Jeśli obserwujemy pod ciemnym niebem, należy wiedzieć, że zawsze jest gdzieś ciemniejsze. No, chyba, że odnajdziemy te najciemniejsze miejsce na Ziemi. Co się tyczy zaś mojego podwórkowego nieba, przypuszczam, że wycisnąłem z Synty 12”, niemal ostatnie, galaktyczne soki.
My, ludzie Północy, niezbyt często zapuszczamy się na Południe. Przez większość czasu obserwacyjnego, żeglujemy po naszym niebie, niczym wikingowie po morzach północnych. Plądrujemy wyspy galaktyk, grupy słońc i inne tumany pyłu, niczym napotkane wioski, grabiąc beztrosko co popadnie. Czasem „normalni”...czasem jednoocy.
Wikingowie wierzyli w kilka światów a Ziemia zwana Midgardem, była jednym z nich. Był również świat bogów - Asgard i inne miejsca, z reguły już nie przyjazne ludziom. Jedno z takich miejsc było zamieszkiwane przez olbrzymów, odwiecznych wrogów Asgardu i Midgardu.
Znam tylko jednego człowieka, który ośmielił się zapuścić do tego miejsca – Thorgal. Nie był on do końca zwykłym człowiekiem ale dla nas to nieistotne. My także możemy udać się do krainy gigantów.
- Pssst...tędy, żołnierzyku! Chodź za mną.
- Gdzie jesteśmy? Kim jesteś? Dokąd mnie prowadzisz?
- Te pytania nie mają żadnego sensu. Nie opieraj się żołnierzyku.
Maj, który przyniósł kilkudniowy urodzaj bezchmurnych nocy, z suchym i przejrzystym powietrzem w okolicy nowiu, był niczym oaza na pustyni. Nie było opcji by nie skorzystać z takiej rzadko spotykanej anomalii, zwłaszcza kiedy znaczna część planowanych od wielu miesięcy obiektów, lada chwila miała zacząć tonąć w blasku białych nocy, by w końcu na dobre zatrzeć po sobie ślad. Mówiąc krótko - całkowicie zniknąć z firmamentu.
Oto ukłon w stronę klasyków, jednakże nie do końca to one pełnią główną rolę sesji. Wiele z nich ma w swoim bliskim sąsiedztwie towarzyszy. Niektóre leżą tylko z pozoru blisko swoich sąsiadów i tym bardziej nie są powiązane z nimi grawitacyjnie. Zapewne znaczna większość również umyka obserwatorom z prostego powodu - towarzysze są zbyt słabi i na pierwszy rzut oka niewidoczni. Jeśli narzekacie czasem na widoczność jasnych i znanych obiektów, może by tak dla odmiany poszukać czegoś słabego? Jest pewien ciekawy sposób by docenić nad wyraźną widoczność szlagierów – zestawiając je bezpośrednio z ich towarzyszami.
Pewnie wiesz, że bogowie i giganci walczyli ze sobą od początku czasu aż doszło do wielkiej bitwy, Ragna Rokkr, zmierzchu bogów...
...właśnie wtedy giganci zostali wygnali na koniec świata, a bogowie na zawsze wycofali się z Asgardu. Podczas tej bitwy Geirroed, król gigantów, zdobył pierścień Draupnir, świętą bransoletę Odyna. Metal z którego powstała, pochodzi z samego serca Słońca. Żadne bóstwo Asgardu nie ma prawa zapuszczać się do krainy olbrzymów ale człowiek mógłby tego bez wątpienia dokonać. Jesteś gotów podjąć ryzyko?
- Tak.
-Dobrze. Swanee zaprowadzi Cię do krainy gigantów.
Pierwszy przystanek znajduje się około 34 000 lat świetlnych stąd. Ponad pół miliona słońc, upakowanych na obszarze około 200 lat świetlnych. Gromada M3 potrafi zrobić wrażenie i zachwycić w każdym powiększeniu, ukazując mrowie mieniących się iskierek.
