To, że na punkcie ciemnych mgławic można zbzikować - wiecie doskonale.
To, że tymi obiektami można zarazić parę osób - też da się dowieść.
Ale jak sprzedać tę kategorię przepięknych przecież, choć nieoczywistych, obiektów szerszemu gronu?
Łatwo nie jest. Ale na szczęście niebo ma pewien skrawek, który idealnie się do tego celu nadaje.
Wydaje mi się, że tego obiektu przedstawiać nie trzeba, niemniej - w razie, gdyby ktoś go miał jeszcze przed sobą - przedstawiam ciemną smugę o wdzięcznej nazwie Barnard 168.
fot. Maciej Kapkowski
źródło zdjęcia: http://www.astrofun.pl/images/phocagall ... 205146.jpg
B168 jest jedną z najłatwiejszych do zaobserwowania i najwdzięczniejszych ciemnych mgławic. Mimo, iż należy do grupy mało obserwowanych obiektów, swą stosunkowo dużą popularność bez wątpienia zawdzięcza położeniu. Jej zachodni kraniec muska gromadę otwartą Messier 39, wschodni zaś wtapia się w ścisłą okolicę mgławicy Kokon (IC 5146). Chociaż większość obserwatorów szuka zwykle jednego lub drugiego ze świecących celów, ciężko choćby mimochodem nie natknąć się na B168 - szczególnie, że jej ciemna wstęga doprowadza do IC 5146 niemal za rączkę. Mimo, iż B168 leży ponad 4° od równika galaktycznego, należy chyba do najwyraźniejszych obiektów w swojej klasie.
Zatem jeśli chodzi o sam nalot - po prostu namierz M39 i odbij w lewo i ciut w dół. Jeśli masz do dyspozycji lornetkę o szerokim polu widzenia, tytułowa ciemnotka sama wpadnie Tobie w oko.
Barnarda 168 zdarzało mi się obserwować nawet z centrum 20-tysięcznego miasta, przy dobrej klarowności powietrza - Droga Mleczna co prawda zaledwie majaczyła, ale można ją było wyzerkać aż po konstelację Orła, gdzie dało się wyłapać cień Wielkiej Szczeliny. W tych warunkach cieszyłem się namiastką B168, ledwie jednostopniowej długości ciemno-szarą, prostą kreską. Zupełnie inaczej ten obiekt prezentuje się pod smoliście ciemnym niebem - wówczas z tła wychodzi mrowie gwiazd, a pasmo B168 nie jest długim, pozbawionym blasku odległych słońc fragmentem nieba, a mięsistym obiektem ukazującym swój pełen załamań kontur. Dodatkowo wyraźny staje się szeroki, bardziej owalny region zajmujący niemal jeden stopień kwadratowy, z którego Barnard 168 zdaje się wyłaniać na zachodzie. Dla ścisłości dodam, że ów region również może pokazać swoje piękne, nieregularne kontury przy bardzo ciemnym i klarownym niebie oraz starannej adaptacji wzroku.
Co ciekawe - chociaż wszystkie atlasy zgodnie pokazują B168 jako pas pyłowy długości około półtora stopnia, ciągnący się na zachód od Kokonu, Edward E. Barnard umieścił taki wpis pod pozycją 168:
“Mała mgławica na wschodnim końcu ciemnego pasa. Ta mgławica mierzy 10’ średnicy z ponad tuzinem
słabych gwiazd różnej wielkości. Nie ma tam żadnego zagęszczenia ku centrum, a mgławica również nie
skupia się wokół którejkolwiek z gwiazd. Wewnątrz [mgławicy] są ciemne rysy. Ciemny pas ma 1,7° długości i 9’ szerokości”
Tym, co uderza mnie w powyższym opisie jest padające słowo “mgławica” - zwykle Barnard używa określenia “marking” (tu przetłumaczonego jako “rysa”). Z opisu wydaje mi się bardziej prawdopodobne, że pierwotny wpis nr 168 dotyczył nie ciemnego, długiego i wyraźnego pasma pyłowego, a pomniejszych włókien obserwowanych na tle Kokonu - w końcu to tej mgławicy Barnard poświęca większość swojego wpisu. Możliwe też jest, że z tym wpisem powinniśmy kojarzyć zarówno włókna na tle IC 5146, jak i ciemną wstęgę ciągnącą się na w kierunku zachodnim. Jednak za pierwszą interpretacją przemawia jeszcze jedna, być może istotna rzecz - prawdopodobnym odkrywcą IC 5146 był… Edward Emerson Barnard, który zarejestrował tę mgławicę fotograficznie w 1893 roku. Niewykluczone więc, że więcej uwagi poświęcił swojemu “dziecku” niż znacznie wyraźniejszemu pasowi pyłowemu ciągnącemu się daleko na zachód.
Niestety, posiadane przeze mnie źródła nie zawierają zdjęcia tego fragmentu nieba ze szkicem profesora z Nashville, co pomogłoby rozwiać wszelkie wątpliwości. Czy powinniśmy więc uznawać to, co rysują atlasy? Czy raczej należałoby uszanować pierwszeństwo pomniejszych smug na tle Kokonu, co zdaje się sugerować wpis Barnarda?
Dla dobra obserwacji ciemnych mgławic - myślę, że warto uszanować atlasy. Obiekt, który możemy przypisać do katalogu jest z pewnością traktowany jako poważniejsza zdobycz niż bezpańskie pasmo pyłowe - choćby było ono najpiękniejsze.