Ponad tydzień temu wykierowałem lornetkę w najjaśniejszą gwiazdę nocnego nieba. Widok niesamowity, do tego jeszcze pozostają inne okoliczne gwiazdy. Najlepszy był widok nieostrych gałęzi, a za nimi koleje gwiazdy, takie spojrzenie dla amatora pokazujące odległość między naszym otoczeniem, a gwiazdami. Niestety w Syriuszu się nieco pogubiłem, sporo muszę jeszcze poczytać.
Po za tym tradycyjnie udało się wyłapać zarys M42 i ładny pas Oriona. A widok wszystkich najjaśniejszych gwiazdozbiorów zimowego nieba + Jowisz gołym okiem równie fajne.