Moim celem tutaj, była leżąca nieopodal galaktyka NGC 5263, która w 12 cali nie jest co prawda wielkim wyzwaniem ale z jasnością 13.4mag nie rzuca się też jakoś specjalnie w oczy. Podczas obserwacji dobrze sobie uświadomić, że mamy widok galaktyki położonej daleko za Grupą Lokalną, zaś wielka M3, to dumny członek naszej Drogi Mlecznej. Patrząc na ten obraz, zastanowiło mnie w jakiej rzeczywistej odległości od gromady musiał bym się znajdować by mieć taki widok bez przyrządu optycznego.
Zdjęcie gromady M3 - Łukasz Socha (Jolo)
To nie koniec wyzwań w okolicy M3. Przeglądając zdjęcia, pewnego razu doszedłem do wniosku, że małe galaktyki PGC 93724 oraz PGC 48295, powinny być w zasięgu mojego teleskopu. Nie doszukiwałem się ich jasności wizualnych, po prostu spróbowałem. Okazało się , że nie są nadzwyczajnie trudne. Przynajmniej jedna z nich, widoczna była niemal od razu, już w powiększeniu 60-krotnym. Większe powiększenia pozwalały momentami dostrzec tam dwie galaktyki, z czego ta poniżej, wydawała się być już mocno ulotna.
Odrobinę na południe, widać było kolejną kandydatkę, która co prawda nie załapała na powyższym zdjęciu ale była widoczna bez większego trudu, jako rozmyta plamka. Zaryzykował bym, że PGC 48312, jest nie wiele trudniejsza od NGC 5263 ale może po prostu miałem szczęście?
M3 oraz pobliskie cele - Sky.Map.org
Messierowy duet w Wielkiej Niedźwiedzicy, od zawsze przykuwa wzrok deesiarzy. To w końcu jedne z najjaśniejszych obiektów na niebie a M81, bywa niekiedy raportowana, jako widoczna gołym okiem na niebie bliskim ideału.
Kadr zdjęcia z ForumAstronomiczne.pl, autorstwa użytkownika Qbanos
Jest tu wokół, kilka słabych galaktyk, które chciałem wypatrzeć. U boku M81, leży maleńka pchełka PGC 28505, która nawet na zdjęciach przypomina słabą gwiazdę. Nie znam jej jasności wizualnej ale z uwagi na bliskie sąsiedztwo M81, postanowiłem spróbować szczęścia. Po kilku dobrych minutach, dostrzegłem ekstremalnie słabe światełko. Było widoczne niemal na granicy wzroku, jednak pojawiało się wielokrotnie w tym samym miejscu i w okularach 14, 10 i 4,7mm.
M81 od początku zdradzała subtelne ramię spiralne, z kolei M82, jak zwykle popisywała się swoimi pociemnieniami. Ten kolos na prawdę dobrze znosi powiększenia rzędu, nawet ponad 300 razy i odwdzięcza się wciąż niebanalnym detalem. Niedaleko można łatwo natknąć się na jasne sąsiadki NGC 3077 i NGC 2976.
Kolejnym wyzwaniem i z całą pewnością extremum, była galaktyka PGC 28225 (UGC 5247). Mimo iż jej ulotne światełko, przypominające lekkie rozmycie przy gwiazdce dostrzegłem niemal od razu, pozostało ono widoczne bardzo słabo, już przez cały czas. Najłatwiej chyba pojawiało się w 107 krotnym powiększeniu, choć słowo „najłatwiej” ciągle dotyczy obiektu na granicy percepcji oka.
Do zauważalnie łatwiejszych należała PGC 29092 (UGC 5386), do której startowałem od M82. Pojawiła się bez większego trudu, już po chwili w sąsiedztwie 8 magowego słońca. W tej okolicy, padła również galaktyka PGC 29250, której co prawda znałem z grubsza położenie, mimo to sama wpadła w oko, co idealnie potwierdziły później zdjęcia.
Innym celem, który nie przysporzył zbyt dużych trudności, była galaktyka PGC 28563 (UGC 5302), ulokowana nieco na Południe od M81. Choć była dość słaba, widać ją było stosunkowo łatwo, jako okrągłą mgiełkę, nałożona niemal na słabą gwiazdkę.
