Jako że to mój pierwszy post chciałem powitać wszystkich astromaniaków:)
Około tygodnia temu zakupiłem lornetkę Canona 10x30 ze stabilizacją obrazu. Powodem dla którego zdecydowałem się na jej zakup, pomimo dość wysokiej ceny i średnich (eufemistycznie sprawę ujmując) parametrów jak na lornetkę do obserwacji astronomicznych jest fakt, że używając cięższej lornetki bez stabilizacji (10x50), przez dłuższy czas, potwornie bolały mnie ręce a obraz, choć jasny, drgał dość mocno jeśli nie umocowałem lornetki na statywie. Wiele czytałem, przed zakupem lornetki 10x50 o tym, że nadaje się ona do ręcznych obserwacji - wygląda na to, że zależy to chyba od osoby i w moim przypadku efekt nie dawał mi satysfakcji - bardzo trudno policzyć księżyce Jowisza gdy zachowują się jak muchy. Próbowałem kilku metod trzymania lornetki opisanych w podręcznikach i ponieważ nadal nie byłem zadowolony, zdecydowałem się dać szansę lornetce ze stabilizacją. Na świeżo mogę powiedzieć, że był to dobry wybór. Strata jasności w porównaniu do lornetki 10x50 jest zauważalna, jednak jakość obrazu jest na bardzo wysokim poziomie. Po włączeniu stabilizacji wrażenie jest naprawdę rewelacyjne - gwiazdy które wcześniej drgały zaczynają lekko i powoli pływać w polu widzenia. Włożyłem do plecaka zakupionego Canona, mojego Nikona 10x50 ex i w okresie relatywnie dobrej widoczności ruszyłem na obrzeża Krakowa aby porównać obrazy z obu lornetek w obserwacjach z ręki.
Data obserwacji 12 listopada, miejsce - rogatki Krakowa w kierunku na Tyniec. Godziny: od 21:00 do całkiem nieprzyzwoitych i trudno wytłumaczalnych narzeczonej po powrocie do domu.
Księżyc - został z niego mały rogalik i efekt przez obie lornetki był naprawdę niesamowity ze wskazaniem na Canona - obraz był troszkę ciemniejszy i jakby bardziej plastyczny.
Jowisz - tutaj stabilizacja Canona naprawdę pomogła. Pasów nie udało się dostrzec przez obie lornetki, ale księżyce w Canonie prezentowały się ładniej, gdyż nie drgały. Sama planeta była nieco jaśniejsza w Nikonie.
M42 w Orionie - w obu lornetkach łatwo daje się zauważyć, że to mgławica. W Nikonie obraz wydawał mi się bardziej kontrastowy, przez co mgławica lepiej odcinała się od tła. W Canonie zaletą jest stabilniejszy obraz, ale gdybym miał wybierać który obraz jest ładniejszy i pozwala dostrzec więcej - byłby to Nikon.
Plejady - Nikon ukazał więcej detali tła, ujawniając więcej gwiazd, ale, choć to być może subiektywne wrażenie, Canon, to co miał pokazać, pokazał bardziej punktowo i ostrzej. Wyregulowałem obraz w Nikonie, ale bez statywu obraz nadal odrobinę przegrywał w moim przekonaniu z Canonem.
Betelgeza w Orionie - pomarańczowe zabarwienie widoczne w obu lornetkach, obraz, jak u Kartezjusza, jasny i wyraźny.
Mars - dość długo przyglądałem mi się przez Canona z włączoną stabilizacją i można było zaryzykować twierdzenie, że to planeta. W Nikonie, podobnie jak przy Jowiszu obraz był jaśniejszy co nieco przeszkadzało.
M44 w Raku - widoczna w obu lornetkach, ponownie więcej gwiazd ujawnia Nikon, ale obraz ładniejszy w Canonie.
M31 w Andromedzie - podczas tej obserwacji pojawił się plus dla Canona wynikający z jego mniejszej wagi - tropiąc galaktykę będącą wysoko nad horyzontem dość długo trzymałem lornetkę w wysoko uniesionych rękach co przy cięższym (1 kilogram) Nikonie przestało być wygodne już po paru minutach. Canon waży naprawdę niewiele (ponad 600g) i dzięki IS można trzymać go jedną ręką, dając odpocząć drugiej i zmieniając je co jakiś czas. Jeśli chodzi o sam obraz, szybciej wyłowiłem galaktykę w Nikonie i ponownie była nieco jaśniejsza niż w Canonie.
Miałem poczekać jeszcze na Saturna, ale łobuz jeden ustawił ostatnio pierścień w pozycji skutecznie uniemożliwiającej jego obserwację przez lornetkę, poszedłem więc do domu. Bardziej wymagające obiekty mgławicowe opiszę, gdy przeniosę się w jakieś rozsądniejsze miejsce (mam domek 40 kilometrów od Krakowa na dość wysokim pagórku, ma jednak tą wadę, że zawsze jak tam jadę pojawia się tajemnicze całkowite zachmurzenie) lub gdy nastąpi jakaś nieprzewidziana awaria w dostawach prądu dla Krakowa.
Podsumowując obserwacje Canon zaczyna wypierać mojego Nikona w kategorii podręcznego sprzętu na nocne wędrówki bez większego obciążenia. Jest lekki, wygodny w trzymaniu i daje naprawdę ładne widoki. Przegrywa oczywiście z Nikonem 10x50 pod względem jasności, stabilizacja obrazu, przynajmniej dla mnie, rekompensuje tą stratę, oferując wyraźny, ostry po brzegi i stabilny obraz bez statywu.
Wadą lornetek ze stabilizacją jest oczywiście cena. Bardziej sensowna do astronomii lornetka 10x42 ze stabilizacją to koszt dość astronomiczny i właściwie tylko opisywana 10x30, 8x25 ( no i może 12x36) mają ceny nie powalające na wstępie z nóg osoby poszukującej lornetki z funkcją IS. W cenie Canona 10x30 jest naprawdę dużo porządnego sprzętu, dającego zapewne o niebo większe możliwości obserwacyjne w astronomii. Zredukowanie wagi sprzętu obserwacyjnego do niewiele ponad pół kilograma może jednak wydawać się pewnym argumentem za lornetką Canona, zwłaszcza dla osób które tak jak ja, na obserwacje najczęściej udają się rowerem:)