Koziorożec, kot, Żyrafa...

PostDamian P. | 15 Gru 2018, 00:16

Byłem wtedy sam w domu, więc gdy szedłem przez podwórko, niosąc lornetkę i mijając duży biały teleskop, z okien nie sączyła się żadna poświata. Między gałęziami świerków uwięzione niby syriuszowe światło. Szedłem dalej, jasny obiekt wydostał się z drzew i okazał stacją kosmiczną. Chwilę wcześniej widziałem ją w domu, jak wlatuję na karmazynowe niebo Stellarium w trybie nocnym. W lornetce jednak nie rozpoznałem kształtu. Za jasna jak na astronomiczną noc. I za mała jak na rzut z ręki.

Dotarłem do płotu od strony południa. Był tam Koziorożec. Oparłszy ręce o słupek drewniany, zlustrowałem gwiazdy i przynależne asteryzmy, po czym wróciłem na podwórko i usadowiłem się fotelu. Stamtąd przyczaiłem się na Koziorożca. Gdzieś z tyłu, na podwórku, jęknął kot, jakby miał do kogoś pretensje za to, że jest zimno. Gwiazdy lśniły daleko na południu. Adaptacja wzroku była coraz lepsza. Kot znów się odezwał, tym razem bliżej - w jego głosie brzmiała nutka ostrożności. W lornetce migotały cztery gwiazdy poziomo - róg Koziorożca. Znów dobiegł mnie głos kota, w którym teraz było coś z płaczącego dziecka. Zbliżał się. W kadrze były Algedi, Prima Giedi, po ich lewej stronie 8 Cap, po prawej zaś gwiazda 3 Cap. Nagle, tuż za moimi plecami, coś zatopiło pazury w oparciu fotela i zaczęło się wspinać ku mnie. Gdy dotarło na górę, usłyszałem króciutkie powitalne miauknięcie. Po prawo od gwiazd Koziorożca, leciał bardzo odległy samolot. Światło zapalało się co kilka sekund i jedynie w momencie rozbłysku można było dostrzec przemieszczenie na tle gwiazd. A może to był satelita. Kot przeszedł za moją głową na lewo i znikł, a obiekt odpłynął poza kadr, gdzieś na północny wschód. Algedi (6 Cap) była odrobinę jaśniejsza i jakby żółciejsza od bledszej Prima Gedi (5 Cap). Gwiazdy 8 Cap i 3 Cap miały barwę zimniejszą. Na południowy wschód świeciła para gwiazd Dabih ß1 i Dabih ß2, które wyraźnie różniły się kolorem. Pierwsza żółta (lub coś z pomarańczowego) druga zaś, tuż obok, o wiele słabsza i niebieskawa (może biaława).
Czas wrócić do statywu, westchnąłem, po czym obniżyłem lornetkę nisko nad horyzont, gdzie poprzez gałęzie orzechowego drzewa dostrzegłem ogromny latawiec. Cztery jasne gwiazdy ułożone w deltoid. A były to: Terebellum 1, Terebellum 2, Terebellum 3 i Terebellum 4. Ostatni skrawek Strzelca. Kot znów miauknął, a ja będąc jeszcze chwilę w Strzelcu, przejechałem nieco wyżej, do asteryzmu wózka. Po chwili udało się wyłapać w jego pobliżu bardzo słabe, lecz zerkaniem oczywiste światełko gromady kulistej M75.