NGC 2959 i NGC 2961 ze strony cseligman.com
Bardzo miłym zaskoczeniem okazały się być malutkie wysepki z katalogu NGC. O ile w przypadku NGC 2959 zaskoczenia nie było, gdyż z jasnością 12.9mag była widoczna przez 100 procent czasu zerkaniem, o tyle nie małą niespodzianką była widoczność jej towarzyszki NGC 2961. Ta galaktyka według kilku źródeł ma jasność 14.9mag, choć są i takie, które podają 14.7mag. Fakt, była bardzo słaba ale pojawiała się stosunkowo pewnie. To naprawdę fajna i maleńka parka, po obserwacji której, najazd na Cygaro czy M81, jest prawdziwą ucztą dla oka.
Pora na kulistą M13. Zaliczyłem tutaj super widok w każdym powiększeniu a celem porównawczym, była galaktyka NGC 6207. Mimo, że jest stosunkowo jasna, M13 przy niej to potwór. W powiększeniu 319-krotnym, Wielka Gromada w Herkulesie jest naprawdę wielka i wypełnia prawie całe pole widzenia.
Raczej całkowicie pozbawiony nadziei na sukces, próbowałem sił także z IC 4617, znajdującą się pomiędzy gromadą a NGC 6207. Porażka była tym czego się spodziewałem, niemniej przeprowadziłem kilka złudnych prób wypatrzenia tej słabizny, podczas nie jednej nocy.
By choć w pewnym stopniu ugasić mały niedosyt przy M13, podejrzałem cztery inne pobliskie galaktyki - IC 4614, NGC 6196, NGC 6197 i NGC 6194 z których najsłabiej widoczną była IC 4614.
M13 i okolice - Sky.Map.org
Oto galaktyka wirowa. Chociaż dla mnie, M51 z towarzyszką, przypomina trochę ślimaka ciągnącego swój dom. Głowa ślimaka to oczywiście NGC 5195. Patrząc któregoś razu na zdjęcia, wyobraziłem sobie, że NGC 5195 leży nieco dalej, za M51. Co ciekawe, kilka dni później, doczytałem, że w istocie tak jest. Ale to nie uchroni ślimaka przed wchłonięciem do swej muszli przeznaczenia.
Ramiona spiralne M51 widzę w zasadzie za każdym razem, kiedy patrze na nią moim 30cm teleskopem ale nie zawsze widać je z taką samą wyrazistością. Niekiedy są słabe a innym razem przepięknie świecą, zawinięte i napuszone pyłem.
M51 i okolice - Łukasz Socha (Jolo)
Zaraz przy Wirze odnotowałem kilka celów. Najtrudniejsza do wypatrzenia była cienka galaktyka IC 4263 o jasności 14.5mag. Zdradzała ona swoją obecność raz po raz, zerkaniem, jako coś słabego, mglistego i podłużnego.
NGC 5169, leżąca trochę dalej, była zdecydowanie łatwiejsza. Zahaczyłem także o NGC 5173, która rzucała się mocno w oczy, pomiędzy parkami słońc, oraz o jasną kulę światła NGC 5198.
Próbowałem sił również z IC 4278 o jasności 15mag, która leży tuż przy M51 ale niestety puki co niczego w jej miejscu się nie dopatrzyłem . Okazyjnie będę jeszcze tam spoglądał, ponieważ warunki czasami zaskakują.
Psy Gończe to rejon bogaty w jasne i atrakcyjne obiekty i nie bez powodu będzie się przewijał w wiosennej relacji.
Tym razem Messier 106 i sąsiedzi. Miałem tutaj zaplanowanych 7 galaktyk i wszystkie posłusznie ukazały się w okularze teleskopu.
Położona najbliżej M-ki NGC 4248, widoczna była jako podłużne niewielkie pojaśnienie. Wyraźna i ładnie wkomponowana w gwiazdki była NGC 4217 ale ciemnego pasma na jej tle, nie udało mi się wypatrzeć. Tuż obok, bez większego trudu dało się dostrzec maleńką galaktykę NGC 4226. Trochę dalej od M106, świeciła jasna NGC 4346, która wyglądała jakby miała dwa grube spajki po przeciwnych stronach jądra, zaś po przeciwnej stronie, było widać dość podobną do niej NGC 4220.
