Noc 22/23 IV 2015 zapowiadała się całkiem nieźle, po tygodniu przerwy pojechałem więc znów na obserwacje. Tak jak tydzień wcześniej, tak i tym razem towarzyszył mi Krater. Ze względu, że prognozowano zamglenia, wybór kierunku wyjazdu był jeden - południe. W ostatnim czasie czułem dużą potrzebę eksploracji terenu, stąd zdecydowałem, że jedziemy sprawdzić potencjalną miejscówkę w miejscowości Wilczyce w Beskidzie Wyspowym, u podnóża góry Ćwilin.
Z wyjazdem nie spieszyliśmy się zbytnio (dzieci chciały iść spać z tatą, a do tego na niebie i tak świecił Księżyc [;)] ). Z Krakowa wyjechaliśmy coś koło 22:15, a na miejsce dotarliśmy około 23:20. Miejscówka (znana mi tylko z map) okazała się być strzałem w dziesiątkę. Żadnej latarni w zasięgu wzroku, żadnego zamieszkałego domu w pobliżu, południowy, horyzont obcięty na wysokości kilku stopni, wschodni i zachodni chyba jeszcze mniej, jedynie północny obcięty na wysokości około 10 - 15 stopni. Rozłożyliśmy się tuż przy żwirowej drodze prowadzącej do lasu. Miejsca wystarczyłoby na kilka samochodów i kilka teleskopów, a może i więcej. My mieliśmy ze sobą mojego Taurusa 330 i kraterową lornetkę 15x70.
Kiedy rozłożyliśmy sprzęt, Księżyc 2 dni przed kwadrą znajdował się jeszcze nisko nad horyzontem, zasłaniały go jednak drzewa. Pomimo jego obecności na niebie, SQM-L już wtedy pokazał 21.19, co było całkiem niezłym wynikiem jak na miejscówkę "podkrakowską".
Obserwacje rozpocząłem od zlokalizowanie komety C/2015 F5 (Xingming), którą tydzień wcześniej widzieliśmy z Koskowej Góry. Świeciła ona tuż nad lasem nad północno zachodnim horyzontem. Zanim skryła się za drzewami, przez kilka minut było ją widać całkiem nieźle, choć była zauważalnie słabsza i bardziej rozmyta niż poprzednio. Jej jasność tym razem oceniłem na 10.5 mag, a średnicę jej głowy na 3'.
Po komecie, na rozgrzewkę przed dalszymi obserwacjami, wycelowałem teleskop w świecącą blisko zenitu M 51. Obejrzeliśmy ją w powiększeniach 67x, 114x, 182x, 265x i 340x. W każdym z nich pokazywała inne oblicze - w powiększeniu 67x ramiona były grubymi pojaśnieniami na tle jasnej, niemal okrągłej galaktyki. Wraz ze wzrostem powiększenia ramiona stawały się coraz węższe i coraz bardziej poszarpane, a jednocześnie przestrzeń między nimi stawała się coraz ciemniejsza. W końcu w powiększeniach 265x i 340x galaktyka wypełniała ramionami większość pola widzenia, a same mocno poszarpane, wąskie ramiona poprzedzielane były zupełnie ciemnymi obszarami. Również towarzyszka M 51 - galaktyka NGC 5195 prezentowała się całkiem ładnie, a jej jasność powierzchniowa nie była jednorodna.
Kolejna w planie była para galaktyk NGC 4782 i NGC 4783 świecąca w Kruku. Środki tych galaktyk dzieli na niebie mniej niż 1' i w małym powiększeniu wyglądają one właściwie jak jeden, rozciągnięty i lekko podwójny obiekt. W większych powiększeniach widać wyraźnie, że mamy do czynienia z dwoma "sklejonymi" obiektami. Para ta najlepiej prezentowała się chyba w powiększeniu 265x (Radian 6 mm), w którym obydwie galaktyki były obiektami niezbyt dużymi, okrągłymi, z wyraźnymi jądrami, przy czym NGC 4782 była nieznacznie większa od NGC 4783.
Po zachodzie Księżyca niebo zdawało się być nieco ciemniejsze, zmierzyłem je więc jeszcze raz przy użyciu SQM-L, który tym razem pokazał wartość 21.44, co było wynikiem, którego do tej pory jeszcze nigdy nie widziałem na żadnej "podkrakowskiej" miejscówce. Taka jasność tła nieba utrzymywała się aż do świtu. Podejrzewam, że odpowiedzialne za to mogły być dość dobre przejrzystość w powiązaniu z mgłami, które miały w tym czasie wisieć w dolinach. Gołym okiem wysoko w górze bez większego trudu widoczna była M 92, a nisko nad horyzontem widoczna była słabo M 4, choć świeciła w tym czasie na wysokości zaledwie około 10 stopni.
Później obejrzałem kilka galaktyk w Psach Gończych. Pierwszą z nich była NGC 4111 - dość jasną, długą i wąską, z bardzo jasnym jądrem i jasnym okrągłym zgrubieniem centralnym. Jak dla mnie, to jedna z ładniejszych galaktyk wiosennego nieba. Świecąca w pobliżu NGC 4143 była dość jasna, zwarta i lekko spłaszczona. Obserwując galaktyki w Psach Gończych nie potrafiłem odmówić sobie spojrzenia w kierunku NGC 4449 - dużej, bardzo jasnej, która w powiększeniach 182x i 265x pełna była nieregularnych fragmentów, większych i mniejszych zagęszczeń, zawartych w charakterystycznym zbliżonym do prostokątnego kształcie. Pobliska, bardzo jasna i piękna M 106 prezentowała wyjątkowo jasne jądro oraz dość subtelne, ale duże i lekko nieregularne ramiona. Obok niej widoczna była też niezbyt jasna, mała, wąska z lekkimi nieregularnościami NGC 4248. Niedaleko odnalazłem też jasną, NGC 4346 z jasnym jądrem. Nie potrafiłem sobie także odmówić spojrzenia, choć na chwilę, na NGC 4490 i NGC 4485. Pierwsza z nich była wielka, bardzo jasna, wyraźnie rozciągnięta w kierunku NGC 4485 i pełna nieregularności. Przygodę z tą częścią Psów Gończych skończyłem na parze NGC 4618 i NGC 4625. W pierwszej z tych galaktyk dość wyraźnie widoczne było wielkie, pojedyncze, nieregularne ramię. Także NGC 4625 wydawała się być niesymetryczna.