Następnie minąłem róg Koziorożca i znalazłem się nad jego grzbietem - w Wodniku. Namierzyłem jasne gwiazdy Albulan 1 oraz Albali i odnalazłem cienki diament z gwiazd, przy którym miałem wypatrywać kolejnej gromady. Podczas gdy kot wiercił się tuż za mną i wbijał pazury w poszycie fotela, ja dostrzegłem maleńki, słaby blask kulistej M72, leżącej 55,4 tyś lat świetlnych stąd.
Przestań się drapać - rzuciłem.
Odbiłem nieco na wschód chcąc odnaleźć M73 – asteryzm z czterech słońc. Mój towarzysz oznajmił coś swoim kocim głosem, a potem odważył się w końcu wejść na mój brzuch, po czym natychmiast zaczął ochoczo mruczeć. Miałem założoną jedną nogę na drugą. Przeszedł na sam jej kraniec i zatrzymał się tam. W kadrze lornetki mignął jakiś cień - pionowy, przeźroczysty słup. Na chwilę znikł, po czym znów się pojawił, wijąc się niczym jakiś wąż. Odsunąłem lornetkę i zobaczyłem tylną część kota i kołyszący się na tle nieba ogon. Po chwili zeskoczył na ziemię.
Ręce zaczynały boleć z zimna. W końcu dostrzegłem niezwykle słabą grudkę Messier 73. Mglisty punkt światła. Kot wrócił na brzuch i znów uraczył mnie swym pomrukiem. Miauknął raz, za chwilę drugi i potem trzeci. A potem, po dłuższej chwili, wydał skrzeczący odgłos, podobny do odgłosu żaby. Ja zaś próbowałem zobaczyć mgławicę Saturn, lecz szybko odpuściłem. Może gdyby nie to zimno, dorwałbym ją. Dwururka 10/50 na pewno dałaby radę. A może ją widziałem nieświadomie? Namierzyłem gwiazdę Sadalsuud (22 Aqr) i nieco powyżej, na przedłużeniu linii asteryzmu grotu strzały, odnalazłem jasną gromadę kulistą M2. Tymczasem kot przeszedł na prawo i próbował naburać mi do ucha. Przekroczywszy granice Pegaza namierzyłem jasną gwiazdę Enif. Zaraz obok, po prawo, zobaczyłem połyskującą, jasną M15, która lśniła wśród gwiazd. Kot usadowił się na kolanach, ale zaraz uciekł, a ja w końcu poszedłem nagrzać ręce do domu.

* * *

Zostawiam lornetkę w kuchni na stole i wychodzę. Teleskop widać bardzo wyraźnie. Biała zjawa w mroku. Wkładam okular Es 14mm i celuję w mgławicę M27 (Hantle). Po ziemi przebiega jakiś czarny cień. Chyba kot. W szukaczu jest bardzo dużo gwiazd. Skrzypienie teleskopu. W okularze pojawia się mgławica Hantle. Wyraźnie widać jasną, środkową część w kształcie klepsydry i otulające słabsze boki, które zamykały okręgi. Chciałbym jakoś skomentować jej widok, ale nic nowego chyba nie padnie. Czasem mam wrażenie, że po prostu warto wynieść to całe ustrojstwo na dwór dla samej M27.
Wiatr jest bardzo zimny. Zastanawiam się czy nie odpuścić. Nagle rozlega się jakiś harmider, dźwięk pustego garnka łomoczącego o ziemie. Pies zaczyna szaleć i podrzucać do góry garnek. Widziałem kiedyś jak to robił w dzień - czasem podrzucał go nosem, jak jakaś tresowana foka. Teraz warczy na niego, gryzie, próbuje go schwycić i pożreć. Teleskop wydaje przeciągły jęk. Szukam gromady NGC 6830 w Lisku, którą widziałem nie tak dawno w 10/50 i od której chciałem odbić ku pobliskiej mgławicy Sh2-86. Nie odnajduję gromady. Za zimno. Duży teleskop przegrywa bezlitośnie z małą lornetką.
Palce zamarzają. Pies znowu próbuje zjeść garnek. Tłucze nim o ziemię, jakby zwariował. Kot stoi koło teleskopu. Ciemna plama na tle ziemi. U szczytu firmamentu Kasjopeja. Skręcam teleskopem na gwiazdę Caph (beta Cas). Nieopodal trzy jasne gwiazdy. Jest tu mgławica vdB 1. Obok trójkąta słońc dostrzegam mglisty niewielki obiekt – bliski rejon protogwiazdy LkHα 198. Jest tam obiekt Herbiga Haro. Mam za niskie siedzisko i jest zimno. Trójkąt z gwiazd, tuż obok, pokrywa połyskująca świetlista mgiełka. Mr. Van den Berg, nie ma co. Mija sporo czasu i w pewnym momencie, nieopodal, odnajduję chyba galaktykę IC 10. Nie pamiętam jej dokładnego położenia, ale widzę niby mgiełkę na tle słońc, obok niewielkiego trójkąta gwiazd. To chyba tu, myślę.
Szuranie garnka.
Cisza. Szum wiatru. Długie minuty ciszy. Krótkie, chwilowe szurnięcie i znów dłuższa cisza przy wtórze poszumu lodowatego wiatru. Pies chyba coś wyczuwa na polu, bo zaczyna szczekać, a ja spędzam długi czas przy gwieździe Navi Kasjopei, nie mogąc się upewnić, czy widzę mgławicę Duch (IC 63). Zmieniam na 60 razy, ale zaraz mróz przepędza mnie do domu.
Czas w ciemnościach domu mija na podśpiewywaniu i grzaniu rąk.
Po wyjściu znów walczę wiele minut z duchem. Dawno go nie widziałem i trochę jestem nieufny. Nagle słyszę, jak coś spada w głąb teleskopu. Dźwięk odbijania się o ściankę wewnętrzną czegoś niewielkiego i metalowego. Nie sprawdzam teraz, ale dopiero potem. Lustro nietknięte. Chwała tubie, której średnica jest dużo większa niż średnica lustra. Po kilku dniach zobaczę, że nie ma czarnej gałki do sterowania tubą.
Złapałem tego ducha. Trójkątna poświata.
Namierzam jeszcze dwie kuliste, które odwiedziłem wcześniej w lornetce – Messier 2 i Messier 15. Tym razem w powiększeniu 107 razy. Są podobne, obie częściowo rozbite, skrzące się drobnymi gwiazdkami jak diamentowe kule. M15 jakby rozleglejsza i nieco bogatsza w gwiazdy. Wchodzę do domu.