Wielkich trudności nie miałem także z wypatrzeniem parki maleńkich galaktyk, związanych ze sobą grawitacyjnie - NGC 4231 i NGC 4232.
Źródło - http://rosada.net23.net/pagesdyn/bigdeepskym.htm
NGC 4231 i NGC 4232 ze strony cseligman.com
Czas nieuchronnie mijał a Lew z każdym wieczorem, coraz bardziej oddalał się od linii południka, i co wieczór z opóźnieniem zapalał swe słońca, nie mówiąc już o obiektach głębokiego nieba.
Jak się okazuję, grupa galaktyk w Lwie, zwana Lwim Tripletem, to nie tylko trzy galaktyki pierwszego planu. Owszem, w skład grupy wchodzą te trzy ale przy uważnej obserwacji, w tle widać coś jeszcze.
Miałem tutaj zaplanowanych sporo słabiutkich wysp z katalogu IC. Na wypadek gdyby jedne okazały się zbyt słabe, w zanadrzu miałem inne. Udało się dorwać cztery malutkie galaktyczki, oraz nadgryźć dwa mocno nie pewne cele.
Galaktyki IC 2666 oraz IC 2708, nie stanowiły wielkiego wyzwania ale z kolei IC 2694, leżąca odrobinę za Zachód od Tripletu, potrzebowała nieco czasu, zanim zabłysła tuż pod jedną z gwiazd asteryzmu czworoboku. Dość łatwym celem była IC 677 do której starhoppingu wykorzystałem jasną NGC 3593.
Jeśli chodzi o wspomniane galaktyki co do których się nie upewniłem a przy których niejednokrotnie coś zamajaczyło, były nimi IC 2763 oraz IC 2804.
Z zapamiętanych tu widoków, mogę przytoczyć pewną strukturę w galaktyce M66, czy efektowne porównanie w jednym polu widzenia M65 z IC 2694. Udało się również dostrzec ciemny pas pyłowy, przecinający NGC 3628.
Mapa okolic grupy M66 - Sky.Map.org
Przyjrzałem się również bliskim okolicom galaktyki spiralnej M100. Miałem tutaj do wyłowienia jej dwie galaktyki satelitarne NGC 4323 i NGC 4328, widoczne zaraz na Północ i na Wschód od Messiera, oraz IC 783 leżącą po zachodniej stronie.
Patrząc na niektóre zdjęcia, mogło by się wydawać , że sąsiadki są stosunkowo jasne. A gdzie tam. Mimo, że ich jasności wizualne nie przekraczają 14mag, jak dla mnie satelity M100 to wymagające cele a w szczególności NGC 4323, która bardzo opornie zdradzała swój blask, potrzebując czasu. NGC 4328 wydała mi się odrobinę łatwiejsza ale gdy przejrzystość nie jest najlepsza i tutaj może nie być różowo. IC 783 z kolei była najłatwiejsza z całej trójki i widziałem ją za każdym razem całkiem pewnie. W bliskim sąsiedztwie świeciła także jasna galaktyka NGC 4312.
Wracając do samej M100, może ktoś mi podpowie, czy mogłem widzieć jej ramiona spiralne? Odniosłem wrażenie że są widoczne ich cieniutkie zarysy i przerwy między nimi. Wyglądało to jak typowa (choć bardzo słaba) spirala, widziana z góry i zanurzona w halo.
Źródło - http://www.astrosurf.com/antilhue/M100.htm
Następnym przystankiem jest Igła - NGC 4565. Oczywiście aby znaleźć się na liście, najpierw musiała spełnić jeden warunek – bliskie sąsiedztwo obiektu wyzwania. Pobliska NGC 4562, choć świeciła dość słabo, nie stanowiła poważniejszego problemu dla 12 cali lustra. Jej odnalezienie jest banalne a drogowskazem jest strużka kilku gwiazd, ułożonych niemal w linii. W mniejszych powiększeniach obiekty świeciły razem w jednym polu widzenia, natomiast w większych, najpierw pole okularu przemierzała słabiutka NGC 4562 a po chwili na dolnej krawędzi, wdzierała się wielka N4565, w której dało się zobaczyć ciemne pasmo. NGC 4562 była zauważalnie trudniejsza od galaktyki NGC 5263, wspomnianej przy M3.
