Czyli astrofotografia analogowa to takie jak gdyby pójście pod prąd w dzisiejszych czasach, gdyż i tak trzeba ją przerobić na wersję cyfrową aby pokazać zdjęcie na przykład na forum, co więcej poddać je dodatkowej obróbce w programie graficznym aby było coś lepiej widać. Taka ekstrawagancja.
Raczej kolorowe slajdy będą za mało czułe dla astrofotografii, a te bardziej czułe, czarno-białe filmy będą ziarniste i z małą rozdzielczością.
Rozumiem, że kilkadziesiąt lat temu, nie mieli astrofotografowie alternatywy, mozolnie ustawiali ostrość dla kliszy, stosowali gazy dodatkowo zwiększające czułość kliszy fotograficznej, guidowali ręcznie niszcząc sobie kręgosłup godzinami wpatrując się w okular z krzyżem z nitek podążając za gwiazdą do guidowania. Wywołane zdjęcia wysyłali znajomym pocztą lub publikowali w czasopismach i książkach o tematyce astronomicznej. To tak jakby dzisiaj rozesłać odbitki do 10 tyś. forumowiczów pocztą.
Można? Jasne, że tak, chociażby dla własnej satysfakcji ale wysiłek będzie niewspółmierny do osiągniętych efektów wizualnych.
Sam mam dobrego, zabytkowego Nikona i trochę filmów w lodówce do niego, ale od kilkunastu lat nie znalazłem uzasadnienia aby wykorzystać go do prób astrofotograficznych. Zazwyczaj szkoda mi pogody i czasu, mając pod ręką kamery i DSLRy, które i tak dadzą mi lepsze rezultaty, zdjęcia.
Pozdrawiam,
Dominik