Dużo lepiej działają wskaźniki laserowe CNI (taki chiński producent laserów laboratoryjnych) niż wskaźniki typu Newwish i jego klony (100% wskaźników na rynku to klony Newwish, którego już dawno nie ma).
Wskaźniki z CNI na naszym rynku są niezmiernie rzadkie i są niestety drogie, a jedynym dostępnym jest Orion Skyline Deluxe. CNI emitują cieniutką (poniżej 1 mm średnicy na wyjściu) wiązkę o bardzo wysokiej czystości, niesamowicie małej dywergencji, zero jakichkolwiek artefaktów w wiązce, czysty mod TEM00, doskonała filtracja szkodliwego dla oczu promieniowania IR, precyzyjny feedback optyczny trzymający dokładnie 4 mW mocy promieniowania laserowego 532 nm - to są naprawdę wysokiej jakości wskaźniki.
Stabilność mocy w funkcji temperatury laserów DPSS (zielonych) to ich bardzo słaby punkt, im laser jest wyższej jakości, tym stabilność temperaturowa jest wyższa, ale i tak jest ona utrzymywana tylko w zakresie zaprojektowanej temperatury użytkowej lasera, czyli w temp. pokojowej. Za to tanie lasery trafiają się i dobre, które świecą w temp. pokojowej a wymiękają przy 0 stopniach i takie, które świecą przy -10, za to przy +30 st. C po prostu mogą nagle przestać działać na zawsze. Tani laser zielony który przestaje świecić na zielono większość energii wyemitują w zakresie IR, gdyż charakterystyki kryształów nieliniowych wewnątrz nich, po prostu rozjeżdżają się i nie wpadają w rezonans, potrzebny do przekształcenia wiązki z diody laserowej 808 nm, w wiązkę 1064 nm w krysztale ND:YVO4 a następnie zdublowaniu jej do 532 nm w krysztale KTP. Człowiek sobie patrzy w światło lasera który wg niego nie świeci bo zamarzł, a tym czasem jego siatkówkę bombarduje wysokiej mocy światło niewidzialnego lasera podczerwonego o mocy kilkudziesięciu mW, które potajemnie, bezboleśnie, uszkadza je na stałe. Żeby moc zielonego promienia miała ok. 50 mW, trzeba wewnątrz laserka użyć diody laserowej o mocy pół wata, jak nie większej. Ta dioda przegrzewa się i umiera bardzo szybko, nawet przy temperaturze obudowy 35 st. C. Zanim umrze, niejednemu zdąży zdegradować siatkówkę, a astronomowi to potrzebne jak dziura w moście.
Moje lewe oko posiada permanentne uszkodzenie w plamce żółtej, będące wynikiem bezpośredniego patrzenia na kropkę (odbicie rozproszone) lasera zielonego klasy 4 o mocy pow. 500 mW, który mam w domu, jako "zabawkę", a zapewniam że to nie jest zabawka z allegro z naklejką "1000mW" tylko prawdziwy, niebezpieczny laser dużej mocy zasilany akumulatorkiem 18650. Tak, "laserki" to jednak cholernie wrażliwe, niebezpieczne i skomplikowane w budowie urządzonka.