Pomimo dość niepewnych prognoz wybrałem się na Pierowoszowską górkę gdzie umówiliśmy się z Piotrem K. z nastawieniem na upolowanie Wenus, dość wysoko obecnie rozpoczynającej wieczór.
Nastawiłem się na rozpoczęcie obserwacji zaraz po zmierzchu wiec na lokalizacje dojechałem około 7:30. Widok był z lekka dołujący – chmury zakrywały prawie całe niebo – pogoda ewidentnie anty astro.
Postanowiłem zaufać meteo.pl – miało się około 8 rozpogodzić i czkałem w aucie rozglądając się tylko lornetką. Rzeczywiście po 8 kawał zachodniego nieba rozpogodził się i pokazał jasną gwiazdę wieczorną. Szybko wypakowałem sprzęt i wysłałem sms do Piotra że Wenus na widoku.
Trochę na nią polukałem, trochę na M42/43 gdy przykuł moją uwagę widok chmury podświetlonej od dołu światłami Wrocławia. Nic tak nie uwidacznia stopnia zaświetlenia nieba jak chmury oświetlone światłami miejskimi. Poniżej zamieściłem dokumentujące fotki.
[img]wroc1.JPG[/img]
[img]wroc2.JPG[/img]
Na zdjęciach widać wyraźnie słupy światła od mostu Rędzińskiego – poniżej winowajca.
[img]wroc3.JPG[/img]
Chmurwy przetaczały się tu i owdzie ale gdzieś trochę ponad 50% nieba było widoczne i coś można było wypatrzyć. Gdy w końcu dojechał Piotr niebo zakryło się zupełnie. Stwierdziliśmy że skoro już jesteśmy to poczekamy, może coś się przez luki w chmurwach uda wypatrzyć.
I tak przez dobrą godzinę męczyliśmy się. W pewnym momencie poczułem nawet parę kropel i było zagrożenie że jakiś opad nas zgodni z górki. Pomimo tego zerknęliśmy na Wenus , próbowaliśmy wypatrzyć C/2014 Q2 (Lovejoy) gdy Kasjopea – w większych fragmentach pokazywała się na niebie ale na początku bezskutecznie. Z czasem zaczęło się rozpogadzać a chmurwy przez jakiś czas o dziwo były naszym sprzymierzeńcem – przysłaniały księżycową żarówę.
Około 23 niebo zrobiło się czyste w 90% -chmurwy były tylko gdzieś na horyzoncie.
Dwie lornetki Piotra i moja 10” mogły w końcu zacząć intensywniejszą pracę. Pomimo masakrycznie jasnego nieba Piotrowi udało się pierwszemu wypatrzyć kometę, jeszcze w ładnie prezentuje głowę choć w tych warunkach o wypatrzeniu ogonka nie można było nawet marzyć.
Próbowałem wyparzyć parę emek ale w większości wypadków księżyc wygrywał nierówny pojedynek.
M57 jeszcze dawała radę, M13 też ładnie się prezentowała ale tylko w 18mm, gdy dorzuciłem barlowa to już obraz był zbyt mało kontrastowy. M106 nieśmiało wyskoczyła z tła ale bardzo słabiutko. Emek w Lwie nie udało nam się wypatrzeć.
W końcu dobrze po północy pokazał się Saturn, z pośród trzech planet oglądanych tej nocy, jego widok był najefektowniejszy. Można było nawet poszaleć z okularem LET 5mm.
Na zakończenie nocy mogliśmy sobie pozwolić na rozwałkę akomodacji poprzez spojrzenie na księżyc.
I to Let 5mm z dwoma filtrami polaryzacyjnymi pokazał co można z niego wykrzesać.
O 1:30 zaczęliśmy pakowanie sprzętu i z poczuciem udanej astro nocy, pomimo chmurowych przeciwności, rozjechaliśmy się do domów.
Podsumowanie – i prognozy czasem się sprawdzają.
Na koniec łysy z wczoraj.
[img]lysy.JPG[/img]