Kilku miesięczne zachmurzenia z małymi przerwami nie pozwoliły tej Zimy na zbyt wiele. Były raptem dwa wyjazdy z lornetką - z czego tylko drugim razem wychyliłem nos z samochodu na pół godziny i zdążyłem coś zobaczyć przed chmurami - była noc Jowiszowa z pięknym detalem, a także kometarny, styczniowy wieczór, kiedy główną atrakcją był niesamowity widok Komety C/2014 Q2 w lornetce 15/70. No dobra, widziałem jeszcze coś tam raz, czy dwa przez okno i to chyba na tyle.
Początek Lutego nie zaczął się za dobrze. Złamała mnie grypa, ale mimo tego wystawiłem teleskop z tym, że chmury wtedy stroiły sobie ze mnie żarty i w dobie choroby szybko uciekłem do domu nic nie zobaczywszy. Prawie wyzdrowiałem, no a potem... znów mnie wzięło. Przyznam się, że miałem zbrodnicze myśli co do Synty. Od miesiąca zastanawiałem się nad sprzedażą teleskopu i o zakupie na to miejsce porządnej lornetki, na zastępstwo dla mojego SM. Uwielbiam obserwacje lornetkowe, ale żeby mieć takie myśli? Na szczęście pewnej nocy te ciemne plany odstąpiły od mojej głowy chyba raz na zawsze, ale to jest temat na inną, odrębną relację, która czeka na swoją kolejność. Teraz trochę obserwacji z dwóch nocy (13-14 i 14-15 Luty), które były wcześniej. Warunki były niby dobre, ale w dzień niebo było jakieś takie blade, a w nocy potrafiło zawieść na niektórych obiektach. Było też ciekawie, ale często parowała optyka.
Co robić gdy pogoda dopisuje a grypa czy inne cholerstwo łamię? Teleskop 12'' i żurawia wystawiłem około siedemnastej za domem, a gdy Słońce schowało się osiemnaście stopni pod horyzont, wyszedłem z okularami i lornetką SM 15/70. Sesja z trzynastego na czternasty Luty rozpoczęła się serią porażek. NGC 1360 w Piecu nie widziałem, choć niby jakiś duch tam majaczył, Abell 4 w Perseuszu - także cisza, zero światła, nic. Szukając dwóch jasnych galaktyk w Żyrafie, po kilku sekundach odpuściłem. Jedynie widziałem M77 i obok NGC 1055 w Wielorybie. Chyba parowało szybko LW a i także dopadło zaraz lornetkę. Zrezygnowany przestawiłem teleskop na podwórko i poszedłem do domu.
Przeprosiłem sprzęt i wyszedłem około 21 z osuszoną lornetką, powoli wgryzając się w niebo. Zacząłem nieśmiało od Wielkiego Psa i M41 wpadającą w gałąź świerku, po czym odbiłem w okolice gwiazdy Wezen, do NGC 2362. W 15/70 widać jak najjaśniejszy składnik rozmywa się zerkaniem, świadcząc o obecności gromady. Teleskop chyba sam trochę odparował, a w nim gromada wyglądała naprawdę pięknie. Umiarkowane stadko, otaczające jasną Tau Canis Majoris. Potem lornetką niechcący złapałem małą i ciasną M93. W teleskopie była całkiem ładna. Potem znów obojgiem oczu podziwiałem jeden z piękniejszych widoków w moich odczuciu. M47 i M46 razem w 15/70. W teleskopie widziałem je osobno, ale większą uwagę przykuwałem M46, głównie ze względu na mgławicę planetarną NGC 2438, leżącą na jej tle. Wyglądała niestety trochę nie wyraźnie, jako okrągły, lekko rozmyty, stosunkowo jasny obiekt. Nie używałem na niej Esa 4.7mm i jak się okazało pewnej innej nocy - niesłusznie. Widziałem także całkiem przyjemną M48 w teleskopie. Spędziłem następnie trochę czasu przy SM 15/70. Jednym z celów była galaktyka NGC 2775 w Raku, którą chciałem potwierdzić. Tym razem chmur nie było i padła bez większych problemów, a następnie odnalazłem dosyć łatwą galaktykę w Rysiu - NGC 2683. Miałem także za cel wyłapanie galaktyki NGC 925 w Trójkącie. Wydawało się już na nią za nisko, jednak udało się ją wyłowić bez większych trudności po krótkiej chwili, ale potwierdziłem ją dla pewności Syntą. Za nisko za to nigdy nie jest na staruszkę NGC 188, położoną blisko Polaris. Tym razem w 15/70 była bardzo wyraźna, jak na dłoni. Mam wrażenie, że z każdym razem kiedy ją odwiedzam, jest coraz wyraźniejsza. W zasadzie to się tyczy wielu obiektów. Synta znów chyba parowała, więc dalej stałem przy lornetce. Odnalazłem bardzo jasną galaktykę w Żyrafie NGC 2403, która wręcz rzucała się w oczy, a potem, namierzając się od pięknego maleństwa NGC 1502 i w górę jadąc strużką Kaskady Kemble'a, wyłapałem IC 432, lecz tutaj już było odmiennie; obiekt przypominał trochę taką słabą M33 z tym, że było sporo gwiazd w tle i na pojaśnieniu. Potem poszedłem na trochę do domu.
Wyszedłem drugi raz i znów jakby w Syncie była poprawa. Obserwowałem teleskopem M81 i miałem wrażenie, że widać jakby ulotne dodatkowe pojaśnienia, oddzielone od galaktyki. Hmm... czyżby ramiona? M82 była nieregularna i ładna w 25 i 14mm, a gdzieś obok spotkałem także NGC 3077. Potem przekręciłem do M51 i NGC 5195, i od razu było widać strukturę spiralną. Potem padły M63, M94, M106, a następnie lornetką wyłapałem NGC 4490. W teleskopie pokazała się obok jeszcze jedna mniejsza galaktyczka - NGC 4485. Bardzo ładny widok. Potem lornetką wyłapałem M109 i NGC 3953, a trochę wyżej - NGC 3718, z tym, że potwierdziłem ją Syntą. W teleskopie widać dodatkowo było NGC 3729 obok. Także piękna parka. Potem znów lornetkowo M108 wraz z M97, a potem Synciano. W 15/70 padła jeszcze M101, NGC 2419 w Rysiu i piękna M42. Teleskop był jakiś taki podejrzany a może niebo? Padł Płomień z pasmem w SM, a gdy podszedłem do Trio w Smoku, lornetka zaczęła już parować i poszedłem do domu. Wyszedłem drugi raz i od razu zabrałem się za NGC 5982 w Smoczym Trio. Było warto dać jej trochę czasu. Udało się z całą pewnością, ale nie było z początku łatwo. W Syncie widać było tak sobie te galaktyki, a NGC 5981 wylazła dopiero po chwili. Zabrałem już sprzęt i poszedłem.