Witam. Małe pytanie początkującego adepta astrofotografii.
Próbuję sił w fotografowaniu przez sprzęt jak w tytule. Powoli dostrajam
napęd, na razie dochodzę do stabilnych 30 sek.
Ale.
Największy problem to ustawienie ostrości.
Ostatnio straciłem godzinę żeby uzyskać "żyletę" na Canonie500D.
Przez aparat nie ma mowy, na zdjęciach które trwają po 15 sek. cykl
"popraw trochę - cyknij fotę - obejrzyj" trwa masakrycznie długo.
Wywaliłem wszystkie możliwe przejściówki żeby zmniejszyć luzy, wkładam
aparat w wyciąg 2", nawet ostatnio dokręciłem śrubę i trzymam wyostrzony
wyciąg. Ale czasem bym też popatrzył. Zresztą i tak po wystawieniu
ponownym trzeba doostrzyć.
Aaaa i mam motofocuser.
Wyciąg wychodzi z Canonem na jakiś centymetr od minimum przy ostrzeniu.
Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć.
Pytanie:
Czy ten sprzęt tak ma i już?
Czy mam coś niedoregulowane w teleskopie?
Czy moja metodologia do ... hmmm... niczego?
Pozdrawiam.
Kajetan