* * *

Jakiś czas później.

Namierzyłem Kaskadę Kemble'a. Gromada NGC 1502. Dwie podwójne w środku. Na razie miałem 60 razy. Ruszyłem szlakiem Kaskady i na jej krańcu skręciłem na północ, do gwiazdy BE Cam. Stąd odbiłem, mijając po drodze dwa jaśniejsze słońca, na wschód ku karłowatej galaktyce nieregularnej NGC 1569. Jednak nie mogłem jej teraz odnaleźć i nie tracąc czasu, wróciłem do BE Cam. Stamtąd, zapamiętaną drogą udałem się do kolejnych celów, a przecinała ona wyspę IC 342. W 60 razach zastałem wyraźne pojaśnienie, lecz teraz nie zatrzymywałem się tu na dłużej i ruszyłem dalej. Wyłapałem najpierw wyraźną i łatwą galaktykę IC 356. Następnie odnalazłem miejsce, gdzie powinna znajdować się galaktyka PGC 13880. Na jej tle leży stosunkowo jasna gwiazda, więc początkowo byłem ostrożny. Tuż obok, malutka i mglista PGC 13943 ukazała się niemal natychmiast, choć w tym powiększeniu świeciła bardzo słabo. Następnie odnalazłem NGC 1485, która jawiła się wyraźnie, ustawiona nieco bokiem do Ziemi. Na koniec odnalazłem galaktykę NGC 1560. Podłużny pas światła, słaby, lecz oczywisty i łatwy.

Potem zmieniłem okular na 14mm (107 razy) i powtórzyłem wszystko. Galaktyka NGC 1560 była teraz duża. Ukośna smuga dymu. Nie był to pełny obłok, lecz jakby zanikał i pojawiał się częściowo. Miły widok dla oka. Galaktyka NGC 1485, podobnie jak PGC 13943, świeciły dużo wyraźniej. PGC 13880, po pewnym czasie i w większym powiększeniu, bardzo mocno przekonywała, że to poświata galaktyki leżącej nieporównywalnie dalej niż gwiazda pierwszego planu. Inne gwiazdy nie generowały wówczas takiej poświaty. Potem przeskoczyłem do gromady NGC 1502. Wszystko większe, jakby bliższe. Odnalazłem tę galaktykę, której nie mogłem namierzyć wcześniej. NGC 1569 świeciła bardzo jasno, w towarzystwie gwiazdki. Zobaczyłem, że nie jest zwykłą, okrągłą, jednolitą mgiełką, ale świeci bardziej w jednej części. Potem przesunąłem na IC 342. Ukazało się wielkie i dość wyraźne pojaśnienie. Był tam rządek gwiazd, nad nim zaś pewien trójkąt. Gwiazda najbliżej owego rządka słońc była mglista. Potem, w domu, zobaczyłem, że jest tam jądro galaktyki. Wróciłem do karłowatej NGC 1569 i zdecydowałem się włożyć okular 4,7mm (319 razy). Galaktyka świeciła zdecydowanie jaśniej w jednej części, na krańcu – tam bowiem światło było skupione. Drugi kraniec był słabszy i rozpływał się niczym snop światła. Przypominało to trochę lotkę, albo kometę.

Obserwacje (jeśli mnie pamięć nie myli) z wieczoru 29 listopada.
Teleskop SW 12", lornetka Nikon 10/50 EX.
 
Posty: 363
Rejestracja: 12 Sty 2014, 19:12

 

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 20 gości

AstroChat

Wejdź na chat