Będąc tam, gdzie nie ma ludzi, z dala od świateł miast, gdzie jest cisza, spokój i przyroda, można udać się w piękną, kosmiczną podróż. Nie ważne jakim sprzętem dysponujemy. Możemy spędzić lata świetlne stąd, kiedy inni śpią, bądź żyją "normalnym", nocnym rytmem.
Dwie noce temu udałem się na małą przejażdżkę zaledwie kilka kilometrów od domu, aby pobyć na większym odludziu. Zatrzymałem się na polnym skrzyżowaniu, gdzie stoi stary drewniany Krzyż a dookoła są tylko pola i las, w oddali zaś dwa najbliższe domy są opuszczone. Dotarłem na miejsce przed północą. Tuż nad horyzontem wisiał już Księżyc. Rozstawiłem żurawia i małe siedzonko, a już po kilku minutach okazało się, że nie jestem sam. Kilka metrów ode mnie, z malutkiego bajorka wydobył się nagle ponury, chropowaty i ociężały odgłos. Dźwięk wydobywany był przez ropuchę, która najwyraźniej tam mieszkała i co jakiś czas dawała o sobie znać. W oddali zaś było słychać wielki żabi koncert.
Niebo pomimo rozjaśnienia na północy i wschodzącego Księżyca było i tak piękne, z lekką Drogą Mleczną. Spojrzałem po pewnym czasie na głowę Smoka będącą niemal w zenicie, ale nie utwierdziłem się jednak co do widoczności gwiazdki 6.60mag. Myślę, że zasięg był trochę mniejszy, lecz nadal ponad 6mag. Zacząłem od wyrazistego Skorpiona, który wędrował nad południowym horyzontem...
Najpierw spoglądam na Antaresa. Blask tego czerwonego nadolbrzyma często mnie kusi bym skierował na niego wzrok. Tuż obok jawi się nie małych rozmiarów mglisty kleks. To gromada kulista M4. Kilkadziesiąt tysięcy gwiazd skupionych w olbrzymiej kulistej formie wokół wspólnego centrum. Nieco bliżej serca Skorpiona jest coś jeszcze. Jeśli trafimy na odpowiednie warunki, oraz sami takowe spełnimy, dane nam będzie dostrzec w lornetce mały mglisty punkcik leżący nieco wyżej i w połowię drogi od M4 do Antaresa. To słabiutkie światełko należeć będzie do innej gromady kulistej - NGC 6144. Mimo dobrej przejrzystości nie udało mi się tym razem jej dostrzec, zapewne z powodu postępującego Księżyca oraz białych nocy. Jeśli to okaże się zbyt wymagającym celem, można skierować się nieco wyżej, gdzie leży inna gromada. Mowa o M80, jednej z najbardziej gęstych gromad kulistych. Dla mnie wydaje się równie łatwa jak M4, a w przypadku niedostatecznie dobrej przejrzystości potrafiła być lepiej dostrzegalna od jaśniejszej i większej eMki. Ale to, że wędruje około 3,5 stopnia wyżej także nie jest bez znaczenia. W 15/70 widać wyraźnie, że jest mglista i większa od gwiazdy. Znalazłem potem przypadkiem nowy układ około 8 magowy w Skorpionie (HIP80019,V0933 Sco.) i kolejno przeskoczyłem na prawo od niego do Jabbah V Sco oraz do Acraba. Miałem mały problem z przeciwwagą mojego żurawia i nie udało mi się rozdzielić trochę powyżej Σ 1999.
Przeniosłem się do Tarczy, gdzie odwiedziłem M 11 i M 26. Pierwsza z gromad jest bardzo jasna i gęsta, lecz mimo wrażenia ziarnistości zerkaniem nie potrafię jej rozbić. Druga znacznie słabsza, ale nieomylna do znalezienia. Kolejno, już w Strzelcu, odwiedzam M17 z charakterystycznym kształtem Łabędzia, po czym kieruję się na M16 w Ogonie Węża, którą znalazłem pierwszy raz przypadkiem lornetką 40mm. Nigdy nie zapomnę tej wyraźnej mgiełki i tej radości, kiedy sprawdziłem potem w domu co to za obiekt. Pierwsze obserwację i początki budziły niesamowite emocję, a wielkość apertury nie miała absolutnie żadnego znaczenia. Trochę dalej leży NGC 6604, gromada powiązana z mgławicą. W takich warunkach, nie dość ciemnych, widzę lekkie pojaśnienie z gwiazdkami w tle. Wracam niżej, gdzie leży nieduża gromada otwarta Messier 18. Tuż za nią czai się wielka paszcza. Jakiś czas temu M24 skojarzyła mi się z paszczą starej ropuchy. Tej nocy towarzyszyła mi nie tylko na niebie, ale i obok mnie wydając mroczne, ryczące odgłosy. Ta wielka chmura gwiezdna także kojarzy mi się czasem z asteryzmem uśmiechniętego kota w zimowym Woźnicy. Odwiedziłem dalej bogatą i jasną M25 i zszedłem do Mgławicy Laguny. Messier 8 także wywołał na mnie emocje za pierwszym razem zaskakując mnie swą wyrazistością. W lornetce 15/70 widać doskonale gromadę otwartą NGC 6530 wewnątrz mgławicy. Wokół tego regionu jest mnóstwo różnych obiektów. Zaraz przy M8 leży M20, mgławica Trójlistna Koniczyna, która jest tym razem dosyć słaba, a tuż obok gromada otwarta Messier 21, gdzie widać najjaśniejszy składnik, a zerkaniem starają się dołączać kolejne słabsze tworząc małą, kaszkowatą, mglistą plamkę. Odwiedziłem także jakby delikatnie rozbitą gromadę otwartą M23 w pobliżu, a potem kolejno padł ciąg kilku okolicznych gromad kulistych; M22, M28, M19, M62, M107, M9 obok której znalazłem także NGC 6356 nie wiele słabszą od Messiera. Myląc położenie, nie odnalazłem za to M14. Udało mi się jednak dostrzec nowego Messiera w Strzelcu - gromadę kulistą M54. Była małym mglistym obiektem, lecz nie do przeoczenia. Pobliskie dwa Messiery (M69 i M70), które mam w planach odnaleźć na razie nie dają o sobie znać, ale może gdyby nie Księżyc, który coraz mocniej dawał się we znaki, myślę, że mogło by się udać.