21:00. Chwilkę poczekałem aby się teleskop zasymilował - na polku było tylko 4-6 stopni. Brrrr... zimno.... ;)
Księżyc był nisko nad horyzontem... troszkę przeszkadzały domy sąsiadów i linie energetyczne... gdzie niegdzie przechodziły chmurki, ale niebo było idealne...
Po chwili przystąpiłem do oglądania - zachwycania się ;) tarczą Księżyca przy powiększeniu 35x. Po chwili jednak pomyślałem, że można by spróbować zrobić fotkę. Niestety nie posiadam ani aparatu odpowiedniego, ani przejściówek itp. Ale za to mam telefon i w miarę opanowane rączki ;)
Telefonik jak telefonik, Sony Ericsson T630. Przynajmniej ma jakiś tam aparacik i delikatny zoom. Nie spodziewałem się rewelacji, choć fotki wykonane w tą noc, naprawdę mnie zaskoczyły. Ale po kolei.
Deczka trudne było zapanowanie nad rączkami przy temp. 5 stopni. Ale gdy je ujarzmiłem ;) pomalutku zacząłem robić zdjęcia. Najpierw wychodziły takie troszkę koślawe ;) Ale z biegiem czasu zaczęły wychodzić całkiem, całkiem.
Udało mi się wykonać 10 fotek - zamieszczone poniżej.
Myślę że jak na kombinację: Teleskop - Telefon + ręka, wyszły całkiem niezłe. ;)
Udało mi się tez złożyć jeden Księżyc z kilku fotek:
Mam nadzieje, że nie oberwie mi się za to, że do astrofoto wykorzystuje telefon, czy też idę po najniższej lini oporu... po prostu nie mam kasy, więc wykorzystuje to co mam pod ręką... skutki oceńcie sami ;)
Pozdrawiam.