Źródło - https://en.wikipedia.org/wiki/NGC_4565
Niektórzy z was, być może pamiętają scenę z filmu Titanic, kiedy na początku, malutka łódka płynie przed gigantycznym transatlantykiem. Ta sama scena skojarzyła mi się gdy przyglądałem się galaktykom M108 oraz PGC 34213, widocznym w jednym polu widzenia. Malutka PGC nie była bardzo trudna do wypatrzenia a pobliski Messier 108, ustawiony do niej jakby dziobem, zdradzał jakieś detale w strukturze.
Tuż obok, co chwilę zerkałem na wielką Sowę - M97 w której dało się wypatrzeć wszystkim znany detal sowich oczu. Czasami odnosiłem wrażenie, że nie tylko oczy majaczą na tle owalu mgławicy.
Kard zdjęcia, autorstwa Jacka Bobowika.
Źródło:http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/1470-m108-m97/#comment-19912
Nieco podobnie jak przy M108, choć dużo mniej widowiskowo było przy M98 w Warkoczu Bereniki. Blisko przy niej leży galaktyka NGC 4186, która była dość łatwym celem.
Choć następne kandydatki nie świecą jak Cygaro czy Wir, poświęciłem im chwilę, by zobaczyć różnicę jasności tria iglastych galaktyk NGC 4216, 4206 i 4222. Najjaśniejsza NGC 4216, była wyraźną podłużną krechą, której nie w sposób nie zauważyć. NGC 4206, była dużo słabsza i mniejsza, z kolei NGC 4222 potrzebowała odrobinę skupienia i można było ją nawet przeoczyć, choć sama w sobie nie była trudnym celem. Dwie pierwsze leżą w Pannie, jednak NGC 4222 to już Warkocz Bereniki.
Źródło - http://www.astronomy.com/
Wracamy na Psie terytorium. Galaktyka M63 ma do zaoferowania średnim teleskopom PGC 45992 (UGC 8313), która jest prawdopodobnie satelitą Słonecznika. Jej rozmiary to około 19000 tys lat świetlnych. Jest to dosyć słaba galaktyka ale nie sprawiła większego kłopotu i pojawiała się w każdym okularze całkiem pewnie. W mniejszych powiększeniach można było zobaczyć ją razem z Messier 63. Dobrze jest wtedy sobie uświadomić, że oba ciała prawdopodobnie oddziałują na siebie nawzajem, przy czym różnica w jasności obiektów robi nie małe wrażenie.
Zdecydowanie trudnym celem jest znajdująca się po przeciwnej stronie galaktyka PGC 46386. Musiałem podejść do niej dwukrotnie by się upewnić co do obecności mdłego duszka i okolicznych dwóch gwiazdek.
Źródło - Sky.Map.org
- Jakiego owada złapałeś braciszku?
- Nie wiem. Wygląda jak bardzo mały gigant
Następny przystanek to bardzo jasna M94. Wypatrzyłem tutaj leżącą na Południe i nieco na Zachód od M94, galaktykę IC 3808, odkrytą przez niejakiego Charlesa Josepha Etienne Wolfa. Obiekt leży bodajże w odległości około 226 milionów lat świetlnych od nas. Spotkałem się z dwiema jasnościami wizualnymi, 14.9mag i 14.7mag. Osobiście skłaniał bym się ku tej nieco jaśniejszej wartości ale jakby nie patrzeć obiekt był wymagający. Mimo, że znałem dobrze położenie, okazało się, że tuż przy galaktyce świeci słabe słońce, więc musiałem zapamiętać idealnie lokalizacji obu obiektów by potwierdzić łup w domu.
Patrząc na taki obiekt, po najechaniu z powrotem na M94 widzimy drastyczną różnicę. Ale przecież M94 leży tylko 16 milionów lat świetlnych stąd.
Źródło - Sky.Map.org